Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Po części ze względu na plany kupna nieruchomości, po części, rzecz jasna,…

Po części ze względu na plany kupna nieruchomości, po części, rzecz jasna, z innych względów, rok temu podjęliśmy z moim partnerem decyzję o zalegalizowaniu naszego związku (niby papierek szczęścia nie gwarantuje, jednak sporo spraw ułatwia). Nie mając ochoty na wielki spęd, zdecydowaliśmy się na kameralną uroczystość w towarzystwie naprawdę najbliższych osób: rodzice, świadkowie, rodzeństwo, najbliższe kuzynostwo, z którym utrzymujemy bliskie kontakty oraz kilkoro bliskich przyjaciół. Łącznie wyszło 30 osób.

Ze względu na malownicze okoliczności przyrody, sporą liczbę miejscowych gości oraz, co najważniejsze, niezwykle przyjazne i nieskomplikowane procedury urzędowe, wybór lokalizacji padł na ojczyznę mojego partnera. Znalezienie odpowiedniego lokalu okazało się jednak nie być takie proste. Ponieważ marzyła nam się ceremonia plenerowa, wybór hotelu był bardzo ograniczony (tutaj mały wtręt: w Szwecji ślub cywilny wygląda mniej więcej jak w Polsce ślub humanistyczny - udziela go mistrz ceremonii, para młoda decyduje o miejscu i przebiegu uroczystości; jedyną różnicą jest to, że w Szwecji taki ślub ma moc prawną. Ślub w urzędzie nie jest, z tego co mi wiadomo, możliwy; chcąc wziąć ślub, para młoda musi sobie zorganizować jakąś miejscówkę) - hotel musiał dysponować ogrodem lub prywatną plażą, dodatkowo musiał wyrazić zgodę, żeby ceremonia odbyła się na ich terenie. Dodatkową przeszkodę stanowił fakt, że będzie nas tak mało. Większość hoteli pozwalała na organizację ślubu i przyjęcia weselnego dopiero w przypadku co najmniej setki gości, co oczywiście w pełni rozumiem, jednak nie ułatwiało nam to poszukiwań.

W końcu się udało. Znaleźliśmy bardzo ładny hotel w idealnej lokalizacji, z pięknym ogrodem i prywatną plażą. Wymarzony przez nas termin na czerwiec 2020 był dostępny, nie było najmniejszego problemu z organizacją ślubu i przyjęcia na 30 osób, mogliśmy dostać hotelową restaurację na wyłączność, cena jak na Skandynawię też przystępna. Dodatkowym atutem była obecność konsultantki ślubnej, która zdjęłaby nam z głowy całą logistykę, a której usługi, podobnie jak organizacja ceremonii, sprzęt audio, tort, kwiaty oraz wszystkie dekoracje były już wliczone w cenę "talerzyka". Końcem czerwca zeszłego roku pojechaliśmy tam zobaczyć hotel na własne oczy, spotkać się konsultantką (nazwijmy ją Stella) i uzgodnić szczegóły.

Na żywo miejsce okazało się być jeszcze ładniejsze niż na zdjęciach, Stella z kolei okazała się być nie tylko niezwykle kompetentna, ale również bardzo sympatyczna. Obejrzeliśmy obiekt i uzgodniliśmy co i jak, a po powrocie zachwyceni podpisaliśmy umowę i mogliśmy zacząć przygotowania. Zaliczkę w wysokości 50% ceny imprezy mieliśmy wpłacić 3 miesiące przed ślubem, kiedy będziemy już znać liczbę gości.

Wszystko szło jak z płatka, ślub praktycznie organizował się sam, aż sama byłam zdziwiona jak bezproblemowo wszystko przebiega. Końcem lutego byliśmy jeszcze w Szwecji złożyć dokumenty, dogadać ostatnie szczegóły ze Stellą, zamówić tort, kwiaty i tak dalej.

Początkiem marca Europę ogarnęła epidemia i sprawy się skomplikowały. Na początku mieliśmy jeszcze nadzieję, że do czerwca może być po wszystkim (w Niemczech w tym czasie było chyba kilkadziesiąt przypadków, w Polsce dopiero 1), ale na wszelki wypadek napisaliśmy do Stelli, czy ewentualnie w razie czego byłaby możliwość przeniesienia ślubu na inny termin. Odpowiedź przyszła jak zwykle błyskawicznie. Ależ oczywiście, nie będzie najmniejszego problemu. Nie przesuwalibyśmy przecież ze względu na nasze widzimisię, sytuacja jest bezprecedensowa, jeżeli tylko podejmiemy decyzję, że chcemy zmienić termin na inny miesiąc lub na przyszły rok, albo w ogóle odwołać, mamy dać znać, oni nam we wszystkim pójdą na rękę i nie poniesiemy z tego tytułu żadnych dodatkowych kosztów.

Uspokojeni tym zapewnieniem, w połowie marca wpłaciliśmy zaliczkę.

Pod koniec marca było już wiadomo, że do czerwca epidemia się nie skończy i musimy zmienić datę ślubu. Napisaliśmy do Stelli, pytając, jak wyglądają wolne terminy we wrześniu, gdyż na czerwcowy termin zdecydowanie nie ma szans. Tym razem nie dostaliśmy odpowiedzi. Próbowaliśmy skontaktować się z nią telefonicznie, jednak nigdy nie byłą dostępna, kazano nam pisać maile. Żaden inny pracownik hotelu nie był w stanie nam pomóc, gdyż ślubami zajmuje się wyłącznie Stella. Pisać maile i czekać na odpowiedź. W końcu w połowie kwietnia przyszła odpowiedź. Że przeprasza, ze dopiero teraz, ale zabiegana była i że przykro jej, ale niestety na ten rok nie ma już wolnych terminów. Jeśli chcemy, może nam coś zorganizować 1 sierpnia, ale poza tym nie.

Trochę się zdziwiliśmy, w końcu niedawno pisała, że nie będzie problemu z przełożeniem na inny termin w tym roku, a tu nagle okazuje się, że jednak nie ma nic dostępnego, ale w sumie nie szkodzi. Zanim doczekaliśmy się na tę odpowiedź, sytuacja zdążyła zmienić się na tyle, że nawet wrześniowy termin stał się mało realny i doszliśmy do wniosku, że bezpieczniej będzie przełożyć na przyszły rok. Spytaliśmy, jak wygląda dostępność terminów późną wiosną/latem 2021 zaczęliśmy czekać na odpowiedź.

Odpowiedź nadeszła w piątek, 1 maja. Że ponownie przeprasza, że dopiero teraz i tak dalej, oraz że rozmawiała o naszej sytuacji z managerem restauracji i podjęli decyzję, że… takiego wała! Nie możemy zmienić terminu na dotychczasowych warunkach, bo im się to nie opłaca. Odwołać możemy, ale będzie się to wiązało ze stratą zaliczki. Tak, jest świadoma tego, że niedawno napisała nam coś zupełnie innego, ale to już nieaktualne. A tak w ogóle to musi nam się przyznać, że rok temu nie powiedziała nam całej prawdy. Normalnie nie zgadzają się na imprezy dla tak małej liczby uczestników, gdyż jest to dla nich żaden biznes, ale z wybraną przez nas datą tak się szczęśliwie złożyło, że mieli mieć w tym czasie inną dużą imprezę w sali balowej, uczestnicy której zarezerwowali prawie wszystkie pokoje, tak że w hotelu miało w tym czasie nie być żadnych innych gości, tylko oni i my, więc nie było problemu, żeby udostępnić nam na cały wieczór restaurację. Wie, że nie było to do końca uczciwe z jej strony, że to przed nami zataiła, ale tak jakoś wyszło. Tak więc od początku nie było mowy o możliwości jakiejkolwiek zmiany terminu, zaproponowała to, żeby być miła, licząc, że do tego nie dojdzie, ale skoro doszło, musi się wycofać ze złożonej wcześniej deklaracji.

Jeżeli chcemy przenieść naszą imprezę na przyszły rok, ustalenia z tego roku absolutnie nie wchodzą w grę, gdyż była to wyjątkowa sytuacja. Nie możemy dostać restauracji na wyłączność, gdyż nie opłaca im się jej zamknąć dla innych gości na imprezę dla zaledwie 30 osób, a dzieląc ją z innymi gośćmi będziemy im przeszkadzać. Mogą nam zaproponować dwa wyjścia. Opcja 1: rezerwacja stolików w restauracji w godzinach 18-20. Czyli żadnego blokowania stolików przez cały wieczór, do tego żadnego zwracania na siebie uwagi w postaci strojów ślubnych czy toastów. Przyjść normalnie ubrani, zjeść kolację i wypad (już widzę, jak ciągnę ludzi przez pół Europy i odstawiam im coś takiego). Opcja 2: Impreza w sali balowej, z tym że musimy zapłacić za 100 talerzyków oraz 100 miejsc noclegowych w hotelu (czyli kwota, za którą można kupić nowego SUVa), bo oni muszą wyjść na swoje. Nie muszę chyba dodawać, że ani jedna, ani druga opcja nie wchodziła dla nas w grę.

Zadzwoniwszy do hotelu, dowiedzieliśmy się, że Stella ma być w pracy we wtorek po południu. Zadzwonimy, będziemy dyskutować i zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Żeby nie było, w pełni rozumiem, że hotel musi wyjść na swoje i nie oczekuję, że będą specjalnie dla mnie zmieniać swoją politykę i ponosić straty. Ale oferowane warunki jest to coś, o czym klienta należy poinformować od początku i niech on zdecyduje, czy chce podjąć ryzyko, a nie ściemniać, obiecując gruszki na wierzbie, byle wyciągnąć zaliczkę, a potem napisać "sorry gregory, kłamałem, walcie się".


UPDATE z niedzieli 3 maja: albo pracownicy tego hotelu czytają Piekielnych, albo zadziałała telepatia. Dzisiaj dostaliśmy mail. Hotel najmocniej przeprasza za zaistniałą sytuację. Doszło ponoć do nieporozumienia między Stellą a właścicielką - właścicielka cisnęła na profit, nie zdając sobie sprawy, co zostało nam obiecane, Stella w nerwach napisała do nas mail i wyszło, co wyszło. W każdym razie zaproponowali nam termin na końcówkę maja 2021, dostaniemy restaurację na wyłączność, tak jak zostało nam obiecane, wszystkie ustalenia pozostają bez zmian, dodatkowo w ramach przeprosin zostawiają dla nas tegoroczne ceny, a nasi goście będą mieli nieograniczony dostęp do hotelowego spa. Wspaniałomyślnie się zgodziliśmy ;).

Skania

by Crannberry
Dodaj nowy komentarz
avatar Loira
8 8

Aż założyłam konto, by odpowiedzieć... Skoro wszystko było załatwiane mailowo i to pewnie poprzez jej służbowy e-mail to na pewno możecie coś zrobić. W końcu zapewniała, że nie ma żadnego problemu z przełożeniem terminu - zupełnie bezczelnie, wiedząc o tym, że kłamie... Podchodzi to pod doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem poprzez oszustwo. Jak nie będą chcieli Wam oddać zaliczki, postrasz prawnikiem. Walcz o swoje. I daj proszę znać w komentarzu co wynikło z rozmowy...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 maja 2020 o 1:27

avatar Crannberry
5 5

@Loira: Dokładnie tak jak piszesz. Wszystko mamy na piśmie z jej służbowej skrzynki. I jej deklaracje, i przyznanie się, że nas de facto oszukała. Tak więc mając ten argument, jesteśmy dobrej myśli, że uda nam się znaleźć satysfakcjonujące rozwiązanie. Stawianie sprawy na ostrzu noża i straszenie prawnikiem jest to ostateczność i coś, czego wolelibyśmy uniknąć. Z tej prostej przyczyny, że nie mamy alternatywy. Rezygnacja o odzyskanie zaliczki nic nam specjalnie nie daje, bo wówczas wracamy do punktu wyjścia i musimy od nowa szukać lokalu, co jest w tej chwili niewykonalne ze względu na zakaz podróży, który nie wiadomo kiedy się skończy. Wolimy się jakoś z nimi dogadać i jeśli będzie się dało, wypracować jakiś kompromis. Sami się przyznali, że nie byli uczciwi, są nam wobec tego coś winni i niech idą na ustępstwa. Zresztą trudno mi teraz gdybać, zobaczę jak się potoczy rozmowa i dam znać. Ale na pewno nie odpuścimy

Odpowiedz
avatar Jorn
-3 5

@Loira: Z tym oszustwem, to lekka przesada, ale oczywiście prawdą jest, że jeśli się na coś zgodzili, to nie mogą ot, tak sobie się wycofać.

Odpowiedz
avatar Balam
9 9

@Crannberry: Do 2021 zakaz podróży zostanie raczej zdjęty, więc jak najbardziej rezygnacja i odzyskanie zaliczki wam coś jednak daje. Jak was raz oszukała, nie ufałabym jej za grosz, szczególnie, że warunki, które postawiła są mniej niż niesatysfakcjonujące.

Odpowiedz
avatar Loira
4 4

@Crannberry: Cieszę się, że wszystko udało się załatwić i życzę szczęścia :) @Jorn Może przesada, ale to rżnięcie głupa przez panią konsultantkę podniosło mi ciśnienie - najwidoczniej bardziej nawet, niż samej Autorce, biorąc pod uwagę jej racjonalne podejście do tematu.

Odpowiedz
avatar LinaInverse
7 11

@starajedza Ty naprawdę musisz być za każdym razem złośliwa? Co jest z Tobą nie tak? Widzisz, też tak umiem.

Odpowiedz
avatar Balbina
11 11

@starajedza: Daj jej swój prywatny numer telefonu. W koncu pozna normalna osobe. Starąjędzę.

Odpowiedz
avatar iks
7 7

Opcja nr. 3. Masz w mailu podkładki, idź z tym do sądu. Wygrasz ładny hajs.

Odpowiedz
avatar Crannberry
7 9

@iks: To ostateczność. Bardziej niż na wygraniu hajsu zależy nam żeby wziąć ślub bez nerwów i stresu. Spróbujemy się najpierw dogadać, jak nie z nią, to z właścicielem obiektu. Głupi chyba nie są i wiedzą, że się podłożyli. Jeśli się nie uda i będzie to gadanie ze ścianą, będziemy walczyć o kasę. Obsmarować ich w social mediach tez zawsze zdążymy.

Odpowiedz
avatar Balam
8 10

@Crannberry: Podejrzewam, że właściciel obiektu niekoniecznie wie, że Stella się wygadała. Kazał jej zrobić rezultat, a ona musiała jakoś swój własny tyłek chronić, więc zwaliła na hotel.

Odpowiedz
avatar digi51
4 6

Kurcze, ale wdepnęliście w... Mega niefajny hotel. Takie gadki o tym, jak to dobrodusznie zgodzili się na małe wesele, mimo, że im się nie opłaca, można o kant tylnej części ciała rozbić. Żaden hotel ani restauracja nie organizuje czegoś takiego z dobroci serca, zwyczajnie szukają wymówek. Moim znajomym z Polski udało się bez komplikacji przełożyć całkiem spore (ponad 100 osób) wesele z czerwca na sierpień... przyszłego roku ;) Wszyscy dostawcy i usługodawcy się zgodzili, bo chyba słusznie stwierdzili, że lepiej pójść na rękę niż na siłę zgarnąć zaliczkę i zostawić po sobie smród. Absurdalne wymogi typu "macie nie zwracać na siebie uwagi"... byłam już na wielu imprezach w restauracjach (może nie wesela, ale komunie, rocznice, urodziny) i nigdy nie słyszałam o zakazie toastów, problemach z dawaniem prezentów czy ogólnie czymś nietypowym dla zwykłego obiadu czy kolacji. Restauracja, w której pracuję, też organizuje podobne imprezy i przy 50 miejscach już od 30 proponuje za naprawdę symboliczną opłatą wyłączność. Zresztą nie wiem, w czym problem, nawet jeśli taka impreza zwraca na siebie uwagę (no może jeść obiad obok stypy jest trochę dziwnie), ale grzeczny obiad weselny czy kulturalne urodziny to nawet miły akcent ;)

Odpowiedz
avatar Crannberry
3 3

@digi51: ależ oczywiście że nikt nie mówi tu o dobroci serca. Mieli na ten dzień zaplanowaną dużą imprezę, zwietrzyli okazję na dodatkowy biznes, bo my wynajęlibyśmy resztę pokoi. Z tym "niezwracaniem na siebie uwagi" to jest jakaś skandynawska obsesja. Rok temu obdzwoniliśmy kilkanaście hoteli wzdłuż całego wybrzeża od Helsingborga prawie po Karlskronę i w tych, gdzie nie odmówiono nam od razu, padał ten sam komentarz: możemy dostać wydzieloną część restauracji ale mamy "nie zwracać na siebie uwagi". Mój facet też ma lekkiego hopla na tym punkcie, więc coś musi być na rzeczy... Jaką kuchnię ma restauracja, w której pracujesz i gdzie się mniej więcej znajduje? Piszesz o tym miejscu fajne rzeczy, więc dobrze wiedzieć, że jest taka opcja, gdyby nam wypadła jakaś większa impreza tu na miejscu.

Odpowiedz
avatar digi51
1 5

@Crannberry: Kuchnia niemiecka, a znajduje się w pobliżu Viktualienmarkt. Wygląda z zewnątrz jak chatka Baby Jagi, więc ciężko pomylić z inną ;) Hmm, to chyba jednak sprawdza się tyle, ile wiem o Skandynawach, że są mocno wycofani i poważni. Tylko ciekawe, czy to wymysł hotelarzy i restauratorów czy faktycznie sami goście są tak radykalni, że im jakieś większe zgromadzenie w tej samej sali przeszkadza.

Odpowiedz
avatar niepodam
4 4

Znajomi pracowali i mieszkali w Szwecji przez 5 lat. Praca w międzynarodowym korpo. Gdy robili imprezę wszyscy zaproszeni Szwedzi przychodzili i pili w ciszy, podczas gdy reszta towarzystwa normalnie rozmawiała. Po czym dziękowali za świetną imprezę i szli do domu. Coś jest mocno na rzeczy z tym niezwracaniem uwagi.

Odpowiedz
avatar Ginsei
1 1

@digi51: To mi przypomniało, że raz byłam w pałacyku, gdzie dwa wesela naraz prowadzono (osobne sale balowe i jadalniane, żeby nie było ;) ). Ja miałam tylko sprawdzić, czy wybrany DJ nam odpowiada, a byłam świadkiem, jak goście wybierali sobie "lepsze wesele" :D Przechodzili między salami i z obcymi się bawili.

Odpowiedz
avatar KatiCafe
3 3

Cranberry czyli po seriach nieszczęśliwych związków udało się trafić być może na tego jedynego? :) Pozdrawiam - uwielbiam Twoje historie :)

Odpowiedz
avatar Crannberry
2 4

@KatiCafe: Dzięki, cieszę się bardzo :) Tak, już od prawie 4 lat jestem w pozbawionym dramatów związku z kimś zupełnie normalnym i oby tak pozostało... Pozdrawiam :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 7

@Crannberry: Życze ci wszystkiego najlepszego ale ja bym sie nie zdecydoala na trzecie małżeństwo, Bałabym sie, że po ślubie mu odbije ;)

Odpowiedz
avatar mama_muminka
4 4

Gratulacje znalezienia w końcu tego Jedynego :) Trzymam kciuki, żeby ten egzemplarz nadawał się na wspaniałych, a nie na piekielnych ;)

Odpowiedz
Udostępnij