Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Https://piekielni.pl/86110 To jedna z moich poprzednich historii, w której napisałam, między innymi,…

https://piekielni.pl/86110

To jedna z moich poprzednich historii, w której napisałam, między innymi, że uważam za piekielne, że dziecko w trzeciej klasie nie zna tabliczki mnożenia.

Wydarzenia z dnia dzisiejszego zmusiły mnie jednak do ponownego przyjrzenia się tamtej sytuacji i wiem już, że tabliczka mnożenia nie ma tu nic do rzeczy.

Otóż W. napisała w swoim zeszycie ćwiczeń: 5x6=11 czyli zamiast mnożyć, dodawała. I to mnie zbulwersowało - nikt nie wyjaśnił temu dziecku, na czym polega mnożenie (albo nie słuchała...). Gdyby policzyła to systemem 6+6+6+6+6=30, nic bym nie mówiła.

Ale dziś chciałabym opisać równie piekielną sytuację, która przywołała wspomnienie tamtej:

Zadanie z matematyki: Do przygotowania ćwierć litra soku potrzeba czterech marchewek. Oblicz, ile marchewek potrzeba do przygotowania: (po myślnikach obliczenia N.)

pół litra soku - 4+4=8
litra soku - 8+8=16
dwóch litrów soku - 16+16=32
trzech litrów soku - 32+16=48

I, jak się okazuje, jest źle, zadanie do poprawy. Bo to było zadanie na mnożenie. Co nie zostało ujęte w poleceniu, przepisywałam wiernie. Teoretycznie rozdział dotyczy mnożenia.

I dla mnie nie jest problemem to, że N. musi zrobić to zadanie drugi raz, tym razem "dobrze". Musi, to zrobi. Ale takie tłamszenie samodzielnego myślenia (bo tak to interpretuję) jest sprzeczne z moją naturą, z moich charakterem. Jedyne co mogę powiedzieć N., to "było zrobione dobrze, ale w programie nauczania jest napisane że masz tu mnożyć i ja nic na to nie poradzę, i p. E. też nie".

Nie wiem, dla mnie takie tłumaczenie wypada cholernie blado. Mnie to nie przekonuje, więc jak mam tym argumentem przekonać dziecko? Mam jej już teraz powiedzieć, że celem systemu edukacji jest zniszczenie samodzielności i indywidualności uczniów? Nie chcę, żeby to spotkało moje dziecko, chcę żeby pozostała bystra, myśląca i otwarta. Mam jeszcze przykładać do tego rękę?

nauka zdalna

by singri
Dodaj nowy komentarz
avatar Iras
9 13

To, że klucze likwidują samodzielne myślenie jest wiadome od dawna. Kwestia jaka tu jest to jednak nie czepianie sie samodzielnego myślenia, a tego ze dziecko ma najwyraźniej z tym problem. Skoro dział dotyczy mnożenia, to to, że należy mnożyć, a nie dodawać jest tu tak naprawdę oczywiste. Sory, ale w 3 klasie dziecko powinno byc w stanie na tyle samodzielnie myśleć, by jednak wiedzieć co akurat przerabiają

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
-2 10

@Iras: Nie pamiętam, żeby w dorosłym życiu były jakiekolwiek "działy". Jeśli potrafisz rozwiązać problem inaczej, tak też robisz. Liczy się poprawny efekt przy braku (lub minimalizacji) strat. Jeśli w treści zadanie nie było wyjaśnione, że trzeba skorzystać z mnożenia, to inwencja własna powinna być dopuszczalna.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 7

@kartezjusz2009: nie. Nigdy nie była i nigdy nie będzie dopuszczona 'inwencja własna' w nauczaniu pewnych zagadnień. To nie ma nic wspólnego z kreatywnym rozwiązywaniem problemów, a z ćwiczeniem ściśle określonego zagadnienia. Kreatywnością możesz się wykazywać właśnie w życiu codziennym.

Odpowiedz
avatar Michail
-2 4

@kartezjusz2009: W celu zdobycia pieniędzy jednak preferuje się pracę zarobkową w jakiejś formie niż rozbój i rabunek. Nie zawsze cel powinien uświęcać środki. Zadanie powinno być zaliczone i prośba o ponowne rozwiązanie z wykorzystaniem mnożenia.

Odpowiedz
avatar nyktimene
3 5

@kartezjusz2009: Lekcje matematyki są pewnego rodzaju treningiem różnorakich umiejętności. W przypadku córki autorki na lekcji trenowano umiejętność używania mnożenia do rozwiązywania zadań z treścią. Wyobraź sobie inny trening, np koszykówki. Dziś trenujemy rzuty do kosza. Trener ustawia dzieci w odległości 5m od kosza i wydaje polecenie: proszę trafić piłką do kosza. Dzieciaki rzucają, jednym się udaje, innym nie, ale po kilku rundach nabierają wprawy. Jedno dziecko dostaje piłkę, zaczyna kozłować w kierunku kosza, łapie piłkę, rzuca spod samego kosza. Trener jest niezadowolony. Dlaczego? Wykonując ćwiczenie w ten sposób, dziecko nie łamie zasad gry w koszykówkę. Jednak nie nabiera wprawy w rzucaniu piłką z dalszych części boiska, co było tematem zajęć. Tak samo dziewczynka rozwiązująca zadanie przy pomocy dodawania nie łamie reguł matematyki i jej rozwiązanie jest prawidłowe, a jednak nauczyciel może nakazać jej powtórne wykonanie zadania omawianą właśnie metodą. Robi to po to, żeby dziecko nabrało wprawy w wykorzystywaniu mnożenia do obliczeń. Ważną sprawą jest uświadomienie dziecku, że musi wykonać zadanie ponownie nie dlatego, że zrobiło je ŹLE, tylko dlatego, że powinno nauczyć się również robić je INACZEJ. I mądry nauczyciel napisze dziewięciolatce: "Wymyśliłaś ciekawy sposób na rozwiązanie tego zadania. Wszystkie wyniki są prawidłowe. Brawo! Zastanów się, jaki związek ma to zadanie z tematem ostatnich lekcji i przyślij mi jutro rozwiązanie, w którym używasz mnożenia".

Odpowiedz
avatar Janek_snieg
1 3

@Iras z jednej strony rozumiem, że dziecko powinno domyślić się, że powinno użyć działania, którego właśnie się uczą, ale z drugiej nie jestem przekonana. Nieszablonowe myślenie nie powinno być ganione, zwłaszcza jeżeli w poleceniu nie ma słowa na temat mnożenia. Dziecko poradziło sobie tak, jak umiało, jak było dla niego najprościej. Czy naprawdę w dobie smartfonów bardziej potrzebna jest umiejętność mnożenia/dzielenia pod kreską/potęgowania liczb ujemnych, czy radzenia sobie z problemami i samodzielnego myślenia?

Odpowiedz
avatar Iras
0 4

No nie do konca "powinna być dopuszczalna inwencja własna" - skoro ucza się mnożenia, to oczywiste jest, że użyta metodą ma tu być mnożenie. Analogiczna sytuacja by tu była, gdyby na polskim dziewczę było w trakcie przerabiana "Pana Tadeusza", zadaniem bbyłoby "napisz rozprawkę o głównym bohaterze" a dziewczę pacnęłoby jaką charakterystykę, albo rozprawkę, tyle że o kimś z dziadów. Kij, nawet jeśli to co napisała byłoby na 5 - sory, ale nie takie było zadanie. W życiu dorosłym są "działy" - są absolutnie wszędzie i dotyczą praktycznie wszystkiego - tyle, że z częścią z nich nie ma tak wygodnie, że ci ktoś je praktycznie palcem pokazuje, a inne są tak oczywiste, że nawet się ich nie dostrzega - jak choćby szczegół, że po chleb idziesz do piekarni/spożywczaka, a nie do meblowego

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
-1 1

@Michail: Przeczytaj proszę uważnie jeszcze raz mój komentarz. Rozbój i rabunek nie jest brakiem (lub minimalizacją) strat. Praca zarobkowa jest. @nyktimene: słusznie piszesz. Nie należy ganić ucznia, ale wyjaśnić mu, że dane zadanie powinno zostać wykonane przy użyciu nowych metod. Uważam, że odpowiednia notka powinna być przed treścią wszystkich zadań (np.: "zadania do działu") albo w samej treści. A jeśli jej nie ma, to nauczyciel powinien napisać to, co jest na końcu komentarza (lub podobne).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 14

Jak był dział "mnożenie" to zadania w tym dziale wymagały mnożenia. Jak był dział "potęgowanie/pierwiastkowanie" - tak samo. Jak był dział "twierdzenie Talesa" to trzeba było je rozwiązywać wedle tego twierdzenia. Czemu nagle tak proste i oczywiste rzeczy trzeba tłumaczyć? Każdy podręcznik jest tak sformułowany - masz jakieś twierdzenie/tezę/zagadnienie i masz podane przykłady na to i ćwiczenia dla zrozumienia i nabrania wprawy. Przecież to logiczne. Podręczniki akademickie też tak są sformułowane. Jak np w fizjoterapii dział 'fizykoterapia' i masz za zadanie zaprojektować schemat leczniczy na np łokieć tenisisty, to też robić to z wykorzystaniem narzędzi fizykoterapeutycznych (np laser, ultradźwięki), a nie wrzucasz tam np masażu czy akupunktury, mimo że można osiągnąć takie same/lepsze wyniki. Nauka samodzielnego myślenia tego właśnie wymaga - uczy różnorodnych sposobów rozwiązywania konkretnych problemów.

Odpowiedz
avatar voodoodoll
-1 5

Szczerze, to gdyby dziewczynka była w późniejszym etapie nauczania, to bym się zgodziła.Ot, czasami łatwiej zrobić coś inaczej. Jednak rozwiązując zadania w ten sposób, później nie będzię nadążała za innymi i materiałem (nie ogarnie np. potęgowania).

Odpowiedz
avatar Janek_snieg
3 5

Na uczelni pedagogicznej nasz wykładowca zawsze kładł na to nacisk - nie można mówić dziecku, że ćwiczenie "jest źle", tylko dlatego, że użyło innej metody. Prawdziwy pedagog powinien w takiej sytuacji ocenić, że zadanie zrobione zostało poprawne, a następnie zadać inny przykład, niemożliwy lub bardzo ciężki do zrobienia proponowaną przez dziecko metodą. Tu na przykład: "Bardzo dobrze, widzę że wykorzystałaś dodawanie! Ale teraz spróbuj policzyć, ile trzeba marchewek do zrobienia 28 litrów soku!" żeby pokazać, że to nie jest czepialstwo nauczyciela, tylko lepszy sposób na niektóre działania. Ale do tego nauczyciel musiałby mieć i czas na pracę indywidualną z uczniami, i chęci, a przede wszystkim rzetelne przygotowanie do zawodu.

Odpowiedz
avatar Felina
0 2

Ha. Ja lata temu w podstawówce też tego doświadczyłam, chociaż może w nawet bardziej absurdalnej postaci. Było zadanie na mnożenie, trzeba było cyframi zapisać to, co przedstawiono na obrazkach i obliczyć. Na przykład trzy bukiety po pięć kwiatków zapisać 3*5=15. Miałam źle, bo w którymś przykładzie (a może - o zgrozo! - kilku przykładach) zamieniłam zapis 4*3 na 3*4. Przecież cztery kiście po trzy banany to co innego niż po trzy banany w czterech kiściach.

Odpowiedz
avatar livanir
2 4

Jak klient będzie miał wszystko zrobione przez Ciebie w jednym programie (np. Java), a szef ci każe zrobić dla niego jakąś dodatkową funkcje, to zaczniesz pisać w np. C++, bo "szef powiedział, że mam zrobić funkcję, a nie że mam zrobić funkcje w Java"? Jak kierowniczka każe Ci wyłożyć towar, to wyłożysz chusteczki, chociaż masz w tym tygodniu przypisane warzywa "bo kierowniczka kazała wyłożyć towar, a nie wyłożyć warzywa!"?

Odpowiedz
avatar singri
0 2

Zanim historia zostanie zarchiwizowana, dziękuję wszystkim za komentarze i poświęcony czas. Pomogliście mi ochłonąć i spojrzeć na to z innej perspektywy. Dziękuję.

Odpowiedz
Udostępnij