Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Chciałam wam opisać najbardziej piekielną osobę jaką znam, czyli mojego brata, który…

Chciałam wam opisać najbardziej piekielną osobę jaką znam, czyli mojego brata, który zniszczył mi dzieciństwo i młodość.

Mam brata i siostrę, matka wychowywała nas samotnie, ojca pijaka wywaliła jak byłam malutka, później pamiętam tylko kilka spotkań z nim i jego zapijaczoną gębą. Jak miałam 5 lat całkowicie ulotnił się z naszego życia. Matka dużo pracowała, pomagała jej moja babcia, która była sama nieco sfisiowana i generalnie byliśmy zostawieni sami sobie. Mi i siostrze brak ojca szczególnie nie doskwierał, za to brat miał pretensje do matki, że wywaliła ojca na zbity pysk, często spędzał z ojcem czas, gdy ten postanowił uciec do innego miasta, chciał nawet jechać z nim, ale staruszek chyba przestraszył się, że będzie miał krnąbrnego nastolatka na karku i wyprowadził się nie zostawiając nowego adresu.

Od tego czasu brat się staczał, narkotyki, pijaństwo, koledzy bandziory. Ciągle przyprowadzała go policja, robił w domu awantury, próbował bić matkę i babcię. Jak tych nie było w pobliżu wyżywał się na mnie i na siostrze. Pamiętam na przykład jak walnął mnie z pięści w brzuch lub uderzył moją głową o ścianę. Głową mojej siostry rozwalił lustro w łazience, kiedyś popchnął ją tak, że przeleciała przez całe mieszkanie i siła uderzenia otworzyła drzwi wejściowe do mieszkania, tak, że wylądowała na korytarzu. Terror psychiczny taki jak na przykład zabieranie plecaka z książkami, zabieranie kluczy, żebyśmy nie mogły wyjść do szkoły lub niszczenie ubrań i sprzętów, był na porządku dziennym.

Policja przyjeżdżała, przez jakiś nie skutkowało to niczym, mówili matce, że mogą go przetrącić, żeby mu się odechciało, a sąd załatwi kuratora. Matka oczywiście nie chciała dać go skrzywdzić, a kuratora bała się jak diabeł święconej wody. Policja łagodziła sprawę doraźnie i odjeżdżała.
Sytuacja zmieniła się gdy mój brat pobił babcię tak, że zabrało ją pogotowie. Sprawą zainteresowała się prokuratura i brat w wieku lat 16 stanął przed sądem i został skazany na poprawczak.
Podczas 2 lat w poprawczaku przeszedł przemianę duchową, stał się świętszy od papieża, wrócił przeprosił mnie, mamę, siostrę, babcię, niemal płakał przepraszając. Matka kazała nam mu wybaczyć, żeby mógł zacząć nowe życie ze spokojnym sumieniem.
Świętojebliwość braciszka trwała do pierwszych kłopotów ze znalezieniem pracy po szkole. Maturę zdał kiepsko, na studia się nie wybierał, do pracy żadnej się nie nadawał. Matka odmówiła dawania kasy na piwko i fajki i awantury zaczęły się od nowa. Nie, aż takie jak przed odsiadką, ale w domu zrobiło się wesoło. Gdy znowu próbował nas potraktować pięściami, matka poszła po rozum do głowy i wywaliła go za drzwi, jak niegdyś ojczulka.
Obecnie brat ma ponad 40 lat, ja niewiele mniej. Założył rodzinę, ma dzieci, żonę. Nie wnikam jak jest u nich w domu, mamy sporadyczny kontakt.

Ale nadal podczas tych spotkań napływają mi łzy do oczu. Dlatego, że podczas, gdy ja nie mogę myśleć o swoim dzieciństwie bez wspomnienia strachu, bólu i widoku mojej siostry wylatującej przez drzwi oraz babci osłaniającej się rękami przed jego ciosami, on potrafi się z tego śmiać. Śmieje się, bo był młody, głupi i zagubiony. Do dziś ma do matki pretensje, że wywaliła najpierw ojca, a potem jego z domu. Uważa, że gdyby wiecznie pijany ojciec z nami mieszkał, bylibyśmy wielką, szczęśliwą rodziną. Raz przy okazji jakichś świąt to bydlę śmiało się przy stole z tego jak ryczałam, bo groził, że spali mi podręczniki i zeszyty szkolne i przykładał zapalniczkę do twarzy. On się śmiał z tego w głos, jakby opowiadał najzabawniejszy kawał na świecie. Nie wytrzymałam, uderzyłam go w twarz i wygarnęłam, że jest moim najgorszym koszmarem i zniszczył mi pół życia. Prychnął tylko, że jest stuknięta i jak mogę to rozpamiętywać po 20 latach.

Ja tego nie rozpamiętuję, to mnie prześladuje. Do dziś reaguję panicznie, gdy mój mąż mówi, że naszemu synowi przydało by się lanie. Zaczynam wtedy układać w głowie plan, co zrobię, jeśli faktycznie kiedyś podniesie na niego rękę. Wiem, że to tylko gadanie, ale setki razy widziałam w głowie, jak uderza jego głową o ścianę lub coś gorszego.
Jestem skrzywiona psychicznie przez mojego brata i nikt mi nie odda tych lat.

rodzina

by ~bialyoleander
Dodaj nowy komentarz
avatar livanir
25 29

Następnym razem znowu go uderz, a jak zqacznie stroić fochy stwierdź "Też chce się mieć z czego śmiać za 20 lat!". Co z takimi ludźmi jest nie tak. Nie raz widziałam wyznania oprawców "No źle zrobiłem bijąc go, byłem młody i głupi i opluwając, ale nie przeproszę po latach, bo on już pewnie nie pamięta, że groziłem mu nożem w gimnazjum".

Odpowiedz
avatar Ohboy
12 14

@livanir: A jeszcze częściej oprawcy dopiero się ogarniają, jak dojdzie do tragedii. Bo inaczej przemoc się "nie liczy".

Odpowiedz
avatar Trepan
0 0

@livanir: zapomniałaś "czymś ciężkim" po słowie "uderz".

Odpowiedz
avatar marcelka
23 29

masz rację - nikt ci nie odda tych lat, ale dlaczego pozwalasz, żeby brat odbierał ci kolejne? może nie lata, ale momenty, które powinny być dobre? jesteś dorosłą kobietą, masz własną rodzinę, własne życie - po co ci w nim taki brat? z tego, co piszesz, nie ma tu opcji "prawdziwe pojednanie", a przynajmniej nie z tobą - więc po co się z nim spotykasz, kontaktujesz? jeśli twoja siostra lub matka chcą z nim utrzymywać kontakt - ich prawo, ale ty nie musisz. nawet święta da się zorganizować tak, żeby tego kontaktu uniknąć, więc... zacznij żyć swoim życiem i teraźniejszością, a nie ciągle patrzeć w przeszłość.

Odpowiedz
avatar cassis
20 24

@marcelka: popieram. I terapia. Autorka potrzebuje terapii. Bo jak widac sama się z tym bagażem nie uporała.

Odpowiedz
avatar Italiana666
3 5

@marcelka: ciezko jest sie uporac z demonami przeszlosci.

Odpowiedz
avatar marcelka
6 8

@Italiana666: absolutnie nie twierdzę, że łatwo. ale usunięcie ze swojego życia kogoś, kto kiedyś je niszczył, a teraz nadal je zatruwa, nie widząc nic złego w swoim zachowaniu, to wg mnie pierwszy krok, żeby się uporać.

Odpowiedz
avatar Italiana666
7 7

@marcelka:masz calkowita racje. Ja tak wlasnie zrobilam. Ale ja jestem teraz ta zla i czarna owca w rodzinie. Bo przeciez trzeba wybaczac, bo przeciez nic takiego sie nie stalo, bo w kazdej rodzinie sa problemy. Moge smialo powiedziec, ze nie mam rodziny.

Odpowiedz
avatar Spektatorka
5 5

@Italiana666: Źle to rozumiesz. Nigdy nie miałaś rodziny. Miałaś iluzję, z której się wyzwoliłaś.I bardzo Cię za to szanuję, bo niewielu się to udaje.

Odpowiedz
avatar Italiana666
3 3

@Spektatorka: tak nigdy nie mialam. Szkoda, ze tak malo osob rozumie destrukcyjny wplyw pseudo rodzin.

Odpowiedz
avatar Spektatorka
3 3

@Italiana666: Bo łatwiej jest żyć w iluzji. Budzenie się z niej nie jest przyjemne. Większość ludzi woli naklejać kolejny plasterek na ranę, podczas gdy potrzebne jest przecięcie ropnia i bolesne czyszczenie. Liczą na to, że problem w cudowny sposób sam się rozwiąże.

Odpowiedz
avatar Italiana666
3 3

@Spektatorka: pytanie czy te osoby rozumieja, ze ktos im zrobil krzywde. Dobrze, ze sie tyle teraz mowi o przemocy psychicznej i coraz wiecej osob decyduje sie na psychoterapie. Psychoterapia i praca nad soba bardzo pomagaja, ale to wszystko trwa latami.

Odpowiedz
avatar Cut_a_phone
6 6

I po co taki chwast żyje w ogóle? Pozostaje mieć nadzieję, że trafi na lepszego bandytę, który wyrwie chwasta.

Odpowiedz
avatar pinslip
13 15

Tak naprawdę to dzieciństwo, zarówno Tobie, jak i bratu, zniszczyli rodzice - najpierw ojciec alkoholik, a następnie matka, która zamiast zająć się synem i jego problemami z agresją, zajmowała się "uciszaniem afer"

Odpowiedz
avatar katem
9 9

Nie rozumiem, dlaczego autorka utrzymuje jakiekolwiek kontakty z tym facetem. A u wspólnej rodziny bywałabym tylko wtedy, gdy typa tam nie ma. Nie umie świąt u siebie w domu wyprawić, bez zapraszania typa ?

Odpowiedz
avatar KwarcPL
9 9

Serdecznie Ci współczuję piekła jakie musiałaś przejść. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nawet po 20 latach nie jesteś wolna od koszmarów... Co do niezrównoważonego brata to jedna rzecz mnie zastanawia. Jak tak siedzicie razem przy świątecznym stole to jak reaguje jego żona i dzieci na to, że wybucha śmiechem na wspomnienie, że zbił babcię tak, że trafiła na pogotowie?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 7

"kiedyś popchnął ją tak, że przeleciała przez całe mieszkanie i siła uderzenia otworzyła drzwi wejściowe do mieszkania, tak, że wylądowała na korytarzu" Dziwne - wszędzie gdzie mieszkałem, drzwi otwierały się do wewnątrz mieszkania. Nawet w przedwojennej kamienicy, w której mieszkała moja babcia. Miało to kilka przyczyn: 1) drzwi nie da się zdjąć z zawiasów od zewnątrz 2) nie da się od zewnątrz zabarykadować drzwi tak, żeby nie dało się ich otworzyć od środka 3) w przypadku ewakuacji (pożar) drzwi kolejnych mieszkań otwierane nie blokują przejścia. Jeszcze nigdy i nigdzie nie widziałem drzwi wejściowych do mieszkania, które otwierałyby się na zewnątrz. Są nawet na to wyroki sądowe https://www.rp.pl/Bezpieczenstwo/312289980-NSA-drzwi-nie-moga-otwierac-sie-na-zewnatrz-i-tamowac-ewakuacji.html

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 maja 2020 o 12:09

avatar Balbina
8 8

@Lobo86: W małych mieszkaniach gdzie przedpokój jest wielkości np zlewozmywaka otwierane drzwi do srodka tarasuja wszystko. Więc wiele osób pod przykrywką dodatkowej ochrony montuje dodatkowe zewnętrzne otwierane na klatkę. Widać to dokładnie w blokach z lat 70 gdzie jest pełno takich drzwi. A pózniej po cichu się demontuje te wewnętrzne i ma się luz w przedpokoju.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 4

@Balbina: tia - mój stryjek coś takiego zrobił. A potem przyszła kontrola ze spółdzielni i wszystkim kazali te drzwi pousuwać dokładnie z tego samego powodu, co w załączonym linku z wyroku sądowego. Taki myk nigdzie by nie przeszedł. Ani teraz, ani 20 ani 40 lat temu. Jak pisałem - nawet moja babcia mieszkająca w przedwojennej kamienicy, takiej typowej czynszówce z dwoma izbami o łącznej powierzchni niecałych 30m, miała drzwi otwierane do środka. Jako osoba wyrzucana przez drzwi, jak i osoba wyrzucająca przez drzwi z doświadczenia mogę ci powiedzieć, że taki myk z drzwiami głównymi by nie przeszedł nawet jakby faktycznie otwierały się na zewnątrz. Futryna/ościeżnica musiałaby być....drewniana. Albo z gównolitu. A jak na kolonii jako 12latek pobiłem się z jakimś wypierdkiem, to jak wyleciał razem z drzwiami od domku letniskowego, to przy okazji wyrwał zawiasy, wyrwał mocowanie zamka oraz dorobił się złamanej ręki i obojczyka. Stracił też kilka zębów + rozcięty łuk brwiowy Także akurat ten fragment jest mocno naciągany. Wywalić drzwi zewnętrze nie jest tak prosto. Zwłaszcza kimś.

Odpowiedz
avatar digi51
5 5

@Lobo86: u moich rodziców w mieszkaniu są drzwi otwierane na zewnątrz, nigdy nikt się o to nie przywalał. Ok. 15 lat temu panowała moda na drzwi otwierane na zewnątrz, u rodziców na klatce jest takich 3. Są takie też u mojej znajomej w domu. Kiedyś j... Bnęła mocniej drzwiami i zamek się poluzował. Zanim go nie wymieniła, drzwi niezamknięte na klucz był w stanie otworzyć podmuch wiatru. Jak masz dupny zamek to drzwi da się spokojnie mocniejszym pchnięciem otworzyć.

Odpowiedz
avatar starajedza
0 4

@Lobo86: jeszcze nigdy nie widziałam mieszkania z drzwiami do środka. Wszystkie się na klatkę schodową otwierają.

Odpowiedz
avatar Balbina
2 2

@Lobo86: Tia... mam mieszkanie w takim bloku. Co drugie mieszkanie ma dodatkowe drzwi i spółdzielnia nic z tym nie robi.Tia........

Odpowiedz
avatar didja
4 4

@Lobo86: Przeszedł, przeszedł. Potwierdzam z doświadczeń wielkiej spółdzielni mieszkaniowej z lat 70. - też spora część mieszkań miała w latach 90. montowane te drugie drzwi na zewnątrz, fakt, że porządne, bo przecież oryginalne były niewiele wytrzymalsze od kartonu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Cóż mogę powiedzieć - ja z takimi nigdy się nie spotkałem. Wyrok sądowy w sprawie kierunku otwierania drzwi wejściowych do mieszkania też jest ;)

Odpowiedz
avatar digi51
1 3

@Lobo86: tak, ale mowa w wyroku o drzwiach blokujących lub utrudniających przejście na klatce. Nie wszystkie klatki są tak zbudowane, że otwarte na zewnątrz drzwi utrudniają przejście.

Odpowiedz
avatar kociamanufaktura
2 2

@Lobo86: @Lobo86: Normalnie, może nie były zamknięte na klucz i klamkę, bo właśnie chciała wyjść i po coś wróciła.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@Lobo86: bardziej mnie zastanawia dlaczego po tylu incydentach jednak nie dostali tego kuratora ile mozna zamiatac przemoc pod dywan

Odpowiedz
avatar Spektatorka
6 6

To jedna z tych historii, gdzie poszkodowani są wszyscy i zło generuje większe zło. Udawanie, że nic się nie stało nigdy nie działa. Żeby gnijąca rana mogła się zagoić, trzeba ją rozdrapać i oczyścić, a nie tylko naklejać plasterki. Większość ludzi chce ulgi, ale nie wyleczenia. Boi się zmian i liczy, że "może tym razem będzie inaczej". Na początek poczytaj trochę książek Susan Forward, czy coś na temat DDA. Spójrz na to z innej strony. Jeśli Ty nic z tym nie zrobisz, to nic się nie zmieni. Pierwszy krok już za tobą - opowiedziałaś to anonimowo nam. Kiedyś brat używał pięści, teraz używa słów, ale chodzi o to samo - poczucie władzy, kontroli nad tobą. Czerpie satysfakcję z poniżania ciebie. Kiedyś jeden z członków mojej rodziny twierdził, że nie mam poczucia humoru i głupia jestem, że się obrażam, bo tylko żartował. Mówił tak za każdym razem, gdy swoimi komentarzami doprowadzał mnie do łez. A ja miałam z tego powodu jeszcze większego doła, że nie zrozumiałam żartu. Dopiero po latach zrozumiałam, że żart z definicji jest żartem wtedy, kiedy śmieją się obie strony, i że jako dziecko prawidłowo odczytywałam jego "szpile". Zaczęłam mu odpowiadać w podobnym tonie i dodawać, że żartowałam. Satysfakcja ogromna. Jeśli nie możesz całkowicie się odciąć, to przynajmniej zacznij się bronić. Na pewno są jakieś historie, o których on chciałby zapomnieć, więc kiedy następnym razem opowie coś takiego, odpowiedz "No, śmieszne. A pamiętasz, jak wróciłeś z dyskoteki z obitym ryjem? Miałeś takie limo, jakbyś się umalował. Jak jakaś drag quinn". Straci nad tobą władzę.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

nie chce myslec, co on za zamknietymi drzwiami obi zonie, skoro nie reaguje ona na to wysmiewanie tych sytuacji najlepiej zrobisz jak sie totalnie odetniesz i nie bedziesz z nim spotykac

Odpowiedz
Udostępnij