Historia ta miała miejsce w poczekalni u weterynarza. Byłam druga w kolejce, przede mną siedziała kobieta, z dość wyraźną nadwagą, wymalowana, typu ąę. Początkowo nie widziałam z jakim zwierzakiem przyszła, jednak gdy pan przed nią wszedł do gabinetu, owa kobieta ruszyła się z miejsca. Chciała usiąść na krzesełku najbliżej drzwi gabinetu jednak smycz wystająca spod jej starego siedziska stawiała opór. Niewzruszona dama pociągnęła mocno smycz, a spod siedzeń wysunął się na brzuszku mały kudłaty pies. Był w okropnym stanie i wyglądał na przerażonego. Zwróciłam pani uwagę, że psa boli takie ciągnięcie po starych drewnianych panelach, kobieta jednak tylko obrzuciła mnie pogardliwym spojrzeniem i prychnęła żebym nie pyskowała, bo to JEJ pies i JEJ sprawa. Pomyślałam, że weterynarz sam zwróci jej uwagę na to jak traktuje psiaka i zrobi coś z tym więc nic więcej nie mówiłam. Po kilku minutach wyszedł 'pacjent' a za nim lekarz. Wtedy w psiaka damulki coś wstąpiło! Zaczął piszczeć, radośnie podszczekiwać, tak mocno ogonem kręcił że mu tyłek latał jak żulkowi na lodzie :) Damulka poderwała się z miejsca i zaczęła przepraszać Weta za zachowanie zwierzaka. Na słowa, że to JEJ pies, Wet zrobił minę jakby kobiecina opowiadała mu o kosmitach.
- Ale przecież to pies mojego brata! Tydzień temu ktoś go ukradł sprzed spożywczaka na ulicy Zielonej...- powiedział tak powoli jakby tłumaczył alfabet chiński przedszkolakowi. Panna ĄĘ przybrała nagle koloryt buraczka w barszczyku, zacinając się i jąkając stwierdziła że psiak przyszedł do niej do domu. Zostawiła go u Weterynarza i pobiegła do swojego auta. Wtedy Weterynarz zadzwonił do swojego brata i powiedział, że poznał kobietę która ukradła mu psa po aucie którym odjechała spod gabinetu :)
Weterynarz w mojej miejscowości
W mordę, co za czasy, że nawet psiaka spokojnie nie można zostawić pod sklepem. Ruszyła by pańcia ( | ) do schroniska, i wzięła jakiegoś nieszczęsnego zwierza, zamiast kraść. Cholera, jakby to na mnie trafiło, nie wiem, czy bym zdzierżył, i babsko ąę nie wracałaby do domciu ze śliwą pod okiem. Swoją drogą, nie wiesz, jak się historia zakończyła? W sensie odpowiedzialności babsztyla przed prawem?
OdpowiedzNie mam pojęcia ale słyszałam wrzaski i wyzwiska prawowitego właściciela pieska, który gadał z weterynarzem przez telefon. Chyba nie zostawią tego bez echa bo Weta znam i wiem że cięty jest na wszelkie przejawy prostactwa i chamstwa.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 kwietnia 2011 o 14:11
Ja nigdy psa nie kupiłem i nie kupię, lepiej ze schroniska wziąć :) A tak poza tym jakbym takie coś widział to powiedziałbym spokojnie, że ma psa lepiej traktować, albo za nią kulturalnie wyjdę z gabinetu i dostanie taki wpi**dol, że nawet chirurg plastyczny jej nie pomoże.
Odpowiedzodpowiedź na to dlaczego kradną jest prosta. pies to interes teraz masa ludzi kupuje na allegro yorka za 700zł czy labradora za 500zł od PSEUDOhodowcy. psy sprzedawane jako "rasowe" po rodowodowych rodzicach. są hodowane w klatkach, czy na łańcuchach tylko do rozrodu. i ludzie kupują takiego "rasowego" nakręcając biznes. a rasowym jest tylko pies z rodowodem czyli ludzie płacą po 600zł za kundla, który trochę jest podobny do rasy. bo np. tak rożne yorki widziałam, że aż ręce opadają
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 kwietnia 2011 o 17:30
Pewnie piesek rasowy albo bardzo ładny - jak ja swojego kota wzięłam to kociak wyglądał jak worek pcheł (a teraz po ponad pół roku śliczniejszego kota nie ma na świecie moim zdaniem! :P) więc pewnie paniusia nie chciałaby pieska szczepić, kąpać, smarować maściami... Niestety, niektórzy nie wiedzą, że zwierzę to przyjaciel, a nie ozdoba :(
OdpowiedzDla każdego kociarza jego kot jest najładniejszy ;)
OdpowiedzZnajomemu labradora ok 4 miesięczny z ogrodu ukradli.
Odpowiedzja tam się nie dziwie, mi już 3 koty ukradli spod bloku i to wcale nie rasowe - a w schroniskach czeka pełno..
Odpowiedz@bebol nie wiem czy dobrze zrozumialem... same biegaly przed blokiem tak? mozliwe ze ktos myslal, iz sa bezdomne i z dobrego serca przygarnal. jesli sie myle(mialy obroze czy cos w tym rodzaju) to popraw mnie
OdpowiedzJak to "spod bloku"? Pod blokiem hodujesz te koty?
OdpowiedzTa historia przypomina mi inną, napisaną przez SecuritySoldiera. Jestem zdziwiony. Nie rozumiem jak można ukraść PSA? Przecież to jest zwierzę, a nie przedmiot. Teraz nie dziwię się czemu na drzwiach mojej klatki wisiał plakat, by chipować swoje psy.
OdpowiedzTeż się dziwiłem, dopóki ktoś mi (dachowego) kota nie podprowadził, bo był ładny..
Odpowiedzpieprzone bydło
OdpowiedzMi sąsiad kiedyś ukradł kota - zamknął go w szopie na dodatek (i na szczęście). Z szopy wydobył go dziadek, który poszedł w odwiedziny, a kot płakał tak głośno, że trudno było nie usłyszeć i nie zorientować się, o co chodzi :) Czy zwierzak miał zostać przeznaczony na sprzedaż, czy na kotlety - nie wiem i wolę się nie dowiadywać. Sąsiad skruchy nie okazał.
OdpowiedzJa przygarnąłem kota z chorym uchem. Miesiąc leczenia i kot jak nowy ;) A teraz taka przylepa z niego, że z łóżka się nie da wygonić. Jak można chcieć wziąć na siebie taką odpowiedzialność, jak posiadanie zwierzaka, jak nie ma się sił i cierpliwości, żeby sierściucha doprowadzić do pełni zdrowia...
OdpowiedzNie jest przylepa tylko wygodnicki po prostu haha.
OdpowiedzNie ma to jak pies większy, groźniejszy, wtedy to nie ukradną, bo pies się obroni.
OdpowiedzMnie to nie dziwi. Kiedyś ktoś podprowadził mi mojego kota. Wiem to stąd, że on nigdy sam nie wychodził z domu na dłużej niż dwie godziny, bo zwyczajnie był malutki i się jeszcze bał wychodzić na dłuższe eskapady. A raz zniknął na tydzień i znalazłam go pod balkonem - miauczał tak przeraźliwie. Wychudzony, zakatarzony (była zima), zachorował mi na astmę. A kotek zwykły dachowiec, ale śliczny. Podejrzewam wredną sąsiadkę, że wywiozła go gdzieś, bo kot często wchodząc do domu przechodził przez jej balkon. A babę z tej historii to bym chyba ukatrupiła. Nie wiem, co się dzieje z ludźmi.
OdpowiedzDobrze, że jak ktos by podszedł do mojego psa, jak go czasem przywiąże pod sklepem jak po coś na szybko chcę wskoczyć, to prędzej by odzszedł bez ręki niż z psem:) Kiedys mnie wkurzało że jest agresywna i się rzuca na każego kto podejdzie, ale po przeczytaniu paru historii na tym portalu to sie cieszę żę taka jest :)
OdpowiedzMój pies jest relatywnie spokojny, ale agresywnie reaguje na wyciąganie do niego rąk przez obcych ludzi (poprzedni właściciel go bił). Niech by tylko ktoś spróbował go ukraść, oj, zabolałoby. Nota bene sytuacje takie jak ta opisana powyżej to kolejny dowód wyższości dużych psów nad tymi ujadającymi u kostek kłębkami sierści ;P
Odpowiedznie istnieje coś takiego jak alfabet chiński !!!!
OdpowiedzNienormalna baba! Męczy na śmierć psiaka, zamiast ruszyć dupę do schroniska! Przecież ten piesek miał już dom! Takich powinno się przetrzymywać w izolatce, by zmądrzeli :P Łap [+]
Odpowiedz