Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Była sobie para, nazwijmy ich Kasia i Tomek. Kasia i Tomek poznali…

Była sobie para, nazwijmy ich Kasia i Tomek.

Kasia i Tomek poznali się na pierwszym roku studiów i wkrótce zostali parą. Fajną parą, nam, znajomym, wydawało się, że naprawdę dobraną parą.

Kasia od zawsze (czyli odkąd ją znam) kategorycznie twierdziła, że nie chce mieć dzieci. Nie kryła się z tym, wprost przeciwnie - gdy w gronie studenckim poruszany był temat przyszłości/pracy/związków/dzieci itd. to przeważnie oznajmiała, że ona nie zamierza mieć nigdy dzieci.

Tomek o tym wiedział, bo nieraz mówiła to w jego obecności, kiedyś też w nieco skromniejszym "babskim" gronie, podpytywana opowiedziała, że mieli o tym poważną rozmowę i ona mu wprost powiedziała, że może ze względu na jej młody wiek komuś się wydaje, że nie wie, co mówi, że zmieni zdanie, że za kilka lat poczuje instynkt macierzyński - ale ona wie, po prostu wie, że nie chce mieć dzieci i żeby on to wziął na poważnie. Bo jeśli on chce mieć dzieci, to ten związek nie ma sensu. Tomek to akceptował, ba! sam też w gronie znajomych czasem się wypowiadał, że "dzieci to nie jego bajka" i że "z Kasią postanowili, że nie będą mieć dzieci".

Na piątym roku studiów był ślub, potem wszyscy poszli swoimi ścieżkami, ale kontakt był.

Kasia i Tomek pracowali, oboje z tego co wiem lubili to, co robią, kupili niezłe mieszkanie, często wyjeżdżali razem.

I nagle, po 10 latach od ślubu i 15 latach związku - rozwód. Bo Tomek jednak chce dzieci. Bo w zasadzie to on zawsze (!) chciał, tylko o tym nie mówił. I myślał, że jednak Kasi się "odwidzi".

Decyzję o rozwodzie przyśpieszył fakt, że poznał, nazwijmy ją: Małgosię, parę lat młodszą od siebie, ale czującą powołanie do macierzyństwa. Tak bardzo, że w trakcie sprawy rozwodowej okazało się, że jest w ciąży, z Tomkiem.

Konia z rzędem temu, kto wyjaśni logicznie, po co ludzie wchodzą w związek i na starcie liczą, że ta druga osoba się zmieni? Po co być z kimś, kto z jakichś powodów im nie odpowiada? Po co marnować czas, i sobie, i tej drugiej osobie?

zwiazki dzieci rozwod

by marcelka
Dodaj nowy komentarz
avatar mesiaste
21 21

Sama poniekąd sobie odpowiedziałaś na pytanie. Niektórym się zdaje, że "przerobią" partnera, że go nakłonią, zmuszą czy podstępem wmanewrują w dziecko. Albo w inny sposób, nakłonią do czegoś, czego nie chcą. Szkoda tylko ich zmarnowanego czasu, obojga w sumie? 15 lat to kawał czasu, w trakcie którego, serio można dać do zrozumienia, że czegoś się nie chce. Więc druga strona jest albo aż tak głupia i ślepa albo egoistyczna. Albo jedno i drugie.

Odpowiedz
avatar Fahren
17 23

Logika podpowiada - "Chciał zostać ojcem, bo ciężarna Małgosia wybiła mu z głowy wszelkie inne opcje. Dobra mina do złej gry". Albo zmieniło mu się to w trakcie związku z Kasią - ale trochę głupio zostawić dziewczynę, potem żonę "bo mu się odwidziało", racja? To poproszę tego konika, akurat się przyda, bo auto w warsztacie ;)

Odpowiedz
avatar Armagedon
20 30

@Fahren: No, prawie się z tobą zgadzam. Moim zdaniem, facet nigdy nie miał "ciśnienia" na dziecko, choć pewnie jego poczęcia nie wykluczał. Po latach - nudnawego już - związku, zadurzył się w młodszej kobitce, która, prawdopodobnie, różniła się od małżonki jak dzień od nocy, więc pofrunął do niej. Tym bardziej, że dzieci kulą u nogi mu nie wisiały. To, że wybranka zaszła w ciążę, było pewnie kwestią jej zapobiegliwości, a nie jego pragnienia natychmiastowego ojcostwa. Więc to raczej nie było tak, że "mu się odwidziało" i zaczął na gwałt szukać matki dla swoich przyszłych dzieci, tylko wszedł w romans z kobietą, która - okazało się - te dzieci chce mu rodzić. No i tu znalazł sobie bardzo "mocny" argument tłumaczący skok w bok (twoja wina, bo nie chciałaś mieć dzieci). Takie zgrabne odwrócenie kota ogonem. I trochę z innej beczki. Raczej trudno oczekiwać, że zakochany facet, w dodatku bardzo młody, powie do swej wybranki "ja cię kocham nad życie, chlip, chlip, ty mnie ubóstwiasz, chlip, chlip, jest nam razem jak w niebie, ale rozstańmy się, błagam, chlip chlip, bo ja za dziesięć lat chciałbym mieć cieci, a ty mówisz, że nie chcesz wcale. Więc od jutra zapomnij o mnie... buuuuu, chlip, chlip". Zalatuje to kiepskim melodramatem.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
8 10

@Armagedon: zgadzam sie calkowicie z ostatnim akapitem. Zreszta kobiety tak samo by nie odeszly. Trzeba tez wziąć wazna kwestie pod uwage. Kazdy z nas sie zmienia. Nie we wszystkim ale jednak. Znajoma rodzicow tez o dzieciach nie myslala, a gdy juz pomyslala to urodzila majac 50+ Sama teraz mowi ze dosc pozno ale jest szczesliwa

Odpowiedz
avatar Fahren
4 6

@Armagedon: Czyli się zgadzamy, bo o tej wersji wydarzeń mówię w pierwszym cudzysłowie - wpadka na boku tuszowana chęciami - dobra mina do złej gry.

Odpowiedz
avatar Armagedon
7 7

@Fahren: W zasadzie - tak. Ja tylko sądzę, że "w trakcie związku" "odwidział mu się" jedynie obiekt zakochania, natomiast stosunek do posiadania, bądź nieposiadania dzieci miał nadal taki sam. Znaczy - ambiwalentny.

Odpowiedz
avatar j3sion
20 26

Miała inne cechy które w tamtym momencie życia mu pasowały. Pewnie brał pod uwagę że jest opcja że zmieni zdanie, a jak nie to właśnie po to jest instytucja rozwodu. Przeżyli razem 15 lat, skoro ona od niego nie odeszła wcześniej to znaczy że jej to pasowało. Czy te lata są zmarnowane? Raczej nie, zbudowali i przeżyli razem część swojego życia i teraz każde znajdzie nowego partnera i nowe doświadczenia.

Odpowiedz
avatar Meliana
16 20

Naprawdę myślisz, że miłość i zakochanie da się wytłumaczyć logicznymi argumentami? Przecież to tak nie działa. No i nie wiem czemu uważasz, że te 15 lat zmarnowali - przeżyli ze sobą część życia, byli szczęśliwi (przynajmniej przez jakiś czas na pewno), a każde z nich wyniosło z tego związku wartościowe doświadczenia (o ile oczywiście są na tyle rozgarnięci, żeby wyciągać wnioski). To mało? Dlaczego fakt, że związek nie przetrwał, przekreśla go w całości i czyni "zmarnowanym czasem"? Może nie najlepsze porównanie, ale to trochę tak, jakby stwierdzić, że po co szukać pracy, która nam nie odpowiada w 100% i na starcie zakładamy szukanie lepszej? Po co marnować czas i pieniądze pracodawcy, jeśli nie zamierzamy pracować dla niego do emerytury? Albo po co kupować mieszkanie w bloku, jeśli marzy się o willi z ogrodem na wsi i już w momencie zakupu ma w głowie plan oszczędzania na taką? Ze związkami jest o tyle inaczej, że w przeciwieństwie do pracy czy zakupu mieszkania, mało kto aranżuje je na podstawie zimnych kalkulacji - a motylki w brzuchu i różowe okulary podnoszą tolerancję na naprawdę wiele kwestii. Tylko, że nawet małżeństwo nie musi być po grób i nawet rozwód nie oznacza końca świata.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 lipca 2020 o 9:01

avatar marcelka
0 12

@Meliana: @j3sion: napisałam, że "zmarnowali" czas nie mając na myśli: związek nie przetrwał=zmarnowany czas; bo gdyby to była kwestia tego, że tworzyli związek, ale na pewnym etapie życia zaczęli mieć różne potrzeby/cele na tyle rozbieżne, że się nie da żyć dalej razem, no to ok, jest rozstanie + wspomnienia wielu dobrych lat + doświadczenie na przyszłość, coś się kończy, coś zaczyna, normalna sprawa. ale tu, jeśli on twierdzi, że "zawsze" chciał mieć dzieci i tylko cały czas "czekał" aż się Kaśce "odwidzi", no to się nie doczekał - czyli zmarnował ten czas, bo z kimś innym mógł mieć już dzieci czy dziecko. a z kolei Kaśka ma poczucie, że była z kimś, kto ją przez cały ten czas oszukiwał, i to w sprawie dość fundamentalnej - więc czy ten związek, to co było między nimi, w ogóle było prawdziwe?

Odpowiedz
avatar Meliana
10 14

@marcelka: Tak jak wielu komentujących w tym temacie, uważam że to tylko wymówka, mająca wybielić go w obliczu zdrady. Gdyby naprawdę od początku marzył o dzieciach, związek rozpadłby się o wiele szybciej.

Odpowiedz
avatar franciszka
7 7

@Meliana szczerze - niekoniecznie. wielu facetów uważa że jest czas a niechcenie dzieci to kobieca fanaberia i liczą że z czasem się uda. a że facet ma znacznie więcej czasu na zostanie rodzicem od strony biologii, to i próbują dłużej.

Odpowiedz
avatar Meliana
4 4

@franciszka: Co innego podejście "jest czas, jeszcze jej się odwidzi", a co innego nieprzeparta chęć ojcostwa. Gdyby chciał dzieci, naciskałby - a to oznacza konflikt i kłótnie, a to oznacza szybszą decyzję o rozwodzie. Skoro przez 15 lat czekał w milczeniu, to widać aż tak mu nie zależało, skoro nie podejmował tematu. Moim zdaniem związek rozpadł się z innych przyczyn, a skoro kochanka od razu zaciążyła, to argument "ja zawsze chciałem dzieci, tyle lat czekałem aż dojrzejesz, to twoja wina!" sam wpadł do ręki. Rozwód z kochanką w tle raczej nie przebiega w pokojowej i pełnej zrozumienia atmosferze, a jak idzie na noże, to wszystkie chwyty dozwolone i nawet najdurniejsze i najbardziej naciągane argumenty idą w użycie.

Odpowiedz
avatar malami1001
1 1

@Meliana A ja uważam, że niekoniecznie musi tak być, że to wybielenie zdrady. Mój pierwszy poważny facet od początku wiedział, że nie chce mieć dzieci i zawsze twierdził, że mi się właśnie odwidzi, za przykład podawał mi Agnieszkę Chylińską:D mówiąc "widzisz nawet takie kobiety zmieniają zdanie". Zdania nie zmieniłam do dziś, a minęło już 15 lat. On ma dzieci, nawet 3, więc gdybyśmy się nie rozstali z innego powodu pewnie żyłby w przekonaniu, że mi się odwidzi.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-5 17

No i? Czlowiekowi nie wolno zmienic pogladow? Jak sie raz na jakis temat wypowie to ma sie trzymac tego do smierci? A moze po prostu sie zakochal w kims innym, a dzieci potraktowal jako pretekst? Ludzie to nie labedzie, nie sa monogamiczni z natury. Jezeli sadzisz, ze twoj ktos tam kogo masz lub miec bedziesz nigdy nie zmieni zdania na temat zwiazku z toba, to sie za duzo romansidel naczytalas. Moze nie zmieni, ale 50% malzenstw (czy tam iles, ale sporo) jednak sie rozpada. Pytanie, czy pozostale malzenstwa nie rozpadaja sie dlatego, ze ludzie chca dalej ze soba byc, czy z lenistwa, wygodnictwa, bo co ludzie powiedza itd.

Odpowiedz
avatar marcelka
5 13

@Samoyed: ale to nie chodzi o to, że zmienił zdanie. gdyby zmienił zdanie - bo, załóżmy, mając te 20 lat był zakochany i dzieci mu były nie w głowie, a teraz jak mu już bliżej do 40 to jednak chciałby - to ok, jestem w stanie zrozumieć. tylko jeśli tak, to po co wygaduje, że on dzieci chciał "zawsze" i że "cały czas" liczył, że Kaśce się odmieni...

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
7 9

@Samoyed: rozpadaja sie przede wszystkim dlatego ze ludzie nie akceptuja zmian. Raz kobieta sie zmienia, dwa facet sie zmienia. To co kiedyś nam pasowalo staje sie wada. Wszystko zalezy jak podejdziemy do tematu. Czy sie rozmawia i szuka rozwiazania. Dla mnie rozwod to droga na skroty, czesto niszcząca małżeństwa ktore moglyby trwać. Do dzis pamietam jak mi Dziadzia mowil "wazne by znalezc partnera w zwiazku bo milosc zniknie". Ja zakochana nigdy nie bylam. Zawsze pierwsze co robilam to szukalam wad a potem zalet. Ja i maz zmienilismy sie po slubie, przy dzieciach. Teraz uczymy sie na nowo jak sie zgrac. Trzeba chciec:)

Odpowiedz
avatar Samoyed
4 4

@AnitaBlake: Trzeba chciec, to prawda, ale nie mozna sie zmuszac do chciecia (ladne slowo, wiem, ze nie istnieje). Ludzie sa ze soba ze zlych powodow, bo dzieci, bo hipoteka, bo jak wyzej co ludzie powiedza. Kiedys, za dziadka, byly inne czasy? No owszem, ale ludzie byli tacy sami. Malzenstwa sie nie rozpadaly, ale czy ci ludzie byli szczesliwi? Zastygali w jakiejs stazie i przed swiatem i samymi soba udawali, ze jest ok. Teraz mamy coraz wieksza swiadomosc samych siebie i nie jestesmy labedziami ani pingwinami, natura nam nie kaze sie wiazac na cale zycie. Raczej obyczaj. Oczywiscie, ze fajnie by bylo, zebysmy mogli ufac drugiemu czlowiekowi na 100%, ale nie mozemy i z tym sie musimy pogodzic. A pietnowanie kogos dlatego, ze po 15 latach znalazl inny sposob na zycie? No ludzie, lepiej pozno niz wcale. Nawet kiedy sa dzieci, nie mozna na sile sie trzymac jednego ukladu. Dzieci beda szczesliwsze z obojgiem rodzicow, zyjacych osobno, ale szczesliwych niz z dwojgiem skwaszonych ludzie, ktorzy w drugim czlowieku upatruja przyczyny swojej zmarnowanej szansy. Osobiscie uwazam, ze zakochanie nie istnieje, na pewno nie w tej formie w jakiej usiluja sobie ludzie to wyobrazac. To chemia, ktora mija. Milosc to co innego i znacznie szerszy temat. I chwala tym, ktorzy te milosc znalezli w swoim partnerze. Ale to jest dane niewielkiemu procentowi ludzi.

Odpowiedz
avatar Samoyed
3 9

@marcelka: Przepraszam za pytanie, ale ile masz lat? To nie proba zdyskredytowania, ale brzmisz w swoich wypowiedziach na ten temat jak egzaltowana nastolatka, ktora naczytala sie za duzo romansidel rodem z Danielle Steele. Ludzie sie zmieniaja. Zmieniaja poglady, zmieniaja sie im priorytety, moze uzyl skrotu myslowego na temat tego, ze zawsze chcial, moze faktycznie myslal, ze sie jej odmieni. Wolno mu. Moze uzyl tego jako pretekstu, zeby nie tlumaczyc sie z tego, ze chce sie zwiazac z kims innym. Moze sprawdzil jak bedzie wygladalo jego zycie bez dzieci (a pierwotnie naprawde mu sie wydawalo, ze ich nie chce) i uznal, ze to nie dla niego. Powodow moze byc mnostwo. Daj czlowiekowi zyc. Nie ma odpowiedniego wieku na zmiane zdania na jakikolwiek temat. To po prostu przychodzi, widocznie jego zona nie dawala mu niczego za czym moglby tesknic, to wcale nie musialy byc dzieci. Moze tak naprawde to ona sie zrobila nie do wytrzymania, a ze ludzie nie lubia sie przyznawac do bledow, usprawiedliwia sie, ze przyczyna jest chec posiadania dzieci? Diabli go wiedza.

Odpowiedz
avatar marcelka
-1 7

@Samoyed: wiek nastoletni mam już za sobą ;) wiem, że ludzie się zmieniają, i on też miał prawo zmienić zdanie - napisałam to w komentarzu wyżej. ale dla mnie miarą dorosłości/odpowiedzialności jest postawienie sprawy uczciwie, niezależnie od motywów, jakie nim kierowały (ja w ich małżeństwie nie byłam, więc czy on faktycznie zachciał dzieci, czy się znudził, czy pobiegł "za spódniczką" czy cokolwiek - nie wiem), ale próby obwiniania Kaśki za rozwód (bo on zawsze chciał dzieci, a ona nie chce) uważam za hipokryzję i tchórzostwo z jego strony

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
2 2

@Samoyed: zmuszac nie. To by do nikąd prowadzilo. Jednak trzeba tez umiec sie okreslic. Czy ktos chce naprawiac czy nie. Jesli nie to wypada rozwod wziąć a nie zyc razem i osobno. To prawda zwykle dzieci sa szczesliwsze, jeden warunek rodzice powinni sie szanowac i umiec dogadac nawet po rozwodzie. U mojej znajomej byly maz wg mnie niszczy wlasne dziecko. Mloda jest zastraszana, obraza sie jej matke i zabrania kontaktu. Dla mnie w ogole gupota jest u nich w takiej sytuacji opieka tydzien tu tydzien tam. Znajona sie boji cokolwiek zmieniac bo on wiecej kasy ma i straszy ja. Wciaz pisze do niej zwalajac kazda rzecz na nia. Ja znowu rodzicow mialam hmm ciezkich. Chcialam by sie rozwiedli. Awantury byly codzien. Rozwod dopiero niedawno wziety. Dwa lata ciszy i obrazan Mamy ze z Tata sie widze. Teraz juz jest ok na szczescie. Co do zakochania, nigdy tego nie rozumialam. Jak mozna wylaczyc myslenie i zachowywac sie jak na haju, bez logiki. Chociaz gorzej jak tacy ludzie w takim stanie slub biora. Potem szok, placz i wlasnie rozwod. Tez uwazam ze nie ma co oceniac. Bo nie jestesmy przy danej osobie caly czas. Nic gdybanie nie da. Byli razem, zakladam ze bedac tak dlugo byli wiekszosc lat szczesliwi. Teraz niech kazdy ruszy dalej i cieszy sie tym co jest

Odpowiedz
avatar Samoyed
1 3

@marcelka: Ale moze on jej nie obwinia? Zreszta nie ma sensu obwiniac kogokolwiek. Jezeli ona sie czuje obwiniana, to ma problem i niech sie poradzi specjalisty, bo sie albo zje od srodka z poczucia winy albo zacietrzewi sie w nienawisci do niego. Nie warto sobie marnowac zycia na takie cos. Bylo minelo. Powinna byc zadowolona, ze ma szanse na nowe zycie, na przemodelowanie co bylo niedobre i szukac dobrego.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-1 5

@AnitaBlake: I dlatego uwazam, ze pitolenie, ze "bo dawniej to sie naprawialo, a nie rozwodzilo" jest dokladnie tylko pitoleniem. Niczego sie nie naprawialo, tylko sie w tym trwalo. Nie lubie w sumie sie wywnetrzac na temat mojego prywatnego zycia, ale musze, zeby podac przyklad, moze nikt tego nie zauwazy. Ojciec moich dzieci zachorowal (jak sie okazalo smiertelnie), kiedy juz razem nie bylismy (obopolna zgoda, przyjazn i radosne wspoltrwanie obok). Wiesz ilu ludzi uwazalo, ze poniewaz dzieci sa wspolne to powinnam zaczac trwac przy nim w chorobie? Nie zwazajac na to zreszta, ze on sie juz zwiazal z kims innym i ten ktos przy nim trwal. I wtedy uslyszalam wielokrotnie od starych ciotek i wujkow, ze kiedys to sie naprawialo, a nie rozstawalo i to wszystko z powodu braku slubu. Bo ten papierek pewnie by mnie przykul odgornie do niego i pogonil czlowieka, ktory sie do niego przykul dobrowolnie. To jakas paranoja. I troszke takie rozumowanie wyziera z watku glownego (bez urazy, marcelka, to nie zarzut :)

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
2 4

@Samoyed: Mysle ze starsze pokolenia hm sa wewnetrznue zazdrosne. Falsz byl i bedzie. Kiedys nie bylo przyzwolenia na inne zachowania niz odgornie przyjete i uznawane za norme. Nawet w nas, mlodszych gdzies ten oddzwiek przykazu jest. Przynajmniej we mnie jeszcze go czasem slysze. Jest to oczywiscie irracjonalne. Jednak jak sie slucha przez lata roznych rzeczy to sie je zapamietuje. A no i kosciol, kiedys byl najwazniejszy, a skoro ustalone zostalo ze slub do konca zycia i nie mozna narzekac itd to ludzie tak zyli. Ludzmi latwo manipulowac Ciezko tez odciac sie id tego co sie zna

Odpowiedz
avatar franciszka
11 13

typowe podejście wobec ludzi bezdzietnych z wyboru - na pewno nie wiesz co mówisz i ci się odmieni, każda kobieta zawsze wcześniej czy później chce dziecka. jeśli dziewczyna sprawę stawiała uczciwie od początku to nawet jeśli mu się odmieniło (bo zakładam że w takim razie na początku sam rzeczywiście nie chciał) to postawić sprawę jasno, porozmawiać i rozejść się w pokoju. ale zdrada...

Odpowiedz
avatar OstatniWolnyNick
1 1

@franciszka: co do zdrady - masz rację, słabe to i nie dyskutujmy. Natomiast jeśli chodzi o zmianę nastawienia co do chęci posiadania dzieci - to się po prostu zdarza. Ciężko porównywać osobę która zna życie z perspektywy studenckiej bajki z tą samą osobą 10 lat później. Po prostu ludzie dojrzewają i zmieniają się ich potrzeby i sposób patrzenia na świat. 'Dojrzewają' może nie w pełni oddawać moje intencje - nie w sensie dorastania, ale raczej ewolucji i zmian. Nie każdy musi osiągnąć ten stan. Ale duża część z obecnych dwudziestolatków za 10-15 lat będzie mieć frajdę z dmuchanego jednorożca nad jeziorem. A powiedz im to teraz to ze śmiechu piwo rozleją ;)

Odpowiedz
avatar krogulec
-4 8

Nie rozumiem problemu. Na początku, nie zależało mu na dzieciach. Z biegiem czasu, znajomi i rodzina dzieci mają. Facetowi zaczyna ich brakować i stwierdza, że jednak by chciał. Żona nie chce, to się rozwiódł.

Odpowiedz
avatar juzwos
2 4

Człowiek zadko kiedy kieruje się rozumem tylko emicją Potem to racjonalizuje

Odpowiedz
avatar Crannberry
4 10

Mnie to wygląda, że facet po iluśtam latach małżeństwa wdał się w romans, a że dupcia zaciążyła, trzeba było wziąć odpowiedzialność i jak ktoś powyżej napisał argument o "niechceniu dzieci" sam wpadł do ręki. Niestety rzadko się zdarza, że osobnik płci obojętnej jak pójdzie w tango i zostanie na tym przyłapany ma na tyle rigczu, żeby uderzyć się w piersi i powiedzieć "mea culpa". Z reguły niestety próbuje się wybielić lub zagłuszyc wyrzuty sumienia i przerzucić winę na partnera/partnerkę. Wówczas padają te nieśmiertelne: bo ty nigdy / bo ty zawsze / bo przytyłaś / bo wyłysiałeś / bo nie chciałaś dzieci / bo za mało zarabiasz / bo mnie nie kręcisz / bo mnie zaniedbujesz

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 lipca 2020 o 15:28

avatar Malibu
8 8

Konia z rzędem temu, kto wyjaśni logicznie, po co ludzie wchodzą w związek i na starcie liczą, że ta druga osoba się zmieni? Po co być z kimś, kto z jakichś powodów im nie odpowiada? Po co marnować czas, i sobie, i tej drugiej osobie? Zakładanie, że partner się nie zmieni jest równie idiotyczne jak zakładanie że zmieni się w jakims konretnym kierunku. Ludzie, zwłaszcza młodzi, zmieniają się przez całe. Ma na to wpływ dojrzewanie, doświadczenia oraz możliwości. Znamy się z moim mężem prawie 15 lat, od naszej pierwszej randki zmieniliśmy się bardzo mocno oboje, że na szczęście te zmiany podejścia itp. Idą u nas w podobnym kierunku, przynajmniej w sprawach kluczowych.

Odpowiedz
avatar krulgur
-4 4

Bo statystycznie mają rację. A jak ślub był kościelny to nie wiem, kto kogo bardziej oszukał.

Odpowiedz
avatar Ohboy
5 11

Kasia miała szczęście, że palant jej nie sabotował - a przynajmniej nie udało mu się. Bo są tacy, co i na siłę zapładniają.

Odpowiedz
avatar bazienka
4 10

@Ohboy: nie rozumiem minusow, oczywiscie, ze sa kobiety lapiace na dziecko i mezczyzni wrabiajacy w potomstwo- a to przebijanie/gotowanie gumek, a to zsuwanie ich przed wytryskiem ( ma to nawet swoja nazwe), seks po pijaku bez zabezpieczenia, podmienianie czy chowanie tabletek anty w sumie mozna by to na upartego uznac za gwalt- wyczerpanie znamienia podstepu- bo gdyby partnerka wiedziala o kombinacjach, to by sie na wspolzycie nie zgodzila

Odpowiedz
avatar Ohboy
6 6

@bazienka: Tak, to jest gwałt. Kobiety, które łapią faceta na dziecko są takimi samymi gnidami, ale w końcu wyznanie nie jest o kobiecie.

Odpowiedz
avatar bazienka
-4 8

bo sie zakochuja i wlacza sie durne myslenie- moja milosc go/ja zmieni partnera mozna zmienic, i owszem, na innego a Kasi i kazdej innej zdecydowanej osobie radze w takim wypadku ubezplodnienie poprzez przeciecie jajowodow lub nasieniowodow zabieg kosztuje 2-3 tys i spokoj na cale zycie a kazdemu kolejnemu partnerowi mowic- jestem bezplodna/y, nie da sie z tym nic zrobic

Odpowiedz
avatar Leme
0 2

@bazienka: Czyli proponujesz okłamywanie partnerów z zasady? Zamiast powiedzieć wprost, że nie chce się mieć dzieci? Brawo... Już pomijam, że jak ktoś nie może mieć dzieci to można kombinować, bo może in vitro, może adopcja, a ona po prostu nie chce żadnych i tyle.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 3

@Leme: ale jakie oklamywanie? mowienie "jestem bezplodna" przy faktycznej bezplodnosci klamstwem nie jest a przeciez mowic, ze bezplodna na wlasne zyczenie, nikomu nie musi stwierzenie "jestem bezplodna, nieodwracalnie i nieuleczalnie" po przecieciu jajowodow jest okresleniem stanu faktycznego, nie klamstwem a odchodzi paranoja na temat , czy facet tabletek nie podmieni, nie wyrzuci, nie sciagnie gumki w trakcie stosunku cyz jej nie przebije

Odpowiedz
avatar Leme
0 0

@bazienka To jest po prostu manipulacja słowna, oczywiste jest że przesłanie informacji "jestem bezpłodna" jest zupełnie inne niż informacji "nie chcę mieć dzieci więc podwiązałam sobie jajowody". To jest oszustwo. Jak ktoś chce robić taki zabieg to jego sprawa, ale powinien partnerowi powiedzieć wprost co zrobił i dlaczego. Szczerość to podstawa związku i nawiasem mówiąc jeśli ktoś się stresuje czy facet nie ściągnie albo nie przebije gumki, żeby wymusić dziecko, to chyba pora zmienić faceta...

Odpowiedz
avatar bazienka
-4 4

gdyz poniewaz aczkolwiek albowiem najpierw sie zakochuja, a potem ludza, ze moja milosc go/ja zmieni? partnera mozna zmienic, i owszem, na innego :) a wszystkim takim Kasiom zdecydowanym na brak dzieci z roznych wzgledow radze zadbac w swoim interesie o ubezplodnienie na zyczenie ( legalne np. na Slowacji czy w Czechach, jak dobrze poszukac to i w Polszy sie znajdzie), koszt zabiegu ok. 3k plus badania jak do operacji i spokoj do konca zycia faceci maja latwiej, wazektomia jest w Pl legalna, kosztuje 2k i kazdemu kolejnemu partnerowi mowic- jestem bezplodna/y, to nieodwracalne (nie wspominajac oczywiscie, ze na wlasne zyczenie)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

w sumie tragedia się nie stała, spodziewałam się, że tomek tak namiesza kasi w główce, że ta zgodzi się żeby ją zapłodnił, po czym tomkowi znudzi się wzorowa rodzinka i pobrata się z bezdzietną małgosią.

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

Osobom dziwiącym się marnowaniu życia - cóż, z jednej strony macie rację, że każdy może się rozwieść i lepiej odejść niż się męczyć w nieudanym związku. Z drugiej strony zrobienie na boku dzieciaka, jak się jest z kimś to chyba jest jednak piekielne? Najpierw się rozwodzisz, później znajdujesz sobie nową laskę, z którą się ruchasz bez zabezpieczeń. Wracając do tego marnowania - przez te piętnaście lat pewnie dorobili się mieszkania i teraz trzeba będzie ogarniać podział majątku, Kasia albo wyleci z chaty, w której się urządziła albo zostanie z kredytem albo spłacaniem Tomka; poza tym Kasia jest już pewnie koło czterdziestki - i nie ukrywajmy, w tym wieku jest o wiele ciężej znaleźć partnera, zwłaszcza kobiecie, niż w młodym wieku. Sama mam 35 lat, jestem na portalu dla asów i 90% ludzi to osoby szukające partnerów w swoim wieku czyli w okolicach dwudziestki. Z kolei na "normalnym" portalu dla osób alloseksualnych (czyli głównie hetero) 90% facetów w moim wieku chce dzieci...

Odpowiedz
avatar Leme
2 2

Ludziom się chyba wydaje, że kobieta musi chcieć mieć dzieci. Teraz nie chce, to potem zachce. Ile razy ja słyszałam, że mi się odwidzi, że mówię tak, bo jestem młoda, że wszyscy tak uważają dopóki do tego nie dorosną... Nawet gdyby istniała taka opcja to nie wiem czemu wszyscy zakładają, że na pewno tak będzie, jak gdyby znali mnie lepiej niż ja sama. Zaczęłam w końcu unikać tego typu rozmów, żeby nie słyszeć cały czas, że się mylę, jeszcze mi się zmieni. I możliwe, że bohater historii miał to samo - uznał, że kobieta w końcu musi zacząć marzyć o dzieciach, więc wystarczy poczekać. A tu niespodzianka.

Odpowiedz
avatar OstatniWolnyNick
0 0

@Leme: Nie bierz tego osobiście - po prostu na pewnym etapie życia większość ludzi wpada na pomysł posiadania dziecka. Zmieniamy się w kierunku cywilizacji zachodniej, obecnie trójka dzieci to 'wielka rodzina' a kiedyś było normalne. Za 2-3 pokolenia dziwne będą osoby co mają dziecko przed 30... Ot trochę dystansu.

Odpowiedz
avatar Italiana666
0 0

@OstatniWolnyNick: mieszkam w Niemczech. Postaranie sie o dziecko przed 30 jest tutaj dziwne.U mnie w pracy bylo wielkie zdtiwienie jak 28-letni chlopak zostl ojcem.

Odpowiedz
avatar Italiana666
0 0

Ja z powodu roznic odnosnie checi posiadania potomstwa rozstalam sie z facetem kilka lat temu. Na poczatku znajomosci on sam z siebie przestrzegl mnie, ze on w tym momencie nie mysli o posiadaniu dzieci gdyz skupia sie na pracy i karierze. Dopiero za kilka lat bedzie o tym myslal. Mi taka sytuacja odpowiadala. Rok pozniej zupelnie zmienil zdanie. Wszedzie widzial male dzieci i wszystko robil z mysla o powiekszeniu rodziny. Nawet chcial duza pralke kupic bo przeciez przy dzieciach trzeba duzo prac:) Dzisiaj spotykam sie z innym, ktory chce miec dzieci, a ja nie wiem co chce. To ja jestem piekielna, gdyz nie mowie mu o swoich watpliwosciach. Jeszcze nigdy nie spotkalam faceta, ktory nie chcialby miec dzieci. A szkoda.

Odpowiedz
avatar Leme
0 0

@Italiana666 Mi się udało także są tacy :D

Odpowiedz
avatar OstatniWolnyNick
0 0

"...Jeszcze nigdy nie spotkalam faceta, ktory nie chcialby miec dzieci. A szkoda...." @Italiana666: Ależ tacy są, tylko w większości przypadków nie chcą również związku. Bo dzieci to taki balast, kotwica dla faceta. Taki naturalny rozwój związku, małżeństwa i założenia domu. Oznaka stabilizacji i zakończenia etapu 'błękitnego ptaka' w życiu. A przy tym mają swoje niezaprzeczalne plusy.... i minusy ;)

Odpowiedz
avatar Italiana666
0 0

@OstatniWolnyNick: no wlasnie plusy i minusy. Znam jednego, ktory nie chce dzieci i ma partnerke. Byl nawet raz zonaty. Malzenstwo nie rozpadlo sie z powodu braku potomstwa, byly inne problemy. Dla kobiety dzieci to tez balast. Ale masz racje. Moje kolezanki powoli zachodza w ciaze. Wydaje sie, ze slub i dzieci to cos naturalnego i nikt nie chce sie sprzeciwiac takiemu obrotowi sprawy.

Odpowiedz
avatar Italiana666
0 0

@Leme: problem lezy tez we mnie. Nie pije, nie pale, nie chodze na imprezy, nawet nie przeklinam. Na matke swoich dzieci zaden facet nie szuka szalonej imprezowiczki.

Odpowiedz
avatar Baobhan_Sith
1 1

Większości ludziom wydaje się niepojęte, że inni ludzie mogą mieć inny system wartości, marzenia i cele. -"Nie chcesz mieć dzieci ? To znaczy, że nie wiesz jeszcze, że je chcesz i Ci się odmieni" - w domyśle bo ja tak mam. To jest źródło wielu konfliktów, mierzenie innych swoją miarą.

Odpowiedz
Udostępnij