Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Z pracy w hurtowni spożywczej. Zamykamy o konkretnej godzinie, dajmy na to…

Z pracy w hurtowni spożywczej.

Zamykamy o konkretnej godzinie, dajmy na to 20:00.
Mamy godzinę na rozliczenie kasy i bardzo szybkie ogarnięcie hali.

Co również ważne dla historii z nadgodzinami u nas nie jest łatwo. Najpierw należy poprosić o zgodę menagera, dopiero wtedy można je zaplanować. Jeżeli więc zostaniemy po godzinach nasza strata, mamy się wyrobić.

Już samo to jest jak dla mnie piekielne, bo często nasi klienci mają głęboko w d... że jest zamknięte i dalej robią zakupy. Zwłaszcza jeden z nich nabrał wrednego zwyczaju przedłużania do maksimum naszych godzin pracy. Widać, że robi to złośliwie, szukając na siłę konfrontacji, sprawdzając nas, kto pierwszy straci cierpliwość.

Pół godziny przed zamknięciem wchodzi na halę, gdy zwracam mu uwagę, że za pół godziny zamykamy i proszę, żeby nie robił tego co zwykle, twierdzi, że on tylko po parę rzeczy. Do ostatniej minuty, czasem parę minut po robi zakupy. 4 pełne wózki. Nie takie sklepowe, zwyczajne wózki lecz takie płaskie, na które naprawdę da się nałożyć dużo towaru. A jeszcze trzeba skasować, przyjąć zapłatę...
No nic. Kasujemy.

Co robi nasz kochany klient w tym czasie?
Idzie dalej na zakupy z kolejnym wózkiem.
Zwracam mu uwagę, że koniec. Kasujemy to co jest i ma nigdzie nie leźć. Uśmiecha się tylko i twierdzi, że pójdzie tylko po jedną ostatnią rzecz... Bo zapomniał.
Wraca z wózkiem zapełnionym do połowy.
Jak tylko spuszczam go z oczu lezie dalej i przynosi kolejne rzeczy.
Ostatecznie nie mam szans się wyrobić.
Nawet jak rozliczę się szybko (a nabrałam w tym wprawy, wierzcie mi) To najczęściej jeszcze on się pakuje. A robi to takim ślimaczym tempem, że najczęściej z pracy wychodzę pół godziny po tym jak powinnam być w domu.
I nie jest to jednorazowa sytuacja. Ten scenariusz jest rozgrywany raz za razem, nic nie działa ani prośby ani groźby, ani wyrzuty, wjechanie na empatię, nic.

Jednak w końcu i ja nie wytrzymałam.
Któregoś razu gdy wszedł na halę poinformowałam go, że o 20 zamykam kasę, więc niech lepiej szybko ogarnie zakupy.
Uśmiechnął się tylko. Scenariusz zaczął się od nowa. Aż do godziny 20, a ta wybiła w trakcie kasowania.
Wszystko czego nie zdążyłam skasować odsunęłam na bok, podsumowałam kwotę i poprosiłam o pieniądze.
Z początku patrzył tylko na mnie jak na idiotkę, w końcu stwierdził, że to przecież jeszcze nie koniec.
Pokazałam tylko godzinę i przypomniałam, że ostrzegałam. I albo płaci za to co jest skasowane i zabiera towar albo anuluję całość zlecenia i idę się liczyć, mamy zamknięte zapraszam jutro.

Awantura była spora, ale ja byłam nieugięta.
Odgrażał się, prosił, wjeżdżał na empatię. (o ja biedny nie będę miał towaru dla klientów).

Finał całej sprawy był taki, że nagle okazało się, że można przyjechać szybciej na zakupy. Można szybciej się spakować. Można zrobić zakupy za jednym zamachem, zamiast ciągle coś donosić.
Ale tylko na mojej zmianie. Reszcie nadal gra na nerwach.

Kierownikowi, gdy o tym ze mną rozmawiał powiedziałam tylko, że gdybym miała zapłacone za te nadgodziny to nie miałabym problemu ale skoro polityka firmy jest taka, a nie inna to niech się nie dziwią, tylko coś zmienią, po czym temat umarł śmiercią naturalną.

by mejoza
Dodaj nowy komentarz
avatar midori
1 1

Była już ta historia, ale zastanawia mnie skąd niby facet wiedział, że akurat ty jesteś na zmianie i ma przyjechać wcześniej? Przyjeżdżał pod hurtownię, patrzył kto jest a potem siedział pod prawie do końca?

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

@midori: podejrzewam, ze robil to raczej losowo (opcjonalnie codziennie) i inni pracownicy mieli podobny problem

Odpowiedz
avatar Mavra
4 6

Ostatnio: 9 lipca 2020 - 19:23 Poważnie? Znowu dodajecie stare historie

Odpowiedz
avatar Ferax888
2 2

@Mavra: Pozwolę sobie na kopiuj-wklej komentarza (mojego) z dziś na temat "odgrzewanych kotletów": "niestety, strony humorystyczno-rozrywkowe tego typu cieszą się niestety co raz mniejszą popularnością. Według mnie nic w tym złego, że twórca tejże strony czasami wrzuca jakieś ciekawsze historie z czeluści (nota bene) historii. Pomaga to przytrzymać obecnych i może zaciekawić i zwabić następnych użytkowników Piekielnych. Nie smagajmy batem za takie czyny, a myślmy o tym jak o promocji służącej nam wszystkim - bo gdy strona żyje, my mamy rozrywkę :)" Miłego dnia życzę :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 czerwca 2023 o 11:32

avatar trolik1
3 3

Przerabiałem takie coś sam. Koleś zawsze przybywał jakieś 2-3 min przed zamknięciem i szukał, szukał, a na koniec kupował drobiazgi za kilka PLN. Aż przyszedł praktyczniejsze w godzinie zamknięcia, a drzwi już zakluczone :). I tyle go widzieliśmy.

Odpowiedz
avatar gmiacik
0 0

nienawidzę ludzi, którzy przyłażą minutę przed zamknięciem. nieważne czy to sklep, urząd, bank... cały dzień mają na to to nie, minuta do zamkniecia i muszą wielką sprawę załatwić, i w du.pie mają, ze ktoś pracuje powyżej 8h w chwili obecnej i bedzie później w domu

Odpowiedz
avatar Hideki
2 2

Nie rozumiem pracowników. Szef może sobie mówić, co chce, ale ma do zapłacenia za cały czas pracy. A jeśli płaci tylko do 21, to 21:00 wychodzę z pracy i nie interesuje mnie, czy hala jest ogarnięta.

Odpowiedz
Udostępnij