Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W nocy z 1 na 2 stycznia moja niespełna roczna kotka dostała…

W nocy z 1 na 2 stycznia moja niespełna roczna kotka dostała ropomacicza. O godzinie 1:00 w nocy nie ma zbyt dużego wyboru wetów, tym bardziej w święto, jednak złapałam za telefon, Google opinie (miałam się nie władować na minę, aha...) - znalezione! Kota w transporter i jedziemy.
Co do wizyty na nocnym dyżurze nie mam zastrzeżeń. Poszła kroplówka, leki, od razu biochemia krwi, tak więc mimo że cena była dość wysoka - to akceptowalne. Dopiero później zaczęły się jaja.

Lecznica na drugim końcu Krakowa, G***Wet. Dzwonię popołudniu, jak się ma kota. Każą przyjechać na rozmowę. No ok, trzeba zdecydować co dalej, w międzyczasie zgadzam się na szczegółowe USG.
Na wizycie konsultujemy przypadek z lekarzem, decydujemy się na kastrację.
Pytam o koszt.
"To będzie jakieś 300 zł" - no dobrze, bywało taniej, ale znam też miejsca, gdzie jest drożej. Kota ma być krojona następnego dnia. Pierwsze spięcie między mną, a recepcją: pani uparcie mnie poprawia, że będzie to sterylizacja. No nie, ja tam w środku nic zostawiać nie chcę, kastracja jak nic. Odpuściłam dyskusję.

Kolejny dzień, dzwonię.
- Dzień dobry, w sprawie tej i tej kotki.
- A tak, już po operacji, wszystko dobrze.
- Kiedy mogę po nią przyjechać?
- Niech pani wpadnie tuż przed zamknięciem, około 20:00.
No ok. Wieczorem transporter w rękę, chłop z prawem jazdy do samochodu i jedziemy.
- Dobry wieczór, po kotkę przyjechałam.
- Ale ja nie wiem, czy pani ją może zabrać!
No super, to nie można było wcześniej powiedzieć, że to nie jest pewne?
Zaprasza nas pani wet do gabinetu, mała czuje się dobrze, ale wymaga jeszcze kroplówek, więc decydujemy, że zostanie na kolejną dobę. Chcemy od razu uregulować rachunek.

Powiem tak: nigdy w życiu mnie tak z butów nie wyrwało, a robiłam i kastracje, i cesarkę, i parę innych niezbyt tanich zabiegów. Do tej pory trzymam ten paragon, by raz na jakiś czas uświadomić sobie, że to nie sen.
Wspominałam o 300 zł, prawda? Suma paragonu opiewała na 905,98 zł. A na paragonie perełki takie jak:
- konsultacja chirurgiczna 71 zł;
- zabieg 300 zł (no to tu się zgadza...);
- materiały chirurgiczne 80 zł (da się przeprowadzić zabieg bez materiałów?);
- znieczulenie i intubacja 60+30 zł
... i wiele wiele innych...
I trzy doby szpitalne, 50 zł każda, do których najwyraźniej nie wlicza się podanie kotu jedzenia - to miało swoją, osobną pozycję na paragonie.
Wisienką na czubku była próba policzenia nam przy odbiorze ostatniej doby szpitalnej, za którą zapłaciliśmy poprzedniego dnia.

Jak wspominałam wyżej, z usług gabinetów weterynaryjnych korzystam często, trzykrotnie odbywałam w takim praktyki, i nigdy nie spotkałam się z przypadkiem aż takiego naciągnięcia klienta na ukryte koszty. Wszędzie, gdzie byłam, cena za zabieg/operację obejmuje konsultację, wszelkie potrzebne materiały i leki. Jedynie za ubranko po operacyjne się dopłaca.
Dla porównania, miesiąc temu kotka sześcioletnia miała taką samą przypadłość. Koszt w moim stałym gabinecie 120 zł zabieg + dwie wizyty kontrolne po 30 zł + 10 zł za kołnierz...

Mieszkańcy Krakowa i okolic, omijajcie lecznicę G***Wet na Górze Borkowskiej.

Kraków G***Wet weterynarz

by wampisia
Dodaj nowy komentarz
avatar Bryanka
4 6

O ja cię kręcę, to drożej niż w Anglii. Za połowę tego kotka miała zabieg, wliczone dwie konsultacje, antybiotyki, żarcie + kubraczek pozabiegowy. Chociaż raz mnie tak wet zrobił. Musiałam wziąć innego weta, bo mój akurat wyjechał. Przyjechał facet obejrzeć oko mojego starszego konia. Obejrzał, zostawił kropelki, pojechał. Potem przysłał rachunek na 130 funtów. Za kropelki 30, 20 za dojazd i 80 za konsultacje i zalecenia, a tam w nawiasie "zaleca się zakładać koniowi maskę przed wyjściem na padok". Nieźle biznes się kręci, skoro za oczywistą, oczywistość gość krzyknął 80 funtów. Obśmialiśmy to później.

Odpowiedz
avatar PooH77
2 4

@suriw: Idiota.

Odpowiedz
avatar Balbina
2 6

Miałam też takie przejścia z psicą. Wyskoczyło jej coś na pysku,wielkości paznokcia. Nie schodzi więc do weta. Nacięcie,wycisnięcie,opatrunek,antybiotyk=100 Za dwa dni kontrola.Patrz powyższe=100 Kolejne dwa dni,no trzeba wycinać. Pod miejscowym znieczuleniem,zabieg trwał 20 min=300 Kontrola za dwa dni.Goi się ale antybiotyki trzeba brać i kolejne 100 zł.Noż nie wytrzymałam i otworzyłam japę że za te pieniądze to juz te parę tabletek powinnam w gratisie dostać. Parę dobrych lat temu mój kot przechodził operację wycinania torbieli(w starym wrocławskim schronisku) Zapłaciłam 200 z i w tej cenie miałam antybiotyki w zastrzykach przez tydzień codziennie.I zmiany opatrunków.

Odpowiedz
avatar Bubu2016
8 8

Mam nadzieję, że nie zapłaciłaś tych 900 zł? 300 zł za zabieg plus 150 za te 3 doby opieki i finito, tyle powinnaś.

Odpowiedz
avatar aegerita
9 9

@Bubu2016: Nie do końca finito, kroplówki i badania krwi też kosztują. Ale jak 300 za zabieg, to 300 za zabieg - materiały chirurgiczne, znieczulenie i intubacja to części zabiegu, więc doliczanie tych pozycji jest ewidentnym naciąganiem.

Odpowiedz
avatar Ohboy
3 3

@Bubu2016: Nawet tych 150 zł nie powinna zapłacić, jeśli nie została o tym poinformowana, kiedy dopytywała się o koszt. No, ewentualnie to "jakieś" można uznać do 100 zł, cała reszta nie powinna zostać zapłacona.

Odpowiedz
avatar alexx3
-3 13

Sytuacja piekielna ale ty też jesteś tutaj piekielna. Nie rozumiem czemu koty nie zostały wcześniej wykastrowane, szczególnie druga kotka - skoro jedna dostała ropomacicza to trzeba było pomyśleć że sie zdarza i na wszelki wypadek wykastrować druga a nie czekać aż sie ropo pojawi...

Odpowiedz
avatar alexx3
-5 7

@alexx3: minusy od osób co uważają że każda kotka powinna być raz w ciąży i osób co twierdzą, że kastracja zmienia charakter? :P

Odpowiedz
avatar wampisia
6 6

@alexx3: wystarczy wejść w mój profil, prowadzę hodowlę a kotki były hodowlane

Odpowiedz
avatar jass
-1 5

Co do terminologii po prostu przyjęło się, że kotki się sterylizuje, a kocury kastruje, chociaż recepcjonistka w przychodni weterynaryjnej nie powinna być zszokowana poprawną terminologią... Akurat w ostatni czwartek moja kotka przechodziła ten zabieg, mały osiedlowy gabinet w średnim mieście, 280zł - początkowo cena trochę mnie zaskoczyła, ale w sumie starszą kotkę kastrowałam z 7 lat temu i wtedy w mieście podobnej wielkości kosztowało to jakoś niewiele ponad 200zł, a wiadomo, że wszystko drożeje. Nie tylko absolutnie nie doliczono mi żadnych dziwnych ukrytych kosztów, ale cena obejmowała też dwie następne wizyty na podanie środków przeciwbólowych. Dodatkowo płatny miał być kubraczek, ale pani weterynarz stwierdziła że ten, który miała przygotowany dla mojej kotki okazał się za krótki, więc pożyczy mi swój. Przy kolejnej wizycie, kiedy zapytałam czy mogę kotce nieco przepłukać tył, bo się była obsikała w stanie pooperacyjnym i capiło to dosyć konkretnie, pożyczyła mi drugi kubraczek, żebym miała na zmianę... No ale są weterynarze i weterynarze... Na Twoim miejscu walczyłabym o zwrot części kosztów, bo dopłata za materiały chirurgiczne czy znieczulenie to jakaś kpina. Natomiast zgodzę się z alexx3, że i Ty byłaś nieco piekielna, że nie zajęłaś się kastracją wcześniej. Przecież raz, że to zmniejsza ryzyko wystąpienia takich chorób (albo kompletnie je usuwa), a dwa, że ruje są przecież nie do zniesienia, ciężkie dla człowieka i piekielnie obciążające dla kota.

Odpowiedz
avatar wampisia
2 2

@jass: kotki hodowlane

Odpowiedz
avatar jass
1 1

@wampisia: Ach, to zmienia postać rzeczy, szkoda że nie umieściłaś tej informacji w historii.

Odpowiedz
avatar wampisia
0 0

@jass: no właśnie z tego wszystkiego zapomniałam, a teraz już nie mogę edytować...

Odpowiedz
avatar kijek
-5 9

ropomacicza się nie "dostaje" jest to choroba ktora dużo wcześniej daje odpowiednie symptomy ( łącznie z krwawieniem które jest ostatnią fazą i wcześniej z wydzielaniem płynów, zapachów, ospałości zwierzęcia i wiele innych) i jeśli dla ciebie dostała nagle to jest to Twoje zaniedbanie zwierzęcia i szkoda, że nie policzyli ci drożej

Odpowiedz
avatar Wetka_
-2 2

Kiepsko sprawdzałas opinie, gr.. Wet to najgorsza lecznica całodobowa w Krakowie. Rachunek był i tak niski jak za opiekę trzydniowa nad kotem. Np w klinice ar.. Rachunek wyniósłby trzy razy tyle. Jest nauczka na przyszłość--kota trzeba kastrowac wcześniej.

Odpowiedz
avatar wampisia
2 2

@Wetka_: jak wyżej - kotki hodowlane. Tzn. roczna miała dopiero być dopuszczana,maine coony długo dojrzewają

Odpowiedz
avatar Nikusia1
-1 1

Są takie miejsca... Zwykle jeżdżę ze świnkami do pewnego weta, ale w czasie szczytu koronawirusa nikt normalnie nie pracował, więc pojechałam do pewnej lecznicy. Za podanie dwóm świnkom antybiotyku doustnie zapłaciłam 190 zł... Wizyta trwała jakieś 3 minuty, a koszt samego antybiotyku na tydzien (w innej przychodni dostałam) to 35 zł.

Odpowiedz
avatar wampisia
4 4

Dodam w komentarzach, bo już nie mogę edytować: żeby była jasność, kotki były hodowlane. Młoda miała być w niedługim czasie kryta, ale niestety wyszło jak wyszło...

Odpowiedz
avatar jass
0 0

@wampisia: Tak zupełnie nawiasem, to jest jednak niesamowite, że koty zawsze (naprawdę ZAWSZE) chorują w weekend i/lub w nocy.

Odpowiedz
avatar wampisia
1 1

@jass: porody też mam zawsze wieczorem/w nocy/skoro świt. Jeden nawet zaczął się o 23:00 w sylwestra, a skończył o 1:00 w nowy rok ;) one mają jakiś szósty zmysł, kiedy weterynarzem pracują normalnie, a kiedy mają drogie (i daleko) dyżury

Odpowiedz
avatar TheDoctor
0 0

1000zł za ropomacicze? No to gratuluję. W zeszłym tygodniu kot mi przestał jeść, ogólnie kiepska sprawa, no to walimy na pomoc. W piątek operacja, sobota pomoc doraźna bo dalej nie je/nie ma ja leków podać... Za samą konsultację i operację (też ropomacicze) dałem w piątek 1400zł, za ten weekend łącznie 800zł. Jeszcze raz... gdzie to można za 1000zł łącznie ogarnąć?

Odpowiedz
Udostępnij