Mam pewne uzależnienie, z którym walczę, jest to jedzenie z jednego z popularnych fast foodów. Jednak wiadomo, nie zawsze silna wola wygrywa, a raz na miesiąc takie jedzenie nie jest niczym złym, co nie?
Ostatnio więc zdecydowałam, że zamiast obiadu zjem jeden zestaw z ulubionej restauracji. Ze względu na wirusa, nie chciałam jechać komunikacją do restauracji, aby tylko odebrać jedzenie, zamówiłam to co chciałam przez jedną z popularnych aplikacji. Jedzenie szybko zostało zrobione (w końcu fast food), kurier odebrał. I przy samym wyjeździe z parkingu pomylił drogę.
Aby dojechać do mnie z fast foodu, trzeba skręcić w lewo. On pojechał w prawo. Spoko, stwierdziłam, że może to wina błędnego sygnału GPS. Potem, jak dalej w aplikacji pojawiało się, że dostawca jedzie jeszcze dalej, stwierdziłam, że może zaraz zauważy pomyłkę. Niestety tak się nie stało, czas dojazdu zaczął się wydłużać, aż w pewnym momencie z 5 planowanych minut zrobiło się 10. Dostawca stanął w miejscu, a następnie zaczął kręcić się po okolicznych małych dróżkach. Jednak w końcu jest! Udało się, zaczął kierować się w moją stronę, a czas zaczął się zmniejszać.
Jednak nie byłoby tak pięknie. Dojeżdżając do mojego bloku podjechał pod niego, a potem ruszył drogą dalej. Następnie skręcił w prawo, znowu w prawo (mój i cztery inne bloki umiejscowione są w środku kółka, gdzie kółko, to drogi dojazdowe). Następnie stanął przy moim bloku z drugiej strony i zaczął się cofać z powrotem tam skąd przyjechał. Tym razem jednak stanął z tej strony bloku, którą już raz mijał i widziałam, że rowerem podjechał pod moją klatkę. Cud! Znalazł wejście, zadzwonił domofonem.
Zaznaczyłam wcześniej, aby kurier moje zamówienie zostawił pod drzwiami. Czekałam więc stojąc i patrząc przez judasza jak moje jedzenie jest dostarczane. Słyszałam kroki na klatce schodowej, widziałam jak na foto komórce światło zapala się piętro niżej i to wszystko. Kurier zatrzymał się na niższym piętrze. Chwilę tak postałam, wyjrzałam zza drzwi, podeszłam do schodów, aby wychylić się i zobaczyć, czy coś się stało piętro niżej. Zobaczyłam dostawcę, zostawiającego moje jedzenie pod innymi drzwiami. Od razu zeszłam niżej, powiedziałam, że pomylił numery mieszkań, on zdziwiony, patrzy na numerek, a tam 60 (mój 62). Zaczął przepraszać, przekazał mi torbę z jedzeniem i się pożegnał. Jedzenie oczywiście dojechało zimne (a wiadomo, te z fast foodów najlepiej smakuje ciepłe, jednak podgrzanie w piekarniku albo mikrofalówce to jednak nie to samo). Jak nigdy staram się negatywnych ocen nie wystawiać (zwykle wystawiam pozytywne, jak dostawa przebiegnie szybko), tak tym razem wystawiłam negatywa, wraz z opisem o pomylonej drodze i pomylonym numerze drzwi.
Ja rozumiem, że może nie znał okolicy, jednak nie po to aplikacja ta posiada GPS, aby pojechać w odwrotną stronę, następnie jeździć w kółko po osiedlu nie mogąc znaleźć ulicy i numeru bloku (mój blok ma idealnie widoczny znaczek z numerem, a także i wielki napis na bokach). Zrozumiałabym gdyby nie mógł znaleźć klatki schodowej (a jest ich z 10). Tak samo i dzwonił pod poprawny numer, jednak chciał jedzenie zostawić pod drzwiami, które miały zupełnie inny numerek. Gdybym nie zauważyła, pewnie zadzwoniłby dzwonkiem, albo zapukał, a sąsiedzi zjedliby moje zamówienie. Dostawa, która zwykle trwa 5 minut, zajęła mu 20.
EDIT: Dużo ludzi w komentarzach pisze, że pomylić się to ludzka rzecz, że nie było to celowe, umyślne, nie zrobił tego złośliwie. Jednak czy zamawiając jedzenie z dowozem to powinnam się cieszyć, że w ogóle do mnie dotarło, nie patrząc na jego drogę i to w jakim stanie dojechało do mnie? Rozumiem, że każdy może się pomylić, jednak ten kurier był niekompetentną osobą. Gdybym nie uważała, prawdopodobnie nie miałabym nawet czego zjeść, bo odebraliby to moi sąsiedzi. Czy zamawiając jedzenie z dostawą nie powinnam wymagać aby jedzenie dotarło w miarę CIEPŁE, pod WŁAŚCIWY adres?
Ze względu na wirusa unikasz komunikacji miejskiej, a nie boisz się zamawiać jedzenia? Ja dzięki tej epidemii przestałem żreć takie rzeczy, bo wcześniej to ciągle zamawiałem znane i lubiane "amerykańskie" kurczaki.
Odpowiedz@Cut_a_phone: Od początku epidemii zamówiłam tylko raz ;) Dlatego też wybrałam, aby dostawca zostawił jedzenie pod drzwiami, abym nie miała z nim kontaktu. Przez takie zamówienie na pewno jest o wiele mniejsza szansa aby się zarazić niż w komunikacji, no a jak pisałam, uzależnienie, dało o sobie znać;)
Odpowiedz@misguided: mnie bardziej chodziło o to, że na jedzeniu coś może być. Jak kucharz albo pakujący będzie zarażony.
Odpowiedz@Cut_a_phone: Mimo, że od początku pandemii nie jeżdżę komunikacją (bo mogłam z tego zrezygnować) to i tak nie wariuję i nie staram się aż tak bardzo uważać na cokolwiek z zewnątrz. Wiadomo, nosze maseczkę, w sklepach rękawiczki, za każdym razem dezynfekuję ręce i telefon, ale też nie popadam w strach przed czymkolwiek co jest poza moim mieszkaniem
Odpowiedz@Cut_a_phone: a przed pandemią jaką miałeś gwarancję, że na jedzeniu czegoś nie było? Wtedy również było ryzyko, że kucharz albo pakujący był zarażony jakimś syfem.
Odpowiedzbez przesady, przecież na złość ci nie robił. to już zresztą kara za lenistwo wyższe, bo też mogłaś rowerkiem w 5 minut.
Odpowiedz@miyu123: Akurat rowerku swojego nie mam, a miejskie zamknięte ;) Nie po to zamawiałam przez aplikację, w której liczę, że moje zamówienie powinno być poprawnie dostarczone, żeby nie wymagać tego. Ja sama w pracy mogę robić kupę baboli, bo przecież nie zrobiłabym tego na złość;) Osoba wybierająca taką pracę musi się liczyć z tym, że jednak chociaż trochę ogarnia sposób działania GPS w komórce (lub innym urządzeniu). Jak pisałam, nie byłabym zła jakby pomylił klatki, albo nawet jakby do mnie napisał z pytaniem o wskazówki dojazdu, ale nawet pomylić numerek drzwi mieszkania?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 maja 2020 o 17:23
@misguided: to zapewne nie on zapisywał nr mieszkania, więc to akurat nie jego pomyłka. oby karma odpłaciła ci się podobnie i by za nawet najdrobniejsze uchybienia leciał grad skarg.
Odpowiedz@miyu123: Tak, ja zapisałam numer mieszkania w aplikacji, w której mu się ten adres pojawiał, użyłam zapisanego wcześniej (2 lata temu) adresu, poprawnego. Wcześniejsi kurierzy idealnie trafiali pod moje drzwi. Jeszcze po dostawie upewniłam się jaki adres był wpisany. To nie była jedna wtopa, on dosłownie pomylił wszystko w dostawie. Gdybym ja tak myliła się u mnie w pracy, to bym już dawno wyleciała, bo byłabym niekompetentnym pracownikiem. Dziwne, że jeżeli zdecydowałam się na płatną dostawę to jednak wymagam, aby jedzenie było ciepłe i dostarczone pod właściwy adres? Obstawiam, że nawet przy darmowej dostawie tego zwykle się wymaga
Odpowiedz@misguided: Sama też raz piszesz o fast foodzie, raz o restauracji.
Odpowiedz@Jorn: A czy fast food to nie restauracja?;) Zwykle stwierdzenie restauracja fast food jest poprawne, ale jak już tak się czepiamy to mogę zmienić wszędzie aby było fast food, co z tego, że ciągle będę powtarzać to samo wyrażenie
Odpowiedztaaak "nie żyjesz w określony przezemnie sposób to należy ci się kara!" (no bo jak ktoś śmie w ogóle zamówić jedzenie zamiast jechać samemu po nie?) Kurde ludzie, ona ZAPŁACIŁA za tą dostawę. Więc ma prawo wymagać że ktoś wykona swoją pracę dobrze.
Odpowiedz@misguided: nazwać fast food restauracją to jak nazwać salową w szpitalu lekarzem. Buda z kebabem ma więcej wspólnego z restauracją niż mcD czy BK. Sama tam czasem jem, ale lepszej jakości żarcie dostaniesz z zamrażarki w supermarkecie, a przyjemniejsze warunki jedzenia masz na ławce na dworcu koło meneli.
Odpowiedz@misguided: Fast food to nie jest restauracja. W restauracji kelner przynosi ci jedzenie do stolika.
Odpowiedz@Jorn: W McDonald's również obsługa przynosi posiłek do stolika, jeśli sobie zażyczysz.
OdpowiedzZatem opisałaś w tej przydługiej historii, że dostawca spóźnił się 5 minut i dostałaś zimne żarcie. No straszne, nie wiem jak Ty się po tym pozbierasz! W dodatku gość nie zrobił tego umyślnie, ludzka rzecz, a Ty przeżywasz to jakby Ci się straszna krzywda stała od kogoś, kto działał z premedytacją.
Odpowiedz@layla999: Nie 5 minut tylko zamiast 5 minut dostawy, trwała ona 20. Oprócz tego on wszystko pomylił i drogę i adres. Czy zamawiając dostawę nie powinnam wymagać aby jedzenie doszło na wskazany adres i żeby było ciepłe? Może i nie zrobił tego umyślnie, ale mnie w mojej pracy nie pytają czy zrobiłam błąd umyślnie czy nie. Zrobiłam błąd więc ja za niego odpowiem, dostanę naganę, albo osoba zlecająna zrobi mi awanturę.
Odpowiedz@layla999: Jakby autorka zrobiła dostawcy aferę i zwyzywała go ileś pokoleń wstecz to można by założyć, że przesadziła, a on się tylko pomylił. Ale opinie są po to, żeby je wystawiać, wypełnił swoje obowiązki kijowo więc co w tym złego, że napisała prawdę? Jedyne co to nie rozumiem po co to jeszcze opisywać na Piekielnych, bo to trochę pierdoła, no ale to już kwestia gustu.
OdpowiedzGadałam kiedyś z Brytyjczykiem, który twierdził, że jego naród jest najgorszy na świecie jak chodzi o narzekanie, że ludzie wypisują do PM skargi na powolnych listonoszy, na opadające liście z drzew, nieprzyjemnie patrzących dozorców itp. Otóż, moi mili, chyba nie jesteśmy wiele gorsi.
Odpowiedz@JW3333: Więc powinnam dostawcy pogratulować, że to jedzenie w ogóle do mnie dotarło?;)
Odpowiedz@JW3333: w UK nie mieszkałam, ale Niemcy piszą skargi, bo kasjer nie życzył im miłego dnia albo kelner nie zapytał w trakcie posiłku czy smakowało. Widzę, że kandydatów do podium nie brakuje.
Odpowiedz@JW3333: Serio? Jak zamawiam jedzenie oczekuję że będzie na czas i ciepłe to jest normalna rzecz a nie jakiś nie wiadomo wielki wymóg. Ja napisałem kiedyś skargę bo spóźnili się z dostawą o ponad godzinę i nie uważam tego za coś złego. Zawarli ze mną umowę i się nie wywiązali i tyle a w przypadku jedzenia godzina to sporo jak siedzisz głodny
OdpowiedzGPS bywa zawodny. Czasami prowadzi jakimiś dziwnymi skrótami. Czasem wybierze zły adres. Nie było numeru telefonu do kuriera? Nie dało się z nim skontaktować?
Odpowiedz@pasjonatpl: Był, pisałam do niego, gdy się zorientowałam, że za daleko pojechał, tak samo jak krążył wokoło mojego bloku. Prawdopodobnie inaczej by jedzenie do mnie nie dotarło w ogóle. Mi jednak nigdy przy wyborze mojego adresu domowego GPS nie pokazuje tego w drugiej części dzielnicy
Odpowiedz" kurier był niekompetentną osobą. Gdybym nie uważała, prawdopodobnie nie miałabym nawet czego zjeść, bo odebraliby to moi sąsiedzi. " Zwalasz w tym winę na kuriera, podczas gdy on akurat na to mógł nie mieć żadnego wpływu. Osoba przyjmujaca zammowienie rzadko kiedy jest ta sama ktora dowozi. Kurier to nie jasnowidz - dostarczył zarcie pod ten adres, jaki mu przekazano. Więcej - to, że źle pojechał tez niekoniecznie musiało być jego winą - gps bywa zawodny i potrafi prowadzic w najdziwniejsze okolice. Do tego, jeśli dostał adres z jakimś błędem, mogło mu pokazywac jakas ulice zupelnie od czapy. To, ze tobie twoj adres nie wyswietla sie w drugiej czesci miasta, nie jest zadnym wyznacznikiem - zarowno sprzet, jak i programy sie od siebie roznia, a co za tym idzie - rozne bledy sie zdarzaja. Sama mialam kiedys sytuacje, ze bedac przy jednej z glownych ulic u mnie w miescie, kierowcy ubera pokazalo, ze jestem jakies 5km dalej, w miejscu gdzie nawet droga nie dochodzi. Do tego jeszcze ci powiem, ze "zostawianie pod drzwiami" jest o kant zadu potłuc - tak czy inaczej masz zarazki na kazdym, pojedynczym opakowaniu danego zarcia, masz zarazki osob przygotowujacych, do tego tez na torbie w ktora wszystko wrzucono masz to co na rekach mieli kurier, osoba przygotowywujaca - a i rowniez wszystko co bylo na twojej wycieraczce - czyli caly przeglad zawartosci swoich (i kazdego, kto bywal na twojej wycieraczce) podeszew
Odpowiedz@Iras: W aplikacjach uber eats i glovo kurierzy posiadają adres. Może i miał zły, ale czemu na poprawny numer mieszkania dzwonił domofonem, a jedzenie podstawiał pod zły?
OdpowiedzMówicie, że GPS jest zawodny, ale z historii wynika, że kurier korzystał z tego samego GPS co autorka, czyli tego w aplikacji, więc drogę pokazywał mu tę samą. Podejrzewam, że kurier słabo czyta mapę i zrobił to samo co często zdarza się kobietom (bez urazy, też jestem kobietą i też moja orientacja świetna nie jest): spojrzał na mapę i źle ją odczytał. Telefon pewnie miał w kieszeni, a nie przed sobą, więc nie od razu się zorientował. Historia oczywiście trochę zbyt dramatycznie napisana. Kurier też człowiek, być może pracował pierwszy dzień i był w stresie albo się zamyślił, bo miał problem, szybko zerknal na mapę, schował telefon i źle pojechał. Zamówienie dostarczył, nawet przeprosił. Zawsze mnie ciekawi czy ludzie tak naskakujący na innych nigdy w życiu nie popełnili błędu? Bo nikt nie mówi, że ten kurier to robi nagminnie, tego autorka nie wie.
Odpowiedz@Kaleb: Jeśli nagminnie dostaje pozytywy, to jednorazowy negatyw mu nie zaszkodzi. Jeśli zaś, większość ocen ma negatywnych - to się do tej pracy nie nadaje i już.
Odpowiedz@Kaleb: Z doświadczenia kuriera powiem , że ten mógł mieć dwa zamówienia na podobne adresy. W firmie w której pracowałam to aplikacja określała w jakiej kolejności mam je odebrać k dostarczyć. Jest to bardzo możliwe że kiedy kurier pojechał za daleko dostarczal inne zamówienie.
OdpowiedzSzczerze? Też bym pewnie wystawiła negatywna ocenę, po to te oceny są. Czy opisywała bym, jak to ucierpialam i jakie to piekielne, że czekałam 20 minut zamiast 5? Nie.
OdpowiedzCzytam te komentarze i chyba cześć ludzi się nudzi. K...a, skoro zamawiam jedzenie skądkolwiek to wymagam, żeby było JADALNE ( czyt - cieple, dobre, etc). I k...a są telefony , nawigacje etc. Więc w czym problem? Sam woziłem niedawno jedzenie i jeśli były jakiekolwiek wątpliwości to po prostu ruszałem głową i DZWONIŁEM ( ot taka skomplikowana dla niektórych rzecz). Więc wszystkie głosy na minus uważam za idiotyczne. I tyle.
Odpowiedz@trolik1: Zgadzam się. A część ludzi się nie nudzi, tylko sądzi, że niezależnie od tego jak ch_ujowo będą wykonywać swoją pracę - to przecież pozytywy im się i tak należą. Że czegoś tam nie ogarniają - no to nie ich wina, czegoś tam ktoś im nie powiedział (nie ich wina), pomyłki są rzeczą ludzką (niczyja wina)... Bo pozytywy powinno się dostawać nie za finalny efekt wykonywanej roboty, tylko za dobre chęci. A jak się coś spieprzy - no to chyba niespecjalnie?
OdpowiedzCo do dopisku - przeczytałam komentarze i myślę, że nie chodzi o to, że masz się cieszyć, że w ogóle dostałaś jedzenie, mimo, że za późno i zimne, tylko wiesz, ta historia jest tak średnio piekielna. Większość z nas pokręciłaby z niezadowoleniem głową i może nawet wystawiła odpowiednią ocenę, ale mało kto zadawałby sobie trud opisania tu tej sytuacji ze szczegółowym opisem drogi i Twojego spotkania z kurierem. To po prostu brzmi jak szukanie piekielności na siłę, tam gdzie pojawiło się niedociągnięcie.
Odpowiedz@digi51: Ciekawe, czy gdybyś swoim gościom kazała czekać na zamówienie godzinę, w dodatku, gdyby zapłacili z góry, a ty przyniosłabyś zimną kawę - to czy uznaliby to za lekkie niedociągnięcie? Aha. Zapomniałam dodać, że zamówienie przyniosłabyś do innego stolika.
Odpowiedz@Armagedon: Owszem, to są niedociągnięcia. Stacjonarnie zazwyczaj nie ma szans przynieść nic zimnego, bo jak jest zimne to się tego nie wynosi. Długie czekanie - zdarza się. Niestety, kuchnia jest jedna, bar jest jeden, tylko oczywiście trzeba to gościowi powiedzieć. Ale nie chcę się wypowiadać z perspektywy pracownika, bo jeśli coś takiego by się zdarzyło to oczywiście jest to naprawdę żenujące, ale z perspektywy gościa czy zamawiającego - to żadna różnica czy płatne z góry czy po konsumpcji, stacjonarnie czy z dostawą - albo jest tak źle, że nie jem i żądam zwrotu pieniędzy albo nie płacę, ale jest tak sobie i jem, płacę i co najwyżej po wszystkim przewracam oczami. To pierwsze - skoro byłoby aż tak beznadziejnie to może uznałabym, że się tu nadaje. To drugie - sytuacja z kategorii "letnich", za mało piekielna, żeby tu wrzucać. Autorka uznała inaczej, no ok, ja mam inne zdanie podobnie jak ta część komentujących, która do historii odniosła się krytycznie. Po to mamy plusiki i minusiki i sekcję komentarzy.
OdpowiedzOde mnie minus, bo o ile fakt, że historia może i piekielna to beznadziejnie napisana. Z opowiastki na 5 zdań zrobiłaś elaborat na kilka akapitów, większość treści jest zbędna.
OdpowiedzBawią mnie te komentarze. Zamawiając jedzenie z dostawą, powinniśmy dostać je ciepłe i pod właściwy adres. Po coś zatrudniają tych kurierów. A wy rzucacie się do autorki, że zamówiła, zapłaciła i jeszcze ma czelność oczekiwać, że dostanie swoje zamówienie. Serio? Rozumiem, że wy jak idziecie do restauracji to nie macie problemów z tym, że kelner przyniesie zimne żarcie i jeszcze podstawi je innemu klientowi? Taka sama zasada jest z dostawą. Płacisz za dowóz ciepłego jedzenia i takie masz otrzymać. Jeśli kurier nie potrafi posługiwać się GPSem to może warto go nauczyć? W końcu to jego praca. To tak jakby kucharz próbował przygotować jedzenie, nie potrafiąc obsługiwać kuchenki. Jest pandemia, restauracje tracą klientów i ich jedyne źródło utrzymania to oferty na wynos, więc skoro już oferują dowóz to powinni pilnować, aby kurier był wystarczająco wyszkolony, aby dowieźć to żarcie ciepłe.
OdpowiedzZamawianie jedzenia z fastfoodu to jakaś ściema. Słyszę w radiu ciągle jakieś kretynizmy typu zamawiaj - dostarczymy, a jak chcę zamówić to nie, tam nie dostarczamy. No to po co taka idiotyczna reklama? Jak dostarczają to niech dostarczają wszędzie, a jeśli nie to niech sami żrą. Przy czym nie mieszkam w Bieszczadach, na pustyni, czy gdzie tam. Okolice Grójca to też koniec świata?
Odpowiedz@tatapsychopata: z moich obserwacji nawet w Warszawie nie wszędzie dostarczają xD mam kolegę który mieszka na pograniczu Pragi, targówka i Białołęki i dostawa kończy się u niego ulice wcześniej
Odpowiedz@tatapsychopata o kurcze, tatapsychopata jest z moich okolic!
OdpowiedzTen wpis jest dla mnie...piekielnie smutny...dlaczego? Ludzie tracą bliskich, pracę, plany i marzenia...siedzą w domu, wpadają w stres, po prostu się boją, itp... A dla Ciebie jest problemem dostać zimne (dobra-ukochane) jedzonko kwadrans później? Jakim malostkowym człowiekiem się jest kiedy tyle textu poświęca się opowieści o śledzeniu w alpce Kuriera z jedzonkiem? Kurier, ekspedientka, sprzątaczka-to są teraz 'bohaterowie'. To oni muszą chodzić do pracy, doniscic-przewozić nam różne rzeczy, abyśmy mogli być bezpieczni... Trochę empatii nikomu nie zaszkodzi...
Odpowiedz@Kedked: o jak ja uwielbiam takie komentarze z dupy. inni mają gorzej, więc autorka nie ma prawa się zdenerwować czy zesmucić? każdy ma prawo być smutny z jakiegokolwiek powodu, nawet najbardziej błahego :)
Odpowiedz@Kedked nie masz prawa w takim razie marudzić nigdy, na nic, zawsze ktoś znajdzie sobie większy problem.
Odpowiedz