Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czasy przed pandemią. Postanowiłam zorganizować spotkanie po latach dla osób z klasy…

Czasy przed pandemią. Postanowiłam zorganizować spotkanie po latach dla osób z klasy z liceum. Wiedziałam, że sporo osób przeprowadziła się do tego samego miasta co ja, a część nie będzie miała problemu, żeby dojechać.

Wysłałam informacje do większości znajomych z klasy na messengera z prośbą, aby dodali do czatu osoby, które pominęłam. Drogą głosowania wybraliśmy datę, ktoś inny zaproponował miejsce. Na dany termin było chętnych około 7 osób.

Przyszedł termin spotkania, ustalona godzina wybiła i czekam na kumpli z liceum. Sprawdzam klub, nikogo znajomego nie ma, więc wysyłam pytanie, czy ktoś już może jest. Czekam grzecznie przed klubem. Cisza. Mija pół godziny, nikt nie pisze, że się spóźni, nikt nie przychodzi.

Wysyłam informację na czacie, że skoro nikt nie przyszedł to się zbieram do domu. Na czacie dalej cisza, żadnego przepraszam, bo zapomniałem o spotkaniu/spóźnię się/coś mi wypadło. Po godzinie od docelowej godziny spotkania, napisał do mnie kolega jak spotkanie (przypominam - informacja, że się zbieram do domu, bo nikt nie przyszedł była wysłana pół godziny wcześniej), i że on postanowił sobie podarować spotkanie, bo jest zmęczony po pracy.

Poinformowałam, że nikt nie przybył oraz udałam zrozumienie, że jest zmęczony. Na koniec życzyliśmy sobie, że kiedyś w innym terminie się spotkamy.

Może uznacie, że ta sytuacja jest mało piekielna, bo po prostu zostałam olana. Jednak dla mnie to była bardzo przykra sytuacja, Moi znajomi mogli po prostu wymyślić jakieś wymówki, że termin nie pasuje, czy coś im nagle wypadło.

To by było o wiele lepsze od udawania zainteresowania spotkania ze mną po latach i nie przyjście.

by ~KuchikiRukia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar xpert17
-4 12

ile to jest około 7 osób?

Odpowiedz
avatar Nimfetamina
15 15

@xpert17: To znaczy "Teraz dokładnie nie pamiętam, ale chętnych było mniej więcej siedem osób". Mam nadzieję, że pomogłam :P

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@Apotheos: Wiesz, postanowiłam napisać jak było naprawdę. Nie zależy mi, aby historia trafiła na główną, więc nie będę wymyślać jakiś ciekawych zwrotów akcji, aby historia nabrała piekielności.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 11

Szanuję za nick z Bleacha :) Miałem coś podobnego. Spotkanie po latach ludzi z gimnazjum. Dziewuchy, które to organizowały i najgłośniej deklarowały przyjście, ostatecznie się nie zjawiły. Przyszły 4 osoby, które albo w ogóle nie brały udziały w dyskusji na FB albo wyrażały opinię typu "zobaczymy czy dam radę, ale raczej nie".

Odpowiedz
avatar mikus91
12 14

@elfia_luczniczka wstyd im było napisać że nie mają czasu/ochoty na spotkanie ale nie przyjść w umówionym terminie i potem dolewać to już się nie wstydzili?

Odpowiedz
avatar Ohboy
11 13

@elfia_luczniczka: A nie chrzań. Jak nie chcieli, to nie musieli się deklarować, nikt ich do tego nie zmuszał. Umawianie się i nie przychodzenie jest piekielne, i tyle.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@elfia_luczniczka: Zagadałam w jakieś sprawie do kolegi, który sam zaproponował spotkanie. Ja podsunęłam pomysł, że może byśmy się spotkali także z innymi osobami z klasy. Termin był wybrany nie przeze mnie, tylko większością głosów, tak samo nie wybierałam miejsca. Rozumiem, że ktoś nie chce się spotkać, ale to mógłby te wiadomości zignorować (co część osób właśnie tak zrobiło), napisać jakąś wymówkę (np. jestem za granicą na wakacjach) lub chociaż w dniu spotkania napisać, że coś mu wypadło i się nie zjawi

Odpowiedz
avatar marcelka
4 4

@elfia_luczniczka: zgadzam się co do takich spotkań - jak się z kimś ma kontakt, to się z taką osobą/osobami można spotykać, z a innymi - po co? Ale... ale jeśli ktoś proponuje coś, na co nie ma się ochoty, to dorosły człowiek odpowiada, że nie, ewentualnie "nie, bo już mam inne plany w tym terminie". Albo, jak to są propozycje na fb, wychodzi się z grupy/grupowego czatu. A potwierdzenie przyjścia i nie przyjście jest piekielne. No chyba, że to było na zasadzie "musimy się spotkać - ha ha, tak kopę lat - tak, tak", ludzie w ankiecie wzięli udział, a nikt spotkania nie wziął na poważnie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@elfia_luczniczka: nie trułam nikomu, żeby przyszedł. Było rzucane hasło, czy ktoś chce się spotkać, kilka osób bardzo się napaliło na ten pomysł, następnie wybranie daty, godziny i miejsca. I tyle, nic więcej. Bez żadnego "musimy się spotkać" albo głupiego namawiania. Dla osób, które nie mogły przybyć w tym terminie, a chciały się spotkać, mieliśmy za pół roku ustalić kolejny termin, więc nie było nacisku, że na te spotkanie trzeba koniecznie przyjść. A czy tamto późniejsze spotkanie się odbyło to nie wiem, bo opuściłam czat po tym nieudanym spotkaniu.

Odpowiedz
avatar dayana
8 8

@elfia_luczniczka: Jak się z kimś na coś umawia to się przychodzi. Można się zwyczajnie nie umawiać i w ten sposób nie zmarnuje się nikomu czasu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 5

@elfia_luczniczka: kultura osobista leży i kwiczy... niech zgadnę, u Ciebie goście również muszą ściągać buty w przedpokoju?

Odpowiedz
avatar KatiCafe
6 6

Czyli z tego wynika, że nie byliście zgrana paczką.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@KatiCafe: Bardziej bym powiedziała, że już każdy ma swoje życie i nie chce pielęgnować starych licealnych znajomości (albo tylko znajomości ze mną :)). To nieudane spotkanie miało mieć miejsce prawie 10 lat po skończonym liceum, wcześniejsze spotkania (3, 5 lat po zakończeniu) się odbywały.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Tutaj autorka wyznania, nie wiem dlaczego nie widać moich komentarzy z konta KuchikiRukia... a więc tak: nikogo na siłę nie zachęcałam do spotkania, tak na prawdę w ogóle nie zachęcałam. Tylko rzuciłam hasło kto chciałby się spotkać, następnie większością głosów została wybrana data, godzina i miejsce. Ustaliliśmy, że zorganizuje się dodatkowo spotkanie za pół roku dla tych, którym nie pasował wybrany termin. Część osób się pomysłem spotkania zachwyciła, część napisała, że nie może się spotkać, a część zignorowała wiadomości i nic nie odpowiadała (wiem, że niektórzy ignorowali wiadomości bo wyświetla się kto przeczytał daną wiadomość na czacie). Jak ktoś nie chciał się spotkać, a napisał, że przyjdzie, to mógł choćby w dniu spotkania napisać, że mu coś nagle wypadło. Jeśli ktoś tą całą akcję potraktował jako żart, to mógłby mnie przeprosić i napisać, że nie wiedział, że to całe spotkanie to na poważnie po moim poinformowaniu, że czekam na ludzi przed klubem. Zresztą mało prawdopodobne by ktoś tak pomyślał, że to żart, bo kilka lat wcześniej spotkania klasowe się odbywały.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 2

Cóż. Tak to bywa. Nigdy w takich spotkaniach nie uczestniczyłem. Wiem tylko o jednym, które miało się odbyć. Nigdy też nie miałem zbyt dobrych wspomnień z tamtego okresu. Pamiętam za to taką sytuację ze studiów, gdzie naprawdę się zintegrowałem z paroma osobami i dość zgrana była z nas paczka. Jak już studia zbliżamy się ku końcowi i tak sobie rozmawialiśmy, co dalej, jakie mamy plany, to jedna dziewczyna cały czas podkreślała, że musimy mieć ze sobą kontakt, spotykać od czasu do czasu. I tak się złożyło, że za jakiś czas jechałem do miasta, gdzie mieszkała. Także dałem jej znać, że będę w jej mieście. Wysłałem kilka wiadomości, ale bez odpowiedzi. I tak kontakt się urwał. Często tak bywa, że ci, co najgłośniej się do czegoś deklarują, potem to olewają.

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

To chyba choroba współczesnych czasów. Ostatnio częściej mi się takie sytuacje zdarzają niż nie zdarzają. Albo ludzie nie przychodzą wcale i nie dają znać albo notorycznie w ostatniej chwili dają znać, że nie mogą (choć później dowiaduję się, że mogli spokojnie dać znać choć dzień wcześniej) albo najpierw się sami umawiają i sami chcą spotkać, a później zaczyna się jęczenie, że w sumie to nie wiedzą, że się okaże, że jeszcze dadzą znać i potrafią w sobotę o ósmej wieczór napisać, że w sumie jeszcze nie wiedzą, czy przyjdą w niedzielę... masakra

Odpowiedz
Udostępnij