Warszawa, chwila po 17 więc korki, bo wszyscy wracają z pracy. Dojeżdżałam akurat na jedno z większych skrzyżowań- dokładniej skrzyżowanie Alei Jerozolimskich z Bitwy Warszawskiej/ Prymasa Tysiąclecia. Ja nadjeżdżałam z Bitwy Warszawskiej i jechałam prosto więc kierowałam się w stronę Prymasa Tysiąclecia. Dla osób, które nie znają stolicy- skrzyżowanie wielkie, górą idzie wiadukt dla samochodów, które jadą prosto Alejami, na dole 7 pasów (dwa skrajnie lewe do skrętu w lewo, trzy środkowe do jazdy prosto, dwa skrajnie prawe do skrętu w prawo), oprócz tego jeszcze pod tym wszystkim tunel. Jako że jechałam prosto, zajęłam całkowicie środkowy pas (jeden z trzech do jazdy prosto). Od razu za skrzyżowaniem kończy się lewy pas do jazdy na wprost i trzeba z niego zjechać na pas środkowy.
Zapaliły się zielone światła, wszyscy ruszyli, jednak przed samym zjazdem ze skrzyżowania widzę, że wszyscy z mojego pasa zjeżdżają na prawo, czemu?
Za samym skrzyżowaniem stanął facet na światłach awaryjnych, wysiadł z samochodu i zaczął rozkładać trójkąt. Rozumiem, mógł mu się popsuć samochód, całkiem normalne. Jednak pan zajął cały jeden pas, gdzie obok, z jego lewej strony mieścił się pas, który się kończył i z którego korzysta zwykle mało samochodów. Dodatkowo, skrzyżowanie w pewnym momencie ma lekki spadek, więc nawet nie musiałby uruchamiać samochodu, wystarczyłoby puścić hamulec i samochód by jakoś doczołgał się do miejsca, gdzie nikomu by nie przeszkadzał. Tak zajął w sumie dwa pasy (blokował zjazd z lewego na środkowy), na jednym z większych skrzyżowań w czasie największego ruchu.
Rozumiem, że się zatrzymałaś i pomogłaś zepchnąć auto z drogi?
Odpowiedz@Fahren: Tak jak pisałam, droga była z górki, bez pchania pan mógł sam zjechać samochodem na pas. Sama miałam taką samą sytuację tydzień wcześniej- samochód zatrzymał się, zgasł i nie chciał zapalić z powrotem. Było z górki więc bez włączonego silnika podjechałam na przystanek. Nie musiałam nikogo prosić, nawet wysiadać z samochodu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 lipca 2020 o 18:32
@Fahren: Dokładnie,ileż razy ktoś mnie(znaczy się samochód)pchał a ile razy ja kogoś.Dla mnie to odruch. Raz nawet pan skomentował że tyle aut przejechało koło niego bo stanał na srodku skrzyżowania a tylko baba wysiadła i pomogła mu przepchnąc auto. Ja tobie,ktoś inny mi.Tak to powinno działać.
Odpowiedz@misguided: Czyli skoro się zatrzymałaś i pomogłaś auto zepchnąć, najpewniej się dowiedziałaś, co było awarią. Może się z nami tym podzielisz?
OdpowiedzTrzeba było ruszyć duqe i mu przestawić, jak taka mONdra jesteś.
OdpowiedzPan mógł być na przykład niepełnosprawny. Może nie myślał racjonalnie gdyż był wystraszony zaistniałą sytuacją. Być może zepsuł się układ kierowniczy, zablokował hamulec lub uszkodziło sprzęgło i nie miał możliwości zepchnięcia pojazdu. Masz niezły tupet i empatię na poziomie ameby, opisując na piekielnych sytuację o okolicznościach której nie masz zielonego pojęcia. No ale przecież centrum samej Warsiawy, jak on śmiał takiej damie pas zablokować? Powinien w zębach samochód targać na pobocze, debil jeden...
OdpowiedzAwaria skrzyni biegów, teoretycznie automat da się wrzuć na luz, ale jak coś poważniejszego to czasem tylko laweta. Dalej awaria układu hamulcowego i zakleszczenie tarczy. Jest kilka awarii plus elektronika które uniemożliwiają ruszenie wozu.
OdpowiedzPowiem brutalnie - dziewczyno, nudzi Ci się? Co nie zajrzę do poczekalni to widzę Gwoje wypociny na poziomie "koleżanka się na mnie krzywo spojrzała". Normalnie cały świat przeciwko Tobie.
Odpowiedz