Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kuzynka pracuje w mieście, ale planowała urlop w swoim rodzinnym domu, u…

Kuzynka pracuje w mieście, ale planowała urlop w swoim rodzinnym domu, u swoich rodziców - na wsi. Akurat się przydarzyło, że pierwsza tura wyborów wypadła podczas planowanego wypoczynku. Nie chciała jeździć wte i we wte, więc złożyła (terminowo) odpowiedni wniosek.

Wszystko szło zgodnie z planem, była obecna na drugiej liście wyborczej (u rodziców), ale dostała informację, że widnieje też na liście w swoim miejscu zameldowania. Zdziwienie wielkie, no ale cóż - nie jej błąd.

Na drugą turę też planowała pojechać do rodziców (zgodnie z prawem powinna dwa razy głosować w tym samym miejscu), ale z ciekawości rano podeszła do lokalu wyborczego u siebie i tam oddała głos. Potem pojechała do swoich rodziców, ale tylko na obiad i kawę, bez głosowania - tak stwierdziła. Jej tata tylko dopowiedział, że sprawdził i nadal była na liście u niego, więc teoretycznie mogłaby głosować dwa razy.

Pozostają jednak nierozstrzygnięte pytania: Ile było taki przypadków jak ona (podwójne prawo do głosowania)? Ile z nich zachowało uczciwość i głosowało tylko raz, a ile dwa razy? Czy można gdzieś zgłosić taki przypadek opieszałości urzędników / dziury w systemie? I czy warto zgłaszać?

by kartezjusz2009
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
8 8

Wydaje mi się, że warto. Oni te listy na pewno trzymają, więc łatwo to sprawdzić, a takich osób może być sporo.

Odpowiedz
avatar Fahren
6 8

@Ohboy: Co więcej - skoro wyszło, że różnica głosów mieści się zasadniczo w granicach błędu statystycznego, może to wpłynąć na wynik wyborów.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
3 3

@Fahren: Patrząc na aktualne dane (z 17:00), trzeba byłoby znaleźć prawie 440 tysięcy takich przypadków (i założyć, że wszystkie głosowały na wygranego). To bardzo dużo, nawet jak na skalę kraju. @Ohboy: zastanawiałem się i mam wątpliwości, czy to tak łatwo. Jeśli mają te karty w formie elektronicznej - to tak, dużo łatwiej. Ale jeśli nie - to jest z tym bardzo duży problem. Procedura dość prosta, ale czasochłonna.

Odpowiedz
avatar Ohboy
5 7

@kartezjusz2009: Znam sporo osób, które mieszkają dosłownie godzinę/dwie od miejsca, w którym teoretycznie powinny głosować, ale głosują gdzie indziej, bo tam przebywają na co dzień. Nie zadaję się z oszustami, więc oni nie robili żadnych przekrętów, ale mogliby i wcale nie zajęłoby to bardzo dużo czasu tak naprawdę.

Odpowiedz
avatar zendra
-5 9

"Jej tata tylko dopowiedział, że sprawdził i nadal była na liście u niego" Tata sprawdził? Jak? Ta lista jest poufna, a w dodatku obowiązuje RODO. Tata mógł przypadkiem podejrzeć, ale napisanie, że "sprawdził" jednoznacznie sugeruje, że jedna osoba może sprawdzić czy inna osoba jest na "liście wyborczej" (nota bene to się nazywa spis wyborców). To jest wykluczone.

Odpowiedz
avatar Ohboy
7 7

@zendra: Przepraszam, ale hahahahaha. U znajomej ludzie wchodzili razem do tych śmiesznych boksów, żeby głosować i nikt nic z tym nie robił, a Ty myślisz, że znajomemu listy nie pokażą? :D

Odpowiedz
avatar zendra
1 1

@Ohboy: Ale co mają z tym wspólnego "boksy"? Ludzie razem wchodzili do kabin do głosowania, bo sami na to się zgadzali. Co miały z tym zrobić komisje wyborcze? Stosować wobec takich osób przemoc? :) Czy wyobrażasz sobie, że komisja wyborcza będzie siłą odciągała żony od mężów, żeby razem nie wchodzili do kabin? Komisja może co najwyżej pouczyć wyborcę, że powinien być sam w kabinie, ale nie może go do tego zmusić. I w zasadzie nie miałoby to sensu, bo skoro ktoś chce ujawnić przed inną osobą jak głosuje, to jego problem. Natomiast spis wyborców jest pod kontrolą całej komisji wyborczej, nikt nie może sobie tak po prostu podejść i przeglądać tego spisu. Jak napisałam wcześniej, nie wykluczam, że ojciec tej dziewczyny mógł przypadkiem podejrzeć jej nazwisko w spisie, chociaż spisy powinny być przy składaniu podpisu przez wyborcę nakryte specjalną nakładką uniemożliwiającą podglądanie. Autor jednakże napisał o "sprawdzaniu na liście", tak jakby to była zwykła, legalna czynność - a to bzdura, i do tego się odnoszę.

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 1

@zendra: Osoby w komisji doskonale wiedziały, co powinny zrobić, ale tego nie robiły, bo im się nie chciało z tym bawić, a nie dlatego, że tak można. A takie wspólne wchodzenie kończy się często tym, że jedna osoba wypełnia obie listy (a ta "zgoda" partnera nie o końca jest dobrowolna), taki przypadek też znam. Jak znasz osobę, która siedzi w komisji, to wystarczy ją po cichu poprosić, żeby ci pokazała listę i nikt nie zwróci na to uwagi. Zwłaszcza, że ludzie są poustawiani adresami, więc rodziny są koło siebie. To jest sekunda. Pracownicy komisji robią wiele rzeczy, które są niezgodne z tym, co im powiedziano. To są w większości zwykli ludzie, którzy ledwo zostali przeszkoleni do tego (szkolenie trwa godzinę? jakoś tak)

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
3 3

@zendra: Nie sprawdzałem dokładnie przepisów, możliwe że jest to nielegalna czynność. Ale z własnego doświadczenia i doświadczenia osób z mojego otoczenia wiem że takie pytanie zwykle jest akceptowalne. "Czy moja córka/żona/synowa/ect. jest na liście?" i osoba z komisji szybko sprawdza, potwierdza lub zaprzecza. Więc jeśli jest na to jakiś przepis, to raczej nie jest on restrykcyjnie egzekwowany, a ludzie w komisjach często pozostają ludźmi, przymykając oko na pewne rzeczy, które de facto nie mają wpływu na wynik wyborów.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

@zendra: tam w ksiedze, w kt sie podpisujesz, masz wszystko adresami napisane, wiec jesli w tym samym lokalu jest zameldowanych wiecej osob, to nietrudno ogarnac to wzrokiem pryz podpisie...

Odpowiedz
avatar Ja29
0 0

@Ohboy siedzialam w komisji kilka razy. Przekrety to chleb powszedni. Zasada jest prosta. Przy liczeniu nie mozesz miec dlugopisu przy sobie. Kazdy, zawsze ma, bo zapisuje ile ma na kogo glosow w swojej stercie. Zdarzaja sie karty puste na ktorej taki osobnik zazaczy swojego kandydata. Jesli na karcie jest zaznaczony wiecej niz jeden kandydat to ten pierwszy z gory dostaje glos. Co to za problem dla goscia z dlugopisem zaznaczyc swojego jesli jest wyzej niz zaznaczony??? Teoretycznie w kazdej komisji powinien byc maz zaufania. Przez 12lat (rozne wybory, kilka tur) widzialam jednego. Przez pol godziny. W komisjach kazdemu sie spieszy do domu, wiec nie zwracaja uwagi na wspolpracownikow.. no i oczywiscie w komisji kazdy jest werbowany przez inna partie i inforumuje co i jak idzie.

Odpowiedz
avatar Ja29
0 0

@bazienka czesto byly akcje, ze wyborca jest tu i tu.. gorzej bylo z takim ze jest wykreslony z domy, bo jest w szpitalu, a w ostatniej chwili wykreslili go ze szpitala, bo wyszedl.

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

@bazienka: no nie wiem, u nas ta karta była zakryta taką specjalną kartką z wycięciem na tylko jeden pasek i jak się podpisywało widziało się dane tylko siebie. Nie było opcji zobaczyć kogokolwiek innego.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@szafa: a u mnie to byla wielka ksiega i sama musialam babie pokazac palcem moje nazwisko, bo nie mogla znalezc- i przy okazji widzialam dane sasiadow ;) tylko do samego podpisu dostalam z zaslepka

Odpowiedz
avatar Ginsei
0 0

Zanim dadzą zaślepkę, to sami muszą wyszukać daną osobę i się jeszcze upewnić, że tę konkretną znaleźli (czyli nie tylko po nazwisku, ale też przyjrzeć się imieniu, żeby córki z matką nie pomylić) - to wystarczająco dużo czasu, żeby się przyjrzeć, kogo po sąsiedzku mamy - a znajome imiona szybciej nam "wpadną w oczy" niż osobie z komisji. Zresztą mógł zauważyć, że jego nazwisko występuje trzy razy, a nie, jak zawsze, dwa (o ile więcej dzieci z rodzicami nie mieszka). Więc o takie sprawdzenie chodzi, a nie proszenie komisji o pokazanie całej księgi, bo ty musisz koniecznie córeczkę sprawdzić w sposób oficjalny i widoczny. Niby rodo, ale nikt nie podnosi tych ksiąg, żeby głosujący nie widział. Gdyby nazwiska nie były posegregowane numerami domów, tylko np. "typami" (ten głosuje tu od zawsze / ten jest przyjezdny) to byłoby się o co czepiać, a tak?

Odpowiedz
avatar mskps
2 2

Też byłam na dwóch listach. Głosowałam raz. Tu nie chodzi tylko o to, czy głosowali na wygranego czy nie - podwójne osoby na listach zmieniają też percentaż osób, które oddały głos.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

burdel to tam oni maja straszny przed pierwszymi wyborami chcialam sie przepisac do okregu w moim miescie, w ktorym od lat mieszkam i pracuje, ale mam meldunek u rodzicow wypelnilam formularz internetowy, dolaczylam skan zameldowania tymczasowego oraz 1 strone PITa za ostatni rok przyszlo pismo, ze ale dlaczego jako adres zamieszkania podalam swoj (tam, gdzie mieszkam i pracuje) a nie ten zameldowania? i w ogole co mnie laczy z ta miejscowoscia, prosze udowodnic pani urzedniczce, ze jestem na stale zwiazana z tym miastem wiec wyslalam zgodnie z prosba, sygnowane odpowiednim numerkiem, sprostowanie, z eprosze pani, mam zameldowanie tymczasowe, bo zadnen wlasciciel wynajmowanego mieszkania mnie na stale nie zamelduje, a stale mam u rodzicow tylko i tylacznie z uwagi na obowiazek meldunkowy wlasnie poza tym w sytuacji epidemii niebezpieczne jest i dla mnie i dla nich ( oboje po 60) jechanie 200+ km pociagiem w celu oddania glosu 12.05 dostalam odpowiedz, ze w jakiej sprawie ja w ogole pisze ( pomimo sygnatury, kutwa!) i ze mam czas na wyjasnienie tematu do 11.05 no sorry, ale to im powinno zalezec na wyborcy, a nie wyborca powinien udowadniac, ze nie jest koniem -.-'''

Odpowiedz
Udostępnij