Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Lata temu wyjechałam do Danii w celach zarobkowych, jednak kraj na tyle…

Lata temu wyjechałam do Danii w celach zarobkowych, jednak kraj na tyle mi się spodobał, że postanowiłam zostać na stałe. Nie ukrywam, że jednym z powodów był mój teraz już ex-facet.
Na początek powiem Wam coś o Duńczykach. Jest to moje osobiste zdanie, może ktoś się nie zgodzi, ale uważam, że to cholernie zakłamany naród. Rzadko kiedy potrafią o czymś trudnym pogadać wprost, powiedzieć prosto w oczy. Są zawsze uśmiechnięci, zrelaksowani, rzadko okazują negatywne emocje, nawet takie sprawy jak zwolnienie czy zerwanie potrafią przeprowadzić promiennie się uśmiechając i zapewniając, że cholernie cię lubią.

Mój ex był właśnie taki. Poznaliśmy się w pracy, na początku podobało mi się to jego pozytywne nastawienie, wyluzowanie, brak narzekania. Gdy byliśmy ze sobą rok pojawił się pierwszy zgrzyt dotyczący mieszkania razem. Skończyła mi się umowa na wynajem pokoju i mam problemy ze znalezieniem nowego. Były zaproponował, abym zamieszkał u niego - wynajmował własne mieszkanie. Mówiliśmy o okresie przejściowym, aż znajdę nowy pokój. Po 2 tygodniach pomieszkiwania u niego miałam poczucie, że fajnie się zgrywamy, wynajem jest cholernie drogi, więc zagadałam temat - a jakbyśmy tak na dobre zamieszkali razem? Były ochoczo przytaknął, super, fajnie, świetny pomysł, zaoszczędzimy na czynszu, bla bla.
Po pół roku przy okazji jakiejś sprzeczki wypomniał mi, że wepchnęłam mu się do mieszkania na siłę i nie chciałam się wyprowadzić. Fajnie coś takiego usłyszeć nie? Oczywiście zraniona duma kazała się wyprowadzić, ale po paru dniach znowu spijaliśmy sobie z dzióbków i temat umarł śmiercią naturalną.

Mój ex miał też przyjaciółkę. No wiadomo, nie podobało mi się, że spędza z inną kobietą dużo czasu, ale cóż, znał ją od dzieciństwa, więc nie miałam zamiaru się mieszać. No ale jednak trudno mi było zaakceptować, że zdarzało się, że u niej spał albo że wychodzili sobie w dwójkę do kina, na piwo, pikniki i inne duperele. Czasem zastanawiałam się czy jest w związku ze mną czy z nią? Znów - zagadałam temat, powiedziałam, że ok, rozumiem, że przyjaciółka, ale skoro jest ze mną to postawmy jakieś granice. Usłyszałam znów:

- Jasne, jasne, masz rację, tak, absolutnie porozmawiam z nią!

Rozmawiał długo, bo przez kolejne kilka miesięcy nic się nie zmieniło. Ta patologiczna sytuacja rozwiązała się sama, gdy jego psiapsiółka znalazła sobie faceta i szybka zapomniała o wspaniałej przyjaźni z moim chłopem.
Nigdy nie przedstawił mnie swoim rodzicom, zawsze twierdził, że ma z nimi raczej luźny kontakt i nie interesują się jego życiem osobistym. W rzeczywistości po czasie okazało się, że odwiedzał ich sam w tajemnicy przede mną.

Gdy byliśmy już 2 lata razem dostałam propozycję pracy w innym mieście. Była to dla mnie ogromna szansa skoku zawodowego i bardzo mi na tym zależało. Mój były miał niezłą pracę, ale już wcześniej mówił, że chciałby ją zmienić, ale brak mu motywacji. No to nadarza się okazja - wspólna przeprowadzka. Przedstawiłam mu swój pomysł. Co usłyszałam?

- Wow, kochanie, super, świetna wiadomość, no tak, oczywiście, że się z Tobą przeprowadzę, Odense jest super, ale się cieszę!

Pokrzepiona tymi słowami przyjęłam ofertę pracy, zaczęłam szukać nam mieszkania, ogólnie przygotowywać przeprowadzkę. Ba! Zaczęłam nawet przeglądać ogłoszenia o pracę dla mojego ex. Wypowiedzenie w pracy podobno złożył, szukał nowej. Znalazłam nam mieszkanie, za tydzień mieliśmy się przeprowadzać i powoli zaczęliśmy pakowanie. To znaczy ja zaczęłam. I tak pakując jakieś pierdołki pytam go:

- Skarbie, a tą figurkę też bierzemy czy ona tu już była?

Były:

- A bo wiesz, apropos tego... no to ja się jednak nie przeprowadzam

- Że co proszę słucham?
- No nie, bo wiesz, tam raczej nie ma dla mnie pracy, a tą lubię, no i mam tu znajomych, a poza tym z nami, no nie wiem, jednak chyba na dłuższą metę to nie wypali. No ale wszystkiego dobrego w nowej pracy, na pewno ci się uda. Figurkę możesz wziąć jak chcesz.

Tym sposobem tydzień przed przeprowadzką, rozpoczęciem nowej pracy i nowego życia z facetem moich marzeń, siedziałam zaryczana na kartonach, podczas gdy on przekonywał, że histeryzuję i przesadzam i wszystko trzeba widzieć pozytywnie. Oczywiście z perspektywy czasu uważam, że wyświadczył mi przysługę, tylko zastanawiam się, jakby się to skończyło, gdybym nie zapytała o tę figurkę... ;)

duński facet

by ~vaesel
Dodaj nowy komentarz
avatar layla999
23 23

Hm, jak na mój gust, to nie jest to kwestia narodowości, tylko po prostu tego, że facet jest toksycznym lekkoduchem. I z tego co widzę, to wiele razy pokazywał Ci, że nie traktuje Cię poważnie, tylko Ty to ignorowałaś, albo nie chciałaś tego widzieć. No i pewnie, że wyświadczył przysługę, na cholerę być z kimś takim.

Odpowiedz
avatar Cut_a_phone
6 8

"Na początek powiem Wam coś o Duńczykach. Jest to moje osobiste zdanie, może ktoś się nie zgodzi, ale uważam, że to cholernie zakłamany naród (...) rzadko okazują negatywne emocje, nawet takie sprawy jak zwolnienie czy zerwanie potrafią przeprowadzić promiennie się uśmiechając i zapewniając, że cholernie cię lubią." Anglicy to samo, a do tego są jeszcze dwulicowi. W pracy jak jesteś nowy i coś zrobisz źle, to cię pocieszy i z wielkim, sztucznym do bólu uśmiechem na twarzy powie coś w stylu: - Nic się nie stało, nie przejmuj się, dopiero zaczynasz, bla bla bla, każdy może popełnić błąd, bla bla bla. Jakbyś czegoś potrzebował to powiedz, zawsze ci pomogę, bla bla bla. A zaraz potem pobiegnie do szefa powiedzieć mu, że do niczego się nie nadajesz i że powinien cię zwolnić.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 maja 2020 o 20:40

avatar Crannberry
0 0

@Cut_a_phone: niezbędnik w pracy z Wyspiarzami

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@Cut_a_phone świeta racja,chociaz oni nazywaja to politeness. Dokladnie cos takiego mi sie przytrafilo gdy pol roku pracowalam na prestizowej uczelni w Londynie i moja bezposrednia przelozona byla Angielka. Donosila na mnie do managera jak to nie wykonuje polecen i wszystko musi po mnie poprawiac,a mi ani razu nie zwrocila uwagi! Dopiero dowiedzialam sie prawdy od samego managera gdy mialam appraisal. Zdecydowalam wtedy,że mam w czterech literach prestizowa angielska uczelnie i wole pracowac z imigrantami a nie bialymi Anglikami

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@Crannberry fajny niezbednik, ale chyba jestem juz wystarczajaco dlugo w Anglii bo wszystkie okreslenia rozumiem jak British ;) jeszcze jedno dodalabym are you happy to do something? co nie jest pytaniem tylko poleceniem o czym szybko sie przekonalam na poczatku pobytu w UK gdy odpowiedzialam I am not happy i Angielka miala mega zonka na twarzy;)

Odpowiedz
avatar Komentatorka
6 6

Podpisuję się pod oceną charakteru Duńczyków. Mieszkam tu od dobrych kilku lat i cały czas jestem zdumiona ich hipokryzją. Obgadują za plecami bez żenady, a w twarz miło się uśmiechają. Wiem, że tak bywa wszędzie, ale tutaj skala zjawiska jest ogromna. Po prostu mają wpojone, że trzeba być miłym (przynajmniej na pozór) . Nawet więc ,gdy dwie osoby się nie lubią i jest to wiadome wszem i wobec, to i tak witają się promiennym uśmiechem. Jeszcze nie słyszałam, żeby ktoś w oczy powiedział komuś coś niemiłego.

Odpowiedz
avatar Jorn
1 1

@Komentatorka: Za mało znam Duńczyków, żeby się wypowiadać na temat ich hipokryzji w sytuacjach zawodowych (pracowałem z kilkoma i byli różni), ale kraje skandynawskie wyniosły hipokryzję na poziom państwowy. Ich politycy zawsze są wyrywni w krytykowaniu innych krajów za różne rzeczy, co do których twierdzą, że u nich to nie do pomyślenia, a gdy trochę podrapać, to się okazuje, że u nich jest to samo, czasem tylko pod inna nazwą.

Odpowiedz
avatar Italiana666
9 9

mieszkam w DE i tutaj zdarza sie, ze jeden z partnerow wyprowadza sie cichaczem. Jak tej drugiej osoby nie ma to zabiera swoje rzeczy z mieszkania i tak sie konczy zwiazek. Czesto tez sie zdarza, ze zwiazki konczone sa z dnia na dzien. Dobrze jak partner powie w twarz dlaczego nie chce ie wiecej widziec. Bywa, ze zwyczajnie nie odpowiada na wiadomosci i urywa sie kontakt.

Odpowiedz
avatar digi51
6 6

@Italiana666: w DE w sensie w Niemczech? Ja tu o takich cyrkach nie słyszałam, ale zauważyłam, że panuje mentalność natychmiastowego kończenia związków z powodu pierdół. Ludzie tu chyba nie stawiają na długotrwałe zwiątki. To znaczy mniej niż jesteśmy przyzwyczajeni w Polsce. Już kilka razy gdzieś wśród znajomych słyszałam o rozstaniach typu: "zabierasz mi kołdrę w nocy" - "to się rozstańmy" - "ok, to się rozstańmy".

Odpowiedz
avatar Italiana666
4 4

@digi51: tak w Niemczech. Ja takie cyrki znam z wlasnego doswiadczenia. Nie rozumiem tej mentalnosci. I to tutaj jest spolecznie akceptowane. Tez mnie pewien Niemiec zostawil bo nagle zmienily mu sie priorytety po 6 miesiacach bycia razem. Po tym wydarzeniu stwierdzilam, ze ja zadnego Niemca juz nie chce:) Poznalam kogos z Iranu chociaz mialam troche obaw zwiazanych z jego narodowoscia. Niepotrzebnie. Jak do tej pory w przypaku odmiennych pogladow czy spojrzenia na sytuacje szukamy wspolnie jakiegos rozwiazania. On jest tez sklonny do wspolnych rozmow. Moge mu powiedziec co mi sie nie podoba i on nie ucieka odemnie.

Odpowiedz
avatar KwarcPL
2 2

@digi51: Niestety, ale tę mentalność powoli eksportują do Polski. Znajoma po roku małżeństwa wniosła o rozwód bo "myślałam, że po ślubie się zmieni", cokolwiek to znaczy.

Odpowiedz
avatar exeQtor
10 10

Jakbyś nie zapytała o figurkę to pewnie dowiedziałabyś się o wszystkim w dzień wyjazdu. Duńczycy nie lubią informować innych o czymś złym, to nie pasuje do ich "hygge" dlatego najlepiej jak domyślisz sie wszystkiego sama. Do rodziców nigdy Cie nie zabrał, bo zapewne nie wiedzieli o Twoim istnieniu i broń Boże nie ze względu na to że pochodzisz ze wschodniej Europy ;)

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 4

Nie byłem w Danii i nie znam żadnego Duńczyka, więc nie mogę nic o nich powiedzieć. Mogę tylko opisać to, co zauważyłem na przykładzie Irlandczyków. Są dużo bardziej uprzejmi wobec siebie niż Polacy, robią wrażenie bardziej wyluzowanych. I ja to widzę tak. Wszędzie są dobrzy i żli ludzie, dobroduszni i zazdrosne mendy. Tyle że tu są przyjęte inne normy zachowań. Tak więc w tzw. przestrzeni publicznej czy ogólnie w interakcjach z drugim człowiekiem większość będzie się zachowywać wedle tych reguł. W wielu krajach na zachód od Polski, i na północ też, dominuje tzw uprzejmość na pokaz. A nam, jako Polakom, po prostu łatwiej jest rozpoznać charakter rodaka po określonych zachowaniach. Żeby to dostrzec w przypadku innych nacji, potrzeba lepszej znajomości ich zwyczajów, żeby wyłapać niektóre niuanse. A jak dotąd to najbardziej zawistni i dwulicowi ludzie, jakich tu spotkałem, to właśnie Polacy. Z Irlandczykami aż takich akcji nie miałem, jak z rodakami. Oczywiście nie ze wszystkimi. Poznałem też naprawdę wspaniałych Polaków i do dzisiaj się przyjaźnimy. A taka uprzejmość na pokaz w sumie mi pasuje. Nigdy nie byłem specjalnie towarzyski. Zawsze preferowałem małe grupy naprawdę zaufanych znajomych, więc tak naprawdę mam gdzieś, czy facet, który uśmiecha się do mnie na ulicy, naprawdę jest szczery. Tak samo pracownik w sklepie czy w jakimś urzędzie. Nie obchodzi mnie to, ale dzięki takiemu podejściu większość spraw załatwiam bezproblemowo, co w porównaniu z polskimi urzędami jest ogronmym plusem. Chodzi mi o polskie urzędy 15 lat temu i wcześniej. Być może coś się zmieniło. Nie wiem.

Odpowiedz
avatar digi51
6 8

@pasjonatpl: mi się taka mentalność średnio podoba. Myślisz, że ktoś cię lubi, a on nie ma problemu, aby z uśmiechem wbić ci nóż w plecy. My, Polacy, jesteśmy tacy trochę "co w sercu, to na języku" i ciężko mi zrozumieć, jak można się do kogoś szczerzyć, a myśleć: "To znowu ten debil!" albo deklarować miłość, a tydzień później bez żalu się rozstać.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
3 3

@digi51: Właśnie takich rodaków spotkałem całkiem sporo. Zwłaszcza przy flaszce. Piją ze sobą, gadają, śmieją się jak najlepsi kumple, a jak ktoś odejdzie od stołu, to obrabiają mu d...ę. Raz w pracy doniósł na mnie ktoś, kogo uważałem za kumpla, bo zawsze był miły, dobrze nam się gadało, często sobie żartowaliśmy z różnych rzeczy. A poszło o pierdołę, której nie wiedziałem. Wystarczyło mi powiedzieć i bym to zrobił i jeszcze mu piwo postawił, a on poszedł do przełożonego i na mnie doniósł. Także z tą szczerością u polskie jest różnie. Mam paru naprawdę dobrych znajomych, ale poznawaliśmy się kilka ładnych lat i o każdym z nich mogę powiedzieć, że naprawdę dobrze się znamy i możemy sobie ufać. To samo mogę powiedzieć o paru Irlandczykach. A reszta średnio mnie obchodzi.

Odpowiedz
avatar digi51
3 3

@pasjonatpl: wiadomo, że zakłamani ludzie są wszędzie i zawsze znajdzie się taki pseudoprzyjaciel, mi chodzi o bardziej prozaiczne sytuacje. Dla przykładu, w Polsce zawsze potrafiłam wyczuć, że ktoś mnie nie lubi i podchodzić ostrożnie do takiej osoby, w Niemczech mam z tym problem, bo wszyscy nawzajem sobie słodzą, czasem nie mogąc się znieść.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 1

@digi51: Tak jak napisałem powyżej. W przypadku rodaków łatwiej nam wyczuć, z kim mamy do czynienia. Z innymi kulturami jest nam po prostu trudniej, bo ich prawdziwe charaktery odczytuje się na podstawie innych zachowań. Czasem to mogą być jakieś drobne szczegóły, które nam umykają, a dla nich są oczywiste.

Odpowiedz
avatar 321123ramtamtam
3 3

Nie zgodze sie, ze jest o zaklamany narod. Ale fakt, ze jest duza roznica kulturowa pomiedzy nami. Moim zdaniem Dunczycy po prostu malo przejmuja sie opinia innych i jesli cos im sie nie podoba, to o tym powiedza. Owszem, z usmiechem i pewna doza sympatii, ale dosc dosadnie i oczekujac przy tym, ze sprawa zostanie rozwiazana. Mi sie bardzo podoba to ich podejscie do zycia. Bez stresu, z pewnym dystansem do obcych. Nikt nikomu nie mowi co ma robic, nikt nikomu nie zaglada to lozka, nikt nie ocenia po wygladzie. Gdyby tylko jezyk byl "przyjemniejszy" do nauki. :D A ze znajda sie przypadki takie jak twoj eks? No znajda. Jak wszedzie.

Odpowiedz
avatar voodoochild
6 6

Facet i związek piekielny. Ale wyciąganie na tej podstawie wniosku, że wszyscy Duńczycy są dwulicowi, to robienie kur** z logiki. Tak właśnie powstają stereotypy i uprzedzenia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 maja 2020 o 9:14

avatar pasjonatpl
5 5

@voodoochild: Tak samo się oburzamy, jak na przykładzie kilku narąbanych i agresywnych troglodytów ktoś wyrabia sobie opinię o wszystkich Polakach. Takie generalizowanie jest po prostu nie fair.

Odpowiedz
avatar Jorn
1 1

@pasjonatpl: @voodoochild: Ja zostałem wychowany przez rodzinę i szkołę w duchu "stereotypy to bzdura". Później poznałem trochę świata i rzeczywiście w dużej części tak jest. Ale gdy przeprowadziłem się do Belgii, przekonałem się, że czasem coś w nich jest. Na przykład taki stereotyp Belga-idioty. Przez te kilkanaście lat poznałem kilkudziesięciu Belgów (nie jestem zbyt towarzyski:). Większość z nich jest w porządku, ale jako społeczeństwo sprawiają znaczenie bandy kretynów. Ci bardziej samokrytyczni ukuli nawet alternatywną nazwę: Absurdistan.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@Jorn: ja nam wrażenie, że ludzie nie rozumieja, że stereotypy nie biora sie z powietrza. Ocenianie jednostke przez steoretyp może być krzywdzace ale już jako całość narodu, niekoniecznie, po prostu opisuje sie pewna czesta wystepujaca ceche. Ja sie nie obrażam, gdy słysze, że Polacy pija i kradna bo wiem jakie świadectwo wystawili sobie Polacy przez lata mimo że osobiscie nie identyfikuje sie z tym.

Odpowiedz
avatar Roskminka
2 2

@voodoochild: Obecnie pracuję w branży, w której na co dzień mam styczność z ludźmi z całego świata. Kiedy pracę zaczynałam, największym szokiem było dla mnie właśnie to, jak często stereotypy o różnych nacjach okazują się zgodne z rzeczywistością...

Odpowiedz
avatar Crannberry
5 5

Z ciekawości spytałam mojego faceta, żeby wytłumaczył z punktu widzenia skandynawskiego mężczyzny, co mogło kierować partnerem autorki (różnice kulturowe? Typowy Duńczyk? Miała pecha?). A więc tak. Zachowanie podobno jak na Duńczyka niezbyt typowe, gdyż oni akurat ze wszystkich nacji nordyckich są najbardziej bezpośredni i generalnie mają wywalone, co sobie ktoś pomyśli. Bardzo za to pasuje do Szwedów z ich przesadną grzecznością i unikaniem za wszelką cenę sytuacji konfliktowych. Wg mojego chłopa, partner autorki nie miał już ochoty na ten związek, ale nie miał ochoty jej o tym informować, gdyż rozmowa o zerwaniu generuje konfliktową sytuację, a tych, jak wiadomo, trzeba unikać. A już zwłaszcza jeśli razem mieszkali, to w ogóle zanim ona by się wyprowadziła, przynajmniej przez kilka dni narażałby się facet na jakieś fochy, pretensje i nie daj Boże trudne rozmowy, a tego Skandynaw unika jak zarazy. Nowa praca autorki spadła mu z nieba, przeprowadzać się nigdy nie miał zamiaru, poinformować jej o tym również nie, bo trudna rozmowa, konfliktowa sytuacja, po co. Łatwiej udawać i robić dobrą minę i powiedzieć dopiero w ostatniej chwili, kiedy ona spakowana stoi w drzwiach. Nie wiem, co jest u nich na rzeczy z tym przedstawianiem rodzicom, mój też to odwlekał ile się dało, nie mam pojęcia dlaczego, i w sumie to tej pory wspólne spotkania z jego rodzicami trzeba na nim wymuszać. Od siebie jeszcze dodam, że zablokowani emocjonalnie są nieziemsko. Cały czas jeden wyraz twarzy, czy się cieszy, czy złości, a jak coś mu "leży na wątrobie", to nie powie, tylko będzie milczał jak głaz, dusił w sobie, a ty się babo domyśl. Po tych kilku latach jest dużo lepiej, ale wymagało to mnóstwa ciężkiej pracy…

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 maja 2020 o 20:29

Udostępnij