Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem kierowcą tzw. "tira". Otrzymuję od Was sporo negatywnych komentarzy za jazdę…

Jestem kierowcą tzw. "tira".

Otrzymuję od Was sporo negatywnych komentarzy za jazdę z niedozwoloną prędkością. Biorąc to pod uwagę, kilka tygodni temu przeprowadziłem na drodze eksperyment. Przez tydzień jeździłem zgodnie z obowiązującymi maksymalnymi prędkościami. O to wyniki dla Was.

1. Krajowa 10 z Torunia na Bydgoszcz. Jadę z przepisową prędkością 70 km/h. Droga jest kręta, niewiele miejsca do wyprzedzania. Za mną zrobił się już korek na ok. 30 pojazdów. Na radiu cały czas prośby o zwiększenie prędkości lub wyzwiska, że blokuję ruch. Musiałem je wyłączyć, bo nie byłem już w stanie tego słuchać. Pojawił się fragment prostej drogi. Wszystkie auta osobowe rozpoczęły manewr wyprzedzania. Co drugie, które mnie wyprzedza, trąbi na mnie.

2. Autostrada A2 Łódź - Warszawa, kierunek Łódź. Zakaz wyprzedzania, 4 ciężarowe nie mogą wytrzymać jadąc za mną 80 km/h. Wszystkie naraz mnie wyprzedzają, spowalniając auta osobowe.

3. Krajowa 10, ponownie jak w pierwszej sytuacji, ale inny odcinek. Auto osobowe "uwięzione" za mną, co chwilę wychyla się z nadzieją na wyprzedzenie. Jego kierowca nie wytrzymuje, zaczyna wyprzedzać na podwójnej ciągłej na zakręcie w lewo. Po wykonaniu manewru wraca na prawy pas i hamuje mnie do 30 km/h w celu ukarania za przepisową jazdę.

4. Autostrada A1, obwodnica Częstochowy. Jadę 80 km/h, widzę, że kolega z dużego wjeżdża na autostradę, a z racji, że lewy pas był wolny, zjeżdżam na niego, żeby mu umożliwić wjazd. Wyprzedzam go sprawnie, ale za mną pojawiają się 3 auta osobowe, podjeżdżające mi pod samą naczepę i jedno z ich błyska drogowymi. Po wyprzedzeniu zjechałem na prawy pas. Osobowe mnie wyprzedzają. Pierwsza osobówka pojechała, druga mnie otrąbiła, 3 kierowca zajechał mi drogę od razu wciskając hamulec. Centymetry dzieliły od wypadku.

Tego właśnie chcecie? Mam wzbudzać agresję u innych kierowców i prowokować przepisową jazdą do stwarzania zagrożenia na drodze i doprowadzania do wypadków?

PS: W tym tygodniu, kiedy jeździłem z prawidłową prędkością, miałem dwukrotnie więcej incydentów drogowych niż normalnie. Opisałem Wam tylko najpoważniejsze z nich.

tir dk10 dk91 A2 A1

by konto usunięte
Dodaj nowy komentarz
avatar le_szek
14 32

Czyli to, że inni kierowcy zachowują się jak debile ma być usprawiedliwieniem łamania przepisów? Zastanów się, jak to jest, że za granicą nagle okazuje się, że polscy kierowcy (większość, poza niektórymi) nagle potrafią przestrzegać przepisów. A co do "podjeżdżające mi pod samą naczepę i jedno z ich błyska drogowymi" - niedawno jechałem jakieś 20 km, prawie cały czas przez obszar zabudowany (w sumie między obszarami zabudowanymi dwie przerwy, jedna ~3,5 km, druga ~1,5 km) - droga wojewódzka, dość wąska, sporo zakrętów, bez pobocza. Przez jakieś 15 km jechał za mną zestaw - w zabudowanym, gdzie jechałem jakieś 50-55 km/h wielokrotnie podjeżdżał tak, że w lusterku widziałem tylko jego grill, kilka razy trąbił na mnie i błyskał długimi (na szczęście cały czas był ruch z przeciwka, więc debil nie miał możliwości wyprzedzenia). Oczywiście poza zabudowanym jechałem szybciej, więc mu odjeżdżałem, ale potem jaśniepan mnie doganiał i zaczynało się od początku. Zgadnij, co by się stało, gdyby mi nagle rowerzysta wyjechał z boku albo pieszy wyszedł na jezdnię. I uważasz, że to ja popełniam błąd jadąc przepisowo, a nie idiota w wielotonowym zestawie, który leje prostym sikiem na przepisy?

Odpowiedz
avatar Jia
9 11

@le_szek: też mi się nie raz zdarzało, że zestaw mi siedział na zderzaku i to przy prędkościach 80/90 km/h w zabudowanym. Uważam się za dobrego kierowcę, jeżdżę sprawnie, ale w takim sytuacjach paraliżuje mnie ze strachu, że w razie czego to ze mnie zostanie mokra plama. Wolę zazwyczaj wtedy zjechać w najbliższą możliwą zatoczkę/ulicę/stację benzynową i przepuścić debila.

Odpowiedz
avatar le_szek
9 15

@syphar: Jazda przez zabudowany z dozwoloną prędkością? Straszne zagrożenie, na pewno bezpieczniej jest pop...ć setką?

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
1 7

@le_szek: Zdaje się, że masz mało doświadczenia na drodze. Ja też kiedyś byłem idealistą. Ktoś mi kiedyś powiedział zdanie, którego nie zapomnę. "Co z tego, że masz racje, skoro nie będzie dane Ci się cieszyć z tego bo będziesz leżał w grobie?" Czy zastanowiłeś się, że takich "buraków" jest ponad połowa z tych co poruszają się po drogach, nie mylić z posiadaczami praw jazdy, bo tych jest mniej. I przez takich buraków, którzy potrafią celowo doprowadzić do wypadku, tylko po to, żeby ukarać kogoś, za przepisową jazdę, można stracić nawet życie. Nie trzeba wiele jeździć, w dobie internetu wystarczy przejrzeć publikowane nagrania a wideorejestratorów. Jak dziś pamiętam nagranie z S8 w Warszawie, jak gość, według GP jechał 120 na S8. Nagle zajechał mu drogę gość w Audi z lat 2001 lub młodszy i doprowadził ostrym hamowaniem do tego, że nagrywającemu ktoś zatrzymał się na bagażniku. To jest normalne? Bo mam wrażenie, że próbujesz przekazać, ze nie ważne konsekwencje, nic nie usprawiedliwia łamania przepisów. Widać żyjesz stanowczo za krótko i zdaje się w błogiej niewiedzy. Niestety realia są trochę inne niż świat idealny, jakiego oczekujesz. Chciałbym Cie widzieć na granicy, jak zgodnie z prawem siedzisz w pasie międzygranicznym, bo pogranicznik sąsiada bez łapówki czepia się każdej pierdoły, a Ty nawet nie wiesz czy ma do tego podstawy. Spróbuj mu wtedy udowodnić, ze znasz ich prawo lepiej niż on. Mam znajomego, którego za "chojrakowanie" zamknęli na dołek na 48h. Bo nie chciał zapłacić i dowiedział się od znajomych, jakie ma prawa w kraju, do którego się wybrał. Niestety nie dokładnie. Ja w mieście jeżdżę około 60 km/h i 90% kierowców mnie wyprzedza, naruszając przepisy, często też powodując sytuacje, kiedy, gdy im się nie uda, ja dostanę rykoszetem. O trąbieniu po zatrzymaniu przez strzałką warunkowego skrętu mógłbym pisać epopeję. O groźbach karalnych za odtrąbienie człowieka który wymusił pierwszeństwo i zmusił mnie do gwałtownego hamowania żeby uniknąć zderzenia, nie wspomnę. Sytuacja z wczoraj. Babka wyjechała na czołówkę ze mną bo na jej pasie stał autobus, a ja wyjechałem z przeciwka zza zakrętu. dzieliło nas ok. 50 cm. A ta mimo wszysytko się wcisnęła i jeszcze miała pretensje jak jeżdżę. Jest pewne powiedzenie: "kiedy trafisz między wrony, musisz krakać tak jak one" Jak już oderwiesz się od komputera i wyjdziesz z miasto, zapamiętaj, bo możesz nie przeżyć zderzenia z rzeczywistością...

Odpowiedz
avatar reyden
15 15

Jak jeszcze nie masz kamerki to ją zamontuj , w razie czego w przypadku powtórki z punktów 3 i 4 masz nagrane czarno na białym ( choć i bez tego widać czyja była by wina przy wypadku ) Albo wysyłać na policję nagrania z takich akcji jak w 3 i 4 , niech jeden z drugim dostaną nauczkę za swoje .

Odpowiedz
avatar Tolek
8 8

@reyden: Miałem zamiar napisać o kamerkach, ale mnie uprzedziłeś. Myślę, ze kamery rejestrujące co się dzieje za pojazdem i dużym ciężarowym, i mniejszym osobowym miałyby rację bytu i stanowiły dowód w ewentualnych spornych przypadkach.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 15

@reyden: Mam kamerkę i filmy zostały wysłane na policję. W tej chwili mi nawet nie chodzi o karanie takich kierowców. Te historie są odpowiedzią na komentarze użytkowników o przekraczaniu przeze mnie prędkości.

Odpowiedz
avatar Jia
12 16

W Polsce jak ktoś jeździ przepisowo, jest ślamazarą i zawalidrogą. Jak byłam w Japonii to kierowcy jeździli idealnie z przepisami, jeśli było ograniczenie do 50 km/h, zwalniali do 50, nie było mowy o wyprzedzaniu na podwójnej ciągłej albo wciskaniu się na trzeciego. Byłam bardzo zdziwiona takim stylem jazdy, więc pytałam, dlaczego tak jeżdżą. Dowiedziałam się, że kary za wykroczenia drogowe są bardzo dotkliwe, a za 3 punkty traci się prawo jazdy. Jeździliśmy pięknymi, szerokimi, 3-pasmówkami, na których można by było sobie spokojnie pocisnąć, ale każdy jechał przepisowo, mimo, że nie widziałam żadnego fotoradaru, ani patrolu policji na drodze.

Odpowiedz
avatar Ata11
6 10

@Jia: To samo jest w Czechach. Mijam granicę i nagle się okazuje, że samochody, które minie wyprzedziły na podwójnej ciągłej, w zabudowanym, mogą jechać 30 - czy jak jest na znakach. Nawet WSZYSTKIE BMW mają działające kierunkowskazy... Ale: 1. Pokuta (mandat po czesku) jest "bolesna". I zero dyskusji. Jakakolwiek dyskusja zwiększa "bolesność pokuty". 2. Znaki stoją logicznie. Tzn 30-45 km/h w faktycznie zabudowanym, gdzie może wyskoczyć dziecko, pies itp, a nie na prostej drodze, czy na łuku, gdzie spokojnie jedziesz 70...

Odpowiedz
avatar katem
-4 6

@Ata11: O to chodzi właśnie u nas, i jest to jedną z głównych przyczyn niestosowania się do znaków jest fakt, że znaki są zbyt często nieadekwatne do potrzeb i okoliczności - np. ograniczenia pozostawione po budowie/remoncie drogi.

Odpowiedz
avatar Jorn
-4 6

@Jia: Mieszkam za granicą, ale przynajmniej raz w roku (zwykle więcej niż raz) przyjeżdżam do Polski samochodem i przejeżdżam po naszym kraju trochę ponad tysiąc kilometrów. Mam taki zwyczaj, że jeśli warunki drogowe na to pozwalają, jadę z maksymalną dozwoloną prędkością. Nieważne, czy jestem w Polsce, czy w Belgii, czy w jakimkolwiek innym kraju (tylko w Niemczech oczywiście zdarza mi się jeździć po drogach, na których nie ma ograniczenia). I zwykle jestem jednym z najszybszych na drodze, z rzadka mnie ktoś wyprzedza, choć rzeczywiście od czasu do czasu zdarza się debil, który podjeżdża pod zderzak i nawala światłami lub trąbi. Tak samo jest w innych krajach i tak samo było, kiedy jeszcze mieszkałem w Polsce i jeździłem po polskich drogach do trzydziestu tysięcy kilometrów rocznie. Jakoś mało prawdopodobne mi się wydaje, żeby wszyscy nagle zwalniali na tych odcinkach, gdzie ja akurat jestem, więc w takie historyjki o tym, że w Polsce nie da się jechać przepisowo bez blokowania ruchu, po prostu nie wierzę. I jeszcze jedna ciekawostka. Kiedyś regularnie, co dwa lub trzy tygodnie w piątek po południu wyruszałem z Warszawy do Zielonej Góry, w niedzielę w południe jechałem z powrotem. Albo DK2 do Poznania (autostrady z tego było wtedy 35 km, plus ok. 50 km drogi dwujezdniowej, reszta to była masakra) i dalej DK32 i końcówka S3, albo DK2 do Świebodzina i dalej DK3/S3. Jako młody kierowca jeździłem zwykle 20-30 km/h powyżej limitu. W pewnym momencie zostałem kilka razy złapany i groziło mi zatrzymanie prawa jazdy. Postanowiłem więc sprawdzić, o ole dłużej bym jechał, gdybym nie przekraczał prędkości. Okazało się, że ta różnica wyniosła ok 10 minut. Dlaczego tak mało? Bo na tej masakrycznej drodze i tak większość czasu spędzało się za jakimś wolniejszym pojazdem w oczekiwaniu na możliwość wyprzedzenia. Oczywiście dziś na nowoczesnych ekspresówkach i autostradach ta różnica byłaby większa, ale też i bez przekraczania ograniczeń można jechać dużo szybciej niż dawniej po zwykłych drogach z jednym pasem w każdym kierunku.

Odpowiedz
avatar Jorn
-1 5

@Ata11: Byłbym skłonny nawet w to uwierzyć, gdyby nie to, że parę razy po tym kraju samochodem jeździłem i po prostu wiem, że nie jest to prawda. Tak samo, jak na Węgrzech, w Niemczech, we Francji, Belgii, Brazylii, Nowej Zelandii i w wielu innych krajach, po których zdarzało mi się jeździć. Ciekawie jest za to w USA - tam, co stan, to obyczaj. Po większości stanów było tak, że jadąc z maksymalną dozwoloną prędkością godzinami miałem ten sam samochód przed sobą lub za sobą. Oni po prostu rozpędzają się do dozwolonej prędkości i włączają tempomaty. Ale w kilku stanach nawet przekraczając prędkość o 10mph byłem na autostradzie najwolniejszy.

Odpowiedz
avatar le_szek
-1 3

@Jorn: Po Czechach najgorzej jeżdżą chyba Polacy - jakiś czas temu czytałem post albo może komentarz pod postem, gdzie autor relacjonował rozmowę ze znajomym Czechem mieszkającym w Ołomuńcu albo okolicach, ponoć sporo lokalsów stara się tam w wakacyjne weekendy unikać jazdy samochodem ze względu na idiotów z Polski ap...cych do Chorwacji lub z powrotem :)

Odpowiedz
avatar Jorn
0 2

@le_szek: Polacy i Niemcy, i Austriacy, i Węgrzy, i sami Czesi. To naprawdę nie zależy od narodowości.

Odpowiedz
avatar Saszka999
-4 4

@Jorn: Z pierwszym akapitem się całkowicie zgadzam. Od kilku lat problemem są tabuny osobówek wlekących się (przy dobrych warunkach, żeby nie było) jakieś 60-70 poza obszarem zabudowanym. A na autostradzie powyżej 150 jadą jakieś śladowe ilości ludzi, nieistotne statystycznie. Drugi akapit - guano prawda, takie same doświadczenia, z tej samej drogi (no, do Poznania tylko). Godzina do półtorej (a to już było blisko 50%) w czasie przejazdu.

Odpowiedz
avatar digi51
10 12

No ok, na drogach są idioci, natomiast nie rozumiem, dlaczego ma to być wytłumaczeniem dla dokładania swojej cegiełki do tego debilizmu. Ja zawsze wychodzenia z założenia, że zawsze ograniczenia po coś są. Fakt, że zdarza się, że są totalnie od czapy, ale jednak w większości przypadków mają sens. Nie jestem świętojebliwa i zdarzy mi się przekroczyć dozwoloną prędkość oceniając siły na zamiaru. Ale nawet taki przeciętniak jak ja, a Ty jesteś zawodowym kierowcą samochodu ciężarowego, wie, że najgorsze co można zrobić to dać się pospieszać innym samochodom. Jeśli nie czuję się na tyle pewnie, aby jechać szybciej to nie jadę szybciej. Nie mówię tu o jechaniu np.20-30km/h poniżej ograniczenia, ale właśnie dokładnie wg przepisów, no powiedzmy +/- 5km/h. Podczas ostatniego pobytu w Polsce jechałam drogą, na której był objazd - kręty, nie znam drogi, pada deszcz - jadę przepisowo ze szczególną ostrożnością. Za mną sznurek aut. I wiesz co? Miałam to gdzieś. Może i jestem "babą na drodze" "ślimakiem" czy "idiotką", ale nie mam zamiaru narażać swojego życia i zdrowia, aby kierowca za mną zaoszczędził 2min.

Odpowiedz
avatar digi51
3 3

@timi14: ale ja właśnie o tym mówię. Jeśli przekraczasz prędkość, bo warunki na to pozwalają i uważasz, że nikomu tym nie zaszkodzisz - ok. Jeśli łamiesz przepisy, bo czujesz presję innych kierowców i umiesz sobie z nią poradzić - hmm... Da się jeździć przepisowo, wierz mi, tak jak napisałam, ja tak jeżdżę i mam wywalone na głąbów siadających na zderzak.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@digi51: Nigdy w zyciu nie przekroczyłem prędkości przez presję innego kierowcy.

Odpowiedz
avatar digi51
1 3

@timi14: Yyyy, no to wybacz ale nie rozumiem tej historii, bo wygląda jak żalenie się na to, że nie możesz jeździć przepisowo, żeby nie narażać się innym kierowcom.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@digi51: Te historie miały ukazać jak ludzie reagują, kiedy jedzie się zgodnie z przepisami. Jazda z maks. dozwoloną prędkością wzbudza u innych kierowców agresję i chęć łamania przepisów byleby tylko być przed "zawalidrogą". Dziś pojechałem 70 km/h przez zaledwie 12 km i co? 5 razy zajechano mi drogę przy wyprzedzaniu

Odpowiedz
avatar Songokan
-2 18

Łoł... Kolega chyba od nie dawna na tej stronie. Nie zauważyłeś że tutaj zostajesz zjechany za nie bycie idealnym? A tak całkiem serio i bez złośliwości: to o czym pisze timi14, to powszechne zjawisko, opisywanie już niejednokrotnie np, przez dziennikarzy motoryzacyjnych (którzy przeprowadzali identyczne eksperymenty). Komentujący, tak się wyżywacie na autorze że stwarza niebezpieczeństwo przekraczając dopuszczalną o 10 km/h, ale jednocześnie zupełnie nie dostrzegacie że jadąc te 10 mniej stwarza dużo większe zagrożenie. Przepisy przepisami, ale ruch drogowy to ciągle zmieniająca się układanka. I największe niebezpieczeństwo stwarzają najbardziej od niej odstające elementy. Odstające w obie strony. To rozumie każdy kto spędził trochę czasu za kółkiem. A jeśli mi ktoś tutaj napisze, że on jeździ całe życie przepisowo, to widzę tylko dwie opcje: pierwsza - zdał prawko tydzień temu, druga - kłamie.

Odpowiedz
avatar xpert17
5 9

@Songokan: ale jaki jest problem jeździć przepisowo?

Odpowiedz
avatar Songokan
-3 13

@xpert17: poczytaj historię powyżej. Problem jest taki, że to jest często (w ogólnym rozrachunku) bardziej niebezpieczne, niż przekroczenie dopuszczalnej o km/h.

Odpowiedz
avatar 321123ramtamtam
5 5

@Songokan: Tak, jest to powszechne zjawisko. Ale timi14 potrafi napisać, że "Przestrzeganie przepisów jest obowiązkiem. A ja obowiązku nie muszę wypełniać." Patrz komentarze pod historią #86513. Zresztą tak samo powszechnym zjawiskiem jest tir próbujący pośpieszać osobówkę, która zwalnia w strefie zamieszkania. Albo tir wyprzedzający drugiego tira na autostradzie jadąc 2km/h szybciej niż ten drugi. Albo tir blokujący dwa pasy, kiedy jest zwężenie drogi, żeby nikt przypadkiem nie wjechał przed niego. A jeżdżę naprawdę sporo, po 400-500km dziennie. Może nie jest to liczba na miarę kierowcy tira, ale czuję się dość doświadczonym kierowcą. I wiem jedno: przerzucanie się odpowiedzialnością za wypadki drogowe pomiędzy tirowcami, a osobówkami nie prowadzi do niczego. Także naprawdę nie chodzi tutaj o bycie idealnym. Ale od autora tych historii bije ignorancja do przepisów i życia ludzkiego. I dlatego wzbudza aż takie kontrowersje.

Odpowiedz
avatar Songokan
0 8

@321123ramtamtam: "przerzucanie się ... nie prowadzi do niczego" - pełna zgoda co do tego. Akurat debili nie brakuje po jednej ani po drugiej stronie. Miałem okres w życiu kiedy na prawdę sporo jeździłem (ok 80 tys na rok) i czego się naoglądałem to moje. Z opisywanych przez Ciebie sytuacji, widziałem każdą zarówno w wykonaniu osobówki jak i tira. I żeby nie było - nie jestem ani nigdy nie byłem kierowcą tira - po prostu czasami staram się ich zrozumieć. Może ja się źle wyraziłem, może zrozumiałem historię inaczej. Czy jednak przyznasz mi rację w kwestii: czasem bezpieczniej jest jechać szybciej niż dopuszczalna prędkość? Jechać 80 zamiast dozwolonych 70 i nie prowokować sznurka aut za Tobą do wyprzedzania w każdej możliwej okazji? Pozostaje jeszcze kwestia sensowności wielu ograniczeń i tego jak to wpływa na odbiór przez kierowców. Jak sporo jeździsz, to na pewno nieraz spotkałeś się ze znakami stawianymi "na wyrost". Na pewno też spotkałeś się z odcinkami które wyglądają z pozoru niegroźnie, ale przejeżdżając je z dozwoloną prędkością, dziękujesz sobie w duchu że nie jechałeś 10 więcej. Problem jest w tym, że sporo więcej jest tych pierwszych, przez co wielu kierowców się "uodparnia" na zasadzie: 100 razy było ograniczenie do pięćdziesiątki, a ja spokojnie przejechałem siedemdziesiątką, więc teraz też dam rade. I okazuje się że jednak to sto pierwsze ograniczenie było bardzo zasadne i jednak się przejechać nie udało. Kurde, to mogło chaotyczne wyjść, tyle wątków mi przychodzi do głowy w związku tym tematem, że ciężko mi to usystematyzować.

Odpowiedz
avatar 321123ramtamtam
2 4

@Songokan: Wiesz co, wydaje mi się, że po prostu nie czytałeś wcześniejszych historii timi14, a raczej komentarzy po tymi historiami. Ja naprawdę mam szacunek to kierowców tira i zawsze staram się im "ułatwić życie", ale postawa timiego jest po prostu zła. Bo to o czym Ty napisałeś jest prawdą, twoja odpowiedź na mój komentarz też jest jak najbardziej sensowna i uważam, że masz rację pisząc, że czasami jest lepiej jechać te 10 więcej. Bo faktycznie dużo ograniczeń w Polsce jest dość mocno na wyrost. Ale podejście timiego, zwłaszcza jak na zawodowego kierowce, jest dość kontrowersyjne. W jednym poście potrafi zrugać kierowce, który wyprzedzi jego łamiąc przepisy, jednocześnie pisząc, że on sam, jak się śpieszy, też je łamie. Absolutnie rozumiem, że ciężko uporządkować myśli związane z tym tematem. Ja też miałam dużo problemów, żeby odpowiedzieć na twój komentarz w czytelny sposób. (P.S. tak, jestem kobietą :D)

Odpowiedz
avatar Jorn
0 0

@Songokan: Z czasów "przedautostradowych" pamiętam, że dziennikarze motoryzacyjni i różni inni "znawcy" w kółko pisali, że Z Wrocławia do Warszawy nie da się przepisowo przejechać szybciej niż w 12 godzin. Jadąc z Pragi do Warszawy postanowiłem to sprawdzić i zamiast odbić w A4 na Opole i dalej na Częstochowę, pojechałem bezpośrednio ósemką. I co? Z centrum Wrocławia do centrum Warszawy w sześć i pół godziny.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@321123ramtamtam: Nie możesz mi zarzucić ignorancji przepisów. Jedyny przepis jaki łamię to prędkość. Robi to 99% kierowców. Nigdy mie wyprzedziłem na podwójnej ciągłej, raz wymusiłem pierwszeństwo przy zmianie pasa (w Warszawie, opisane w komentarzu) i takicj wykroczeń się czepiam i uważam, że robię to słusznie. Poza tym niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto na drodze jest 100% udealny.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Songokan: Jestem od dawna, ale widzę jak bardzo ograniczony na umyśle jest ten ciemnogród. Zupełnie jak zasada "byle przed "tira"" na drodze. Tu mamy to samo. Nieważne, że opisałem gościa, który poszedł na czołowe, nieważne, że kto mi wymusiłem pierwszeństwo tak, że spaliłem hamulce by go nie wysłać na tamten świat. Liczy się tylko to, ze przekroczyłem prędkość. Widzę, ze Ty tez już jesteś minusowany i pewnie tylko dlatego, że mnie popierasz. Byłem w porządku dopóki nie opisałem sytuacji jak koleś dostał z liścia za wyhamowanie mnie na ekspresówce. Od tamtej pory jestem tym złym, po jadę 10 km szybciej niż pozwalają przepisy i neguję osobówki wyprzedzające na zakazie.

Odpowiedz
avatar Songokan
0 0

@321123ramtamtam: Ciesze się że osiągnęliśmy pewien konsensus:) W swoim komentarzu starałem się odnieść do tej konkretnej historii i tych komentarzy. Co do podejścia timiego, czy kontrowersyjne... Dla niektórych pewnie tak. Może mnie to tak nie ubodło, bo interpretowałem jego wypowiedzi w inny sposób. Nie raz zdarzyło mi się na tej stronie zostać źle zrozumianym, a potem zjechanym za coś innego niż chciałem powiedzieć. Staram się być po prostu bardziej wyrozumiały i interpretować, że tak powiem "w pozytywny sposób". Ale to moja interpretacja, o co chodziło autorowi to najlepiej wie timi. Może zwyczajnie nie umieć przekazać nam tego w taki sposób jakby chciał. Bo to nie jest łatwe. Założę się, że tą samą treść, nawet korzystając z tych samych słów, przekazał by nam o wiele bardziej zrozumiale jakbyśmy siedzieli sobie przy piwku. Bez mimiki twarzy, gestykulacji, tonu głosu, bez wszystkich tych niuansów które się traci przelewając treści na papier, dużo trudniej przekazać to co się chce i tak jak się chce. Kiedyś byłem dużo bardziej czepialski, z wiekiem człowiek chyba nabiera luzu i staje się bardziej wyrozumiały dla innych. I w internecie i na drodze. Nie będę Ci wmawiał że takiej podejście jest najlepsze z możliwych. Powiem tylko tyle, że mnie żyje się z takim podejściem lżej. Uff... bo już odpływam od meritum. Z ciekawości zapytam (nie odpowiadaj jeśli nie chcesz) - jaką masz pracę, że dziennie robisz tyle kilosów? Tęskni mi się trochę za tymi godzinami w trasie, może zmienię zawód?;)

Odpowiedz
avatar Songokan
0 0

@Jorn: Ale faktycznie jechałeś przepisowo? ;) A tak serio, przyznam szczerze że nigdy nie jechałem z Wrocławia do Warszawy, znaczy byłem w obu miastach, ale nigdy jakoś nie trafiła mi się trasa akurat z jednego do drugiego. W moim przypadku, obserwacje dziennikarzy i moje dość dokładnie się pokrywały (chodziło o "zakopiankę" zanim jeszcze stała się w większości dwupasmowa). Co wcale nie wyklucza tego, że w twoim przypadku mocno się mylili. Nawiązując jeszcze do twojego innego komentarza o autostradach - tutaj się w pełni zgadzam, też jeżdżąc z dozwoloną maksymalną, częściej to ja wyprzedzam niż jestem wyprzedzany. Sporo rodaków zazdrości Niemcom braku ograniczeń na autostradach, ale prawda jest taka, że zdecydowaną większością nawet całkiem współczesnych samochodów, podróż z prędkością powyżej 130 km/h przez kilka godzin jest zwyczajnie męcząca. Przynajmniej dla większości osób, bo ja jakoś zawsze lubiłem połykać kilometry. Nawet Maluchem.

Odpowiedz
avatar Songokan
0 0

@timi14: " jak koleś dostał z liścia " - tak pół żartem, pół serio, to nie raz sam mam ochotę sprzedać liścia jak widzę co niektórzy wyrabiają na drodze. Minusowany - czy ja wiem, kiedy piszę ten komentarz, to moje poprzednie mają -2 albo 0 - czyli można powiedzieć że zdania ekspertów są podzielone. Szczerze mówiąc, spodziewałem się ostrzejszej reakcji na moją opinię. Widać żona nie myliła się, mówiąc mi ostatnio że potrafię się wysławiać w dyplomatyczny sposób. Ale wracając do sedna, jak pisałem wcześniej, sporo jeździłem swego czasu i wiem że na trasie nie jest idealnie. Nie tylko u nas, bo miałem okazje jeździć też po Niemczech, Słowacji, Austrii i Węgrzech, czy to w związku z pracą (chociaż sama jazda nigdy nie była integralną jej częścią), czy też w celach czysto turystycznych. Ile nieciekawych sytuacji przeżyłem to nie zliczę. Często przyczyna bywa czyjś brak wyobraźni czy zwyczajnie głupota, ale często też niebezpieczne sytuacje zdarzają się z wzajemnego niezrozumienia. Zupełnie jak tutaj. Ja mam w bliskiej rodzinie zawodowego kierowcę o sporo dłuższej drogowej karierze niż moja. Z jego opowiadań też nasłuchałem się wielu ciekawych historii, niektórych jeszcze z czasów kiedy królowały u nas Stary i Jelcze. Może dlatego mnie nie rażą sytuacje i sformułowania które dla innych są nie do zaakceptowania. Do tego dochodzi też, o czym wspomniałem powyżej w odpowiedzi na komentarz 321123ramtamtam, pisemna forma przekazu, z założenia okrojona z tych drobiazgów które jednak istotnie ułatwiają komunikację. Więcej luzu i zrozumienia życzę nam wszystkim. Na drodze też.

Odpowiedz
avatar 321123ramtamtam
10 12

Tu nawet nie chodzi o to, że jeździsz z niedozwoloną prędkością. Chodzi o to, że opisujesz sytuację jak inni łamią przepisy, wspominając przy tym, że sam też je łamiesz. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie narzekał na tira. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie próbował wyprzedzać na podwójnej ciągłej. Zawsze znajdzie się ktoś, kto jest zwykłym debilem. Ale ty jesteś, do cholery, kierowcą zawodowym. Prowadzisz kilkunastotonową maszynę, której nie da się ot tak zatrzymać. Jeśli dajesz się sprowokować kilku idiotom, którzy mówią ci, że blokujesz ruch, to nie powinieneś wsiadać za kierownicę tira. Jak już kiedyś pisałam, twoje historie są piekielne. Zachowanie innych kierowców jest piekielne. Ale twoje podejście wcale nie jest lepsze.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

@321123ramtamtam: Powtarzam po raz kolejny. Nigdy nie złamałem przepisu, który opisuję w historii. Jedynie prędkość i potrafię się do tego przyznać, bo nikt nie jest idealny. Kierowca zawodowy jest takim samym człowiekiem jak inni. To wy sobie ubzduraliście, że on takiego wymaga się więcej, a roznica jest tylko w tym, że mamy świadomość czym kierujemy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@321123ramtamtam: Poza tym to od kiedy jest przyzwolenie na łamanie przepisów przy wyprzedzaniu pojazdu ciężarowego?

Odpowiedz
avatar SirCastic
0 12

" za waszą namową postanowiłem nie prowadzić po alkoholu i od tygodnia, o mało mnie już trzech pijanych kierowców nie zabiło!" "Od miesiąca nie biję żony, a tu zza ściany ciągle awantury u sąsiadów, a moje dzieci ciągle się biją" "Trzy dni nie palę oponami w piecu, a osiedle cały czas zadymione i już dwóch sąsiadów widziałem jak nocą jakieś plastiki palą"

Odpowiedz
avatar Trepan
-1 1

Dzicz na drogach coraz gorsza. 3 i 4 nie miałbym zawahania przed delikatnym naciśnięciem hamulca, nie więcej. Policja co im zrobi? Widać tył samochodu i nie wykryto sprawcy. Jak dostanie strzał to jest na miejscu.

Odpowiedz
avatar jonaszewski
2 2

Niestety, teoretycznie głupota innych nie może mnie skłaniać do pójścia w ich ślady, w praktyce po eksperymencie, jaki kiedyś zrobiłem (przez 200 km przestrzegałem absolutnie każdego znaku i przepisu), po prostu boję się przepisowo jeździć. Skrajne ryzyko, do którego posuwali się ludzie, żeby mnie tylko wyprzedzić, było przerażające. Jeden z przypadków to wyprzedzanie mnie w mieście przez tira, podczas gdy obowiązywało ograniczenie do 30 km/h, a przez pasy na skrzyżowaniu przed nami przechodził pieszy. Tak więc w pełni rozumiem Twoją frustrację, choć z drugiej strony przykład Czech czy Słowacji pokazuje, że nawet Polak potrafi grzecznie jeździć. Trzeba tylko bacika.

Odpowiedz
Udostępnij