Dziś po raz pierwszy opiszę moje liczne perypetie z teściami. Niestety tak się złożyło, że mieszkam właśnie z teściami, rodzicami żony. Ludzie na co dzień absolutnie piekielni, co nie przeszkadza im w odgrywaniu teatrzyku "pierwsi dziadkowie rzeczpospolitej" kiedy jest jakaś "publiczka".
Historii na piekielnych uzbierało by się dziesiątki, jeśli nie setki. Na dzień dobry historia z wczoraj.
Mamy dwóch synów. Starszy obecnie w zerówce i młodszy, dwuletni. Historia na linii Babcia - ja - starszy syn. Jakiś czas temu, starszy syn w zerówce, w ramach "atrakcji" miał robienie "lasu w słoiku" Wyszło mu nawet ładnie. Był dumny z siebie, że wyszło mu wszystko, a kompozycja na prawdę ładnie się prezentowała. Do czasu aż teściowa zaczęła interweniować, podlewając rośliny w słoiku co kilka dni. Na nic się zdały tłumaczenia, że takich roślin w słojach się nie podlewa, a jeśli to już minimalnie, kiedy mają sucho, co jest raczej mało prawdopodobne przy szczelnie zakręconym słoiku, z zamkniętym mikroklimatem.
Jak łatwo się domyślić rośliny zaczęły gnić. usiłowaliśmy je ratować, ale teściowa zawsze ukradkiem musiała podlewać jak nie widzieliśmy. Skutek: rośliny zgniły. Młody smutny, bo jego wysiłek poszedł na marne. Babcia do winy oczywiście się nie poczuwa, bo ona nic złego nie zrobiła. Bo kto to widział roślin nie podlewać. chciałem pocieszyć syna i w planach mieliśmy posadzenie w słoju nowych roślin i próbę skuteczniejszego pilnowania przed babcią. Wczoraj rano babcia wyrzuciła zawartość słoja, czyli podłoże ze specjalnej mieszanki ziemi, piasku i drobnego żwirku. Wszystko wysypując pod płotem. Na moje pytanie czemu to zrobiła, wyrzucając nie swoje rzeczy zareagowała pyskówką na temat, że nie sprzątam w piwnicy (temat na osobną historię, którą opiszę niebawem). I że mogę sobie pozbierać i wsypać z powrotem do słoika. Wszystko wymieszane, kiedy poszczególne elementy składowe podłoża muszą być ułożone warstwami.
Pierwsza babka rzeczpospolitej, niszcząca wysiłek i pracę własnego wnuczka, nie widząca przy tym nic złego w swoim zachowaniu.
Na koniec reakcja żony: kompletny brak jakiejkolwiek reakcji.
Rodzina
Jest na to jeden sposób: wyprowadźcie się na swoje. Żeby była jasność, samo mieszkanie z teściami jest OK, jeśli komuś to odpowiada (sam mam za sobą 10 lat mieszkania z teściami, ale oni są normalnymi ludźmi), ale gdy mieszkanie z nimi jest taką udręką, to po co to ciągnąć?
Odpowiedzoj. Jak żona nie reaguje to już jest coś nie tak. Jest od nich uzależniona/ Boi się sprzeciwić?
OdpowiedzJeśli z jakiegoś powodu nie możecie się wyprowadzić - zamki w drzwiach.
OdpowiedzPogratulować wyboru panny na zonę. A ,że niedaleko pada jabłko od jabłoni i jaka mać taka nać to bądź przygotowany w przyszłości na jak najbardziej najgorsze ze strony starej upierdliwej i zrzędzącej zoneczki.
OdpowiedzZniszcz tej cholerze coś co lubi. Skutecznie, dyskretnie, tak żeby nie mogła za rękę złapać. Wypieraj się udziału patrząc jej w oczy i uśmiechając się szyderczo. Czynności powtarzaj.
OdpowiedzJeśli znowu zrobisz ten las z dzieckiem to zaplombuj słoik. Nawet jakimś paskiem papieru z podpisem
Odpowiedz@misiafaraona: I co to da? Odkręci, plombę rozwali i będzie wpierać, że to nie ona. Musiałby zakleić, chociaż wtedy pewnie wyrzuciłaby cały słój.
OdpowiedzPoziom komentarzy na fb mnie pokonał, więc przyszłam tutaj. Uciekajcie. Tak jak napisał Jorn - nie ma nic złego w mieszkaniu z teściami, ale z takimi ludźmi mieszkać się nie powinno. Dla swojego spokoju i by nie krzywdzić dzieci. Byłeś w stanie wytłumaczyć synowi, co i dlaczego zrobiła babcia, gdy widzi, że babcia się nie poczuwa i w jej opinii nie zrobiła nic złego? Będziesz w stanie wytłumaczyć inne zachowania tego typu (lub gorsze)? Mieszkacie u nich i, niezależnie, czy za darmo, czy ona was tam chce, czy pomagacie w sprzątaniu czegokolwiek, macie prawo do poszanowania waszej własności, do tego, by nikt nie niszczył waszego mienia. Martwi mnie bardzo brak reakcji ze strony żony, bo, najważniejsze, czego nauczyli mnie rodzice o związkach - para zawsze musi stać murem po jednej stronie. Bo jeśli jest inaczej, to znaczy, że ona zgadza się z matką, czyli to Ty jesteś intruzem w ich mniemaniu. Pomyśl, dla waszego wspólnego dobra, czy i jak jesteście w stanie się odseparować - nawet jeśli oznacza to zamki w drzwiach.
OdpowiedzTy nie masz problemu z teściami. Ty masz problem z żoną. Wyprowadzić się w tę pędy.
OdpowiedzOdpowiadając na kilka "wątpliwości" jakie się pojawiły w komentarzach zarówno tu jak i na FB. Po pierwsze czemu mieszkamy z teściami. Nic nie jest tak trwałe jak prowizorka. Ten stan miał być tylko chwilowy. Za mieszkaniem rozglądaliśmy się już kilka razy. jednak w międzyczasie pojawiły się problemy z regularnościami wypłat. Zarówno u żony, jak i u mnie. Szefowa żonie czasem zalegała z wypłatą 3-4 miesiące (klienci firmy kombinowali na wszelkie sposoby jak tu nie zapłacić. Serio). Wtedy mieliśmy jedną wypłatę. w końcu żonie udało się zmienić pracę na stabilniejszą. Była szefowa rozliczyła się co do grosza, ale trwało to jeszcze rok po zmianie pracy. Ja też w międzyczasie zmieniłem pracę z podobnych powodów. Firma na masową skalę zaczęła szukać sposobu jak tu nie zapłacić (byłem na własnej działalności i formalnie świadczyłem usługi dla innej firmy). Zapłacili jak założyłem sprawę w sądzie. Kwestia rachunków: płacimy proporcjonalnie do ilości osób. Było nas dwoje, to płaciliśmy po połowie. Później 60% (nas 3 i 2 teściów). Teraz my 2/3 i teściowie 1/3. Zakupy: każdy robi więc teściowie nas nie żywią. Fakt, żona ma czasem problemy z oceną zachowania swoich rodziców. I jest tego faktu świadoma. Co do wyprowadzki. Od jakiegoś czasu odkładamy aby wyprowadzić się na swoje. Na szczęście niebawem ruszamy z budową własnego domu. Oby poszło sprawnie.
Odpowiedz