Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja Kochana Matula znów uderza i tym razem nie jest piekielna co…

Moja Kochana Matula znów uderza i tym razem nie jest piekielna co po prostu nie do ogarnięcia.

Wróciłam już do siebie, zdążyłam zaznajomić z nowym trybem pracy (system zmian "zdalnych" i na miejscu). Jako, że jestem częściej w swoich czterech kątach i nie muszę siedzieć przykuta do lapka cały czas, postanowiłam wdrożyć w życie coś co planuję od grudnia, a mianowicie remont. Nic wielkiego, przesunąć kilka gniazdek, w dwóch pomieszczeniach nowe panele i to czego ta historia dotyczy - malowanie ścian. Ot trochę odświeżyć i zmienić kolorystykę która została po poprzednim właścicielu.

Tutaj wkracza moja Matula. Z tym samym pomysłem. Co weekend słyszę, że a to maluje listwy przypodłogowe, a to sufit. Tak mniej więcej trafia idealnie w to co robię ja w tym samym czasie. Nadszedł czas wyboru farb i po paru wycieczkach po sklepach udało mi się zaplanować jakie kolory pójdą gdzie (zanim kupię puszkę farby za 100 ziko wolę sprawdzić w innych sklepach, porównać kolory, upewnić się, że nie będą się gryzły kolory pomieszczeń obok siebie). Podczas kolejnej rozmowy z mamą wspomniałam jakie wybrałam kolory, jaką firmę, co gdzie i jak. Dodam najważniejsze czyli że nie lubię pewnych kolorów na ścianach, przed malowaniem mieszkanie było kremowo/beżowo/różowe, ja zaś wybrałam szarości, błękity i moje ukochane turkus i miętę. Reakcja mojej mamy polegała na godzinnym kazaniu, że po co mam kupować, bez sensu, u nich tyle farb po ostatnim malowaniu zostało (2 lata temu). Ogólnie mam przyjechać, wybrać sobie coś, a najlepiej wziąć wszystkie. Nie potrafiła mi wyjaśnić dlaczego ona nie może ich wykorzystać na odświeżenie, sami by wtedy zaoszczędzili, a mają dużo większy metraż niż ja. Odpowiedziałam grzecznie że pomyślę, posłuchałam jeszcze ze szary i turkusowy to brzydkie i dzikie kolory, i za ciemne, jak w ogóle można tak mieszkać.

Następnego dnia faktycznie zastanowiłam się, przypomniałam, że o ile prawie cały dom moich rodziców jest beżowo-różowy z kremowymi akcentami, to w sypialni jest śliczna błękitna farba podobna odcieniem do tego co sama wybrałam i w sumie chętnie wezmę. Zanim jednak dojechałam do rodziców minął kolejny tydzień i tak oto w ten weekend zawitałam w odwiedziny, coby pogadać z tatkiem niech doradzi w remoncie, popatrzeć co już zrobili i wziąć błękitna farbę, którą oferowali.

Po wejściu do domu aż ścięło mnie z nóg, albowiem przedsionek, w którym stoi szafa na buty był w dokładnie takim samym kolorze jaki ja wybrałam na swój przedpokój, weszłam dalej - korytarz zamiast różowy jak wcześniej był miętowy, znów ten sam odcień, który wybrałam ja do swojego salonu, jadalnia była w dwóch odcieniach, szary i akcentowa ściana w turkusie, tak jak pewnie już wiecie, te same, które wybrałam wcześniej do swojej kuchni. Generalnie okazało się, że matula po rozmowie ze mną zgarnęła tatka na zakupy bo ma "świetny pomysł" i odmalowali dom kolorami, które mi tak ciężko odradzała.

I powiem Wam przełknęłabym to, gdyby przy wyjeździe wieczorem wczorajszego dnia nie kazała ojcu zapakować mi do bagażnika nie tylko błękitnej farby ale wszystkich pozostałych róży, brzoskwini i beżów wcześniej będących na jej ścianach z tekstem, "bo Ty to młoda jesteś u ciebie będą pasować, i tak zaraz pobrudzisz ściany i będziesz malować od nowa, przynajmniej będzie jasno (tak jestem wielbicielka ciemnych kolorów, moja mam całe życie mi daje za to popalić) oraz, że mam brać bo inaczej się zmarnują, do nas już nie pasują, bo teraz są takie z klasą". Aha czyli jak ja wybrałam to szajs, ale u niej już są ekstra.

Uparta jestem, nie wzięłam farb. Znaczy poza błękitną i tą w odcieniu kawy z mlekiem bo wpadła mi w oko. A teraz siedzę i od nowa przeglądam próbniki i wybieram inne odcienie i ogólnie planuję nowy wygląd. Powiecie nie przejmuj się kupuj tę co chciałaś i maluj. Zrobiłabym to zwłaszcza, że odcień turkusu był piękny, ale nie mam siły słuchać, że po niej papuguje, przez kolejne pół roku.

Remont

by ItsyBitsyWereWaffle
Dodaj nowy komentarz
avatar aegerita
-5 23

@zastaw: O przepraszam, nie wszystkie kobiety. Ja rozróżniam ciemny zielony i jasny zielony i tyle, więcej mi do szczęścia nie trzeba. Pistacje wolę jeść, a limonka i mięta nadają się do mojito, a nie na ścianę ;-) Za to padam ze śmiechu, widząc nazwy niektórych farb. Moje ulubione to: oddech słonia, miękkie kacze jajo i... martwy łosoś :-D. Boskie.

Odpowiedz
avatar babubabu89
-2 16

@zastaw: Ja znam dwa kolory: fajny i ch**owy

Odpowiedz
avatar Hatsumimi
27 51

@zastaw: Ach ci szowiniści. Nawet jak kobiety przeciętnie znają się na czymś lepiej, to trzeba im udowodnić, że ich wiedza świadczy o głupocie. W dodatku widzę, że zaraz zleciała się chmara pań z serii „nie jestem taka jak inne” i chwalą się swoją niekompetencją, jakby niewiedza była powódem do dumy.

Odpowiedz
avatar digi51
20 30

@Hatsumimi: niektóre kobiety po prostu uważają, że bycie "męskimi" jest fajniejsze od bycia "kobiecymi". Znałam takie, które chwaliły się, że dorównują panom w ilości wypijanego alkoholu (cholerny powód do dumy), że wiedzą co nieco o samochodzie, którym jeżdżą (wcześniej nie wiedziałam, że to taka wybitnie męska kompetencja), że lubią sport, umieją przeklinać, nie lubią się malować, nie lubią zakupów. I w ogóle takie równe babki z nich, jedne na milion (tylko skoro co druga taka jest, to na który milion?) Nie to co inne, tfu, kobiety.

Odpowiedz
avatar aegerita
-4 12

@digi51: Zgadzam się, że kobieta, która nie lubi się malować ani włóczyć po sklepach to żaden ewenement, nic wyjątkowego - ale co te aktywności mają wspólnego z "męskością" albo "kobiecością"? Czy naprawdę do każdej cechy trzeba przyczepiać etykietkę płci? Facet może mieć wylane na kolory i kobieta też. Tak samo facet może mieć w nosie rozgrywki ligowe i kobieta też. A mówienie, czy się coś robi, czy nie, to informacja, a nie od razu "chwalenie się". Rety, miało być śmiesznie, to już komuś przeszkadza i foch.

Odpowiedz
avatar Hatsumimi
16 18

@aegerita: Nie chodzi mi o to, że każda baba powinna się znać na kolorach. Czepiam się, bo już któryś raz widzę, że jakiś facet wymienia stereotypowo lub typowo kobiecą cechę (jak strojenie się czy częste zmiany nastroju) i używa jej, by podkreślić, że kobiety są jakieś głupie, dziwne, albo wymyślają sobie problemy z d, a przecież on, prosty chłop, postępuje racjonalniej i umiałby łatwiej i bez niepotrzebnych komplikacji. Zaraz po tym zawsze pojawia się kupa komentarzy od kobiet, że one wcale nie są takie jak inne i ich ta cecha nie dotyczy (takie dyskusje często pojawiają się na pewnym popularnym portalu satyrycznym z potworem w nazwie). O ile mam świadomość, że masa kobiet faktycznie nie wpisuje się w różne stereotypy, to w tym konkretnym przypadku taka wymiana komentarzy jest o tyle zabawna, że dotyczy wiedzy i obeznania w jakimś temacie, czyli cechy jakby nie patrzeć pozytywnej.

Odpowiedz
avatar Ohboy
12 20

@zastaw: I co w tym złego, że jesteśmy w stanie rozróżnić kolory? Czemu niektórzy mężczyźni myślą, że bycie ignorantami w tak prostej kwestii dodaje im męskości?

Odpowiedz
avatar digi51
0 12

@aegerita: etykietkę do rozróżniania dużej palety kolorów przyczepił autor pierwszego komentarza, zaczynając od: "Ach, te Kobiety. Uwielbiam Wasze dylematy co do kolorów" - zakładając, że kolory inne niż 5 podstawowych potrafią rozróżnić tylko kobiety. Ty odpisałaś zaczynając od: "O, przepraszam" - nie wiem, może miało być śmieszne i autoironiczne, ale brzmi jakby dla Ciebie rozróżnianie kolorów i wrzucenie Ciebie, jako kobiety, do worka z innymi babami było ujmą na honorze. "... ale co te aktywności mają wspólnego z "męskością" albo "kobiecością"? " - no nie wiem, pewnie jestem zacofana, ale 100% zanteresowanych makijażem, które znam, to kobiety. Ale jasne, nie ma to nic wspólnego z kobiecością. Słabość do zakupów była jeszcze nie tak dawno temu domeną kobiet. Obecnie po pierwsze faceci też lubią się dobrze ubrać, a nie pierwszy lepszy t-shirt i jeansy, po drugie już ładnych paru lat obie płcie w dużej mierze rezygnują z zakupów po sklepach, więc ogólnie "łażenia po sklepach" jest mniej - ale stereotyp trzpiotki na całodziennych zakupach i jej znudzonego faceta noszącego za nią torby jest nadal żywy. "Czy naprawdę do każdej cechy trzeba przyczepiać etykietkę płci?" - no właśnie nie. To zrobił autor komentarza, na który odpowiedziałaś. " A mówienie, czy się coś robi, czy nie, to informacja, a nie od razu "chwalenie się"." - ja napisałam, że znam takie kobiety, które się chwaliły, a nie, że poinformowanie o tym to chwalenie się. Choć znam mnóstwo kobiet, które jakoś tak nie mają potrzeby informować przy każdej okazji, że nie lubią szpilek, że mają tylko jedną torebkę, że umieją parkować albo wiedzą, co to jest spalony. Natomiast gadanina typu: "No ja jestem kobietą i wiem, gdzie zatankować!" to jest próba wmówienia sobie i otoczeniu, że mimo cech i umiejętności zupełnie normalnych dla obydwu płci jest jakaś wyjątkowa - przy okazji deprecjonując inne kobiety. "Rety, miało być śmiesznie, to już komuś przeszkadza i foch." - nie ma to jak obrażać się, że Twój żart jest nieśmieszny.

Odpowiedz
avatar aegerita
-3 7

@Hatsumimi: A gdzie w wypowiedzi zastawa masz cokolwiek o byciu głupim, dziwnym i wymyślaniu sobie problemów z dupy? To wszystko sobie dopowiedziałaś (nie powiem, że jak stereotypowa kobieta ;-)). Komentarze od kobiet, których ta cecha nie dotyczy, mają właśnie zwrócić uwagę, że takie stereotypowe postrzeganie często ma się nijak do rzeczywistości. Uważasz, że to źle? Jeśli widzimy stereotyp, w który się nie wpisujemy, powinniśmy siedzieć cicho i przypadkiem nie przyznawać się do innej cechy, bo wtedy się "chwalimy"? Nie wiem jak u innych, ale mnie nie bawi sama wiedza, tylko przerost formy nad treścią - wymyślanie jakichś udziwnionych nazw (oddech słonia, serio? dlaczego nie piard krokodyla?), wybuchanie emfazą, że przecież ta spalona sjenna będzie się gryzła z groszkowym w sąsiednim pokoju (zamiast czytelnego komunikatu: nie podoba mi się, chcę ciemniejsze/jaśniejsze/coś tam). Jakby nie można było mówić wprost i jasno, tylko trzeba dorabiać ideologię do prostej sprawy.

Odpowiedz
avatar aegerita
-2 8

@digi51: Tak, zastaw przyczepił etykietkę - a zaraz za nim zgodnie Ty i Hatsumimi. Ja z kolei (i parę innych osób) nie przepadam za automatycznym przypisywaniem komuś cech tylko na podstawie płci, więc zwróciłam na to uwagę. Najwyraźniej to źle, bo komuś przeszkadza. Czyli co, aktorzy i prezenterzy (w sensie faceci) są z automatu kobiecy? Bo gwarantuję, że o makijażu wiedzą więcej niż wiele kobiet... Sama powielasz stereotypy, jednocześnie dziwiąc się, że dalej istnieją. A jak mają przestać istnieć, skoro informacja sprzeczna ze stereotypem jest krytykowana nawet przez grupę, której on dotyczy? To nie ja się obrażam. To jedna z Was dopowiada sobie od razu zarzuty o głupocie i problemach z dupy, a druga w czyimś imieniu pluje na kobiety w ogóle.

Odpowiedz
avatar digi51
-1 9

@aegerita: Że co? A komu ja przypisałam jakąś etykietkę i na kogo niby pluję? :D Aktorzy i prezenterzy są zmuszeni do noszenia makijażu z racji zawodu - niekoniecznie z wyboru albo zainteresowania. Większość facetów niepowiązanych zawodowo ze sceną lub kamerą nie maluje się i nie interesuje się makijażem. Chyba, że celem zagięcia rzeczywistości powiesz, że jest inaczej. A jaką masz pewność, że te nazwy farb, które Cie tak bawią wymyśliła kobieta? Dla mnie w nazwach typu: miętowy, pistacjowy, limonkowy nie ma nic śmiesznego, są bardzo pomocne do sprecyzowania koloru posługując się przykładem powszechnie znanych (w tym wypadku) produktów spożywczych. Akurat tu (w historii) nie ma żadnej emfazy ani dziwnych nazw kolorów ani tym bardziej dorabiania ideologii. Ot, stwierdzenie, że jeden kolor może się gryźć z drugim, mimo, że oba się autorce podobają. Co do obalania stereotypów w Twoim wykonaniu - spoko, jeśli masz potrzebę pokazać, że dany stereotyp Ciebie nie dotyczy - ok. Ale to jest pozytywny stereotyp, mimo, że mam wrażenie, że autor tego komentarza miał trochę przeświewczy zamysł, ale może się mylę. W tym wypadku zwyczajnie chwalisz się ignorancją. W jakim celu - nie wiem. Powiedziałabym, że po to, aby odciąć się od innych kobiet, ale może się mylę. Tak sobie wyobrażam sytuację w drugą stronę, gdzie kobieta ironicznie pisze do facetów, że rozróżniają hatchbacki, sedany, kombi i vany, a dla niej auto to auto. Ciekawe czy jakiś facet chętnie pochwaliłby się ignorancją typu: "O, przepraszam, nie wszyscy tacy są, ja rozróżniam auta duże i małe i tyle."

Odpowiedz
avatar Hatsumimi
7 9

@aegerita: Pierwsza wypowiedź ma mocno protekcjonalny ton, to sugeruje wymyślanie sobie problemów. Ja bym nie była w stanie powiedzieć „ach ci Mężczyźni i ich dylematy, ja tam jestem prosta baba i odróżniam coś tam coś tam, a wy: coś tam coś tam” bez zamiaru sprowokowania kałszkwału :D Jakby odpowiedzi od kobiet miały obalić stereotyp, to byście pisały, że wiele kobiet nie jest takich, a nie że Wy takie nie jesteście ;) Co do komentarza o dorabianiu ideologii, to nie mam pojęcia, w jaki sposób uzasadnianie swoich argumentów w oparciu o posiadaną wiedzę jest ideologiczne.

Odpowiedz
avatar KwarcPL
0 8

@zastaw: Przepraszam, ale Ty się w tym momencie chwalisz czy żalisz? Kobiety rozróżniają odcienie zielonego a Ty nie. Fajnie, ale co z tego ma wynikać? Jesteś z tego powodu lepszy czy co?

Odpowiedz
avatar Error505
-1 1

@aegerita: To zastanów się, czy na pewno jesteś kobietą.

Odpowiedz
avatar Dominik
14 20

Papugujesz? Naprawdę? I to jest powód do przejmowania się? Wstęp do historii taki, źe spodziewałam się zakończenia typu; Wracam z xxxxxxxx a tu stary maluje a stara mu pokazuje gdzie i jakim kolorem.

Odpowiedz
avatar ItsyBitsyWereWaffle
-1 19

@Dominik: wiem że to się wydaje błahe, ale jakbym miała tego wysłuchiwać przy każdej rozmowie, a moja mama to właśnie taki tym, będzie wypominać póki nie znajdzie się nowy temat. Plus zrobiło mi się zwyczajnie przykro.

Odpowiedz
avatar Balbina
26 26

@ItsyBitsyWereWaffle: To nie nauczyłaś się już że mówić dokładnie odwrotnie niż to co zamierzasz robić?. Pokazać brudny szary i sie pozachwycać.Dodać do tego zgniłą zieleń i czerwone dodatki? Jak chce małpować to niech się w końcu przejedzie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 sierpnia 2020 o 12:46

avatar mikus91
7 7

@Balbina no właśnie. Jak to nie pierwszy raz to jej powiedz że chcesz ogolić się na łyso a głowie namalować króliczki bo taka moda ciekawe czy to też spapuguje.

Odpowiedz
avatar Iras
3 29

Nie ma to jak miec problem z tym, ze ktos pomalował sobie mieszkannie takimi samymi kolorami jak sie samemu mialo w planach. BA - tak wielki problem, ze az wymaga zmiany planow... chcialabym miec tak nudne zycie, zeby sie takim gownem przejmowac...

Odpowiedz
avatar ItsyBitsyWereWaffle
5 19

@Iras: wybacz ale nie zrozumiałaś mojego przesłania. Nie chodzi o fakt wybranych kolorów, chodzi o sytuację w której moja mama, nie pierwszy raz zresztą, dała mi do zrozumienia ze podejmuję źle decyzję i się nie znam, wmawiała mi to usilnie, ażeby móc potem wykorzystać moje pomysły czy decyzję jako swoje. Zamiast powiedzieć choćby " fajny pomysł, też tak zrobię". Sytuacja z farbami była tylko przykładem, jednym z wielu w moim życiu.

Odpowiedz
avatar bazienka
7 9

@ItsyBitsyWereWaffle: ale skoro to nie pierwszy raz to czemu grzecznie sie jej wyspowiadalas? zamiast uciac pytania o kolory lub podac jej inne niz ty chcesz?

Odpowiedz
avatar ItsyBitsyWereWaffle
2 4

@bazienka: nie tyle grzecznie wyspowiadałam to podczas zwykłej rozmowy z mamą przez telefon wyszło. W ramach odpowiedzi co tam u mnie, powiedziałam że wybralam kolory, ona spytała jakie to jej powiedziałam co mi się podoba. Nigdy w życiu bym nie wpadła że zrobi tak w tym przypadku. Z reguły jeśli zdarzało się że do czegoś mnie zniechęcała aby przejąć pomysł to było kupno jakiegoś ciucha, albo pierdułki do domu. I tu się nie przejmowałam bo jakie są szanse że obie u bierzemy to samo widząc się, przewracałam oczami i się nie przejmowałam. Ale ściany to jest całkiem nowy level. Zwłaszcza że ona naprawdę nigdy dotąd nie "lubiła" turkusu. A rozmowy z moją mamą to nie jest jakaś litania z zeszycikiem czy coś, ona też daje mi cynk gdzie znalazła coś fajnego, tylko że z reguły ja kupuje to w innych kolorach, ona lubi pastele i złoty, ja wolę ciemne i srebrny. Fakt zauważyłam że jak spodoba jej się bardzo coś co ja też chcę kupić to mnie zniechęca, ale tak jak pisałam w kwestii ubrań mam to gdzieś, biorę co mi leży. A tutaj ręce mi opadły bo skopiowala kolory co do odcienia, Ona wielka fanka bieli, pasteli i złota. Chyba nawet przez moment miałam taką miną O.o

Odpowiedz
avatar I_m_not_a_robot
1 3

@ItsyBitsyWereWaffle: Jak ja to rozumiem. Moja mama za to, automatycznie kwestionuje wszystko czego bym nie planowała zrobić. Dla świętego spokoju staram się nic jej nie mówić, chyba że klamka już zapadła/rzecz jest kupiona, ale czasami zdarzy mi się przez telefon nieopatrznie "kłapać dziobem". W zeszłym tygodniu na ten przykład rozmawiałyśmy o telefonach i powiedziałam jej o swoich planach wymiany iPhona na najnowszy model, bo mam taki kaprys, stać mnie, a co ;). Zajęło jej mniej niż pół sekundy zareagowanie i objechanie mnie z góry na dół: jaki to beznadziejny zakup, a bo za drogo, a dlaczego nowy z salonu Appla, a dlaczego nie wezmę starszego modelu, na pewno taniej, a dlaczego nie kupię używanego, jeszcze taniej a też posłuży... Apple proponuje usługę "oddaj nam swój stary telefon, damy ci zniżkę na nowy" - dziecko, przecież ty możesz swój stary telefon sprzedać na ebayu! To nic że jest to już "relatywna staroć" z 2014 roku i nie ma na niego najnowszego oprogramowania. No jak ja mogłam w ogóle tego nie brać pod uwagę!

Odpowiedz
avatar Nimfetamina
21 25

Czyli nie pomalujesz sobie mieszkania tak, aby dobrze Ci się w nim mieszkało, bo Twoja matka wcześniej pomalowała na identyczne kolory i nie chce Ci się przez pół roku od niej słuchać, że spapugowałaś? Zamiast tego wolisz przez lata patrzeć się na ściany z myślą "Kurczę, miały wyglądać inaczej"? No to fajnie. Weź się nie przejmuj i maluj jak chcesz.

Odpowiedz
avatar Crannberry
3 7

Doskonale Cię rozumiem. Remont w sobie jest stresujący i wiem jak każda głupia uwaga potrafi wyprowadzić w równowagi. Też właśnie to przechodzę i podobnie słyszałam od własnej rodziecielki jak wieśniacko będzie wyglądać granatowa ściana w sypialni, a po zobaczeniu gotowego efektu retoryka zmieniła się na "widzisz, miałam doskonały pomysł, dobrze, że mnie posłuchałaś z tym granatem, wygląda pięknie". Staraj się jednym uchem wpuszczać, drugim wypuszczać i rób swoje, w końcu to Ty tam będziesz mieszkać. Co do szarości, jeśli jeszcze nie wybrałaś, to zerknij sobie na paletę Deco Grey z firmy Tikkurila (polecam gamę odcieni 1950-1955). Dobra jakość, pięknie wychodzą na ścianach i fajnie się ze sobą komponują.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 sierpnia 2020 o 13:29

avatar ItsyBitsyWereWaffle
2 4

@Crannberry: dziękuję, szarości to akurat dużo w ofertach i już skompletowałam co potrzebuje. Ten nieszczęsny turkus jest problemem, bo ja wybrałam wcześniej taki odcień z nutka szarości w sobie, takich nie ma dużo na rynku. Zastanawiam się nad wydaniem trochę więcej i stworzeniem własnego odcienia. Co do słuchania jednym uchem to chyba całe życie tak próbuję robić, ale czasem coś się niestety przebije. Granatowa ściana musi wyglądać ekstra, mam poduszki i pufke w tym kolorze w sypialni i gdyby nie to że małe pomieszczenie też bym zrobiła w niej akcentową ścianę. Ale błękit daje radę

Odpowiedz
avatar Crannberry
3 3

@ItsyBitsyWereWaffle: jeśli zależy Ci na bardzo konkretnym odcieniu, warto się szarpnąć na kolor z mieszalnika, tylko postaw na jakąś dobrą firmę typu wałśnie Tikkurila czy Caparol. Ja z moją ścianą najpierw chciałam przyoszczędzić i wybrałam jakąś polską markę i okazała się mieć straszne przekłamania między próbnikiem a efektem na żywo. Tu masz moją ścianę: po lewej po tej pierwszej farbie (kolor na żywo był jak znaki informacyjne na autostradzie), po prawej poprawione Caparolem

Odpowiedz
avatar ItsyBitsyWereWaffle
2 2

@Crannberry: Różnica ogromną, ściana po prawej nawet na zdjęciu wygląda na lepszą jakościowo i bardziej nasyconą. A farby obejrze i pewnie wyprobuję, dzięki :D

Odpowiedz
avatar iks
9 9

Nie wiedziałaś że chwalić się należy po fakcie?

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

@iks: albo wcale/oszczednie bez namiaru na konkretne kolory?

Odpowiedz
avatar Balam
19 19

Trzeba było od progu krzyknąć, że "jak mamusi opowiadałam, co chcę zrobić u siebie, to się mamusi nie podobało i mamusia mówiła, że to dzikie kolory są, a tu proszę, tak się mamusi spodobało, że spapugowała ode mnie!"

Odpowiedz
avatar irulax
4 6

Do mnie dopiero teraz dotarło jak bardzo rodzice dziecinnieją na starość. Czasami stosują zagrywki z kosmosu, ech. ich ograniczenia fizyczne jakoś łatwiej mi z nieść niż umysłowe.

Odpowiedz
avatar Lapis
6 8

Odetnij więc pępowinę i przestań się zwierzać mamie ze wszystkiego co robisz, no chyba że to twoja jedyna znajoma i nie będziesz miała do kogo ust otworzyć. Tak robią dorośli. Inaczej też bym wysłuchiwała na każdy temat i od matki i od teściowej. A tak robię jak uważam, a od ewentualnych konsultacji mam męża i przyjaciółki.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 4

to ich jej nie zapraszaj, by nie mogla komentowac wszelkie komentarze ucinaj i nigdy wiecej sie jej nie spowiadaj? zrob po swojemu, co sie nia przemujesz jakim trzeba byc czlowiekiem bez wlasnego zycia i zdania, by odwalac takie akcje...

Odpowiedz
avatar maranocna
8 8

To może wyhoduj kręgosłup i powiedz mamie, że dobrze wiesz, że to ona ściąga, a jeśli nadal będzie kłamać to wychodzisz?

Odpowiedz
avatar feline1
2 8

Też tak na początku pomyślałam. Że autorka zachowuje się się jak zależne od mamusi dziecko. Ale po zastanowieniu, przypomniałam sobie, jak to ze mną było...stara baba, dzieciata, od 30 lat nie mieszkająca z mamą, pod koniec się nią opiekująca, a każda uwaga mamusi była przeżywana po stokroć. I wcale mi nie pomagała świadomość, że mama ma 80 lat i powinnam być mądrzejsza :( Niestety, ale każde dziecko, czy ma 2 latka czy 60, potrzebuje akceptacji matki/ojca. I bardzo trudno się emocjonalnie uniezależnić

Odpowiedz
avatar Balzakowa
1 3

Rąbnij sobie turkus z ciekawymi akcentami w innym kolorze. Np fragment ściany nad komodą w brązowo-turkusowe romby. Albo turkusowo-złote.

Odpowiedz
avatar lotos5
2 4

Za nastolatki gadałam kiedyś z koleżanką (spoko dziewczyna), że chce mieć fioletowe ściany. Jej matka podłapała i jej machnęła na fokladnie taki jaki ja chciałam, a moja mama powiedziała, że mi na niego nie pomaluje, bo będzie, że papuguję I co ludzie powiedzą?

Odpowiedz
avatar Blankawooo
4 4

Oj, chyba nie ma na świecie trudniejszej relacji niż matka - córka. Niestety coś mi na ten temat wiadomo. Kobieto, wiem, że może zabrzmi to mega przykro, ale twoja mama to osoba toksyczna. Dla Ciebie i podejrzewam, że dla reszty otoczenia też. Pora w końcu trochę ogarnąć temat, trochę mniej się zwierzać, trochę więcej zostawiać dla siebie. Być pewniejszym siebie, swoich decyzji i absolutnie ignorować gadanie mamusi. Wpuszczać jednym uchem, drugim wypuszczać. I mieć w nosie te wyrzuty sumienia , które latami rodzicielka w tobie hodowała.

Odpowiedz
avatar ItsyBitsyWereWaffle
-4 4

@Blankawooo: Niestety ona tak została wychowana, babka jest jeszcze gorszą ale z nią nie utrzymuję wcale kontaktu, bo zwyczajnie jej nie mogę znieść. Babka zresztą także za mną nie przepada bo jestem zbyt podobna do rodziny taty, w końcu to druga babcia i dziadek praktycznie mnie wychowali jak rodzice ciągle byli w pracy. Ale co pocznę mama to mam i jakoś ciężko się odciąć, staram się być ostrożniejsza w swoich "zeznaniach" kiedy z nią rozmawiam, tylko tatko wie jakie ze mnie ziółko czasem, a jego rodzice którzy mnie wychowywali niestety już nie żyją, gdyby było inaczej pewnie mniej gadał abym z mamą a więcej z nimi. Kiedyś może opiszę jak wyglądało wychowywanie mnie i starszego brata, bo to też trochę absurd był ;)

Odpowiedz
avatar NeMi
0 0

@ItsyBitsyWereWaffle dorośnij i zerwij kontakt z matką. Skoro ta relacja jest dla Ciebie toksyczna to tak będzie lepiej. Terapia u psychologa uświadomiła mi, że wcale nie muszę mieć kontaktu z mamą. Nie rozmawiam z nią, nie wysłuchuje jak to wszystko co robię jest złe, jaką złą córką jestem i teraz lepiej mi się żyje :)

Odpowiedz
avatar hulakula
5 5

jakbym czytała o własnej matce. dlatego moja matka nie dowie się jakie kolory, jakie kafelki, jaką podłogę będę mieć w mieszkaniu: dopóki nie skończę. była akcja, że chciałam z domu zabrać starą maszynę do szycia, żeby nogi przerobić na stolik, było kilka miesięcy jęczenia dlaczego nie zabieram- a przez pandemię nigdzie nie jeździłam. jak w końcu pojawiłam się w domu, to matka powiedziała, że to jest szrot, że to bez sensu pomysł, i że nie da mi tej maszyny. co się okazało: oddała go znajomym, żeby sobie zrobili stolik. aż żałuję, że wie, gdzie będę mieszkać :-(

Odpowiedz
avatar dayana
7 7

Kompletnie tego nie rozumiem. Pomalujesz mieszkanie, w którym jesteś na co dzień inaczej, bo matka ukradła Ci pomysł, a też nie bywasz u nich zbyt często? Przecież nawet jak ma się taki sam kolor ściany to może wyglądać inaczej, bo inne oświetlenie, inne meble, inne dodatki. Już nie mówiąc o tym, że jak ktoś się tak zachowuje to nie wiem po co rozmawiać z nim w innym celu niż żeby dowiedzieć się czy jeszcze żyje.

Odpowiedz
avatar Samoyed
5 7

Pamietam jak dzis... Powiedzialam kolezance, ze sie przebiore za Muchomorka (ze Zwirka i Muchomorka), a ona mi powiedziala, ze Muchomorek jest kijowy i ogolnie jezeli juz to tylko Zwirek. Przychodze na bal, a tam nie zgadniecie! moja kolezanka przebrana za Muchomorka! Boli, ach jak boli. Mialam co prawda wtedy 6 lat, ale bol to bol! A ty to tak na serio? Nawiasem mowiac, remonty w czasie pracy z home officu sa glownym powodem, dla ktorego pracodawcy nie chca home officu, bo niektorzy ludzie nie potrafia zrozumiec, ze praca, mimo ze z innej lokalizacji, to dalej praca, a nie nadprogramowe wolne.

Odpowiedz
avatar ItsyBitsyWereWaffle
0 0

@Samoyed: u nas nawet przed pandemią było raczej luźno. Jak są spotkania, raportowanie miesiąca to siedzisz od rana czasem do wieczora. Jak jest luźny dzień i szybko się uwiniesz ze swoją pracą na dany dzień to nie ma problemu żeby wyjść o 13-14 zamiast o 16. Chodzi o to żeby było zrobione. Plus czasem zanim zacznę w ogóle swoją pracę muszę czekać na dane i raporty innych osób i oddziałów, to mam się gapić tępo w ekran z kawą w ręku? Nie raz zdarzało się że dane dostawałam dopiero o 12 i dopiero mogłam pracować, ale wtedy uczciwie człowiek siedzi i do 20 bo musi być skończone. Czy w domu czy w biurze, nie ma to dla mnie znaczenia. Znaczy w domu oczywiście lepiej, ale nawet jak jestem w biurze i wiem że muszę czekać aż ktoś skończy swoją działkę, to podjeżdżam do pobliskiej biedronki czy Auchan, robię zakupy, odwożę je do domu i wracam do firmy. A telefon służbowy mam zawsze przy sobie, nawet na urlopie, na wszelki wypadek. I wiem że są tacy co nadużywają home office i olewają pracę, uważam to za piekielność i brak szacunku do pracodawcy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 sierpnia 2020 o 11:47

avatar Crannberry
2 4

@ItsyBitsyWereWaffle: niestety w polskiej mentalności tak głęboko jest jeszcze zakorzeniony kult dupogodzin i bezsensownej zapie*dolki, że dużo wody jeszcze w Wiśle upłynie zanim ludzie pojmą koncept zadaniowego czasu pracy

Odpowiedz
avatar digi51
-1 1

@Crannberry: myślę, że jednak niekoniecznie zależy to od narodowości. U mojej mamy w pracy na luzaku każdy pracuje kiedy chce i liczy się, że terminy są dotrzymane. Z kolei u mojej kumpeli w Monachium gestapo sprawdza kiedy i skąd pracownik loguje się do systemu. Musi być zalagowany do 9 do 17, od 8 do 18 system jest zablokowany i nie można się zalogować.

Odpowiedz
avatar Crannberry
0 2

@digi51: Oczywiście to zależy od pracodawcy i bynajmniej nie mówię, że każdy stoi z batem nad pracownikiem. Chodzi mi ogólnie o pewną mentalność. I w Niemczech wcale nie jest pod tym względem lepiej, a wręcz gorzej. Polskie społeczeństwo jest bardziej otwarte na wszelkie nowinki, co w Niemczech wchodzi bardzo opornie (nawet takie banały jak skrzynka mailowa czy płatność kartą)

Odpowiedz
avatar shpack
3 3

Ale o co chodzi? Będziesz się czuła u rodziców jak u siebie w domu

Odpowiedz
avatar Molder38
4 4

W sumie to mogłabyś autorki pojechać i powiedzieć do mamy " Miałaś rację, gówniane te kolory"

Odpowiedz
avatar cassis
1 1

"onieeee, mama ma takie ściany jak ja chciałam - F O C H!" - dziecko, ile ty masz lat? Jak spotkasz na ulicy kogoś, kto ma takie same buty, to co robisz? rzucasz się na chodnik i tłuczesz piąstkami, bo tak nie moze być?

Odpowiedz
avatar Bormel
-1 1

Moja M nieustannie prezentuje moje pomysły jako swoje. Szczególnie te, które dotyczą jej wnuków a moich osobistych dzieci. Tak, to jest wkurzające.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@Bormel: i nie zrobilas z tym od lat absolutnie nic? np. uciecie/rozluznienie kontaktu, jakas asertywnosc w stylu "nie zycze sobie takiego zachowania"?

Odpowiedz
avatar japycz1
1 1

Nie wiem kto głupszy. Wielka tragedia mieć takie same kolory jak ktoś 100 km dalej....

Odpowiedz
avatar niki1990
-1 1

Nie powinnaś jej mówić dokładnie o swoich planach remontowych. Poza tym po powrocie do domu powinnaś powiedzieć, że teraz PRZEZ NIĄ musisz cała koncepcję zmieniać, bo ona ci ja ukradła. W dużym skrócie, zacznij robić to co ona.

Odpowiedz
Udostępnij