Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wychowałam się w domu, w którym niewielką wagę przywiązywano do porządku i…

Wychowałam się w domu, w którym niewielką wagę przywiązywano do porządku i czystości. Niby z rodzicami sprzątaliśmy w weekend, ale gdy przestałam być dzieckiem zauważyłam, że zadanie, które dawali nam rodzice były chyba tylko po to, aby nas czymś zająć, a nie po to, aby faktycznie było czysto. Podłogi przecierane jedynie na środku, kibelek powierzchownie, wannę i umywalki jedynie spłukiwano wodą, ewentualnie przecierano gąbką bez żadnego detergentu. Gdy byłam młodą nastolatką zaczął mi przeszkadzać wszechobecny brud i sprzątałam praktycznie codziennie. Rodzice niby temu przyklaskiwali, ale uważali, że kupno czegokolwiek poza płynem do naczyń i "płynem uniwersalnym" to strata pieniędzy. Szorowanie podłóg w kątach, mycie szuflad i czyszczenie armatur z kamienia uważali za fanaberię. Moje starsze siostry zwyczajnie się na to wyebały i przestały robić cokolwiek.

Gdy byłam dorosła i w końcu się wyprowadziłam odetchnęłam z ulgą i do dziś bardzo dbam o czystość we własnym domu. Mieszkam 500km od miasta rodzinnego i rodziców odwiedzam raz na kilka miesięcy. Oboje są sprawni fizycznie, wcześni emeryci, mieszkają sami. Gdy do nich przyjeżdżam pierwsze co, to sprzątam dwa dni, bo nie jestem w stanie wysiedzieć w tym brudzie. Raz nawet chciałam wziąć hotel, matka śmiertelnie się obraziła, ale obiecała, że posprząta, jeśli przestanę "wydziwiać". Zaprosiła mnie do niby wysprzątanego mieszkania, w którym nic się nie zmieniło, poza tym, że zniknęła sterta brudnych garów ze zlewu. Podam kilka przykładów na to, jak rodzice starannie dbają o to, aby mieszanie utrzymywać w dobrze znanym brudzie i smrodku.

1. Pranie? Raz na miesiąc. Mają trzy kosze na brudne pranie, wszystkie ciągle przepełnione. Bo matka zbiera kolory. Czarny do czarnego, czerwony do czerwonego... inaczej się pralki nie opłaca włączać.
2. Syf we wszystkich kątach w mieszkaniu. Warstwa tak na 1-2cm.
3. Cały pokój zawalony śmieciami, uszkodzonymi sprzętami, starymi ciuchami, zabawkami. Wszystko brudne, śmierdzące, zakurzone.
4. Okna i parapety nie są myte nigdy. Dosłownie. To znaczy przez nich, bo ja to oczywiście robię jak przyjadę. Okna są tak brudne, że dosłownie częściowo przez nie nie widać.
5. Piekarnik i kuchenka wiecznie z resztkami jedzenia, przypalonym olejem. Raz im umyłam kuchenkę, następnego dnia matce coś wykipiało. Czekałam cierpliwie, aż to wytrze. Nie doczekałam się, bo matka stwierdziła, że takiej jednej plamki to się nie opłaca wycierać, jak się nazbiera więcej to ona umyje całą kuchenkę. Kuchenka musi być już cała brązowa od brudu, żeby matka się za to wzięła.
6. Balkon - graciarnia obsrana przez ptaki, bo ojciec tam sobie gołąbki dokarmia. Posprzątać te gówna? A po co? Od gówna jeszcze nikt nie umarł!

Jestem wściekła, jest mi przykro, jest mi wstyd. Żyją, jak żyją, ok, można powiedzieć ich sprawa. Ale jak już przyjadę i im posprzątam to tego też nie potrafią docenić i za chwilę jest znowu burdel. Odwiedzam ich coraz rzadziej, choć kocham ich całym sercem. Moje siostry, inaczej niż ja, przejęły poczucie czystości po rodzicach. Jednej z nich rozpadł się związek, bo facet miał dość ciągłego sprzątania po niej i smrodu jak w oborze. Rodzice oczywiście pocieszali ją, że to jakiś chory pedant. Dzieci drugiej siostry, mimo, że są nastolatkami nie umieją użyć mopa, odkurzacza, ona sama wszystko przeciera tą samą szmatą.
Jest mi naprawdę głupio jechać na własną rodzinę, ale to wynik frustracji, bo właśnie wyjechałam od rodziców. Przedwczoraj jeszcze zrobiłam im pranie, gdy wyschło poskładałam i poprosiłam, aby poukładali do szafek. Pranie gdy wyjeżdżałam nadal leżało walnięte krzesło, już skołtunione, bo ojciec czegoś szukał. Za chwilę na kupkę czystego prania rzucił upoconą koszulę.
Po prostu brak mi już sił.

rodzina porządek sprzątanie

by ~lalunia
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
31 33

Sprzątasz im na siłę, więc oczywiście, że tego nie docenią i nie powinnaś się tego nawet spodziewać. Przecież wiesz, że im syf nie przeszkadza. Niepotrzebnie szarpiesz sobie nerwy, skoro już z nimi nie mieszkasz. To ich problem, nie Twój. Jest to absolutnie obrzydliwe, ale na Twoim miejscu brałabym hotel i NIE SPRZĄTAŁA IM. Może się obrażą o ten hotel, a może po którymś razie faktycznie będą sprzątać przed Twoim przyjazdem.

Odpowiedz
avatar Etincelle
36 40

Mnie tam zawsze śmieszy w takich konfliktach to, że ci sprzątający oczekują wdzięczności. Podobnych historii w internecie jest na pęczki i chociaż wszyscy zawsze niby zgadzają się, że ci, co chcą mieć syf, mają do tego prawo, to i tak pojawia się właśnie to oczekiwanie wdzięczności po sprzątaniu, szanowanie tej pracy itd. A sprawa jest prosta - nie są wdzięczni, bo im na tym nie zależy. Pozwalają na sprzątnięcie i nic więcej. A skoro nie uważają, że porządek jest lepszy/potrzebny, to nie mają za co być wdzięczni. I tym bardziej nie będą zmieniać swojego zachowania po tym, jak im ktoś machnie gruntowne porządki. Ot, mi nie przeszkadza dziki ogródek. Jak kogoś miałoby uszczęśliwić skoszenie mi trawy od linijki i wyrównanie tujek - no spoko, jak musi. Tyle że niech nie oczekuję, że będę się z tego cieszyć czy że od tej pory będę wszystko równiutko przycinać. Rozumiesz już? Oczekujesz wdzięczności za przysługę, ale to nie jest przysługa, jeśli oni tego nie chcą. Czas przyznać, że robisz to dla siebie, nie dla rodziców, więc oczekiwanie od nich czegokolwiek jest bez sensu.

Odpowiedz
avatar Etincelle
22 26

@digi51: ale jak oni mają szanować coś, co z ich punktu widzenia jest zupełnie zbędne? To nie jest tak, że ona robi coś dla nich - robi to dla siebie, a oni jedynie jej na to pozwalają. Ja nie wiem, to przecież tak, jakby mi ktoś coś w domu zmienił, bo on uważa, że tak jest lepiej, bo on tak chce, a potem miał pretensje, że ja robię po swojemu. Bo przecież mam szanować jego pracę. Dla mnie to trochę absurd. Po prostu mam wrażenie, że wszyscy patrzą na to z własnej perspektywy, z "porządek jest lepszy niż bałagan". Tyle że dla tych ludzi najwyraźniej nie jest, więc czy gdyby sytuacja była odwrotna, gdyby to autorka jeździła do miłujących porządek rodziców i robiła im bajzel w domu, a potem strzelała fochy, że po niej sprzątają, to czy reakcja byłaby taka sama? Założę się, że nie, że usłyszałby, że jak tak w ogóle można. Ale w drugą stronę? No właśnie. Czyli jednak skoro większość ludzi woli porządek, to wszyscy mają się temu podporządkować. Nawet u siebie.

Odpowiedz
avatar Etincelle
13 17

@digi51: z tego, co zrozumiałam, rozmów między nimi było dużo. I wg mnie oni bardzo wyraźnie dają do zrozumienia, że się do porządków autorki nie dostosują. To autorce zależy na porządku, więc to ona powinna najpierw spytać, czy jeśli im posprząta, to oni ten porządek utrzymają. To, że zaczyna ogarniać im dom, sama, z własnej woli, nie może ich do czegokolwiek zobowiązywać. Moim zdaniem autorka zwyczajnie chciałaby wymusić na rodzicach dostosowanie się do niej i do jej standardów. A że rodzice nie chcą - od razu piekielni. Powiedz, czy gdyby sytuacja była odwrotna, też byś uznała, że może wpaść do rodziców i robić im syf?

Odpowiedz
avatar SlawkaMira
8 8

@Etincelle:zgadzam się z Tobą. Mieszkam z teściową, która też nie przejmuje się brudem, bałaganem, 20-letnim kurzem na szafach i komodach. Mi zajęło około 6 miesięcy zrozumienie, że jej nie robi żadnej różnicy, czy jest brudno, czy czysto. Teraz sprzątam,bo ja lubię, jak jest czysto.

Odpowiedz
avatar Etincelle
14 14

@digi51: właśnie o to chodzi. Ty piszesz o przysługach i prezentach, ale dla nich to NIE JEST przysługa. Oni tego nie chcą i nie potrzebują. A córka robi tak, jak ona chce. Komu więc robi, przepraszam, przysługę? Rodzicom czy sobie? I wiesz, ja też brudu nie lubię, za to bałagan mam często (w formie np. książek leżących dokładnie tam, gdzie skończyłam czytać). I teraz jak ktoś przyjdzie, poukłada mi te książki na półce, to ja, jak rozumiem, we własnym mieszkaniu mam się dostosować? No bez jaj, to gdzie mogłabym mieć tak, jak mi wygodnie?

Odpowiedz
avatar niepodam
12 12

@digi51: załóżmy, że nie lubisz szpinaku. Tymczasem ktoś, kto Cię odwiedza raz na parę miesięcy przywozi Ci wielki słój własnoręcznie przyrządzonego szpinaku i ma pretensje, że sam go musi jeść, a to czego nie zje wywalasz do śmieci. Rozumiesz analogię?

Odpowiedz
avatar CynCyn
13 13

@digi51: "przysługi i prezenty albo się przyjmuje i szanuje albo odrzuca, a nie rzuca się nimi drugiej osobie w twarz" I tutaj jest pies pogrzebany, bo niby o jakiej przysłudze tu mówimy, o jakim prezencie? Ja uważam, że rodzice mają dużo cierpliwości, pozwalając dorosłej córce tak się szarogęsić w ich własnym domu. Jakby do mnie przyjechał ktoś z rodziny (nawet tej najbliższej) i zupełnie nieproszony zrobił mi pranie, a potem jeszcze wtrącał się w to co z tymi rzeczami (moimi prywatnymi ciuchami!) dalej robię, to po prostu wystawiłabym taką osobę za drzwi. A tutaj autorka jeszcze ma pretensje, że rodzice "nie potrafią docenić" jej wysiłku i że "brak jej już sił". Jednocześnie przyznając, że rodzice są w pełni sił umysłowych, mogę sami o sobie stanowić i żyją tak jak chcą. W tej całej historii jedyną winą rodziców jest to oburzenie się, że dziewczyna chciała się zatrzymać w hotelu. Matce pewnie było po prostu przykro, bo zapewne ona sama nie widzi problemu (jej standard czystości jest zupełnie inny niż u córki), ale nie powinna była w ten sposób reagować. To nad tym trzeba tutaj popracować - nad rzeczowym i delikatnym wytłumaczeniem rodzicom, że hotel to świetnie rozwiązanie. Tylko do tego trzeba by porzucić tę aurę wyższości, która zieje z tej historii - to sugerowanie, że zwyczaje córki są lepsze niż zwyczaje rodziców, że powinni się oni wstydzić, że robią coś źle. Bo nie, nie robią niczego niewłaściwego - po prostu żyją tak, jak im wygodnie. I to córka wykazuje się tutaj totalnym brakiem kultury osobistej i taktu, skoro jako gość notorycznie obraża gospodarzy i na każdym kroku daje im do zrozumienia, że ich styl życia jest w jakiś sposób gorszy.

Odpowiedz
avatar Visenna
17 17

@digi51: Widocznie córkę też kochają i uważają, że to sprzątanie ją uszczęśliwia, więc jej na to pozwalają, w myśl zasady " jak tak lubi, to niech se posprząta". To żadna przysługa dla nich, pozwalają jej po prostu dać upust jej manii.

Odpowiedz
avatar ampH
12 12

@Visenna: mi też się dokładnie taki schemat myślenia od razu nasunął. Córka uwielbia (według nich) bycie pedantką? Przeszkadza jej „lekki nieporządek”? Okej, niech sobie DLA SIEBIE posprząta, nam to wszystko jedno. Jest dobrze jak jest, jak DLA SIEBIE coś zrobi to też przeżyjemy. Ani to negatywne, ani pozytywne. Żadna przysługa, ale też i żadna obraza. Niech sobie porobi co tam uważa za słuszne dla SIEBIE SAMEJ.

Odpowiedz
avatar niepodam
5 5

@digi51: z tym, że powinna przestać ich odwiedzać albo mieszkać w hotelu się zgodzę. Ale dla mnie to olewanie, czy dom jest posprzątany czy nie jest dostatecznie jasnym sygnałem, że to metaforyczne ciasto jest tylko i wyłącznie dla niej. Zupełnie jakbyś przychodziła z ciastem do diabetyków, tylko resztę ciasta możesz zabrać z powrotem a reszty porządku nie bardzo :)

Odpowiedz
avatar Etincelle
7 7

@digi51: ja bym ich zachowanie porównała raczej do niepoczęstowania się Twoim ciastem. Czyli: przynioslaś, spoko, zapewne dla siebie, skoro wiesz, że ciasta w tym domu się nie jada. Mimo tego przynosisz je nadal? No nie przeszkadza mi to zupełnie, skoro masz świadomość, że ciasta nie lubimy i Ci to nie przeszkadza... Tylko później bez fochów, że go nikt poza Tobą nie je. To jest ta różnica: autorka wie, że rodzice porządek mają w nosie. Wyrzucenie ciasta, które przynioslaś, byłoby bezczelne, jasne, ale to porównałabym raczej do działań mających na celu zrobienie komuś na złość, a nie takich, które wynikają z przyzwyczajeń rodziców. Czyli gdyby autorka odkurzała, a matka szła za nią i wyrzucała popiół z popielniczki na podłogę ot tak, a nie kiedy matce coś wykipi i ona zostawia to na później. To drugie nie jest złośliwością, jest życiem po swojemu. A to nie jest piekielność, nawet jeśli komuś ten styl życia nie odpowiada.

Odpowiedz
avatar Bubu2016
15 19

Po co ustawiasz im życie? Niech żyją, jak chcą. Nic się nie zmieni. Spotykajcie się na mieście a podczas odwiedzin mieszkaj w hotelu. Problem solved.

Odpowiedz
avatar Blankawooo
11 15

Kobieto- odpuść. Odpuść sobie, im, siostrom, dzieciom siostry...... Całego świata nie zbawisz, ludzie lubią żyć, tak jak żyją. Dopóki nie krzywdzą swoim postępowaniem innym, niech żyją jak chcą. Mieszkasz oddzielnie, masz swoje życie, na tym się skup. Szkoda twojej energii i czasu.

Odpowiedz
avatar KittyBio
6 14

Według mnie piekielności tu żadnej nie ma. Ludzie żyją jak chcą. Moi rodzice dawno, dawno temu wpadli na pomysł zamieszkania na wsi. No i chceli uprawiać warzywa, hodować wszystko co sie da (na ok 20 ha). Efekt był łatwy do przewidzenia. "Pastwiska" przypominały amazońską dżunglę, podwórko przed domem zawsze zas*ane przez całą możliwą zwierzynę, bo hodowali od kur, gęsi i wszelkiego ptactwa co da się hodować (nawet ojciec jakiegoś pawia sobie kupił) po owce, kozy i świnie. Siostra i ja przy każdej możliwej okazji mówiłyśmy, że wstydzimy się tu jakiego kawalera przyprowadzić,bo na podwórzu była sodoma i gomora, aż w końcu podziałało. Tak naprawdę jak siostra powiedziała, że za 2 tygodnie będzie kandydat na męża, tak błyskawicznie wszystko ogarnęli.Od tamtej pory mają ogród jak się patrzy, a i parę kurek biega w swoim kojcu. Myślę, że oni wcale nie robią Ci na złość. Ba oni w ogóle nie są świadomi tego, że tam jest brudno. Natomiast możesz mnie nazwać brudasem i chusteczkową panią domu, ale ja swój apartament "porządnie" sprzątam raz na miesiąc. Sprzątanie łazienki ogranicza sie do nalania domestosa do sedesu i cifa do wanny, a potem poprawieniu tego flaszką octu. Lustra przecieram raz na tydzień, okna myję na święta (no i jak matka moja mnie odwiedza, bo ona się zawsze dopatrzy jakiś smug czy zacieków po deszczu, ale przynajmniej potem nie drze się na mnie :)).

Odpowiedz
avatar bloodcarver
13 15

Skoro im zwisa czy posprzątane czy nie, to po co się męczysz? Ewidentnie robisz to dla siebie, nie dla nich, więc niby czemu spodziewasz się wdzięczności? Wiesz że czystości nie cenią, a jednocześnie spodziewasz się, że docenią? Obudź się w końcu! Za brudno ci tam to śpij w hotelu albo sprzątaj 24/7, rodziców już raczej nie wychowasz.

Odpowiedz
avatar Bryanka
12 12

Z jednej strony Cię rozumiem, ale z drugiej strony przypomina mi to sytuację gdy wyprowadziłam się za granicę i matka do mnie pierwszy raz przyjechała w odwiedziny. Zaczęła latać po domu, krzyczeć, że jest syf, wszystkie gary w szafce brudne, a z kibla nie da się korzystać. Nie jesteśmy za super sterylnością, ale akurat było to przed świętami, więc generalne porządki zrobiliśmy łącznie z myciem okien i schodów zewnętrznych. Także jak słyszę kogoś, kto narzeka na syf w domu, to zaraz przypomina mi się moja rodzicielka z testem "białej rękawiczki". Nie neguję Twoich słów, ale następnym razem bierz hotel i powiedz rodzicom, że jesteś uczulona na kurz, pleśnie i po prostu nie możesz siedzieć w brudzie. Proste.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

@Bryanka: To tak jak moja mama, na studiach raz zrobila awanture, że jest brudno a ona płaci za mieszkanie (tak naprawde za miejsce w pokoju). Wstydu mi narobilam bo nie bylam wtedy sama w mieszkaniu, bo mieszkało nas szescioro. Nie rozumiała, że nie tylko ja odpowiadam za porzadek bo wiekszosc wspollokatorowi tak nie garnela sie do sprzatania, ale tez nie bylo syfu jak w historiach z piekielnych, Jak juz wyjechalam do Anglii i zaprosilam ja do siebie to posprzatalam w kazdym kacie, bo wiem jaka jest a i tak zabrala sie za miotle 5 minut po wejsciu do mieszkania, Taka jest i tego nie zmienie,

Odpowiedz
avatar Nimfetamina
4 4

@Bryanka: U mnie podobnie ostatnio było :) Poprosiłam ojca, żeby przyjechał koty wieczorem oporządzić, bo miało nas nie być z soboty na niedzielę. Mój facet się przejął tą krótką wizytą tak bardzo, że zagonił nas do sprzątania, które trwało dwa dni (tak, jesteśmy trochę "syfiarzami"). Kibel lśni, kurze pościerane, kuweta pachnąca, poodkurzane podłogi - itd., itp. W sobotę późnym wieczorem dostaję sms od ojca, że "koty ogarnięte, ale mieszkanie tragedia". Tragedią okazały się zeszyty leżące na stoliku oraz zakurzony ekran telewizora, bo był włączony jak sprzątaliśmy, więc zapomnieliśmy. A idź pan! Na uwagę, że miał po prostu dać kotom jeść, a nie się rozglądać - obraził się.

Odpowiedz
avatar Bubu2016
4 4

@Bryanka: *tak że "Także" znaczy "również".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Bardzo Ci współczuję, ale pora sie poddać. Oni sie nie zmienia, nie docenia twojej pracy i jej nie uszanują, bo uważają ja za zbędna

Odpowiedz
avatar xpert17
4 8

Twoją nerwicę natręctw da się leczyć.

Odpowiedz
avatar broneq
0 0

@xpert17: no jakbym moją żonę słyszał :////

Odpowiedz
avatar Italiana666
1 1

Doskonale cie rozumiem. Mam takich dziadkow. Podloga i kurze sa wycierane raz w tygodniu. Na tym konczy sie sprzatanie. W lazience smierdzi moczem. Tylko, ze oni wymagaja od dzieci i wnukow, zeby im sprzatali. Zawsze tak bylo. Nikt nie chce tego robic, gdyz i tak zawsze maja pretensje, ze zle posprzatane i za dwa dni mieszanie znowu jest brudne. Wiec zyja w brudzie.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

daj im zyc w tym smrodzie jak tylko chca i nie sprzataj im na sile to ejst takie zwyczajowe jojczenie, jak ktos wezmie na siebie obowiazki, o ktorych wypelnianie nikt go nie prosil, a potem marudzi (w internetach), jaki on wielce zmeczony postaw rodzicom ultimatum- albo sprzataja chociaz na twoja wizyte, albo spotykasz sie z nimi w kawiarni czy na innym neutralnym gruncie, a nocujesz w hotelu i nie ma, ze sie obrazaja, niech sie obrazaja ile tylko chca ciekawe, co bedzie dla nich wazniejsze, syf czy kontakt z dzieckiem jak to pierwsze, to nawet si edo nich nie fatyguj

Odpowiedz
avatar magic1948
2 2

Jedyna piekielność jest taka, że dzieci niektóre odziedziczyły skłonność do syfu. A Ty rodziców nie uszczęśliwiaj na siłę.

Odpowiedz
avatar Ginsei
1 3

Wiesz, z drugiej strony to wygląda tak, jakbyś mi wpadła na chatę, stwierdziła, że ściany w salonie są be i depresyjnie, więc trzeba je przemalować - najpierw tego ode mnie wymagasz, potem sama się za to bierzesz, a jak wyjedziesz i przemaluję ściany na stary kolor, to czujesz się zdeptana i obrażona. Rodzicom się nie chce. Tyle lat żyli w takich warunkach i żyją - dlaczego mieliby to nagle zmieniać? Reszcie rodziny to nie przeszkadza, tylko ty (według nich!) zrobiłaś się taka "ą, ę bułkę przez bibułkę" i tylko trujesz im głowę, bo nie jest tak jak TY chcesz. A jak ci pozwolą posprzątać dla świętego spokoju, to masz jeszcze pretensje, że się nie zachowują jak u królowej na herbatce. Im się nie chce i nie jest im to do szczęścia potrzebne. Oni siebie znaleźli i pasuje im taki styl życia, jedna twoja siostra też znalazła sobie partnera, któremu to nie przeszkadza, a z drugą siostrą... sama zobaczysz - może się ogarnie po tym pierwszym rzuceniu, a może też znajdzie porównywalną fleję (albo będzie marudzić, że nikt jej nie chce i ona nie rozumie dlaczego). Nie dla wszystkich sprzątanie to przyjemny obowiązek, albo chociaż taki, który musi być odbębniony, aby poczuć się lepiej (mam znajomą, która pierwsze wolne dni spędza na gruntownych porządkach - nie dlatego, że lubi, ale dlatego, by potem resztę urlopu siedzieć w czyściutkim domu).

Odpowiedz
avatar dayana
3 3

Nie rozumiem jak można komuś przyjechać do domu i zacząć sprzątać. To kompletnie niekulturalne. Może jeszcze im rzeczy poukładaj tak, jak Ty uważasz, że pasuje, bo inaczej Cię skręca jak na to patrzysz. Brzydzisz się - faktycznie weź hotel i spotkajcie się jakoś na mieście.

Odpowiedz
avatar broneq
-1 1

AUTORKO! WYJDŹ ZA MNIE! Serio! Mam tak samo, tylko nie z rodzicami, a z żoną i teściami (u których niestety mieszkam). U mnie nigdy nie było jakoś ekstremalnie czysto, pewnie dom moich rodziców miałby problem z "testem białej rękawiczki", ale nigdy nie było brudno, nie było bałaganu czy brudnych ciuchów na podłodze - ku*wa! U moich teściów jest jak u Twoich rodziców! Jak się spotykałem z moją wtedy dziewczyną, to u niej w pokoju był zawsze porządek. Po ślubie stwierdziła, że zawsze była bałaganiarą, tylko jak miałem przyjść to sprzątała, a teraz po ślubie już nie musi!!!!!!!!!!!!!!!!! H E L P !

Odpowiedz
Udostępnij