Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dostałam wczoraj maila od faceta, z którym kilka miesięcy miałam krótki kontakt…

Dostałam wczoraj maila od faceta, z którym kilka miesięcy miałam krótki kontakt biznesowy, w imieniu firmy, w której pracuję dopinałam z nim umowy kupna-sprzedaży. Transakcja zakończona pomyślnie i dawno zdążyłam o niej zapomnieć.

Gość napisał w mailu mniej więcej coś w stylu:

"Cześć, jak się masz, dawno się nie widzieliśmy, co u ciebie"

Zdziwiło mnie, że zwraca się do mnie per "ty", bo byliśmy na "pan, pani". Mail służbowy więc odpisałam grzecznie, że u mnie wszystko dobrze i zapytałam czy mogę w czymś w pomóc w kwestii kolejnego zakupu, a może ma pytania co do zakupionego już towaru? Otóż odpowiedź wprawiła mnie w niemałe zakłopotanie, bo odpisał:

"Ależ skąd, po prostu często o tobie myślę, nie mogę cię zapomnieć i chciałem zapytać czy jest szansa, że dasz się zaprosić na kolację lub chociaż na kawę"

Znów odpowiedziałam bardzo grzecznie i dyplomatycznie, że bardzo mi to schlebia i dziękuję, ale mam stałego partnera i nie czułabym się z tym dobrze, spotykając się z innym mężczyzną. Pan najwyraźniej poczuł się niezwykle urażony odmową, bo nie zważając na to, że ciągle pisze na mojego SŁUŻBOWEGO maila odpisał:

"Ależ zarozumiała z ciebie suka, a czy ja chcę ci się oświadczać? Zwykła kawa, już sobie nie dopowiadaj nie wiadomo czego!"

Widocznie jestem głupia i może ktoś mądrzejszy mnie oświeci, co ma na celu zapraszanie kobiety, o której od miesięcy się myśli na kawę lub kolację, jeśli nie tak zwanie wyrwanie jej?

biznesmen

by ~keremeta
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar antylemur
17 19

Polecam napisać krótką odpowiedź, dodając w okienku DW adres ogólny firmy, sekretariatu albo zarządu :) (No chyba, że to jednoosobowa działalność, albo sam jest szefem)

Odpowiedz
avatar rodzynek2
6 10

@antylemur: Ja bym jeszcze pokazał korespondencje przełożony autorki. Lepiej, żeby wpierw usłyszeli wersje autorki niż "klienta", który może ją mocno ubarwić.

Odpowiedz
avatar Crannberry
7 13

@rodzynek2: oby tylko przełożony autorki nie wyznawał zasady „profit ponad wszystko”, bo jeszcze gotów jej kazać iść z nim na tę kolację i może nawet tyłka nadstawić, żeby nie stracić klienta...

Odpowiedz
avatar rodzynek2
7 7

@Crannberry: Jeżeli przełożony wyznaje taką zasadę, to i tak może wylać autorkę, bo "klient", sprowokowany wiadomościami do jego prełotzonych, może na nią naskarży i powymyślać rzeczy, które nie miały miejsca. A tak przynajmniej uprzedzi "atak" i łatwiej jej się będzie bronić. A na kolacje można iść z partnerem/innym pracownikiem, jako "przyzwoitką". A sugerowanie nadstawienia tyłka klientowi- nie potrafię sobie wyobrazić i trudno mi jest w to uwierzyć, że można coś takiego proponować. Ale mia to szczęście, że nigdy nie pracowałem w korpo, ani z szefem, który wymagał zysku ponad wszystko.

Odpowiedz
avatar Tolek
6 6

@rodzynek2: Popieram oba pomysły podane powyżej . Żeby być takim głupkiem to już naprawdę szkoda słów. A usadzić patafiana, żeby mu się odechciało " amorów"

Odpowiedz
avatar Crannberry
4 6

@rodzynek2: nie zrozum mnie źle, zgadzam się, że powiadomienie również własnego przełożonego to bardzo dobry pomysł. Wyraziłam tylko nadzieję, że szef nie należy do bucow, którym chęć zysku uderzyła do głowy. Z nadstawianie tylka to oczywiście hiperbola, ale słyszałam już o sugestii korzystania z Tindera w celu pozyskania kontaktów w firmach, które chciano zdobyć jako klientów

Odpowiedz
avatar Armagedon
19 23

To, że chciał cię wyrwać - to oczywista oczywistość. Zaproszenie na KOLACJĘ chyba to sugeruje? Pisał na maila służbowego, bo pewnie prywatnego nie miał, tu bym nie wydziwiała. Miał też prawo próbować, dlaczego nie? Ale... Facet, który na "dzień dobry" nazywa kobietę SUKĄ - nie jest wart nie tylko "kawy", ale nawet rozmowy telefonicznej. A taki, który nie umie wziąć porażki "na klatę" i od razu włącza mu się "agresor" - nie jest wart nawet jednej myśli. Albo sam jest zarozumiałym dupkiem, albo - co chyba jeszcze gorsze - zakompleksionym palantem. Pewny siebie facet z klasą, napisałby mniej-więcej tak. "No cóż, przepraszam, że pytałem, mam nadzieję że nie poczułaś się dotknięta. Nie zamierzam być natarczywy, jednak - w razie gdybyś zmieniła zdanie - podaję numer prywatnej komórki... tak na wszelki wypadek. Kłaniam się - Misio Pysio"

Odpowiedz
avatar Neomica
0 12

@Armagedon: Tekst zacny gdyby mu odmówiła z braku czasu, lub dlatego nie nie łączy pracy z prywatą. W tym przypadku info dotyczące stałego partnera powinno ucinać temat. Inaczej jest to tekst typu: "...w razie gdybyś zmieniła zdanie- podaje numer komórki... tak na wszelki wypadek gdybyś jednak postanowiła spotkać się ze mną romantycznie za plecami swojego chłopaka" Sam pomysł jest obraźliwy dla adresatki bo sugeruje, że byłaby w stanie to zrobić. Co do reszty to zgadzam się absolutnie, pachnie psycholem.

Odpowiedz
avatar Crannberry
12 12

@Neomica: @Armagedon: Brak profesjonalizmu, kompleksy i rozbuchane ego to jedno. Mnie jednak zadziwia jeszcze ten kompletny brak instynktu samozachowawczego u, wydawać by się mogło, inteligentnych, wykształconych ludzi (No dobra, Te dwie rzeczy nie muszą zawsze iść parze). Wyzywanie pracownicy innej firmy od suk, pisząc ze służbowego maila, mylenie LinkedIn z Tinderem i wysyłanie wiadomości łącznie z ofertami sponsoringu, czy tez nie tak dawna afera z pracownikiem Panasonica i publicznym komentarzem o bzykaniu asystentki. Kurczę, czy ci ludzie nie zdają sobie sprawy, że wystarczy jeden zrzut ekranu żeby im nieźle narobić koło dupy? Nie dość że arogancki buc to jeszcze durny...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 czerwca 2020 o 20:30

avatar digi51
7 7

@Crannberry: myślisz na poziomie poważnych ludzi z poważnych firm, ja mam raczej przed oczami jakiegoś chłopka-roztropka, buraka, co odstrasza od siebie wszystkie baby i zdesperowany szuka, gdzie się da. Tacy też prowadzą własne firmy, choćy na poziomie budy z chemią z Niemiec. Co tam od autorki kupował, nie wiadomo.

Odpowiedz
avatar Crannberry
8 8

@digi51: nie wiem kim był bohater historii, ale takie zachowania nie są niestety tylko domeną „wujków Andrzejów” z firemki Szwagrobud czy inny Betonex, ale dotyczą też poważnych ludzi na poważnych stanowiskach. I to jest smutne. Ofertę sponsoringu dostałam swego czasu od jakiegoś IT Senior Directora z dużego korpo, a pan Marcin A. od „bzykania asystentki” też w Panasonicu bynajmniej podwórka nie zamiatał

Odpowiedz
avatar Neomica
7 7

@Crannberry: Myślę, że tym wszystkim menagierom w pewnym momencie tak sodówka uderza, że nieco odklejają się od rzeczywistości. Jeśli przeginali na różne sposoby 100 razy robiąc świństwa i im się udawało, to łatwo się rozluźnić i opuścić gardę.

Odpowiedz
avatar Armagedon
3 11

@Neomica: Odnośnie pierwszego wpisu. "...info dotyczące stałego partnera powinno ucinać temat." Może i powinno, ale u pewnych siebie facetów nigdy nie ucina, o ile facet jest naprawdę zainteresowany. Mam tu na myśli mężczyzn świadomych swej atrakcyjności i mających, tak zwane, podejście. Panowie od zarania dziejów odbijali sobie kobiety, a kobiety, od zarania dziejów, dawały się odbijać. Gdyby nie to - wszystkie związki na ziemi byłyby monogamiczne, nie byłoby zdrad, rozwodów i zabójstw z zazdrości. Skąd wiesz, czy kobieta, trochę już znudzona stałym, długoletnim związkiem, nieczująca się na co dzień adorowana, kobieta, której, w dodatku, zainteresowany nią facet wpadł w oko - nie dałaby się jednak na tę kawę zaprosić? Zwłaszcza, gdy zapraszającemu jej stały związek nie robi różnicy.

Odpowiedz
avatar Crannberry
4 4

@Neomica: to fakt. W czasach pracy w korpo zaobserwowałam, że na tych bardzo wysokich stanowiskach dopóki ktoś przynosi zyski, wszelkie świństwa uchodzą mu płazem. Dopiero jak przestanie generować profit, wyciąga się te świństwa i składa mu „propozycję nie do odrzucenia”

Odpowiedz
avatar Neomica
3 7

@Armagedon: Oczywiście, że są panowie którzy odbijają i kobiety, które się dają odbijać. Ale nie takim lamerskim podejściem. Załóżmy, że pani jest mężatką, która od razu informuje starającego się o tym fakcie. Pan się wycofuje i tylko rzuca wizytówkę z tekstem: to jakbyś zmieniła zdanie. Czyli nie znając kobiety zakłada, że mogłaby być wiarołomna i wykonać pierwszy krok praktycznie nie znając kolesia. Sama ta sugestia jest obraźliwa dla kobiety. "Skąd wiesz, czy kobieta, trochę już znudzona stałym, długoletnim związkiem, nieczująca się na co dzień adorowana, kobieta, której, w dodatku, zainteresowany nią facet wpadł w oko - nie dałaby się jednak na tę kawę zaprosić? Zwłaszcza, gdy zapraszającemu jej stały związek nie robi różnicy." tutaj sugerujesz to, co takim tekstem sugerowałby facet, że kobieta jest z tych co lubią na dwa fronty. To jednak dość parszywe zachowanie i większość kobiet nie chciałaby być z takim kojarzona. I takie zagranie raczej nie ma nic wspólnego z facetem z klasą.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 2

@Crannberry: Niedawno oglądałem serial "Na cały głos" o założycielu Fox News. Roger Ailes przynosił duże firmie zyski, więc nikt nie wnikał, jak prowadził tę stację telewizyjną. Póki była pracownica nie założyła mu sprawy o molestowanie. Miała na to dowody. Zaczęły się zgłaszać inne kobiety, które wcześniej się wstydziły albo bały. I dopiero wtedy właściciele stacji go zwolnili, jak całe to szambo wybiło. Niestety Fox News działa dalej i rozpowszechnia straszne bzdury. Ale taka jest cena wolności słowa.

Odpowiedz
avatar digi51
4 4

@Neomica: Ech, wiesz, są kobiety, których nie dość, że sugerowanie w ten sposób, że mogłoby zdradzić partnera, nie tylko nie obraża, ale do tego schlebia. Jedna się obrazi, druga po cichu ucieszy, a trzecia na propozycję przystanie. Klasy nie ma w tym żadnej, ale gdyby faceci po takich tekstach trafiali wyłącznie na twardy opór kobiet to by ich nie stosowali. Kiedyś miałam kumpla, który hołdował zasadzie "nie ma wagonika, którego nie da się odczepić", co oczywiście nie sprawdzało się w 100%, ale miał spore sukcesy nawet mu mężatek, mimo, że w moim odczuciu i te jego teksty na podryw, i wygląd i charakter miał powiedzmy "lamerski". @Cranberry, racja, tylko mi chodzi o ten brak instyntku samozachowawczego. Takiemu Andrzejowi jest wszystko jedno, że straci dobrego dostawcę, jeśli jest zdesperowany na wyrwanie kobiety, a do tego nikt go nie kotroluje. W poważniejszych firmach pewnie też pracują takie buraki, ale oni chyba jednak baliby się walić takimi tekstami przez slużbowego maila, do którego kierownictwo ma wgląd.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2020 o 10:50

avatar pasjonatpl
2 2

@digi51: Są kobiety, i faceci również, co są z kimś, bo akurat na horyzoncie nie ma lepszego kandydata. Ale jak tylko taki się pojawi (albo tylko wydaje się lepszy), to partner dostaje kopa w d...ę. Ewentualnie nowy kandydat zostaje wcześniej przetestowany, żeby się upewnić, czy na pewno jest lepszy. Przetestowany w pełnym zakresie. Są też takie, którym po prostu imponuje, że są adorowane, a skok w bok nie stanowi problemu. Oczywiście nie wszystkie są takie, ale jest ich wystarczająco dużo, żeby część facetów dalej próbowała, kiedy kobieta mówi, że ma kogoś.

Odpowiedz
avatar hulakula
4 6

w ogóle po co informować, że masz faceta? gdybyś nie miała, a z jakichś względów NADAL nie chciała się umówić z tym kolesiem? ja w takich sytuacjach uprzejmie dziękuję za zaproszenie, mówię, że przykro mi bardzo ale nie skorzystam. jakby co: dodaję, że mam taką klauzulę w umowie o pracę/kontrakcie, że nie mogę spotykać się z klientami/kontrahentami/whatever/

Odpowiedz
avatar Crannberry
7 7

@hulakula: Zaryzykowałabym stwierdzenie, że z przyzwyczajenia/automatycznie, gdyż jest to w miarę najpewniejszy sposób, żeby uciąć dyskusję i uniknąć dalszego namawiania. Niestety większość z nas miała już zapewne do czynienia z nachalnym adoratorem, na którego nie działają żadne odmowy, nie rozumie słów „nie mam ochoty” czy „nie jestem zainteresowana”, a jedyne, do czego ma szacunek (chociaż to tez niestety nie zawsze), to „prawa właścicielskie” innego mężczyzny (względnie boi się dostać w dziób od tegoż)

Odpowiedz
avatar digi51
6 6

@hulakula: Ja nawet jak nie miałam, to mówiłam, że mam. Nawet to czasem nie skutkowało, ale jest większa szansa, że facet się odczepi nieurażony, bo samo powiedzenie "nie jestem zainteresowana" wywołuje w facetach syndrom "gonienia króliczka" i trują dupę: "Ale czemu nie? A co ci nie pasuje we mnie?", już nie mówiąc o tym, że ci z rozbuchanym ego są tym śmiertelnie obrażeni.

Odpowiedz
avatar sanuspg
2 4

@Crannberry: zgadza się. Argument "mam faceta" jest najskuteczniejszy, inne nie zawsze szanują.

Odpowiedz
avatar jasiobe
2 2

@hulakula: Zawsze też można odpowiedzieć " Pan wybaczy, ale nie jest w moim typie ". Myślę, że panu " kopara opadnie " na taką odpowiedź.

Odpowiedz
avatar anulla89
1 1

@Crannberry: Mnie się zdarzyło kilka razy trafić na takich, którym istnienie męża zupełnie nie robiło różnicy. Więc zaczęłam w tym samym zdaniu informować o posiadanych z tym mężem dzieciach. A jak trafiłam na takiego, który stwierdził, że to się świetnie składa, bo on ma świetny kontakt z dziećmi, i na pewno go polubią, to trochę zwątpiłam w jego zdrowie psychiczne... Od tamtej pory zazwyczaj mówię "mam męża, dwójkę dzieci i dwa koty, nie mam czasu na romanse", i zmywam się jak tylko skończę zdanie. :)

Odpowiedz
avatar Crannberry
2 2

@anulla89: no dokładnie, ten argument też niestety nie zawsze działa. W pechowych sytuacjach, po odpowiedzi "mam faceta", podrywacz przechodzi do ofensywy "no ale przecież jego tu nie ma, nie dowie się, chodź, będzie fajnie". Gdy to nie zadziała, wytaczane jest działo: "twój facet na pewno rucha na prawo i lewo, a ty jesteś naiwną frajerką". Potem desperacja wzrasta i dowiadujesz się, że tak naprawdę, to jesteś takim pasztetem, że powinnaś pana podrywacza po nogach całować, że w ogóle zwrócił na ciebie uwagę (bo przecież od dawna wiadomo, że nie ma skuteczniejszej recepty na podryw niż wyswiska i obrażanie), a na koniec pada koronny argument: "gdybym był bogaty, to na pewno byś ze mną poszła, bo wy tylko na kasę lecicie, ku*wy jedne"

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 czerwca 2020 o 13:13

avatar hulakula
-1 1

@Crannberry: IMO jakiekolwiek wyjaśnienia u części osób powodują włączenie się nachalności. na zasadzie: ooo, masz faceta, tu go nie ma, to się nie dowie. itd itp. najlepsze jest po prostu zwykłe podziękowanie, ja czasami dokładam argument, że mam taki zapis w umowie o pracę, i po sprawie.

Odpowiedz
avatar kirilla
6 6

Na miejcu autorki przesłałabym całą korspondencję do swojego przełożonego z zapytaniem, jak (zgodnie z polityką firmy) powinna zareagować na tę sytuację. I tyle. Jak klient spóbuje robić jej problemy, będzie miała podkładkę.

Odpowiedz
avatar Neomica
2 2

@marcelka: jejku.. jeśli facet którego podrywasz mówi ci, że sorry ale ma dziewczynę nie ma na myśli, że wziąłby cię tu i teraz gdyby nie jego stara, ale że nie jest zainteresowany. Po prostu. Czy to dlatego, że ma już dziewczynę i innej nie potrzebuje czy dlatego, że mu się nie podobasz. A używa argumentu "dziewczyny" by cie nie urazić, bo tak jest prościej. Serio wolałabyś usłyszeć zamiast tego: nie podobasz mi się?

Odpowiedz
avatar digi51
2 2

@marcelka: nie no, chyba nie bardzo. Jak ja mówię facetowi, że się z nim nie umówię, bo z kimś jestem to nie mam na myśli, że gdybym była singielką to już bym mu gacie ściągała, tylko, że nie interesuje mnie NIKT poza moim partnerem. Kurcze, nie wiedziałam, że ludzie doszukują się w tym ukrytych komplementów sugerujących, że gdyby nie partner to byłby zainteresowany.

Odpowiedz
avatar marcelka
2 2

@digi51: nie chodzi o szukanie ukrytych komplementów. chodzi o podawanie niejako z marszu "usprawiedliwienia". no bo gdyby autorka historii nie miała partnera, to co? to musiałaby na tę kawę iść? wg mnie nie jest istotne, dlaczego ona nie chce iść z gościem na kawę (bo ma partnera, bo gość jej się nie podoba, bo jest lesbijką, bo nie lubi kawy, bo nie ma ochoty, cokolwiek), tylko sam fakt - albo chce iść, albo nie chce. a jak nie chce, to można zakomunikować: "dziękuję za zaproszenie, nie jestem zainteresowana" i tyle. a czemu nie jest zainteresowana, to już nie gościa interes. Po prostu podanie argumentu/uzasadnienia o które nikt nie prosi brzmi dla mnie jak zaproszenie do dalszej dyskusji/negocjacji (ale w żaden sposób nie usprawiedliwia to tego, co gość napisał, bo to było chamskie i prostackie, bez dwóch zdań).

Odpowiedz
avatar marcelka
1 1

@Neomica: wiesz co? chyba tak. może niekoniecznie tymi słowami: "nie podobasz mi się", bo pewnie by mi się trochę przykro zrobiło, ale gdyby mi powiedział wprost: "dziękuję, ale nie jestem zainteresowany" to bym zrozumiała to dokładnie tak: nie jest zainteresowany, jego prawo, koniec tematu. a jeśli używa "argumentu" w postaci dziewczyny, to dla mnie trochę tak, jakby powiedział np. "nie pójdę z Tobą na spacer, bo pada deszcz, a ja nie lubię deszczu" - nie wzięłabym tego za stuprocentową odmowę, tylko za coś "negocjowalnego" - że "problemem" jest deszcz, nie ja, więc może spacer w inny, słoneczny dzień? :D

Odpowiedz
avatar Neomica
2 2

@marcelka: Wyobraź sobie, że widzisz cudnego faceta w twoim typie. Wytaczasz ciężkie działa podrywu by go oczarować. Zagadujesz, flirtujesz, no słowem wyrywasz. I facet na to "nie jestem zainteresowany" Naprawdę nie byłoby ci przykro? Przecież to to samo co "daj se spokój, nie podobasz mi się". Dlatego fraza "dziękuję za zainteresowanie ale własnie się z kimś spotykam" jest uniwersalnym, międzynarodowym miękkim spławieniem bez urazy. Ale hej, zdarzało się że facet, kiedy mówilam mu, że się z kimś spotykam, dalej brnął a ja coraz bardziej wkurzona nie potrafiłam zrozumieć dlaczego? Nie wiedziałam, że niektórzy myślą, że to wstęp do negocjacji! :D

Odpowiedz
avatar marcelka
-1 1

@Neomica: a widzisz, niezbadane są schematy myślowe :D a w takiej sytuacji no tak, byłoby mi przykro - bo czegoś (w tym wypadku kogoś;) ) chciałam, a nie dostałam. ale to byłaby przykrość tego typu, gdy np. upatrzysz sobie sukienkę-marzenie, a okazuje się, że nie ma Twojego rozmiaru. No i jest przykro, jest rozczarowanie, ale takie... obiektywne, że coś się nie udało, nie poszło po myśli. Nie wzięłabym więc takiej odmowy do siebie w tym sensie, że "jest mi przykro, bo widocznie jestem za brzydka/za głupia/za jakaś tam"

Odpowiedz
avatar VinvmSabbati
5 5

Pracując w sklepie zdarzali się natręci zapraszający na "hehe kapuczynę". Prawie zawsze pytałam, czy zabierzemy też mojego męża - żołnierza/policjanta/trenera. Jeden z takich panów - koło trzydziestki, nic specjalnego, stwierdził, że ściemniam, bo takiego paszczura i tak nikt by nie chciał i wyszedł. Kilka dni później musiałam się tłumaczyć, bo napisał skargę i zostałam ukarana odebraniem premii. Cóż, rozstałam się ze sklepem tak szybko, jak to było możliwe.

Odpowiedz
Udostępnij