Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wprowadzając się do miasta, w którym obecnie pracuję szukałam miejsca do zamieszkania.…

Wprowadzając się do miasta, w którym obecnie pracuję szukałam miejsca do zamieszkania. Ugadałam się z koleżanką, aby wspólnie wynająć kawalerkę. Szukałyśmy czegoś z oddzielną kuchnią i dwoma oddzielnymi łóżkami. W końcu okazało się, że [Z]najoma mojej mamy ma zamiar wynająć kawalerkę po swojej teściowej. Mieszkanie położone wśród drzew, w spokojnej okolicy, nie jakoś daleko od naszych uczelni (bo jeszcze wtedy studiowałyśmy), ale za to w takim typowym wystroju PRL. Odnowiona była łazienka, nowe sprzęty w kuchni, jednak meblościanka w pokoju, stare fotele i kanapy. Moja mama uzgodniła całkiem przyjemną cenę. Nie była jakaś oszałamiająco tania, ot taka zwykła cena kawalerki w takim standardzie w tym mieście. Opłaty dzieliłyśmy na 2 osoby, więc wyszłoby o wiele mniej niż za dwa pokoje jednoosobowe.

Moja mama upewniła się, że to cena przy wynajmie 2 osób, znajoma potwierdziła. Cudownie. Nie chciałyśmy szukać czegoś innego, bo rynek wtedy był strasznie oblegany. Wprowadziłyśmy się do mieszkania.

Pierwszy zgrzyt pojawił się przy płatności za pierwszy miesiąc i od razu podpisaniu umowy wynajmu. Nie zgadzała nam się suma. Powiedziałyśmy, że umawiałyśmy się na połowę mniejszą. Z oczywiście potwierdziła, ale powiedziała, że ustalenia były prowadzone na temat jednej osoby mieszkającej. Ja zdziwiona, siedziałam w czasie, gdy moja mama uzgadniała telefonicznie szczegóły. Byłam pewna, że dopytywała się czy to dla 2 osób, bo nie było mowy od samego początku, że mam tam mieszkać sama. Zwróciłam też uwagę Z, że cena, którą uzgodniła z moją mamą, jest całkowicie normalną rynkową ceną podobnej kawalerki, a za dwukrotność tej ceny miałybyśmy świetnie urządzone mieszkanie 2 pokojowe w centrum. Z stwierdziła, że zadzwoni do mojej mamy i z nią ustali. Ja w takim razie od razu zadzwoniłam do mojej mamy aby ją uprzedzić i powiedzieć jak miałaby wyglądać opłata. Rozłączyłam się i czekałam.

Po jakimś czasie moja mama zadzwoniła z powrotem do mnie. Uzgodniła ze swoja znajomą, że to mieszkanie będzie trochę droższe i że Z przyznała się, że chciała trochę na tym zarobić, bo widziała w internecie inne ogłoszenia i były droższe. Dzieląc nową cenę na 2 osoby, już mogłybyśmy wynająć dwa oddzielne pokoje, w lepszym standardzie. Powiedziałam o tym mojej mamie, zapowiedziałam, że jak tylko podpiszemy umowę to po kilku dni ją wypowiemy, aby przez miesiąc na spokojnie coś innego znaleźć. Oczywiście jak złożyłyśmy wypowiedzenie umowy Z była zdziwiona. Pytała się czemu rezygnujemy z tak cudownej oferty. Odpowiedziałyśmy, że cena nie jest adekwatna, a za tą samą kwotę, co każda tutaj daje, miałybyśmy dwa oddzielne pokoje.

Znajoma oczywiście dała jeszcze o sobie znać przy wyprowadzce. Podczas rozliczania stanu liczników okazało się, że mamy jej oddać pieniądze za odbiór ścieków. Ja byłam zdziwiona, moja koleżanka też, bo zwykle ta opłata jest wliczana w czynsz do spółdzielni (który według umowy mieliśmy już w naszym czynszu). Jeszcze bardziej zdziwione byłyśmy gdy okazało się, że za 1,5 miesiąca mieszkania miałyśmy zapłacić ponad 400 zł. Wymiana zdań trochę trwała, ale byłyśmy zmęczone, miałyśmy dosyć tego mieszkania (piekielna właścicielka, sąsiadka jak i moja koleżanka/współlokatorka), poddałyśmy się i zapłaciłyśmy.

Właścicielka oczywiście opłatę sobie wymyśliła. Nie zgodziłyśmy się na wyższą cenę za mieszkanie, więc chciała chociaż trochę sobie odegrać na zużytych mediach. Prąd, woda i gaz wyszły mniej więcej tyle samo ile wpłacałyśmy zaliczki, więc musiała wymyślić coś nowego.

Uprzedzając komentarze, czemu ja z nią nie mogłam ustalać warunków, skoro umowa była na mnie i koleżankę. Nigdy wcześniej nie widziałam jej, nigdy z nią nie rozmawiałam. Moja mama ją znała, więc logiczne było, że lepiej jakby to ona rozmawiała z Z na tematy mieszkania, a nie 20 latka, której nigdy nie widziała na oczy.

by misguided
Dodaj nowy komentarz
avatar cassis
2 8

Jak wynajmujesz z ogłoszenia albo z agencji - też rozmawiasz z kimś, kto nigdy wczesniej nie widział cię na oczy. Nie rozumiem twojego problemu. Po prostu jesteś nieporadna życiowo.

Odpowiedz
avatar feline1
3 7

@cassis: Hm...czy każdy w wieku 20 lat jest już "poradny życiowo" ? Raczej nie.

Odpowiedz
avatar misguided
2 4

@feline1: Ja średnio byłam te kilka lat temu poradna życiowo;) Dodatkowo, rozmowa z zupełnie obcą osobą z agencji to zupełnie inna sytuacja, powinnam znajomej mojej mamy powiedzieć "dzień dobry, jestem misguided, może pani mnie nigdy nie poznała, ale zna pani moją mamę, która nie chciała teraz do pani dzwonić, chcę od pani wynająć mieszkanie"? Dla mnie bardziej logiczne wydawało się, że skoro moja mama ją zna, to lepiej się dogadają. Gdy zmieniałam mieszkanie logiczne dla mnie było to, że sama dzwonię do ludzi, których nie znam, sama chodze oglądac mieszkania i sama dowiaduję się o zasadach wynajmu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 maja 2020 o 12:17

avatar Balbina
1 3

@cassis: Wynajmowałam mieszkanie,zgłosiły sie trzy dziewczyny zaczynające dopiero swoje dorosłe zycie studenckie. Lokum im się podobało więc wyraziły chęć wynajmu. Tłumaczyłam im zasady rozliczeń,kaucji i innych spraw z tym zwiazanych. Oczy jak pięciozłotówki,na wszystko przytakiwały głową i tylko tak,tak.Podpisały umowę. Pózniej rozmawiałam tel. z matką jednej z nich.Chciały same wszystko załatwić więc się rodzice nie wtrącali a że młode to było i niedoswiadczone to mogłabym taki im kit wcisnąć bo łykały cokolwiek im powiedziałam jak pelikany. Nie od razu Kraków zbudowano i nie od razu człowiek się rodzi z wiedzą na każy temat.

Odpowiedz
avatar marcelka
1 1

@cassis: 20-latka nieporadna życiowo? to co powiesz o chłopaku, mężczyźnie właściwie, 30+, dobra praca, dobre wykształcenie, a co najmniej raz na dwa tygodnie do rodzinnego domu wozi pranie, bo tak jak pralka mamusi wypierze, to nikt nie wypierze, a zresztą ładniej wyschnie (rodzinny dom na wsi versus mieszkanie w mieście);

Odpowiedz
avatar misguided
2 2

@marcelka: To już maminsynek xD miałam podobnego chłopaka kiedyś, który w wieku 27 lat pranie z całego miesiąca zawoził do domu rodzinnego bo mama i babcia upiorą, wiec po co on ma się takimi rzeczami przejmować

Odpowiedz
Udostępnij