Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Poszukiwania pracy w dobie koronawirusa. Na początku trochę słów o mnie, aby…

Poszukiwania pracy w dobie koronawirusa.

Na początku trochę słów o mnie, aby moc zobrazować sobie sytuację. Jestem studentką studiów niestacjonarnych, pracowałam dotychczas dużo w obsłudze klienta i w biurze jako sekretarka. Ta ostatnia praca była moją najlepszą, ale niestety z uwagi na kryzys po prawie roku współpraca z wieloma pracownikami biura jak i mną się zakończyła. Chwilowe załamanie, ale działać trzeba i pracę nową znaleźć muszę.

Z uwagi na ciężką sytuację na rynku pracy nie wybrzydzam, wysyłam CV na różnorodne oferty, niekoniecznie związane z pracą, która by mnie interesowała, ale wciąż zbliżoną do mojego doświadczenia/kierunku studiów.

Przez prawie dwa miesiące wysłałam około 200 sztuk CV. Odzewu z tego było może 10%. Uprzedzając, CV nie wysyłam w Wordzie, nie mam maila harnas123, a numer telefonu podany jest do mnie, a nie do mojego faceta, bo i takie smaczki już widziałam. Rozumiem natomiast, że może być tyle kandydatów na jedno stanowisko, że ludzie po studiach oraz z większym wykształceniem mają przewagę i nikt nie musi się do mnie odzywać, natomiast mam wrażenie, że niektórzy pracodawcy zapraszają na rozmowy dla zabawy. Oto kilka przykładów z tego miesiąca:

1. Zaproszono mnie na rozmowę na stanowisko, które z opisu polegało na obsłudze reklamacji „przy biurku”. Na miejscu okazało się, że praca jest fizyczna i polega na przepakowywaniu towaru zwróconego tak, aby ponownie nadawał się do wysyłki. Najniższa krajowa, słaba lokalizacja, ale jestem w stanie się poświęcić. Rekruter pytał o moją ścieżkę zawodową, wykształcenie (czyli to, co mógł wyczytać z CV) i na tym się skończyło. Czekałam więc na telefon z jakąkolwiek odpowiedzią zwrotną, nie doczekałam się. Ale widzę, że firma już trzeci raz wrzuca to samo ogłoszenie, więc kogo oni szukają? Trzeba mieć 10 lat doświadczenia w przepakowywaniu paczek czy co?

2. Rozmowa o pracę, na której nie ukrywam, bardzo mi zależało, bo była tożsama z obejmowanym przeze mnie wcześniej stanowiskiem. Miejsce pracy znajduje się dość daleko za miastem, więc musiałam poświęcić dłuższy czas, aby tam dojechać. Na miejscu spotkała mnie chyba najdziwniejsza rozmowa w moim życiu. Pan prezes dosłownie w 3 minuty poinformował mnie na czym polega praca i nic więcej ode mnie nie chciał. Jako że mi zależało, próbowałam pociągnąć temat w ten sposób, że doskonale wiem „z czym to się je”, bo mam doświadczenie. Powiedziano mi, że się odezwą. Nie odezwali się, ale ofertę na to stanowisko wrzucili już drugi raz. Tylko w jakim celu było zapraszanie mnie na rozmowę, skoro poinformować mnie można było przez telefon o warunkach, a chyba odbiór mojej osoby się w żaden sposób nie zmienił, skoro o nic mnie nie zapytano?

3. Tutaj wysyłałam CV razem ze znajomą do pracy w znanej drogerii. Znajoma ma trochę inne doświadczenie, bardziej zbliżone do tego typu pracy. Nie oddzwoniono do żadnej z nas, ale oferta pracy jest wrzucana od nowa już od jakoś dwóch miesięcy. Czyli co, wysyłać trzeba na każde ogłoszenie do skutku i wybiorą najwytrwalszych?

4. Oddzwoniono do mnie i poinformowano o chęci przeprowadzenia ze mną rozmowy online. Godzina taka, że musiałam porzucić swoje obowiązki na rzecz tej rozmowy. Umówiłam się z panią na dany dzień, godzinę i czekałam na informację o tym, w jaki sposób się połączymy i na jakiej aplikacji zostanie rozmowa przeprowadzona. Kontakt się urwał, informacji nie dostałam.

5. Na koniec sytuacja, która powtórzyła się już 3 razy - dzwoni rekruter, pyta, czy mam obecnie czas na rozmowę telefoniczną. Zwykle proszę o kontakt o 13, bo wtedy mam możliwość swobodnej rozmowy. Rekruter z sympatią w głosie obiecuje oddzwonić o danej godzinie. O 13 nikt nie dzwoni i nie odbiera moich telefonów. Zrozumiałabym jednorazową taką sytuacje, może ktoś zdążył w przeciągu godziny znaleźć pracownika, ale żeby trzy razy kogoś po prostu olać...

Gdyby nie fakt, że znalazłam dorywczo pracę, to nie wiem za co bym żyła. Poszukiwania pracy trwają już drugi miesiąc, a coraz bardziej się do tego zniechęcam.

Polska

by Setiestre
Dodaj nowy komentarz
avatar bloodcarver
5 5

ad 1) możliwe, że miałaś za wysokie kwalifikacje i bali się, że zaraz po zakończeniu pandemii, przy pierwszej okazji, uciekniesz gdzieś gdzie będziesz mogła się rozwijać i gdzie ci więcej zapłacą.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 6

Mój narzeczony ma takie same obserwacje. Szuka pracy od miesiąca, był na jednej rozmowie, z której nic nie wynikło. Nie mamy pojęcia, o co chodzi z ogłoszeniami wiszacymi od kilku miesięcy, a jest tego od groma. Narzeczony jest mgr prawa, pracował w logistyce, IT, programuje, umie w grafikę komputerową, ma certyfikaty językowe - zaawansowane na tyle, że egzaminy do nich pisał w krajach, gdzie te języki są urzędowymi. Do tego inne kwalifikacje, których już nie chce mi się wymieniać. W każdym razie kwalifikacje raczej wysokie, do tego nie szuka pracy ze stawką milionową na dzień dobry, myśli rozsądnie. Żeby znaleźć pracę to chyba trzeba teraz iść na samozatrudnienie, inaczej nie widzę opcji. A zachowania potencjalnych szefów są poniżej krytyki i najgorsze jest to, że całkowicie nie potrafię zgadnąć, czym oni się do cholery kierują.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
6 8

@elfia_luczniczka: Twój narzeczony ma kwalifikacje szerokie, a nie wysokie. To dość istotna różnica. Taki wachlarz odstrasza rekruterów no bo jak, człowiek który zajmował się prawem, programowaniem, grafiką, logistyką - kto go tam wie, czym zechce się zająć za pół roku? I wtedy od nowa rekrutacja, wdrażanie kolejnego pracownika. Słowem, dodatkowe koszty.

Odpowiedz
avatar cassis
1 9

@bloodcarver: i ci debile z HRów nie biorą pod uwagę, że nie żyjemy w latach 50tych w USA i nikt już nie pracuje od matury do śmierci w jednym zakładzie? No pech. Jak mówiłam - debile. Niestety po pierwsze masz rację - takie jest myślenie, po drugie - to myślenie jest kompletnie błędne.

Odpowiedz
avatar KwarcPL
3 3

@elfia_luczniczka: Mam takie same obserwacje jak OP i Twój narzeczony ;) W moim mieście w mojej specjalizacji jest 5-7 ofert na krzyż, które wiszą już od dobrych, kilku miesięcy. Czasem pojawi się coś nowego i znika po tygodniu (zgaduję, że kogoś zrekrutowali), ale te jak były tak dalej są. Nie mam zielonego pojęcia o co tu chodzi a po wysłaniu CV mam wrażenie, że wiem jeszcze mniej... Rekrutacja się wlecze i mam wrażenie, że prowadzi donikąd. Przykładowo, zgłosiłem się do jednej firmy 11.05. Pierwszą rozmowę odbyliśmy 19.05, drugą 26.05 a 1.06 po równo 3 tygodniach dostałem odpowiedź, że dziękują, ale zdecydowali się zaoferować te stanowisko komuś innemu. Minęło niemal drugie tyle, wchodzę na stronę z ofertami i nadal wiszą... Co tu jest grane? Całe szczęście mam gdzie pracować i za nowym miejscem zatrudnienia rozglądałem się dla lepszego uposażenia. Jakbym był na bezrobociu i miał sobie coś znaleźć to chyba bym zesiwiał.

Odpowiedz
avatar KwarcPL
1 3

@cassis: A czemu nam mówisz o latach USA lat 50-tych skoro mamy bardziej współczesny przykład i to z naszego podwórka? Wszak dla pokolenia moich rodziców robienie od matury do emerytury w jednym miejscu było normą. Niemniej Twój argument jest nietrafiony, bo co innego robić we wielu zakładach a co innego we wielu branżach.

Odpowiedz
avatar Lapis
-3 7

@elfia_luczniczka: nie wiem gdzie konkretnie twój chłopak szuka pracy, ale np w branży IT gdzie pracuje i rekrutuje mój mąż tylko w kiepskich projektach bierze się byle kogo kto wstępnie spełnia wymagania rekrutacyjne. Projekt mojego męża świetnie przędzie mimo kryzysu nie tylko ze względu na niszę, ale też to, że nie biorą pierwszych lepszych ludzi którym się wydaje że coś umieją. Rekrutują na te same stanowiska od stycznia, ale szukają faktycznych specjalistów. Mój mąż się irytuje rozmowami, bo najczęściej im mniej ktoś umie i gorzej wypada na rozmowie technicznej tym więcej chce się dowiedzieć o warunkach na stanowisku pracy, projekcie itd. Ale specjalistą IT się nie zostaje w pół roku, najczęściej żeby przeskoczyć na mida trzeba popracować ze 2-3 lata jako junior. Seniorami nie wszyscy mają predyspozycje zostać. Certyfikaty językowe nic nie znaczą, rozmowy i tak są prowadzone przynajmniej częściowo po angielsku i dla zespołu mojego męża liczy się to czy ktoś mówi komunikatywnie i wyraźnie i da się go zrozumieć. Zwłaszcza przy staraniu się o wyższe stanowiska, które w większej części polegają na mitingach i ogólnym gadaniu z ludźmi.

Odpowiedz
avatar PooH77
1 1

@elfia_luczniczka: Nie wiem, gdzie mieszkacie i czy wchodziłaby w rachubę przeprowadzka do innego miasta, ale Atos potrzebuje fachowców i za umiejętności płaci dobry hajs. Niech narzeczony zerknie na ich stronę, konto założy i aplikuje. W zasadzie miałby gwarancję zatrudnienia. Tak czy inaczej, miesiąc szukania pracy to krótki czas.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
2 2

@cassis: Nie chodzi o jeden zakład tylko o jedną dziedzinę działalności. Jak ma 6 wymienionych branż i kilka innych o których nie chciało się pisać, to ma ile doświadczenia? Jeśli po roku w każdej, to osoba w jego wieku trzymająca się jednego tematu ma już z dziesięć lat doświadczenia, plus minus trochę. No i o ile w wielu firmach jest miejsce dla dojrzalszych z doświadczeniem i młodych bez, o tyle dla dojrzalszych bez doświadczenia mało kto chce, i ciężko się dziwić. Doświadczenie zawodowe jak u studenta trzeciego roku, a kasy to by chcieli tyle żeby się dało rodzinę utrzymać, śmiech na sali.

Odpowiedz
avatar Crannberry
9 9

Przychodzi mi do głowy opcja fikcyjnej rekrutacji. Niektóre firmy w czasie kryzysu robią coś takiego, żeby udawać przed konkurencją, że świetnie się im wiedzie i że nawet szukają nowych pracowników.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
6 6

@Crannberry: Nie tylko konkurencją. Są jeszcze inwestorzy, akcjonariusze, banki itp. Wiele osób i instytucji przed którymi fajnie jest dobrze wyglądać.

Odpowiedz
avatar szafa
4 4

Co do tego, że ogłoszenia się wciąż pojawiają lub wiszą - otóż wybrali kogoś, ktoś przyszedł do pracy, zobaczył, że warunki są ujowe jak na wsi średniowiecznej i rzucił robotę. No to wrzucili znowu ogłoszenie, bo przejrzenie dotychczas uzyskanych CV byłoby zbyt męczące i skomplikowane ;)

Odpowiedz
avatar lotos5
0 0

Ale co masz do CV w Wordzie?

Odpowiedz
Udostępnij