Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracuję na bardzo specyficznym stanowisku, obsługując bardzo specyficzny sprzęt. Oczywiście do obsługi…

Pracuję na bardzo specyficznym stanowisku, obsługując bardzo specyficzny sprzęt. Oczywiście do obsługi takiego sprzętu niezbędne są szkolenia i certyfikacja. W momencie zakupu sprzętu w firmie wytypowano mnie i jednego kolegę na głównych operatorów sprzętu oraz cztery inne osoby, które również przeszły szkolenie. Osoby te na co dzień przy sprzęcie nie pracowały, ale jak ja lub kolega byliśmy chorzy czy na urlopie, to mogły nas zastąpić. To było 5 lat temu.

Na przestrzeni tych 5 lat odchodziły po kolei osoby z certyfikatami. Szefostwo, w swojej głupocie, nie próbowało nikogo zatrzymać. Głównym powodem odejścia zawsze były pieniądze – w firmie za mało, a konkurencja daje na start znacznie więcej. Ostatecznie pod koniec zeszłego roku zostałam jedyną osobą z certyfikatem. Czyli mnie nie ma, to sprzęt za prawie milion stoi i się kurzy. Z początku szefostwo mówiło, że szuka kogoś nowego – miałabym tę osobę przeszkolić, a następnie zostałaby wysłana na certyfikację. Potem była gadka, że przecież jeden z pracowników, który odszedł i miał certyfikat, jest chwilowo bez pracy, więc mieli się z nim skontaktować. Plot twist - nie zrobili tego, rozmawiałam z nim.

Mamy końcówkę lipca. Od 8 miesięcy jestem sama. Jak zachoruję czy pójdę na urlop – wszystko stoi. Ale z powodu Covida i tak jest mniej roboty, to szefostwo sytuację olewa.

Zanim przejdę do sedna historii, jedna mała dygresja – od 7 lat staramy się z mężem o dziecko. Mamy za sobą 6 nieudanych procedur in vitro i właśnie zaczęliśmy szkolenia adopcyjne. Moje starania nie były żadną tajemnicą – przy in vitro musiałam wychodzić w trakcie dnia na badania, szefostwo wiedziało o wszystkim.
I teraz nagle stał się cud. Jestem w naturalnej ciąży, w dodatku bliźniaczej. Jak wiadomo, ciąża bliźniacza to ciąża wysokiego ryzyka. Dlatego też ginekolog, pomimo moich początkowych protestów, od razu wysłał mnie na L4.

Jak myślicie, jaka była reakcja szefostwa? Usłyszałam dziś, że jestem nielojalna, bezczelna, że przeze mnie firma upadnie i co ja sobie myślę tak ich wystawiając do wiatru, no i oczywiście, że nie mam już po co do nich wracać.
No cóż, ich wola. Ciekawe tylko, co ze sprzętem bez obsługi zrobią, zwłaszcza że na połowę sierpnia są zaplanowane bardzo ważne eksperymenty.

praca

by ~Roztrzepana
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
15 15

A tak z ciekawości, co Ciebie tam trzyma(ło)? Płacili Ci lepiej, niż odchodzącym, czy po prostu lubisz (lubiłaś) to miejsce? No i gratuluję :)

Odpowiedz
avatar KwarcPL
5 5

@Ohboy: Pewnie stabilność. Jak się starasz o dziecko to niekoniecznie chcesz sobie zawracać głowę procesem rekrutacyjnym i wdrażaniem się do nowej firmy...

Odpowiedz
avatar Schaedling88
14 14

Kilka lat temu pracowałam w korpo, w którym też pozwolono odejść pracownikom, którzy ten burdel trzymali w ryzach. A potem był już tylko płacz i zgrzytanie zębów managementu.

Odpowiedz
avatar edeede
5 11

Z całego serca gratuluję ciąży i bliźniąt! Dzieci to cud. Może być ciężko, ale na pewno będzie pięknie. Trzymajcie się zdrowo!

Odpowiedz
avatar Morog
4 4

Straszne to jest.....

Odpowiedz
avatar Johny102
9 9

Często jest tak, że głupi jest głupi na własne życzenie.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
-1 15

No i znowu padają na pysk wszystkie teorie wolnorynkowców, że rynek sam wszystko wyreguluje, że jak potrzeba wykwalifikowanego pracownika, to pracodawca będzie o niego walczył, oferował lepsze warunki itp, a więc żadne prawa pracownika nie są potrzebne. Przecież wg tych "fachowców" ty i twoi koledzy z pracy, potrafiący obsługiwać ten sprzęt, powinniście zarabiać kokosy. Ale nie. Oczywiście ktoś w takiej branży, z takimi kwalifikacjami, znajdzie pracę gdzie indziej. Ale jak ma się sytuacja szeregowego pracownika, zwłaszcza w regionie, gdzie pracodawców jest niewielu? Niech większość ma mentalność podobną do twojego szefostwa i tyle teoria o niewidzialnej ręce rynku jest warta w praktyce. Jeszcze wycofać kodeks pracy i płace minimalne, to witamy z powrotem w latach dziewięćdziesiątych. Oczywiście nie można też przesadzać w drugą stronę, jak to robi ekipa rządząca. Zbyt wysoka minimalna i świadczenia, na które Polski nie stać, to katastrofa. Ale te wszystkie teorie wolnorynkowe nie uwzględniają mentalności ludzi, a byłem w różnych miejscach na świecie i widziałem sytuacje, gdzie dużo taniej i wydajniej byłoby zastosować inne rozwiązania, ale jednak siła nawyku jest wielka. Zmiana zastosowanych rozwiązań wymaga zmiany sposobu myślenia. A to, o ile w ogóle nastąpi, może być kwestią całych pokoleń. I teraz wróćmy na polski rynek. Może w końcu tacy Janusze biznesu zmienią podejście, bo sytuacja na rynku to na nich wymusi. Może. W tym czasie rząd ma się nie wtrącać, a związki zawodowe nie powinny istnieć (mam na myśli takie z prawdziwego zdarzenia, a nie upolitycznione twory, jak w Polsce). I ile czasu potrwa, zanim tacy pracodawcy zmienią podejście sami z siebie? Tydzień, miesiąc, rok, 10 lat, a może więcej? A w tym czasie szeregowy pracownik ma zapier...ć za grosze i to jego wina, że się nie rozwinął, że nie ma lepszych kwalifikacji. Tylko kiedy ma się rozwijać, jak pracuje całymi dniami, żeby mieć z czego wyżywić rodzinę i zwyczajnie nie ma pieniędzy ani czasu, żeby w siebie zainwestować.

Odpowiedz
avatar toomex
0 6

@pasjonatpl: 1) Pracodawca głupi, rynek zweryfikował, został na lodzie. 2) Ile znasz osób naprawdę zarabiających tę minimalną krajową? 3) Tam gdzie pracownik ma małe kwalifikacje a pracodawców jest niewielu - ma problem. Taki sam, jaki miałby pracodawca, gdyby było mało pracowników i wielu pracodawców. 4) Minimalna to ogólnie katastrofa, bo pozbawia zarobku tych, którzy chcą pracować, ale ich praca nie jest warta tej minimalnej. 5) Świadczenia socjalne dla zdrowych osób w wieku produkcyjnym to zawsze katastrofa. 6) No właśnie wolny rynek najbardziej działa z uwzględnieniem mentalności, a szkoła austriacka ekonomii jest wręcz oparta na prakseologii. Rynek to działa tak, że pierwszy, który pozbędzie się istotnie przeszkadzającego nawyku, puści z torbami innych. 7) Cały czas odwołujesz się do marksistowskich klas, a prawda jest taka, że każdy pracownik (Ty też!) może założy własną firmę i zarządzać ją wedle swojej woli. Czy przetrwa - to inne pytanie

Odpowiedz
avatar Hakiros54
3 7

@pasjonatpl: Jakim cudem tutaj nie działa wolny rynek? Pracodawca nie chciał dobrze płacić to wszyscy pracownicy nie licząc autorki przeszli do innego lepszego pracodawcy który już im dobrze płacił i ten zły pracodawca ma teraz problemy. Ogólnie toomex dobrze wypunktował wszystko, dodałbym jeszcze, że trzeba się było rozwijać w szkole. Taki elektryk jako uczeń na start dostaje minimalną krajową ale po kilku latach może dojść do ponad 6 tysięcy na rękę a do zostania elektrykiem wystarczy zawodówka. W biedronce na kasie dostaje się 3 tysiące a do tego już nie trzeba mieć niczego. Dodatkowo jest masa darmowych kursów online. Zresztą nawet jak się zmarnowało ten cały czas (a potem ma się pretensje do pracodawcy, że co prawda nic nie potrafisz ale powinien ci więcej płacić) To zakładając 8 h snu i 8 pracy dalej zostaje ci 8 godzin podczas których mógłbyś się jakoś rozwijać a masa kursów jest za darmo więc argument o braku kasy też jest słaby. Już nie mówiąc o weekendach w których masz 32 godziny które możesz przeznaczyć na naukę. Poza tym skoro nie masz ani dobrej roboty ani kwalifikacji to po kiego grzyba zakładasz rodzinę? Tak trudno przez rok się dokształcić i po tym roku dopiero robić dzieci i brać ślub?

Odpowiedz
avatar rodzynek2
4 6

@pasjonatpl: No przecież rynek zweryfikował. Pracownicy poszli do lepszej pracy, a niepotrafiący, czy niechcący się dostosować zostali na lodzi i prawdopodobnie zbankrutują jeżeli szybko czegoś nie zrobią. A, z tego co piszę autorka, wydaje się, że mieli dość czasu na sensowne działanie. Nawet gdzie pracodawców jest nie wielu zawsze można próbować samemu założyć firmę i powoli dochodzić do majątku.

Odpowiedz
avatar zendra
4 4

@toomex: Obawiam się, że odpowiadasz schematycznie, zgodnie z jedną z teorii ekonomicznych, ale odpowiadasz na pytania, których nikt nie zadawał. @pasjonat.pl dosyć dokładnie wyartykułował o co mu chodzi: "padają na pysk wszystkie teorie wolnorynkowców ..... że jak potrzeba wykwalifikowanego pracownika, to pracodawca będzie o niego walczył, oferował lepsze warunki itp". Tak się nie stało.

Odpowiedz
avatar Grav
-2 2

@zendra: Ale jeden pracodawca, który postanowił nagiąć prawa wolnego rynku, jeszcze nie powoduje, że te prawa nie działają :)

Odpowiedz
avatar toomex
-3 3

@zendra: Nie nazwałbym tego rzeczową polemiką z Twojej strony. Odniosłem się po kolei do każdego z zarzutów pasjonatpl, bo czułem się na siłach to zrobić. I tak jak @Grav napisał, to że jakiś przedsiębiorca (skala mikroekonomii) podjął taką a nie inną decyzję nie oznacza, że w skali makroekonomii jest to błędne.

Odpowiedz
avatar zendra
0 0

@toomex: Jest to błędne w skali makroekonomii. Teorie tzw. "libertarian" opierają się na absurdalnym założeniu, że wszędzie panuje tzw. konkurencja idealna oraz niskie koszty wejścia na rynek i niskie wyjścia z niego, co automatycznie prowadzi do samoregulacji rynku. Rzecz w tym, że sytuacja jest wręcz odwrotna od idealistyczno-naiwnych założeń libertarian, idealna konkurencja (jaką przewiduje teoria) to rzadkość, biały kruk na rynku, a zwłaszcza na rynku pracy. Dlatego to nie działa. Rozweseliło mnie stwierdzenie, że "jeden pracodawca postanowił nagiąć prawa rynku"... Jeden? Serio? Takich pracodawców jest 99,99% - bo to jest naturalna konsekwencja kapitalizmu. Skoro pracodawca ma możliwość eksploatowania pracownika - z różnych względów, np. pracownik jest z małej miejscowości, tam ma dom, rodzinę - to dlaczego go nie eksploatować? Przecież to byłoby niezgodne z zasadami kapitalizmu. I może sobie mieć pracownik 100 certyfikatów, 200 szkoleń i 3 fakultety - nic to mu nie pomoże. Właśnie dlatego, że tylko w nielicznych miejscach panuje konkurencja idealna, a przecież cała Polska nie przeprowadzi się do Warszawy czy Wrocławia. Założenia libertarian to abstrakcyjny miraż.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
3 3

Szefostwo samo sobie winne. Każdy kto chociażby minimalnie oleju w głowie nie pozwoliłby, aby tylko jedna osoba w przedsiębiorstwie miała uprawnienia/wiedze/szkolenie/certyfikaty do obsługi (chyba?) kluczowej lub bardzo ważnej maszyny/programu/narzędzia. Bo urlopy. choroby i wypadki chodzą po ludziach. Może i dobrze, że nie masz po co wracać, bo chyba warto i tak rozejrzeć się za nową pracą. Chyba i tak prawdopodobnie upadną, jeżeli nie znajdą i przeszkolą kogoś na tyle szybko i dobrze, że zrobi ten eksperyment do połowy sierpnia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@rodzynek2: Czasem bywa tak, że taniej jest utrzymywać ujnię niż kierować pracownika na szkolenie i certyfikację, bo np maszyna za milion, robi miliony, ale zysk netto oscyluje na poziomie ~ 1 %, gdzie np wahania waluty mogą przejeść zysk. Sądząc po opisie sytuacji, to stawiam na coś takiego - trwanie na siłę ze względu na terminy leasingu lub dopłat UE czy czegoś podobnego.

Odpowiedz
avatar JolaG
0 0

Najlepsze zakończenie ever, gratulacje !!!

Odpowiedz
avatar Error505
0 0

1. Najważniejsze, że udało się z ciążą! 2. Nie przejmuj się firmą. Tak naprawdę to rozwiązywanie takich problemów to chleb powszedni. Co oczywiście nie oznacza, że chwalą krótkowzroczność. 3. Warto by mieć dowody na groźby zwolnienia. W razie czego przyda się w sądzie. 4. Jeśli to duża i poważna firma to powinna mieć system przeciwdziałający takim zachowaniom. Jeśli tak jest to warto skorzystać z takiej drogi. Jest szansa, że po macierzyńskim/wychowawczym nowy kierownik chętnie powita kolejnego pracownika z cennymi uprawnieniami. A jeśli będzie stary to będzie się bał podskakiwać.

Odpowiedz
Udostępnij