Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Studia medyczne, kolos z wiodącego przedmiotu na roku w formie on-line. 40…

Studia medyczne, kolos z wiodącego przedmiotu na roku w formie on-line.

40 pytań, a na każde pytanie przeznaczona 1 minuta.
Ile słów miało jedno z pytań?
218.
Pozostałe pytania wcale nie lepsze.
Studenci skarżą się na długość poleceń.

Zbliża się egzamin. Co robi katedra?
Obcina czas na pytanie o 10 sekund.

:')

studia

by ~studentejuczelni
Dodaj nowy komentarz
avatar kartezjusz2009
11 13

@Daro7777: To akruat nie trudno. Kopiuj - wklej do Worda, a na dole masz od razu licznik.

Odpowiedz
avatar KittyBio
-2 8

Pewnie to był opis przypadku medycznego, coś na zasadzie - starsza pani zgłosiła się z bólem kolana. Wynik EKG wyszedł tragicznie. Zapadła w śpiączkę :D Jakie badania należy jeszcze wykonać? ALbo co można różnicować z udarem w takim przypadku? (na bank będzie odpowiedź COViD, bo będzie pasować do statystyk z chorobami współistniejącymi - oczywiście żartuję). Minuta na przeczytanie pół strony i wybranie prawidłowej odpowiedzi w takim przypadku to wcale nie jest tak mało. Zupełnei inaczej jak by było w 2 stroną, natomiast w tą jest całkiem prosto. Za moich czasów (nie no, nie aż tak dawno) -mieliśmy 1 egzamin - pytania na slajdach, 30 sek na odpowiedź, bez możliwości powrotu. Można powiedzieć hardcore, ale w zupełności wystarczyło, nawet jeśli były 2 pytania otwarte (tak 30 sek wystarczyło, jeśli ktoś umiał). Osobiście nie lubię takiej silnej czasówki, ale ma to niby uchronić przed ściąganiem.

Odpowiedz
avatar Kaleb
-3 5

Jeśli to były pytania zamknięte na zasadzie z kilkoma odpowiedziami do wyboru to minuta według mnie nie jest bardzo okrojonym czasem. Oczywiście nie ma tu też zapasu zbytnio, ani czasu na zastanowienie. Umiejętność szybkiego czytania i szybkiego wyboru jest to kluczowa. Pytanie też brzmi czy cały czas na rozwiązanie testu wynosił 40 minut, czy każde pytanie miało ograniczony czas, po upływie, którego nie można było na nie odpowiedzieć? Jeśli całkowity czas wynosił 40 minut i w tym czasie był dostęp do wszystkich pytań, to czas można było nadgonić na pytaniach krótszych i tych które lepiej się umie, żeby mieć go więcej na pytania dłuższe i trudniejsze. Sytuacja się komplikuje w przypadku pytań otwartych i konieczności napisania odpowiedzi ;) Ciężko powiedzieć czy umiejętność błyskawicznych decyzji jest potrzebna w tym zawodzie, jednak na pewno przy takich testach odpadają studenci co uczą się połowicznie i po łebkach licząc, że się przemkną jakoś bez odpowiedniej wiedzy.

Odpowiedz
avatar panna_ola
13 13

@metaxa: "Trzeba było warować pod gabinetem", może jeszcze na kolanach i z tą książeczką w zębach? No niestety, jak obowiązkiem studenta jest zdać egzamin, tak obowiązkiem prowadzącego/administracji wpisać ocenę na potwierdzenie tego. Nikt tu nikomu łaski nie robi. Ciekawa rzecz - zauważyłam, że takie pogardliwe podejście mają zazwyczaj prowadzący od mało ważnych przedmiotów i (słynące już z niego) panie w dziekanacie. Potrzeba dowartościowania się czy co? :) A co do historii - rozumiem i współczuję, autorze. Na mojej uczelni też profesorowie tak bardzo chcą powstrzymać próby ściągania, że doprowadzają do absurdu formę egzaminów. Łatwo komentować, że minuta to dużo czasu, kiedy nie widziało się pytań.

Odpowiedz
avatar Kaleb
7 7

@metaxa Jedyne czego nienawidziłam na studiach to właśnie podejścia dużej części wykładowców do studentów. Niektórzy nie mieli nawet odrobiny szacunku do ludzi, którym mieli przekazywać wiedzę. W żadnej pracy nie traktowano mnie z większym lekceważeniem. Ciekawi mnie skąd to się bierze? I to u ludzi, którzy sami przechodzili przez tę drogę? Wiem, że studenci są różni, trafia się też lenie, którzy idą na studia dla papierku, ale tych można szybko odsiać na kolokwiach i egzaminach. To nie powód, żeby pogardzać wszystkimi. Skąd wiesz ile razy Ci studenci byli po wpis? Oni też mają swoje życie, rodziny, obowiązki, już nie mówiąc o innych przedmiotach. Przyszli o czasie? Przyszli, a Twoim obowiązkiem jest podpisać. Jestem nauczycielką w szkole podstawowej i zamiast gnoić zawsze staram się zrozumieć. Dzięki temu, że jestem w porządku dla moich uczniów oni odpłacają mi tym samym. To naprawdę popłaca, bo można złapać dobry kontakt i prowadzić o wiele ciekawsze zajęcia, z których uczniowie o wiele więcej wynoszą.

Odpowiedz
avatar Kaleb
9 9

@metaxa Nadal nie rozumiem w czym był problem? Przyszli do Ciebie studenci prosząc o wpis. Przy okazji pewnie zagaili, że muszą dzisiaj zdać książeczki. I co to zmienia? Tak samo jak powód, dla którego nie zrobili tego wcześniej? To ich sprawa, a jak nie zdążą w terminie to też będzie ich sprawa. Uczelnia to nie szkoła podstawowa, ale w życiu też staram się odnosić do ludzi ze zrozumieniem. Po prostu szanuję każdego człowieka, nawet jeśli go nie znam, na mój brak szacunku trzeba sobie zasłużyć, a nie na szacunek. Wiem, że życie pisze różne scenariusze, więc nikogo nie oceniam z góry. Na uczelni tej oceny doświadczyłam nie raz, nawet jeśli wszystko zgodnie z terminem oddawałam i zaliczałam. Dla niektórych byłam gorsza tylko dlatego, że byłam studentem i chciałam się uczyć...

Odpowiedz
avatar Kaleb
5 5

@metaxa Nie mogę edytować, ale chciałam dodać, że też studiowałam na uczelni publicznej, która się bardzo mocno chwaliła, że jest "prestiżowa" ;)

Odpowiedz
avatar panna_ola
8 8

@Kaleb: Szacunek należy się tak samo studentowi prestiżowej uczelni, jak studentowi nie-prestiżowej uczelni, jak i dziecku w podstawówce. A traktowanie innych z góry nie podkreśla w żaden sposób prestiżu Twojego miejsca pracy, metaxa, tylko Twój brak kultury. "Za moich czasów też tak było i wszyscy przeżyli" - za czasów moich dziadków była komuna i też wszyscy przeżyli (no, prawie), może wróćmy do tego? Nie rozumiem podejścia "ja miałam źle, to wy nie będziecie mieć lepiej".

Odpowiedz
avatar KittyBio
0 2

@Kaleb: @panna_ola: Ja na uczelni nie pracuję(czasem biorę wykład gościnny), ale siostra została - chodzi o Wrocław i przedmioty zootechniczno-weterynaryjne. My też byłyśmy studentkami, ale u nas nie było takich głupot. Jeśli sesja zaczyna się np 18.06, to protokoły z cwiczeń muszą do tego dnia być zdane, bo wykładowca prowadzący wyklady, nie dopuści studenta do egzaminu (no mniej więcej, bo dziekanat jeszcze musi ogarnać, ale jak wykładowcy między sobą też to przesyłaja). Sis zrobiła zalkę w postaci referatu 10-15 str, termin do którego mieli wysłac to 10.06, bo od 16.06 wzięla wolne (pt,sb,nd), bo miałą swój ślub (sytuacja 3 lata wstecz). Mają tam Usosa, więc pod gabinetem stać nie trzeba, tylko wysłać umailem, oceny także wstawia się dowolnego mejsca na swiecie. Jedna osoba napisała, że nie zdąży,czy może wysłać 12.06 bo cośtam. Pozwoliła. W efekcie dostała 13.06 10 prac od innych studentów z "przeproszeniem", ze tak późno, ale cośtam. Jak myślicie że się to skończyło? 1. Studenci z uśmiechem uznali, że wpisana 2 w USOSIE im się należała, bo nie wysłali pracy na czas i sprawa się skonczyła, tamten chlopak co napisal, zaliczył. 2. Wydzwaniali do niej, pisali przez wszystko co można, dlaczego jest "2",bo oddali, bo sesja, bo egzamin, bo napiszą do dziekana, rektora, papieża i Elzuni II,więc ja i sis sprawdzałyśmy to gówno kopiuj wklej (dosłownie z wikipedii)<co tam mówiliście o szacunku czasu?!>, co i tak w kilku pracach normalnie skończyłoby się "2", ale że wesele, święty spokój to dostali"3", co wg mnie było nie fair wobec tych pracujących normalnie. Sis została "wykładowcą jędzą". 3. Sis sprawdziła w ciągu 10 min (albo tych wszystkich nocy przed weselem) 10 prac (w sumie ok 120 str) i z uśmiechem na twarzy pogratulowala studentom prac :D To jeden z miliona sytuacji - granie w gry na wykładzie (no czasem przecież głos się włączy), spóźnianie sie, pojawienie się na wykładzie jedynie na 1 i ostatnich zajęciach, notoryczne nieprzestrzeganie BHP (bo dzieci widzą pierwszy raz krówkę albo konika). Nie wiem jak bardzo czasy sie zmieniły, ale zdecydowana większość myśli, że im się należy tu i teraz i nawet nie uwzględnią tego, że wykładowca ma urlop, może zachorować, moze nie wiem, mieć wypadek samochodowy i akurat w ten ostatni dzień nie mieć czasu zrobić wpisów czy to do Usosa czy indeksu papierowego. W drugą stronę zazwyczaj studentowi (czasem 2, 3) się popuszcza, no bo się zdarza, że juz 50 raz umiera babcia. Większosć myśli, ze skoro test jest abc to jakoś się zda i się nie uczą, a potem skowyt i lament, kiedy poprawa 1, a potem 2, bo myśleli, że przepuści, a po 3 to w ogóle jaki to zły wykładowca, jak on w ogóle śmie, jużby dał frajer spokój.. Ja osobiście studia przeleciałam bez ani 1 poprawki. Bochenek, Alberts, Konturek, Robbins praktycznie znam na pamieć, gorzej ze Stryjerem - wcale nie medycyna, tylko "zwykła" biologia (czyli niby gorszy sort i mniej inteligentni niż na medycynie, ale my też na diagnostyce medycznej mieliśmy na zal pytania z LEPu). W dodatku pierwszy rok cała anatomia i fizjo rośin, no i te wszystkie zwierzątka bezkręgowe :D Nigdy u nas na roku nie było takich problemów, ani afer. Wiedzieliśmy, że to nam ma zależeć i to w naszym interesie jest iść i zapytać. Wykładowca to też człowiek, z tym że zazwyczaj dorosły. Student (I i II rok) to coś między przedszkolem a nastoletnimi wygłupami, który uczy się dopiero być dorosłym.

Odpowiedz
avatar panna_ola
4 4

@KittyBio: Z Twojej dość obszernej wypowiedzi wynika, że wśród studentów (podobnie, jak wśród wykładowców) są jednostki niezasługujące na to, żeby się na uczelni znaleźć. Pełna zgoda. Za to przy zdaniu "Bochenka znam na pamięć" śmiechłam mocno :D Dla tych spoza tematu: "Anatomia człowieka" Adama Bochenka to zmora każdego studenta 1 roku, dzieło w 5 tomach, kilkaset stron niemożliwych szczegółów, lektura wciągająca jak książka telefoniczna i do tego napisana dość archaicznym językiem. Nikt już nie uczy się z Bochenka, bo są inne, mniej szczegółowe, za to bardziej przejrzyste opracowania tematu. Wiedza zawarta w tej książce znacznie wykracza poza to, co musi umieć student medycyny, a co dopiero student biologii. Zresztą wchłonięcie takiej ilości wiedzy byłoby nawet niebezpieczne - świadczy o tym przykład pana Bochenka, który najpierw jako jedyny w historii poznał na pamięć Bochenka, a potem zwariował i popełnił samobójstwo wstrzykując sobie dożylnie formalinę.

Odpowiedz
avatar KittyBio
0 0

@panna_ola: No też się zgadzam z tym, że są źli wykładowcy, jak i źli studenci, ale ich chyba więcej. Czy farma przypadkiem nie jest równie rozległa jak anatomia? Bochenek liczył jakieś 3000 str i do tego był atlas (Nettera albo jakoś podobnie mu było - w chusteczkę drogi). Najmniej chyba I tom pamiętam (dziś to ja kości mogę wymienić i mięśnie co najwyżej, trochę przyczepów, jakiś guzowatości, wyrostków :, ale wiem gdzie jaką info znaleźć (już z 10 lat nie zaglądałam), a książki do dziś stoją u mnie- ładna i mądra dekoracja (+20 prestiżu - śmiech). Pamiętam ile nocy dla niego zarwałam (jak i dla Stryjera) i ile się napłakałam, bo czytalam po 5 razy 1 zdanie, by zrozumieć (oba podręczniki są słabo napisane). Nigdy też anatomia człowieka nie była mi w pracy potrzebna. Dziś wiem, że na mojej uczelni biologia ma więcej wspólnego z biotechem niż z medycyną, ale wtedy część wykladowców do nas przychodziła z lekarskiego). Ja też nie wiem na co lekarzowi np biochemia i znajomośc cyklu Krebsa i tych wszystkich szlaków metabolicznych.

Odpowiedz
avatar ejbisidii
5 7

@nursetka: Między "przeczytać" a "przeczytać ze zrozumieniem" jest różnica. Szczególnie, że często odpowiedzi są bardzo podobne i nie ma jednej poprawnej odpowiedzi, tylko jest najbardziej poprawna (jak w przypadku tego pytania). PS. Pytanie jest z kolosa na 2 roku, gdzie niestety student ma jeszcze marne pojęcie o klinice.

Odpowiedz
avatar KittyBio
-1 1

@ejbisidii: Lekarzem nie jestem, nigdy nie studiowałam medycyny - Obstawiłaby zespół wątrobowo nerkowy typ 1 w pierwszej kolejności. Tekst przeczytałam w 35 sek. Brak białkomoczu i brak zmian w obrazie USG wyklucza mi zapalenie nerek (nie wiem czy poprawnie). Przy zmniejszeniu objętości, domyślam się że wlew soli by pomógł. Odkładanie się kompleksów immuno łączy się jak dla mnie z zapaleniem, a więc i objawami zapalenia. WIęc zostałoby mi uszkodzenie przez lek albo zespół, a że pacjent w historii choroby cierpi na wątrobę, obstawiłabym odp 3. Całość zajęło mi 1,5 min.

Odpowiedz
avatar ejbisidii
2 4

@KittyBio: Niestety rozwiązałaś w 1.5 minuty. Dziś kamieniem nie rzucisz :) Okej, teraz Ci sie fajnie pisze, że zajęło Ci to tak małą ilość czasu. Ale nie uwzględniłaś jeszcze jednego czynnika - ludzkiego. Stres, nerwy, nieprzespane noce i trzęsące się ręce. Nikt nie jest przecież maszyną.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 czerwca 2020 o 1:27

avatar KittyBio
0 0

@ejbisidii: Tyle zajęło, bo fizjologię itp to 10 lat temu miałam, a nie korzystam i się naprawdę długo zastanawiałam < tak w ogóle to jestem ciekawa czy to poprawna odpowiedź> Ja na studiach miałam głównie pisemne egzaminy - biochemia 120 pytań abc, kilka do policzenia (też abc, ale jednak), były też wzory strukturalne, gdzie różnice jest np w podówjnym wiązaniu albo 1 dodatkowym węglu na 30 możliwych, łańcuchy peptydowe itp. Czas to 1 godz. Pamiętam jak dziś, że po tej godz, bylam ledwo na 70 pytaniu (czyli jakby mniej niż 1 min),ale koniec końców wydłużyła czas do 1,5 godz. Nie zdało tego egzamin 5 os na 24. I uwierz mi stres był mega, jak patrzysz, że tam ok 10 kartek całkowicie zadrukowanych, a czasu tak mało :D Też byłam studentką, też przeżywałam ( chociaż ja akurat najgorzej ustne wspominam z mikrobiologii).

Odpowiedz
avatar Baobhan_Sith
-2 4

@ejbisidii: To, że student drugiego roku ma marne pojęcie o klinice to akurat żaden argument. Rozumiem, że jeśli z czegoś jest przeprowadzany egzamin, to na tym etapie wiedza z jego zakresu powinna już być opanowana.

Odpowiedz
avatar Trepcio
2 2

Napiszę tak... W liceum miałem nauczyciela PO (Przysposobienie Obronne) - tak, to były lata osiemdziesiąte. I miał swój patent na sprawdziany - wypisywał na tablicy 3 pytania (nieszczególnie trudne). - Proszę się zapoznać z pytaniami - czas 1 minuta. - Proszę napisać odpowiedzi - czas 1 minuta. - Odkładamy długopisy. I to faktycznie działało - w tym czasie nie dało się skorzystać ani za ściągi, ani z pomocy koleżeńskiej. Każdy pisał tylko to co miał w głowie. Czy to takie okrutne - chyba nie. A teraz porównajmy do sytuacji z postu - tu nie ma czasu na zapoznanie się z pytaniami. I fakt, uważam, że to już nie w porządku.

Odpowiedz
Udostępnij