Swego czasu poszedłem ci ja na rozmowę rekrutacyjną. Ale od początku.
Było w internecie ogłoszenie, że szukają kogoś na kontrolę jakości. Dobra,doświadczenie mam, aplikuję. Po pewnym czasie telefon, umawiam się na spotkanie z miłą dziewczyną, która mówi mi, że:
1. Wypłata 3500 brutto
2. Wolne weekendy
3. Tylko pierwsza zmiana
4. Tylko kontrola wizualna.
No szok, naprawdę dobre warunki, jak dla mnie, żeby nie powiedzieć świetne. To było w biurze agencji pracy. Powiedzieli mi, że prześlą moje papiery bezpośrednio do firmy i jeśli im się spodobam, to w ciągu tygodnia odezwą się do mnie. Dobra, czekam.
Telefon. W sobotę o godzinie 7.52 (tak, dokładnie pamiętam, 7.52 w sobotę). Jako że spałem, przez dobre pół minuty nie mogłem ogarnąć, z kim rozmawiam. Pomijając treść rozmowy, która nie była zbyt ciekawa, umówiłem się na spotkanie o godz. 9.00 w poniedziałek.
Godzina 9.00, jestem na miejscu. A tutaj nikogo. Nawet w recepcji, która była otwarta. Równie dobrze mogłem podejść za biurko sekretarki/sekretarza, wziąć wszystkie dokumenty, jakie tylko znajdę i wyjść. No ale to ich sprawa. Na halę nie wejdę, nie wolno, no to wiadomo. Telefonu nikt nie odbiera(jak dzwoniłem, to odzywał się ten z recepcji). Myślę dobra, poczekam do 9.15 i idę do domu. Akurat, kiedy już się zbierałem do wyjścia, z jakiegoś pomieszczenia wyszedł facet.
- Na rozmowę?
- Tak.
Ani dzień dobry, ani pocałuj mnie w d...
Zaprowadził mnie do jakiejś sali konferencyjnej, wskazał krzesło przy stole, sam usiadł naprzeciw. Zaczął od warunków pracy.
1. 2800 zł brutto
2. Dwie soboty pracujące
3. Dwie zmiany, a od kolejnego miesiąca rusza trzecia.
Hmm, trochę inaczej to zapamiętałem.
- Jest pan po technikum?
- Zgadza się.
- Specjalizacja? (wszystko było wypisane w CV)
- Elektroenergetyk w transporcie szynowym.
- Czyli?
- Maszynista.
- To dlaczego nie pracuje pan w zawodzie?
- Pod koniec szkoły znacznie pogorszył mi się wzrok, nie mogłem starać się o posadę maszynisty (poza tym to chyba moja prywatna sprawa).
Facet już się naburmuszył.
- No ale jak wzrok się pogorszył? I pan chce na kontrolę jakości?
- Na maszynistę musi być wzrok idealny, ja po prostu już takiego nie mam, ale na latarnie nie wpadam, gdy idę ulicą. Jak pan widzi, już pracowałem w kontroli jakości i dawałem sobie radę.
- No ale my tu sprawdzamy wszystko do jednej setnej milimetra! To tu nie może być tak, że pan się pomyli, bo ma pan gorszy wzrok!
Tu już mnie facet rozśmieszył.
- Chce mi pan powiedzieć, że gołym okiem sprawdza pan niedoskonałości do jednej setnej milimetra?
- Oczywiście! Proszę pana, ja nie wiem, czy pan się będzie nadawał z takim wzrokiem. Czy jeszcze gdzieś składał pan CV?
- Tak, dziś mam jeszcze jedną rozmowę.
Facet się naburmuszył jeszcze bardziej.
- Czyli widzę, że niespecjalnie panu zależy... Dobrze, w razie czego będziemy się odzywać pod koniec przyszłego miesiąca.
I po prostu wstał i wyszedł. A ja posiedziałem jeszcze z minutę, żeby przetrawić wszystko, co usłyszałem, po czym też wyszedłem. Nie odezwali się pod koniec przyszłego miesiąca.
Jak to wspominam to i tak rozśmiesza mnie jedna setna milimetra...
Rozmowa rekrutacyjna
Pozazdrościć takiego wzroku. Ale trafiłeś na super buca. Powodzenia w szukaniu normalnej pracy.
Odpowiedz@Tolek: Dołączam się do życzeń.
Odpowiedz1/10 mm można na oko zauważyć, jak się dobrze zna element. 1 / 100 to tak już nie wierzę. Zresztą jak ma być prawdziwa kontrola jakości to albo noniusz odpowiednio dokładny, albo czujnik optyczny. W ostateczności układ powiększający obraz + kreska pokazująca dokąd ma być. Inaczej to zwykła ściema i bajkopisarstwo.
OdpowiedzMyślę, że pytanie o to czemu nie pracujesz w zawodzie jest dość uzasadnione, nie do lońca to Twoja prywatna sprawa, dotyczy kednak życia zawodowego, a nie prywatnego.Uzadnione są też pytania o powód odejścia czy zwolnienia z poprzedniej pracy. Reszta piekielna, ale akurat to pytanie jest ok i zdarza się często.
Odpowiedz@digi51 Jeśli człowiek składa CV w innej branży niż wyuczona, to ma ku temu powód. Jaki - to już potencjalnego pracodawcy nie powinno interesować. Nijak to się ma do nowego stanowiska. Dlaczego kandydat ma się tłumaczyć, że jednak nie widzi się w wyuczonym zawodzie, że sytuacja na rynku pogorszyła się na tyle że ciężko znaleźć pracę w swojej branży lub że zdrowie pokrzyżowało zamiary? Dla mnie to kolejna nieistotna kwestia do czepiania się jak przy pytaniu "Gdzie widzisz siebie za pięć lat?"
Odpowiedz@Attentat: Ja pracuję w zawodzie a mimo to pytania czemu zmieniam pracę to wręcz norma i w ogóle mnie to nie dziwi. Nie po to Cię wdrażają byś im bryknął za pół roku...
Odpowiedz@Attentat: Nie zgodzę się. Jeśli ktoś szuka pracy w innym zawodzie niż wyuczony to pytanie o to dlaczego wydaje mi się zasadne. Wyobraź sobie absolwenta informatyki, który szuka pracy jako sprzedawca. Mnie by to dziwiły. Jest kilka opcji to tłumaczących i w sumie żadna nie jest zbyt pozytywna. Może być chwilowy zastój w branży i kandydat szuka czegoś, żeby przeczekać słaby okres. Zwieje za kilka miesięcy. Może jest po prostu mega słabym fachowcem i w branży nikt go nie chciał zatrudnić. Skoro jest słaby nawet w swoim fachu, to czemu miałby być dobry w innej branży? A może praca w branży jest dla niego za ciężka i zbyt wymagająca? Tylko dlaczego ktoś miałby zatrudnić pracownika, który jest zwyczajnie leniwy? Problemy zdrowotne (stałe) raczej świadczą o tym, że do zawodu nie wróci, więc to akurat powinien być w oczach pracodawcy dobry powód. Z gorszą sytuacją na rynku - patrz wyżej, sytuacja się poprawi, pracownik wyfrunie do lepiej płatnej pracy. Ja ostrożnie bym podchodziła do ludzi, którzy mówią, że "nie widzą się w zawodzie", bo za chwilę może się okaże, że w tej pracy też się nie widzą. Żeby było jasne - to, że ktoś się pomyli w doborze zawodu zdarza się. Ale jaki problem szczerze odpowiedzieć, że popełniło się błąd w wyborze wykształcenia? Sama nie pracuję w zawodzie i byłam pytana na rozmowach dlaczego i nie wiem, jaki problem udzielić szczerej i sensownej odpowiedzi? To pytanie "Gdzie się widzisz za pięć lat?" też nie jest pozbawione sensu, choć obecnie jest już tak sztampowe, że każdy recytuje odpowiedzi z jakichś poradników internetowych. Podobnie uważam za sensowne kolejne wyśmiewane pytanie pod tytułem: "Dlaczego chce pan u nas pracować?" Ludzie robią sobie podśmiechujki, że co to za pytanie, wystarczy odpowiedź, że "yyyy, bo szukacie pracownika", natomiast takie pytanie ma na celu sprawdzenie czy kandydat w ogóle coś wie, o firmie, do której aplikuje i to nie dlatego, że ma się firmą zachwycać, tylko dlatego, że wolą świadomego kandydata, który wie, czego chce, a nie takiego, który przychodzi w ciemno i może za chwilę stwierdzi, że praca czy firma mu jednak nie pasują i sobie pójdzie. Dla mnie osobiście ludzie udzielający takich odpowiedzi "na odwal się" okazują brak szacunku dla potencjalnego pracodawcy. Wiesz, każdy woli raczej pracownika na lata niż takiego, który z różnych powodów zrezygnuje po krótkim czasie albo będzie wszystko robił na odwal się. Niektóre pytania choć brzmią głupio, w większości mają sens.
Odpowiedz@digi51: Dla mnie pytanie dlaczego chcę pracować jest co najmniej śmieszne. Pracuję bo muszę zarabiać pieniądze. A gdzie się widzę za pięć lat -> Malediwy.
Odpowiedz@digi51: wszystko zależy od tego, do jakiej pracy jest to rekrutacja. Jeśli szukamy specjalisty to owszem, pytanie mające na celu sprawdzenie, czy kandydat ma w ogóle pojęcie do jakiej firmy startuje i czy nie planuje uciec przy pierwszej okazji jest na miejscu. Ale przy pracy na taśmie? No sorry. Nie oczekujmy identyfikowania się z dalekosiężnymi celami firmy za niewiele ponad płacę minimalną.
Odpowiedz@digi51: > "Gdzie się widzisz za pięć lat?" - To zależy od atmosfery, wynagrodzenia w zakładzie
Odpowiedz@niepodam: nie w tym rzecz. Nie trzeba "kochać" ani identyfikować się z ideologią firmy, ale wypada chociażby wiedzieć, czym firma się zajmuje, nawet jeśli idziesz "na taśmę". Nie decyduje to może o jakości pracy, ale stawia kandydata w dobrym świetle. Tyle
Odpowiedz@krogulec: ,,Gdzie się widzisz za 5 lat?" ,,Na twoim miejscu"
Odpowiedz@digi51: ,,Skoro jest słaby nawet w swoim fachu, to czemu miałby być dobry w innej branży?" Dlatego, że nie można być dobrym we wszystkim. To, że ktoś nie sprawdził się w jednej branży nie znaczy, że nie sprawdzi się w czymś zupełnie innym. Nie wiem, co w tym takiego dziwnego.
Odpowiedz@FlyingLotus: I jeszcze " dlaczego chcesz pracować tu? " - bo tak mi się podoba. I jeszcze - jedna setna milimetra wzrokowo? Chwila, pan powtórzy jak włączę dyktafon.
Odpowiedz@digi51: Dobrze, wypada mieć ogólny pogląd o firmie. Z tym się zgodzę, ale często jest to nierealne, chyba, że startujesz do tej jednej konkretnej firmy. Gdy wysyła się sporo CV, to patrzy się tylko na opinie o tym zakładzie, ogólną charakterystykę. Przed rozmową spojrzy się na stronę. I ważne jest też, że jeśli nie pracowałeś w danej firmie ani jednego dnia, to nie wiesz co oni tam tak naprawdę robią. Nie znasz ich procesów, polityk i organizacji. Więc co ci da informacja, że "firma jest międzynarodowym liderem w zakresie maszyn wznoszących", gdy idziesz pracować na taśmę do skręcania śrubek i okazuje się, że wzniośle nazwana w prezentacji firmy maszyna wznosząca, to winda.
OdpowiedzJesteś pewien, że to nie była ukryta kamera? Szukanie robocopa z mikroskopem w oczach do pracy za dwa tysie na rękę jest zbyt absurdalne nawet na lokalnych Januszy. Przecież z takim wzrokiem to można liczyć roztocze na łepku szpikli...
OdpowiedzJakby u mnie rozmowa zaczęła się od tak odbiegających warunków pracy, to spytałbym się czy nie pomylił mnie z kimś na inne stanowisko.
Odpowiedz"(...) poszedłem Ci ja (...)" Co za twór...
OdpowiedzCzyli maszynista w okularach odpada? :(
Odpowiedz