Mieszkam na wsi, na gospodarstwie. Mam na tym gospodarstwie trzy suki - domowe, śpiące w łóżku.
Jedna z nich (duża, groźnie wyglądająca, z rodziny molosowatych) ma problem z obcymi zwierzętami - żaden obcy pies czy inny nieznany zwierz (np. lis) nie ma prawa wstępu, bo powoduje to natychmiastowy atak.
Moi najbliżsi sąsiedzi mają psa - od szczeniaka przykutego łańcuchem do budy. Pies ten (samiec) nieraz już uciekał i zapuszczał się na moje podwórko. Zawsze udawało mi się go wygonić - sam pies mi nie przeszkadza, ale bałam się reakcji moich suk, zwłaszcza tej jednej.
Wczoraj na wiejskiej grupie na fejsbuku pokazały się zdjęcia psa z podpisem, że ktoś z sąsiadów zmaltretował tego psa widłami w czasie jego ucieczki i że oni wiedzą kto to... Jak się możecie domyślać, padło na mnie, bo jestem najbliżej i rzeczywiście mam widły.
W czasie, w którym miało dojść do aktu przemocy, na moim podwórku była jakaś psia wija, ale kiedy wybiegłam z domu było już po wszystkim, a ja nie widziałam żadnych niepokojących oznak - sądziłam, że być może pogoniły lisa albo obcego kota. Poszłam więc wytłumaczyć, że być może to nie sąsiad, być może to moja suka go pogryzła, kiedy przybiegł na nasze podwórko, że jest mi bardzo przykro, ale nie mogę winić mojego psa, który jest u siebie i broni swojego domu.
Nie, to na pewno widły i to mój mąż pewnie zaatakował psa!
Czy muszę mówić, że mój chłop lepiej traktuje zwierzęta niż ludzi? Że mamy całą masę uratowanych od śmierci stworzeń (mniejszych i większych), a do tego w tamtej chwili nawet nie było go w domu?
Jest wielki, klnie jak szewc i często słychać jak się wydziera na nasze zwierzaki, bo to jego sposób na rozładowanie stresu, ale nigdy żadnego nie skrzywdził.
Poprzedniego ich psa dokarmialiśmy i nosiliśmy wodę w upały, kiedy padał z gorąca przy budzie...
Czy muszę dodawać, że ten nieszczęsny pies, choć mocno poraniony, nie był u weterynarza? W zasadzie to nigdy nie był. A szczepienia czy odrobaczenie to w jego przypadku abstrakcja?
Boli mnie w ogóle samo podejrzenie o taki czyn, a już rzucenie tego w eter ze wskazaniem na nas jest po prostu piekielne i okropne.
"Często słychać jak drze się na zwierzaki, bo to jego sposób na rozładowanie stresu" - weź to jakoś edytuj, albo doprecyzuj, bo pewnie żadna patologia, a brzmi strasznie...
Odpowiedz"Jest wielki, klnie jak szewc i często słychać jak się wydziera na nasze zwierzaki, bo to jego sposób na rozładowanie stresu", nie dziwię się, że oskarżyli takiego wsioka, widać od razu, że jakiś typowy Seba
Odpowiedz@Hino: Ty za to pewnie nigdy nie przeklinasz, jesteś cichy, nieśmiały i małomówny, a do tego nie za wysoki, taki typowy Janusz z wąsem? I stąd te twoje frustracje?
Odpowiedz@Agyr: choćbym nie wiem jak wściekły był i zestresowany, to na swojego psa nie warczę dla 'rozładowania stresu'.
OdpowiedzJeżeli nie poszli z poranionym psem do weterynarza, a wodę w upału musieliście podawać wy, na waszym miejscu zgłosiłabym ich za znęcanie się nad zwierzętami. Weterynarz od razu rozpoznałby, że to nie rany od wideł, a pogryzienie.
Odpowiedz@Balam: Skąd pewność,że autorka pisze prawdę?
Odpowiedz@Balam: Jeśli jest to stereotypowa wieś, to nikt takim psem, czy innym zwierzęciem (niegospodarskim) się nie przejmie. W końcu jak zwierzę padnie, to jest jeszcze pełno nowych szczeniąt, czy kociąt co wiosnę i jesień, to łatwo i praktycznie bezkosztowo się je zastąpi. Zgłosiłam na policję znęcanie się nad zwierzęciem, bo suka miała cały brzuch w torbielach, dostawała mało jedzenia na zasadze zlewka z zupy i chleb. Myślisz, że się tym przejęli? Skończyło się tak, że wzięłam psa do weterynarza i był ratowany na koszt gminy, a potem dokarmiany przez moją mamę, która obok tego felernego gospodarstwa pracowała. Dla nas, małomiasteczkowych, to było nie do pomyślenia. 5 km dalej, na wiosce już było normą.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 lipca 2020 o 7:28
Ja się tylko zastanawiam po co tacy ludzie w ogóle trzymają psy.
OdpowiedzPrzed sądowe wezwanie pomaga rozwiązać problem pomówień.
OdpowiedzHej kobieto co jest z tobą nie tak Dlaczego jeszcze nie zawiadomiłaś TOZ-u ze pies ma ujowe warunki i jest ranny nieleczony. Skoro uważasz się za przyjaciela zwierząt już dawno powinnaś to zrobić a nie grać bohatera i przynosić wodę psu sąsiada.
Odpowiedz