Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kilka dni temu mój teść dostał szału po zobaczeniu swojego auta. Wyszedł…

Kilka dni temu mój teść dostał szału po zobaczeniu swojego auta. Wyszedł rano z bloku, podchodzi do samochodu, a tu zbita przednia lewa lampa, wgnieciony zderzak, i przerysowany kawałek lewego nadkola. Ewidentnie ktoś wkomponował się w niego czymś sporym, wykręcając na przyblokowym parkingu, i zmył się z miejsca zdarzenia bez słowa.

Teść wkurzony tym bardziej, że jest taksówkarzem, i ledwo co kupił ten samochód do pracy. Miał go od kilku dni, dopiero skończył załatwiać wszystkie formalności, przełożył sprzęt z poprzedniego auta, a tego ranka chciał założyć koguta, i zacząć pierwszy dzień pracy nowym nabytkiem. Krew wartka, i spieniona go zalała, zadzwonił z "radosną" nowiną do mojego męża. Mąż kazał mu przejść się po sąsiadach z pytaniem, czy ktoś coś widział.

Trochę uspokoił teścia niepełnosprawny sąsiad z parteru, który widział całe zajście będąc na balkonie. Teść usłyszał, że auto przyozdobił mu kierowca busa pewnej dużej i znanej firmy kurierskiej, który po szybkim rzuceniu okiem na wyrządzone szkody ... wsiadł do swojego samochodu i odjechał. Sąsiad usiłował go zatrzymać krzykiem, ale niewiele zdziałał. Jednak zdążył cyknąć telefonem fotkę odjeżdżającego busa. To jeszcze nie dawało gwarancji pociągnięcia sprawcy do odpowiedzialności, ale pozwalało przynajmniej żywić nadzieję na jego znalezienie - wszak firma raczej powinna wiedzieć, gdzie w danym momencie był ich kierowca, na zdjęciu widać było rejestrację, a sąsiad dodatkowo opisał mniej więcej jak facet wyglądał.

Po uzyskaniu tych informacji od sąsiada, teść ponownie zadzwonił do mojego męża, poradzić się jak tę sprawę ugryźć, i zdecydować co, i jak dalej robić.
I nagle - cud!
Na parking podjechał sprawca zamieszania. Nie zbyt skruszony, raczej naburmuszony, bo to szef, do którego zadzwonił na wszelki wypadek się wyspowiadać, nakazał mu natychmiast wracać na miejsce, znaleźć właściciela, przeprosić, i wybłagać spisanie oświadczenia, zamiast wzywania policji. Chłopak miał szczęście, bo teść tak się ucieszył z tego, że facet wrócił, że nie robił mu problemów, i odwołał wezwany już patrol. Spisali oświadczenie, teść naprawił auto z oc sprawcy, wczoraj odebrał je z warsztatu, więc sprawa zakończyła się dla niego pomyślnie (nie licząc spodziewanych problemów, i niższej wartości pojazdu przy przyszłej sprzedaży...)

Tak się tylko zastanawiam - o czym myślał ten gość uciekając z parkingu? Naprwdę sądził, że nikt go nie będzie szukał, a jeśli tak, to że go nie znajdą? Uszkodził komuś nie najtańsze auto, jadąc wybitnie charakterystycznym, służbowym samochodem, najprawdopodobniej wyposażonym w urządzenie zapisujące przejechaną trasę, o takiej godzinie, że choć to zadupie, to jednak w koło kręciło się sporo ludzi, dodatkowo tuż pod oknami, więc na bank ktoś to musiał widzieć (i jak wynika z historii - widział), i odjechał goniony krzykiem sąsiada. Poza tym w okolicy są conajmniej trzy kamery monitoringu okolicznych sklepów, i przynajmniej jedna miejska. A popołudniu do teścia zapukał inny sąsiad, z nagraniem całego zdarzenia, zrzuconym na kartę SD, bo jego auto, wyposażone w kamerkę z czujnikiem ruchu, stało obok, i wszystko się pięknie nagrało... Co dodatkowo mnie dziwi, bo na nagraniu widać, że gość obczajając okolicę, spojrzał prosto w obiektyw kamery, doskonale widocznej za przednią szybą, zaklął szpetnie, i szybko wsiadł do swojego samochodu (jak wrócił, to stanął tak, że kamera się nie włączyła, dlatego sąsiad nie wiedział, że sprawa się już wyjaśniła, i przyniósł nagranie). I już wyobrażam sobie poziom zdenerwowania teścia, gdyby szef chłopaka jednak nie kazał mu wrócić na miejsce, tylko musielibyśmy się kopać, żeby uznano winę kuriera (niby nie powinno to być trudne, przy takich dowodach, ale ile niepotrzebnych nerwów by wygenerowało, to wolę nawet nie myśleć). A nawet pomijając to wszystko - gdzie się podziała zwykła przyzwoitość?...

by anulla89
Dodaj nowy komentarz
avatar Michail
3 5

W panice ludzie nie myślą racjonalnie.

Odpowiedz
avatar Trepan
1 1

@Michail: jeśli szkoda parkingowa jest powodem do paniki to nie chcę wiedzieć jak zareaguje na awarię hamulców, wtargnięcie czy popsute wspomaganie kierownicy... Tak całkiem poważnie to gościowi należało się dostać regres.

Odpowiedz
avatar hulakula
4 4

spoko, ludzie potrafią uciec z monitorowanego parkingu :D nie wiem, co mają w głowie, że nikt ich nie znajdzie :D

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 3

@hulakula: albo ze stacji paliw po zatankowaniu... albo ukrasc cos w sklepie, w ktorym placili karta...

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
3 3

Ostatnio widziałem sytuację odwrotną. Samochód stał na parkingu, ewidentnie przerysowany. Za wycieraczką karteczka (zapewne z namiarami na sprawcę). Ale karteczka już nie pierwszej świeżości, w połowie spłynęła z deszczami (sytuacja jeszcze sprzed ostatnich deszczy). Auto pewno stało w tym miejscu ponad miesiąc, ktoś najwyraźniej się nim nie przejmuje. :)

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 7

Zadzwonił do szefa, bo - prawdopodobnie - sam miał ślady owej stłuczki na swoim samochodzie (służbowym!), więc i tak musiałby się z tego spowiadać. Zresztą, wcale nie jest powiedziane, że dzwonił. Może zjechał "na bazę" i obgadał sprawę z szefem osobiście. Szef oblukał uszkodzenia, wypytał o szczegóły i doszedł do wniosku, że się nie uda wywinąć. Więc po co mu kłopoty? Bo, jakoś tak, słabo widzę ten altruizm i wielkoduszność pana właściciela - bez bata na głową.

Odpowiedz
avatar anulla89
3 3

@Armagedon: Sam się przyznał, że zadzwonił, i szef kazał mu wrócić. Zjechać na bazę raczej by nie zdążył, bo minęło trochę ponad pół godziny od kiedy odjechał, a baza tej firmy jest na przeciwległym krańcu miasta, rano droga w tamtą stronę zajęłaby mu ze dwie godziny... A zadzwonił pewnie ze strachu, bo po przemyśleniu sprawy sam doszedł do wniosku, że i tak dojdą w firmie, że to on, więc wolał się przyznać wcześniej. A szef kazał mu wrocić raczej nie z altruizmu, a bardziej działając z myślą o wizerunku firmy, i ewtualnych problemach z policją, co zresztą wynikało ze słów samego kuriera, który błagał wręcz, żeby policję odwołać, bo szef go zabije...

Odpowiedz
avatar KittyBio
0 0

Kurde, ale fart. Mi na galeria rozwalili lusterko i zarysowałi drzwi. Parkowalam na niemal pustym parkingu z niby monitoringiem, ale to nie wystarczyło. Takim ludziom należy się miejsce w piekle.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 4

jestem pod wrazeniem sasiadow pykjacych zdjecia i filmiki i udostepniajacych je tacie u mnie jak cos sie stanie to nikt nic nie wie, a stare raszple wisza w oknach godzinami i wiedza, kiedy ide ze smieciami

Odpowiedz
avatar anulla89
0 0

@bazienka: Teść mieszka na osiedlu tbs, stosunkowo nowym, a jest jednym z pierwszych lokatorów. Czyli raz, że ludzie będąc częściowo właścicielami jakoś bardziej poczuwają się do odpowiedzialności za części wspólne (nikt nie wykłóca się o miejsca parkingowe, nigdy nie widziałm syfu na klatce, a jak zepsuje się winda, czy drzwi wejściowe, to zaraz jest to naprawione, bo każdy po kolei zgłasza), a dwa - wielu nowszych mieszkńców z jego budynku i najbliższych bloków, pytało go o różne rzeczy związane z najmem, załatwianiem spraw w tbsie, itd., a że dla obcych zawsze jest miły i uśmiechnięty, to lokatorzy go lubią. No i wszyscy się mniej więcej kojarzą z widzenia, i wiedzą do kogo należy które auto.

Odpowiedz
avatar Bezpaniki
0 0

Teść, ten alkoholik o którym wcześniej piszesz co idzie w tango gdy zostawiony bez nadzoru - kierowca taksowki?

Odpowiedz
Udostępnij