Jestem katoliczką, więc gdy przyszło gimnazjum, przyszły przygotowania do bierzmowania, no i oczywiście wybór świadka. Ja od razu wytypowałam sobie przyjaciółkę (P.) dwa lata starszą. Choć dla niektórych może być to dziwne, mimo, że miała dopiero siedemnaście lat, była dla mnie autorytetem w sprawach duchowych i religijnych.
Gdy rodzina dowiedziała się o moim wyborze, zaczęły się protesty i chcieli narzucić mi kuzynkę K. Argumenty?
1. Z P. znałam się dopiero trzy lata, a K. była przy mnie od dziecka! Szkoda tylko, że widziałyśmy się tylko raz w roku i ewentualnie na ślubach, komuniach itp.
2. Siedemnastolatka nie może być świadkiem, na pewno w takim wieku nie będzie dobrą przewodniczką duchową! K. miała dwadzieścia lat, więc nie taka duża różnica, a psychicznie kuzynka zatrzymała się gdzieś na poziomie czwartej klasy podstawówki.
3. P. nie jest moją rodziną, więc nie może być świadkiem! Fajna rodzina, patrz pkt 1.
4. Na pewno P. nie jest dobrą katoliczką, przecież młodzież tylko by piła, paliła i ćpała, na sto procent nie chodzi do kościoła! No cóż, przykładem tej młodzieży była K., bo na msze nie chodzi (czyt. udawała przed ciotką, że idzie, bo bała się jej postawić - tu dobrze widać jej dojrzałość psychiczną), paliła i piła też w tajemnicy przed rodzicami.
Ostatecznie olałam krewnych (na szczęście mama i tata widzieli, jaka jest K., wręcz odetchnęli z ulgą, że nie uległam familii) i świadkiem została P. Oczywiście pół rodziny obraziło się na mnie za to, niektórym już przeszło, ale część nie odzywa się do tej pory (od bierzmowania minęło siedem lat... pamiętliwi ludzie :p).
Do "kandydatów" - pamiętajcie, to jest wasz wybór, a nie rodziny!
BTW - jak się okazało kilka lat później, K. wcale moim świadkiem być nie chciała, no ale jak tu się mamie postawić...
rodzina
wow :o wybór świadka na bierzmowanie roztrząsany na forum rodziny, i to dalszej niż rodzice? argumenty, że ktoś "nie będzie dobrym przewodnikiem duchowym"? może tak to właśnie powinno wyglądać, ale rzadko się trafia, że cała rodzina jest tak bardzo świadoma religijnie.
Odpowiedz@marcelka: Nie wydaje mi się, żeby sprawy osobiste powinny być roztrząsane na forum dalszej rodziny (chyba że osoba zainteresowana tego chce). Ale jeśli już chce porad, to zdecydowanie chce porad a nie narzucania swojej woli. Wybór świadka jest w pewnym sensie rzeczą intymną. To jest zawiązanie więzi duchowej. Trudno więc uargumentować, że "mój świadek" jest lepszym wyborem niż "twój świadek". A co do obrażania się rodziny z powodu tej decyzji, to uważam, że jest to szczyt braku szacunku wobec drugiego człowieka. Bo ktoś podjął ważną dla siebie decyzję zgodnie z własną wolą? Przy wyborze męża / żony też narzucą swoją opcję? To jest po prostu brak szacunku.
Odpowiedz"młodzież tylko by piła, paliła i ćpała" Właściwie to picie, palenie i ćpanie nie przeszkadza w byciu dobrym katolikiem czy dobrym człowiekiem ogólnie. Dobry człowiek to taki, który nie krzywdzi innych, więc jak pije, pali albo ćpa, ale nie robi nikomu krzywdy, to nie jest złym człowiekiem.
Odpowiedz@Cut_a_phone robi krzywdę sobie
Odpowiedz@misiafaraona: tak samo jak jedząc żarcie z maka, więc nie demonizujmy.
Odpowiedz@misiafaraona: chcącemu nie dzieje się krzywda.
Odpowiedz@Cut_a_phone: KKK 2291 "Używanie narkotyków wyrządza bardzo poważne szkody zdrowiu i życiu ludzkiemu. Jest ciężkim wykroczeniem, chyba że wynika ze wskazań ściśle lekarskich. Nielegalna produkcja i przemyt narkotyków są działaniami gorszącymi; stanowią one bezpośredni współudział w działaniach głęboko sprzecznych z prawem moralnym, ponieważ skłaniają do nich." Więc nie, nie można być dobrym katolikiem, biorąc rekreacyjnie narkotyki. Z tytoniem i alkoholem sprawa jest już bardziej rozmyta.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 czerwca 2020 o 8:02
@Hatsumimi: Wszystkie używki (i narkotyki też), jeśli brane w umiarkowanych ilościach, nie szkodzą (dla każdego rodzaju używki jest właściwa owa umiarkowana ilość).
Odpowiedz@Hatsumimi: tego nie wiedziałem. Zacząłem się zastanawiać co Biblia mówi o narkotykach. Wtedy twardych narkotyków nie było, ale specyfiki roślinne o działaniu odurzającym jak najbardziej. Poszukałem i znalazłem to: https://faktykonopne.pl/topowy-biblista-twierdzi-ze-jezus-uzywal-marihuany-aby-rozmawiac-z-bogiem/ Biorąc pod uwagę, że substancje pochodzenia roślinnego uznawane za narkotyki (jak np. marihuana czy psylocybina) ze względu na prawie zerową toksyczność są o wiele mniej szkodliwe niż alkohol, to fakt uznania przez katechizm tych substancji za coś gorszego niż alkohol jest nielogiczny.
Odpowiedz@Cut_a_phone @katem Logiczne czy nie, szkodliwe czy nie, ja tu tylko przytaczam stanowisko KK :) Nie pokrywa się z moją opinią.
OdpowiedzWidzicie sie raz w roku, ale wiesz czy chodzi na msze, czy pali, jak sie zachowuje, na jakim poziomie intelektualnym jest i to wszystko dzieki krotkiemu spotkaniu raz w roku? Podziwiam- ja podczas takich spotkan nie ogarniam nawet imiona wszystkich uczestnikow
Odpowiedz@annabel: Ja zawsze mieszkałem w takim oddaleniu geograficznym od większości moich krewnych, że z tymi bliskimi spotykałem się raz lub dwa razy w roku, z dalszymi raz na kilka lat, a z wieloma ciotkami czy wujkami nigdy się nie spotkałem. Tym niemniej wiadomości o tych bliższych jakoś zawsze docierały i nie byliśmy obcymi sobie ludźmi.
Odpowiedz@annabel: zważywszy na to że była jedyną rodzinną kandydatką to rodzina nie wygląda na zbyt liczną. Dwie jedynaczki wsrod młodzieży. No faktycznie ciężko się w takiej rodzinie połapać co się dzieje.
OdpowiedzJak dla mnie - te wszystkie katolickie obrzędy psu na buty są zdatne. Dokładnie tak samo jak sekciarskie misteria, czy pogańskie zabobony. Niczym to się nie różni. Chrzestny - przewodnik duchowy, świadek bierzmowania - przewodnik duchowy, ksiądz - przewodnik duchowy. Tylu tych przewodników katolicy mają, a co jeden - to lepszy. I tak przewodzą jeden drugiemu, a to swoje przewodnictwo traktują tak poważnie, że aż strach. Uczył Marcin Marcina...
Odpowiedz@Armagedon: A co ma piernik do wiatraka?
Odpowiedzafront i potwarz ;p sama bylam swiadkiem kolezanki z klasy, mialysmy po 16 czy 17 lat, tylko ja mialam bierzmowanie w 8 klasie sp, a ona w liceum, nikt nie mial obiekcji widze wiara prawdziwa, tylko wiezi rodzinne na pokaz?
OdpowiedzKto po 10 latach będzie w ogóle pamiętał ten dziwny obrzęd i kto był na nim tzw. "świadkiem"?
Odpowiedz@xpert17: No święta racja, panie dobrodzieju, święta racja. Z ciekawości zadzwoniłam do kumpeli w sprawie tego bierzmowania, bo sama od dzieciństwa trzymam się z dala od Kościoła. Zapytałam, kto taki był jej świadkiem? A ona mi na to "aaa, jakaś PINDA ze szkoły". Do dziś nie pamięta nawet jej imienia. (Było to jeszcze w czasach ośmioletniej podstawówki.) Takie to i "duchowe przewodnictwo".
Odpowiedz@Armagedon: Ksiądz w trakcie jednych w wielu różnych zajęć w wojsku zadał kiedyś nam ciekawe pytanie: Co to jest bierzmowanie? Padały różne odpowiedzi. W końcu ksiądz nam odpowiedział: Jest to oficjalne zerwanie więzi z kościołem.
Odpowiedz@mesing: No nie wiem... Wypowiedź księżula zda się być sarkastyczną. Niemniej, trochę racji to on miał. Poniekąd. Bo, o ile wybierzmowana młódź już tak ochotnie do kościoła i na religię nie lata, o tyle o zerwaniu więzi nie może być mowy. Każdy po ślub kościelny do księdza przyleci. Oczywiście ze świadectwem bierzmowania w reku. No i nauki przedmałżeńskie jeszcze trzeba odpękać. Dopiero potem można "zerwać" więzi z Kościołem... aż do chrzcin pierwszego potomka. I tak to się kręci.
Odpowiedz@Armagedon: na szczęście już teraz tylko na wsi i w Podkarpackiem
OdpowiedzPierwsze słyszę żeby świadek na bierzmowanie był z rodziny
Odpowiedz