Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Tym razem historia ze szkoły. W gimnazjum pojechaliśmy na dwutygodniową wycieczkę nad…

Tym razem historia ze szkoły.

W gimnazjum pojechaliśmy na dwutygodniową wycieczkę nad morze. Na miejscu był do dyspozycji jeden pokój ośmioosobowy, a pozostałe były cztero, trzy i dwuosobowe. Przy wybieraniu pokojów zgłosiliśmy się z kolegami, że możemy zająć ten ośmioosobowy. Nie było sprzeciwu, wychowawczyni powiedziała ok, więc poszliśmy się rozpakowywać.

Godzinę później pukanie do drzwi. Przyszła wychowawczyni i mówi:
- Bo dziewczynki [tu wymieniła z imion ósemkę koleżanek) mówią, że bardzo chciałyby być razem w pokoju. Zwolnicie im ten pokój, co?
Wszyscy zgodnie zapytaliśmy z jakiej racji, zwłaszcza, że wcześniej nie były tym pokojem zainteresowane.
- No bądźcie koleżeńscy - mówi.
- To się nie nazywa koleżeństwo, tylko równi i równiejsi - zauważył jeden z kolegów. W odpowiedzi pani powiedziała mu, że jest bezczelny i będzie miał obniżoną ocenę z zachowania, a jak się nie przeniesiemy z tego pokoju to wszyscy będziemy mieć. Tu niektórzy wymiękli, inni uznali, że w sumie co nam szkodzi się przenieść i tak też sprzeciw się załamał i musieliśmy opuścić pokój. Zapakowaliśmy się i przenieśliśmy do dwóch czteroosobowych. W sumie i tak siedzieliśmy zawsze całą ekipą w jednym pokoju, oprócz snu oczywiście.

Minęły cztery dni. Kolejna wizyta pani wychowawczyni. Okazało się, że "dziewczynki" ciągle się kłócą i nie mogą już ze sobą wytrzymać. W związku z tym mamy wrócić do tamtego pokoju, a one się rozdzielą.

Jeden kolega otwarcie wybuchł śmiechem. Drugi powiedział, że tym razem nic z tego, bo już raz ustąpiliśmy i nie jesteśmy workami ziemniaków żeby nas rzucać z miejsca na miejsce. Wszyscy przyznaliśmy mu rację. Ze strony pani padły te same "argumenty" co wcześniej, czyli że mamy być koleżeńscy, jakby to miało cokolwiek wspólnego z koleżeńskością. Groźby obniżenia zachowania też nie pomogły. Pani zaczęła coraz silniej naciskać, więc mówię:

- Zaraz zadzwonię do ojca i powiem mu jak na wycieczce, za którą zapłacił, traktowany jest jego syn.
Koledzy mi zawtórowali, mówiąc, że zrobią to samo, a jeden uniósł do góry telefon i powiedział:
- Informuję panią, że nagrywam tę rozmowę.
Pani zrobiła się purpurowa, postała chwilę zbierając myśli, po czym wyszła, mówiąc, że nie potrafimy się zachować i psujemy wycieczkę całej klasie.
- Taa, my psujemy, bo to my od początku wycieczki się kłócimy i robimy problemy z niczego - rzucił za wychodzącą panią kolega.

Przez resztę wycieczki pani robiła co mogła by nam ją uprzykrzyć. Nasze pokoje były kontrolowane i przeszukiwane codziennie (inne raz czy dwa w ciągu całej wycieczki), do każdej atrakcji byliśmy ostatni, a jednego dnia jak byliśmy w parku narodowym i padał deszcz, to dziwnym trafem zabrakło dla nas jednorazowych płaszczy przeciwdeszczowych. Tylko dla nas.

Po powrocie z wycieczki pani nikomu zachowania nie obniżyła, ale przez jakiś czas jeszcze nam wypominała naszą "niekoleżeńskość".

PS: Oczywiście kolega blefował z tym nagrywaniem.

równi i równiejsi

by dzikidzik
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Daro7777
34 44

Nuuuuudy. Pisałeś już lepsze bajki.

Odpowiedz
avatar le_szek
15 39

Serio, jakieś 15-20 lat temu cała gimbaza miała telefony?* Pewnie ajfony :D Już pomijam wielce prawdopodobne pyskowanie 13/14-latków *Z innych bajek wynika, że jesteś co najmniej jakieś 10 lat po studiach, chyba, że pogubiłeś się i bajki nie są spójne czasowo.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 maja 2020 o 16:51

avatar justangela
7 45

@le_szek: dokładnie. Niby ma więcej niż 25 lat (tak wynika z poprzednich historii), a wspomina nagle o pierdołach sprzed dekady. Kto dorosły, przy zdrowych zmysłach, rozpamiętuje takie rzeczy, odtwarzając przebieg dyskusji dzieciaków z nauczycielem? Odpowiedź : nikt :D Wniosek: albo autor nadal jest dzieciakiem ze względu na wiek, albo że względu na mentalność (możliwe obie opcje na raz) :D

Odpowiedz
avatar justangela
4 34

@le_szek: historia z 2004 roku, 16 lat temu. Pamiętliwy ten dzik

Odpowiedz
avatar syphar
11 13

@le_szek: pewnie że miała. Ja ówcześnie nosiłem SL45i - Siemensa. Ale popularne były przede wszystkim Nokie.

Odpowiedz
avatar Crannberry
18 28

@le_szek: mam to samo wrażenie. Przebrnęłam przez nietrzymające się kupy dialogi, przestałam czytać po „nagrywaniu telefonem”. W innej historii dzikidzik pisał, że 25 lat miał dawno temu, co znaczy, że obecnie ma jakieś 35. Czyli 14-15 miał w latach 1999-2000. Na rynku królowały kolorowe alcatele i siemensy C25. Niedługo później pojawiła się nokia 3210. Telefony z funkcja nagrywania pojawiły się kilka lat później. No chyba, że tej w innej historii autor ściemniał co do wieku

Odpowiedz
avatar Cut_a_phone
-3 15

@syphar: dokładnie, wtedy telefony komórkowe były już czymś powszechnym. U mnie w gimbie królował Siemens C65, bo miał szpanerski wygląd i opcję przesyłania plików przed podczerwień.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 17

@dzikidzik: No dalej, nie bądź taki tajemniczy, powiedz jaki to był telefon. Chyba że gorączkowe przeszukiwanie internetów w poszukiwaniu odpowiedniego modelu nie przyniosło jeszcze efektu? Podpowiem: w 2004 wyszedł bardzo fajny siemens C65 który miał już 10,8 MB pamięci oraz możliwość nagrywania dźwięków i zapisywania ich w formacie dzwonka. Kosztował wtedy jedynie 1200 złotych czyli był w sam żeby dać go gimbusowi na wycieczkę. Ale by były jajca, nie? Facetka nagrana jako dzwonek?

Odpowiedz
avatar zielona_papuga
3 7

@justangela: każdy facet ma mentalność 13-latka ;P

Odpowiedz
avatar niepodam
10 10

A kto powiedział że dziki nie skończył gimnazjum w wieku 18 lat? Wtedy linia czasowa jak najbardziej by się zgadzała.

Odpowiedz
avatar le_szek
2 2

@zielona_papuga: Nie każdy, ja mam 16 :)

Odpowiedz
avatar Jorn
9 9

@le_szek: Ze stylu komentowanego tekstu wnioskuję, że nie było 15-20 lat temu, a nie wcześniej niż w ubiegłym roku.

Odpowiedz
avatar KwarcPL
1 1

@le_szek: Ja jeździłem w podstawówce na kolonie 20 lat temu i prawie wszyscy dostali od rodziców jakieś tam telefony na drogę. Tylko miejmy świadomość, że w tamtych czasach Nokia 3210 była absolutnym high-endem, więc o żadnym nagrywaniu nie mogło być mowy... Ostatni raz pojechałem jakieś 15 lat temu w gimnazjum i wtedy wszyscy mieli Sony Ericssony K300i i podobne. Nimi bodaj dało się nagrać, więc mimo wszystko historia możliwa.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 3

@dzikidzik: w 2004 mialam swoj piewszy telefon, sony erikson, cegle z antenka niedlugo potem mialam nokie 3220 oraz 8220, zaden z nich nie mial opcji nagrywania rozmowy, nawet zdjec nie robily @Cut_a_phone: co ty pierdzielisz? mialam telefon tylko dlatego, ze ojciec pracowal w telekomunie, nie kazdy w klasie mial, w autobusie to nawet nie bylo do kogo sms wysylac, a doladowywalo sie to tylko po to by miec wiecej czasu na polaczenia, bo srodkow nie bylo jak wydawac za bardzo @Fenriss: oho, pamietam jeszcze komponowanie dzwonkow po nutkach ;) @KwarcPL: 20 lat temu to chyba ceglofony albo telefony w walizce

Odpowiedz
avatar le_szek
0 42

A, ciekawe jak szybko i jak bardzo piwniczaki będą teraz minusować nieprzychylne komentarze.

Odpowiedz
avatar Morog
7 7

@le_szek: Zauważyłem, że zaraz po zamieszczeniu kolejnej bajki dzikiegodzika sypią się plusu i minusy pod negatywnymi komentarzami, potem klakierzy znikają, ciekawe....

Odpowiedz
avatar le_szek
5 5

@Morog: Kieszonkowe mu się kończy ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
29 33

Dwutygodniowa wycieczka w gimnazjum. Jak rozumiem w wakacje albo ferie, tak?

Odpowiedz
avatar didja
14 16

@dzikidzik: Aha. I ciekawe, jak to dyrekcja rozliczyła finansowo (pensje nauczycieli) i programowo (do dokumentacji).

Odpowiedz
avatar Balbina
20 28

@dzikidzik: Jak sięgnę pamięcią to wycieczki szkolne były max 5-dniowe. Na wyjazd 2-tygodniowy mało kogo było stać.I mówię tu o finansach rodziców. I jak były propozycje o dłuższych wycieczkach to 90% rodziców protestowało.Więc albo pamięć Cię zawodzi albo zmyslasz. Nawet w podstawówce nie było zielonej szkoły dłuzszej niż tydzień. Nauczyciele mają rodziny i nie wchodzi w grę taki długi pobyt. Zawsze jadą osoby pomagajace w postaci rodziców. I juz widzę jak taka matka lub ojciec bierze dwa tygodnie urlopu żeby cudzych bachorów pilnować. Co do komórek Nokia 5110 była w tych czasach topem albo taki "banan" z klapką ale zaden z nich nie miał funkcji nagrywania więc poniosło ciebie.

Odpowiedz
avatar Etincelle
3 3

To ja tylko dodam, że też mieliśmy zieloną szkołę, wyjazd na 2 tygodnie. W trakcie były niby jakieś lekcje, ale bardzo po łebkach, tzn. prowadziła nauczycielka matematyki, więc głównie to i porządnie, a reszta, cóż... ;)

Odpowiedz
avatar Balbina
18 18

@Cut_a_phone: A teraz piszę do Ciebie:) Mam córkę która była drugim rocznikiem idacym do gimnazjum więc wiem jakie były wtedy realia bo ja za to płaciłam. Mąż był przedstawicielem telefonii komórkowej Plusa i w tych czasch mało kogo było stać na telefon.Kupowały je przede wszystkim firmy bo były bardzo drogie.A abonament niebotycznie drogi i płatne minuty. I tak to nie był głęboki PRL ale mało który dzieciak miał komórkę no chyba że w spadku po rodzicach. Nie wiem w jakim rejonie Polski były 3 tyg zielone szkoły i kogo było na nie stać.Coś mi tu śm... lub brzydko pachnie.

Odpowiedz
avatar justangela
11 11

@Balbina: co Ty opowiadasz, takie asy jak nasi koledzy z kółka wzajemnej adoracji to bogacze i ajfony już mieli ;) Cut_a_phone a ty kiciuś ile masz latek, że z mamusią mieszkasz :)? Czyżby nasze chłopczyki po 17 mieli :D?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 11

@dzikidzik: Wycieczka to nie jest to samo, co zielona szkoła. Bardzo wątpię, żeby jakąkolwiek szkoła zgodziła się na dwutygodniową wycieczkę w trakcie roku szkolnego, a o zielonej szkole już można rozmawiać w taki sposób. Nawet jeśli zajęciami były wycieczki albo lekcje były po łebkach, to jendak oficjalnie była to zielona szkoła. To że nieoficjalnie było inaczej to już inny temat.

Odpowiedz
avatar Etincelle
1 7

@Balbina: moim zdaniem trochę przesadzasz. Zaczęłam gimnazjum w 2004, większość dzieciaków już wcześniej miała telefon, a co drugi w tym okresie - Sony Ericssona T230 (akurat u nas taka moda, nie wiem, jak w innych miejscach; mowa o niewielkim mieście). Drogo? Prawie nikt nie kupował za gotówkę, MIX plus na rodziców. Abonamentu żadne dziecko nie miało, karta była bezpieczna, bo jak wypstrykało cały hajs, to jego problem, czekało na kolejne doładowanie. I tak, ten telefon miał już dyktafon, więc nie było to nie wiadomo co, bo pamiętam, że były i dzieciaki z lepszymi modelami, ten po prostu był najpopularniejszy. Poza tym nieważne, jaki telefon miał chłopiec z historii, ważne, że taka technologia istniała, więc można było tak powiedzieć - przecież nauczycielka raczej nie zerknie w stronę telefonu i nie wykrzyknie: "O nie, mój drogi, ten model nie ma dyktafonu, buahahah!".

Odpowiedz
avatar Balbina
3 5

@Etincelle: Widocznie każdy z nas pamięta inaczej tamte czasy. Cytuję Nursetkę. Wyłożyłeś sie tym straszeniem nagrywaniem. Też byłam w gimnazjum w podobnych latach i komorki to były jeszcze cegly i nie mialy opcji nagrywania :) to nagrywanie zrobilo sie popularne jakies 10lat pozniej

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@Balbina: jestem z małego miasta a do gimnazjum chodziłam na wsi wiec możliwe, że bylismy zacofani w porownaniu do wielkomiaastowej gimbazy :)

Odpowiedz
avatar digi51
7 11

@nursetka: ja chodziłam 15 lat temu do gimbazy w wielkim mieście i posiadanie nokii 3310 było takim szpanem, że klękajcie narody. Na wycieczkę to może by komuś rodzice telefon pożyczyli, ale to były czasy, gdzie 15-latki nie musiały ta wszelką cenę codziennie dzwonić do tatusia z wycieczki, więc jeśli Balbina twierdzi, że taki telefon kosztował wtedy 1200zł (a tyle czasem wtedy ludzie zarabiali na cały etat) to wątpię, żeby ktoś przy zdrowych zmysłach powierzył taki majątek gówniarzowi w gimnazjum.

Odpowiedz
avatar Balbina
5 5

@nursetka: Nie nie byłaś:) Córka dostała używaną Nokię 5110( w spadku jak jej tata zakupił nowszy model) która dopiero miała premierę w 1998 więc u nas pojawiła się pózniej. Do szkoły jej nie mogła zabierać. Mało kto miał z dorosłych komórki a co dopiero nastolatki.

Odpowiedz
avatar Balbina
8 8

@Etincelle: Tak z ciekawości zerknęłam na datę premiery tego telefonu co to miał co drugi w Twojej klasie. Sierpień 2003. Trudno się spodziewać ze w Polsce pojawił się od razu. Nie te czasy.Pośliz musiał być.Więc nijak się to ma do posiadania przez watachę dzieciaków nowego dopiero co wprowadzonego w swiecie aparatu.

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
1 1

@Cut_a_phone: Nie powiedziałabym, że w PRL rodziców nie było stać na wycieczki szkolne dla dzieci :) A szkołę zaczynałam za Gomułki, kończyłam za Gierka i w dodatku wychowałam się na wsi. Na wycieczki mogło nie być stać co najwyżej rodzin wielodzietnych z problemem alkoholowym, ale takie rodziny były, są i będą niezależnie od ustroju.

Odpowiedz
avatar Etincelle
1 1

@Balbina: ja gimnazjum zaczęłam w 2004, czyli ponad rok później w takim razie. I absolutnie nie mówimy o dużym mieście. Do tego na pewno w miksie ten telefon dało się kupić z niewielką dopłatą, bo moi rodzice raczej byli przeciwni wydawaniu majątku na coś, co mogę zaraz zgubić, a jednak ten telefon miałam. A przed nim faktycznie była Nokia 3310.

Odpowiedz
avatar madxx
-1 3

@digi51: 15 lat temu miałam 14 lat, pierwszy telefon dostałam jak miałam lat 12 (czyli lat temu 17) i byłam jedną z ostatnich osób w klasie. i na pewno koszta były mniejsze, bo mama wychowywała mnie sama, a była nauczycielką, więc jej pensja nie była zawrotna :P

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@le_szek: albo zeszyt z lista nickow i hasel ;p @Balbina: dokladnie, ja mialam tel (cegle) po ojcu, ktory byl kierasem w oddziale telekomunikacji minuta wtedy kosztowala 2zl i nie bylo naliczania sekundowego a abonament wygladal tak, ze placilo sie haraccz za mozliwosc dzwonienia plus za to, co sie wydzwonilo osobno a i pensja minimalna byla wtedy na poziomie z 500-600 zl

Odpowiedz
avatar Neomica
13 33

A teraz uwaga, będziemy świadkami jak smutny Dzik będzie sobie robił dobrze plusami i minusami. 3..2..1.. Dajesz! :)

Odpowiedz
avatar misiafaraona
23 25

A gdzie kara od losu która spotkała i nauczycielkę i koleżanki?

Odpowiedz
avatar le_szek
22 30

@misiafaraona: Kara spotkała je już wcześniej - dzikidzik w klasie to gorzej niż 7 egipskich plag :D

Odpowiedz
avatar digi51
25 31

Jestem zawiedziona, że ani na dziewuchach, ani na "pani" się jakoś nie zemściłeś. Trzeba było zostać milionerem, wykupić ich mieszakania i wywalić na kopach, jak one was z pokoju.

Odpowiedz
avatar Neomica
2 30

@digi51: Ale za to jak jej powiedział! : "- Zaraz zadzwonię do ojca i powiem mu jak na wycieczce, za którą zapłacił, traktowany jest jego syn" Czasem się zastanawiam czy Dzik to nie syn Martyniuka.

Odpowiedz
avatar niepodam
-1 21

@digi51 8 dziewuch plus nauczycielka - toż to materiał na 9 kolejnych odcinków serialu Dzika Zemsta a ty byś chciała tak od razu?

Odpowiedz
avatar Crannberry
11 19

@Neomica: Raczej nie. Syn Martyniuka ma dziecko. Co oznacza, że znalazła się kobieta, która uprawiała z nim seks

Odpowiedz
avatar voodoochild
21 21

No i wszystko jasne. Traumatyczne przeżycia z dzieciństwa sprawiły, że dzikidzik już na całe życie nienawidzi kobiet.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 12

Wyłożyłeś sie tym straszeniem nagrywaniem. Też byłam w gimnazjum w podobnych latach i komorki to były jeszcze cegly i nie mialy opcji nagrywania :) to nagrywanie zrobilo sie popularne jakies 10lat pozniej

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 17

"... jednego dnia jak byliśmy w parku narodowym i padał deszcz, to dziwnym trafem zabrakło dla nas jednorazowych płaszczy przeciwdeszczowych. Tylko dla nas." A jak łaziliście przemoczeni po tym parku to dziwnym trafem wdepnęliście w krowiego placka. Tylko wy. Już sobie wyobrażam jak wredna nauczycielka zacierając ręce chowa osiem jednorazowych płaszczy i tak umiejętnie kieruje kolejką po płaszcze aby Dzikidzik i jego siedmiu kolegów wypadło na końcu i żeby to dla nich właśnie zabrakło. No chyba że cała ekipa Dzikiegodzika to były takie sieroty obrzygane co to zawsze i wszędzie człapią na szarym końcu, chociaż z historii wynika raczej że to były gimbazowe cwaniaki kute na cztery łapy

Odpowiedz
avatar justangela
9 9

@Fenriss: to były i są sieroty, które sądziły, że są asami :D

Odpowiedz
avatar Ginsei
1 1

@Fenriss: Pewnie rozdawała przy jakieś atrakcji, a do takich to zawsze byli ostatni, więc problem się rozwiązał ;)

Odpowiedz
avatar niepodam
12 14

Incel origins: Dzikidzik. Wkrótce w kinach.

Odpowiedz
avatar Morog
9 9

Znów bajka o złych kobietach, tym razem krytykowanych trochę dyskretniej

Odpowiedz
avatar VAGINEER
5 5

Przeczytałem, zwątpiłem, przescrollowałem, nick przeczytałem, podejrzenia potwierdziłem.

Odpowiedz
avatar LuzMaria
3 3

jeśli dalej chcesz udawać, że jesteś dorosły i po studiach mam dla Ciebie wskazówkę: my, dorośli ludzie, już raczej nie pamiętamy tych szkolnych dramatów, kłótni i sporów. Też o nich zapomnisz za kilkanaście lat :) (mam też wskazówkę, jeśli chcesz w dorosłym życiu żyć normalnie: kobiety to tacy sami ludzie, jak meżczyźni, nie trzeba się ich bać :))

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

"Tu niektórzy wymiękli, inni uznali, że w sumie co nam szkodzi się przenieść " to czym sie objawialo wymiekniecie jak nie uznaniem, z esie przenosicie?

Odpowiedz
avatar Ginsei
0 0

@bazienka: Jedni wymiękli, czyli zgodzili się bez sprzeciwów i argumentów, a inni mieli argument "co nam szkodzi", więc oni nie wymiękli, tyko uzasadnili swoją decyzję ;)

Odpowiedz
Udostępnij