Mój dziadek miał kilka dni temu mały wypadek - spadł ze schodów, na szczęście z niedużej wysokości. Ale opuchnięte i bolące kolano i nadgarstek wyglądały nieciekawie, na dodatek choruje na osteoporozę - kierunek lekarz.
Pozostała kwestia, do kogo się udać. Było już po 17, osiedlowa przychodnia nie działała. Jest w moim mieście Nocna i Świąteczna Opieka Medyczna. I tu piekielność nr 1 - rentgen czynny do 18, jest długa kolejka, nie zdążymy. Czyli, drodzy pacjenci, nie łamcie się po 18 (albo nawet wcześniej), albo idźcie na SOR, który jest przecież zarezerwowany dla zagrożeń życia, nie?
Pozostał SOR. Co ciekawe, nie zrobiono dziadkowi żadnego badania w kierunku Covida - uznano, że w jego wieku byłoby widać objawy, a mnie, która z nim byłam, nie mogli przebadać, bo nie byłam pacjentką, choć jestem potencjalnie bardziej niebezpiecznym źródłem zakażenia. Pielęgniarka nawet zażartowała, że może zrobić mi ładne nacięcie skalpelem, będę do szycia i mnie przebadają... Dziadek prawie nie padł na zawał, jak to usłyszał. Miło wiedzieć, że są jeszcze "piguły" z poczuciem humoru.
Odczekaliśmy swoje, nie mam o to pretensji. Jednak podczas czekania pojawiła się piekielność nr 2, o wiele gorsza. Przez poczekalnię na właściwy SOR przeszło dwóch policjantów z zapłakaną, młodą dziewczyną - wyglądała jak kupka nieszczęścia. Zadzwonili do drzwi (wejście tylko na kod lub "domofonem") i jeden z nich powiedział: Dzień dobry, policjant taki i taki, ja z tą dziewczyną z gwałtu. Biedaczka zaczęła płakać jeszcze bardziej, tamten ją ofuknął, żeby się nie darła, bo już jej to nie pomoże i popchnął do środka.
Żałuję, że nie zapamiętałam jego nazwiska, ale skarga poszła z opisem sytuacji. Zobaczymy, czy coś z tego będzie. A z dziadkiem wszystko w porządku, nic nie połamane, tylko mocne stłuczenie, dostał jeden szew na ranę, która nie chciała się zasklepić do końca.
słuzba_zdrowia
Matko. Biedna dziewczyna. Powinien stracić prace za taką znieczulicę.
OdpowiedzŁatwo pluć na policję widząc tylko skrawek sytuacji. Policja nie jest od głaskania, może ona już 2 godziny płacze i jemu już cierpliwości nie wystarczyło? Może pomocy psychologa nie mieli, biorąc pod uwagę późną godzinę? Może ten policjant już był po służbie, ale musiał dokończyć interwencję i został po godzinach zmęczony? Ale ze skargą lecieć to ludzie są pierwsi. Pewnie znajdą się tacy co powiedzą, że jak ktoś się nie nadaje to nie powinien iść do policji. To odpowiem, że taki wkurzony policjant jakby dopadł tego gwałciciela to za to co by mu zrobił byłby okrzyknięty bohaterem...
Odpowiedz@Poluck: policjant nie miał jej głaskać, tylko nie zdradzać całej poczekalni, że dziewczyna została zgwałcona. Potrzeba tu tylko odrobiny myślenia i empatii
Odpowiedz@Poluck: O jeny biedny musiał zostać po godzinach i słuchać płaczu ZGWAŁCONEJ kobiety. Ona miała prawo płakać, lamentować i wyć po tym co ją spotkało. I nie trzeba być psychologiem aby wiedzieć, że taki tekst nikogo nie uspokoi. A twardzi to niech będą dla świadków i sprawców przestępstw ale nie ofiar gwałtów! No i informowanie całej poczekalni dlaczego ta kobieta tu jest było totalnie zbędne.
Odpowiedz@Poluck: zycze Ci bys nigdu nie musial zajac sie osoba tak skrzywdzona. Ty czasu nie zmarnujesz, a taka osoba niech trafi na odpowiedniego czlowieka
Odpowiedz@Poluck: Jeśli z powodu zmęczenia traktujesz skrzywdzoną osobę jak łajno, to nie tylko nie nadajesz się na policjanta - w ogóle nie zasługujesz na miano przyzwoitego człowieka.
Odpowiedz@Hatsumimi: Ja jestem ZMĘCZONY, więc tu nie drzyj ryja, bo ciebie tylko zgwałcono. Co to jest w obliczu mojego ZMĘCZENIA. Sory, ale policjanci zarabiają taką kasę, że albo niech pracują dobrze albo wypad na magazyn towar rozładowywać.
OdpowiedzI dlatego w niektórych krajach oficjalne statystyki gwałtów są niższe niż w innych. Przez takie podejście do sprawy wiele ofiar nie zgłasza się na policję bądź wycofuje oskarżenie. Np. w Irlandii w ciągu jednego roku statystyki gwałtów wzrosły o ładnych parę procent. Nie dlatego, że nagle ofiar było więcej, tylko dlatego, że policja przeszła podstawowe szkolenie i przy przesłuchaniu musi być obecny psycholog. Tam, gdzie obecność psychologa nie jest wymagana, a policjantów nie uczy się odpowiedniego postępowania z ofiarami gwałtów, zgłasza się mniej przypadków.
Odpowiedz20 lat temu znajoma padła ofiarą gwałtu. Kontakt z policją okazał się być bardziej traumatyczny niż samo zdarzenie. Myślałam, że od tego czasu coś się zmieniło, ale chyba źle myślałam...
Odpowiedz@Crannberry Zalozylam konto tylko po to,by potwierdzic Twoje smutne slowa. Mialam 16 lat,jakies bydle mnie zgwalcilo a policja potraktowala strasznie.Moja wina to byla, gdyz osmielilam sie wracac podczas wakacji do domu o 22. Przepraszam za brak polskich znakow.
Odpowiedz@Minimal: Moja ówczesna współlokatorka wracała z zajęć na uczelni. Późnym popołudniem, ale że grudzień, to było już ciemno. O ile zaraz po fakcie jeszcze się jakoś trzymała, to z przesłuchania na policji wróciła kompletnie roztrzęsiona. Trzech dzielnych panów policjantów przez kilka godzin robiło z niej ostatnią ku*wę, wmawiając jej winę i jeszcze strasząc postawieniem zarzutów o utrudnianie śledztwa, bo po powrocie do domu w pierwszym odruchu wzięła przysznic i zmyła z siebie ślady biologiczne
Odpowiedz@Crannberry: o.O Wierzyć się nie chce. Jestem w stanie zrozumieć, że policjant nie pomyślał o reakcji dziewczyny jak poda przyczynę wizyty przez domofon (zdarza się). Może nie sądził że kto inny usłyszy, może muszą jasno i wyraźne zakomunikować przyczynę stawienia się na SOR. Natomiast straszenie ofiary w sposób który opisujesz to koszmar jakiś. Zastanawiam się, czy to wpływ pracy z patologią, czy może już na starcie trzeba być lekko skrzywionym by iść do pracy w policji. Bo w sumie ja bym nie chciał - nie zazdroszczę im obowiązków.
Odpowiedz