Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Krótka historia o roszczeniowości pracowników w dobie kryzysu. Pracuję w dużym korpo.…

Krótka historia o roszczeniowości pracowników w dobie kryzysu.

Pracuję w dużym korpo. Skomputeryzowanym. Ponad połowa pracowników od zawsze wyposażona z laptopy, wiele osób z uprawnieniami do okazjonalnej pracy z domu, pracownicy "słuchawkowi" obowiązkowo w biurze, bez możliwości brania sprzętu do domu.

I tu pojawia się COVID-19. Firma w mniej niż miesiąc implementuje rozwiązania software'owe umożliwiające wysłanie "słuchawkowych" do domu, wydaje dodatkowe monitory dla tych, którzy już mieli laptopy, generalnie w momencie, w którym rząd sugeruje telepracę, my jesteśmy już w 60% implementacji, do połowy kolejnego tygodnia praktycznie cała firma siedzi w domu.

No i tu zaczyna się marudzenie.

- Ale mnie się źle pracuje z domu, tu mi dzieci krzyczą!
- No dobrze, mam laptopa i ekran, ale skoro nie mam biurka i wygodnego krzesła, to czy można powiedzieć, że firma zapewniła mi godne stanowisko do pracy?
- No przecież firma nie może oczekiwać ode mnie takiego samego poziomu wydajności, co w biurze..

Większość tego typu tekstów została ucięta bardzo krótko - praca z domu jest ZALECENIEM, nie obowiązkiem. Jak komuś się nie podoba, to może przyjechać do biura, jest otwarte. Co nie zmienia faktu, że nasza firma ogarnęła sprawę modelowo, nadszarpnęliśmy dla pracowników finanse i łańcuchy dostaw (bo był potrzebny dodatkowy sprzęt), a każdy widzi tylko koniuszek własnego nosa i odrobinę ograniczoną wygodę, bo zamiast fotela za 1000 zł siedzi na krześle w kuchni...

pracownicy

by Grav
Dodaj nowy komentarz
avatar GoshC
15 17

Ci narzekacze powinni zostać zwolnieni w pierwszej kolejności jak już się kryzys skończy. Mój partner bardzo sobie chwali pracę z domu, pomimo że krzesła w jadalni są okropne do dłuższego siedzenia. Odkąd nie jest rozpraszany przez innych (K. spojrzałbyś na to, K. Jak ja mam to poprawić, K. Czy to jest ok, K. czy mógłbyś mi pomóc) to pracuje dwa razy szybciej. Musi sobie robić regularne przerwy na Minecrafta, żeby nie pokazać jak szybko pracuje :-)

Odpowiedz
avatar Lapis
8 10

Mieszkamy w dużym mieście, u mojego męża w pracy już w pierwszym tygodniu epidemii, przed oficjalnymi zarządzeniami była sytuacja że dziecko kolegi z piętra okazało się chodzić do przedszkola z oficjalnie zarażonym. Pracę z domu firma wdrożyła obowiązkowo kilka dni przed oficjalnym zarządzeniem. Nie słyszałam żeby ktoś się bardzo skarżył.

Odpowiedz
avatar singri
13 13

Ja tam byłabym zadowolona... Krzesła z kuchni faktycznie są przeważnie niewygodne, ale w większości domów mamy do dyspozycji jeszcze fotel, kanapę i łóżko :D

Odpowiedz
avatar GoshC
4 8

@singri: z łóżka by się temu mojemu paskudzie źle projektowało w CAD, poza tym chciał sobie stworzyć pozory normalnego biura więc zaanektował stół :-) teraz już do wszystkich posiłków muszę używać "lap tray". Swoją drogą, polecam, doskonały wynalazek.

Odpowiedz
avatar Jorn
5 7

@singri: Ja tam sobie telepracę ogarniam właśnie z fotela z jednym laptopem na kolanach i drugim na krześle obok. Ale gdy trafia się projekt wymagający ponadprzeciętnego skupienia, idę z całym tym majdanem do biurka. I też najbardziej sobie chwalę to, że nie muszę udawać, że jestem wciąż zajęty - mam w swojej pracy duże doświadczenie, a także nie chodzę na godzinne kawki i papieroski, więc pracuję przeciętnie ok. dwa razy szybciej niż inni; normalnie mam półtora dnia telepracy w tygodniu i często całą tygodniową robotę ogarniam przez pozostałe trzy i pół dnia, w dni pracy domowej zwykle tylko monitoruję, czy nie wpada coś pilnego i ewentualnie tymi pilnymi sprawami się zajmuję.

Odpowiedz
avatar Balam
17 19

Odnośnie tego podpunktu: "Ale mnie się źle pracuje z domu, tu mi dzieci krzyczą!" u mojego męża w pracy usłyszeli "Jak sobie wychowaliście tak macie".

Odpowiedz
avatar minutka
2 2

@Balam: no niby racja, ale z drugiej strony czy nawet grzecznym i dobrze wychowanym dzieciom nie może w tej sytuacji po prostu odwalać? Chyba żadni rodzice nie byli na to przygotowani...

Odpowiedz
avatar Bryanka
16 18

Moja mama i jej kolega dostali nakaz nagrywania wykładów dla studentów, oczywiście na określonym sprzęcie (czyli kamerka w lapku nie wystarczy). Uczelnia sprzętu nie udostępnia, moja mama wymaganego sprzętu nie posiada (nigdy nie był jej potrzebny), a jej kolega mieszka w mikro kawalerce i nie ma możliwości takiego sprzętu rozstawić :D Także brawa dla firm, które sprzęt zapewniają.

Odpowiedz
avatar Grav
3 5

@Bryanka: To wynika wprost z prawa pracy. Jeśli pracownik chce z własnej woli wykorzystać prywatny sprzęt do pracy, to zakazu nie ma, ale pracodawca absolutnie nie ma prawa tego oczekiwać, a jeśli oczekuje, to kwalifikuje się to do sądu pracy. Przynajmniej na UoP... ;) Pracodawca może też wręcz zakazać użytkowania sprzętu prywatnego w pracy. Dobrym przykładem są służbowe telefony - nie chodzi tylko o to gdzie wkładamy kartę SIM, bo to nie ma większego znaczenia, ale jeśli pracodawca umożliwia odpalenie skrzynki mailowej na telefonie służbowym, to niektórzy pozwalają na dowolną maszynę (i możemy dla wygody wykorzystać jedno urządzenie z dual sim jako prywatne i służbowe), a niektórzy blokują logowanie tylko do autoryzowanych numerów IMEI. No ale jeśli to jest uczelnia państwowa, to nie dziwi mnie przesadnie, że nikt się nad takimi detalami nie zastanawia :P

Odpowiedz
avatar Cut_a_phone
10 12

"No przecież firma nie może oczekiwać ode mnie takiego samego poziomu wydajności, co w biurze.." Wstajesz co najmniej godzinę później, nie musisz dojeżdżać i masz komfort psychiczny, że nikt cię nie zarazi. To właśnie powinno podnieść wydajność albo przynajmniej utrzymać ją na takim samym poziomie, a nie obniżać. No, chyba że ktoś ma mentalność dziecka, brak mu samodyscypliny i jak nikt nie będzie nad nim stał i go pilnował to nic nie zrobi. Na takich ludzi tym bardziej tfu.

Odpowiedz
avatar Jorn
11 11

@Cut_a_phone: Mam wrażenie, że najbardziej narzekają dwie grupy ludzi: ci, którzy maja w domu małe dzieci, którym muszą też ogarnąć teleszkołę (ci są usprawiedliwieni) oraz ci, którzy połowę czasu pracy spędzają na kawie lub papierosku.

Odpowiedz
avatar MrSZ
3 3

Dziwię się takim podejściom. Pracowałem z domu dość długo, i na pełną metę to faktycznie męczące. Większość firm jednak dopiero teraz otworzyła się na taką możliwość i pokazując że pracując zdalnie nie masz mniejszej wydajności, zapewniasz sobie możliwość pracy zdalnej gdy ty tego chcesz. A przyjdzie czas, że chcesz wyjechać na wakacje zaraz po pracy bez stania w korkach, czy przerwa na lekarza 300m od domu. Wirus przyniósł wiele złego, ale to że zmusił część pracodawców do otwarcia się na home office gdzie jest taka możliwość to akurat wielka zaleta.

Odpowiedz
avatar izka8520
1 1

Z jednej strony mają racje, bo normalnie wysyłają dzieci do szkoły i siedzą spokojnie w biurze i mogą się skupić, więc to ze spadkiem wydajności rozumiem. Ale czego oczekiwali z tym marudzeniem? Że szef kupi im wypaśne fotele, dostarczy do domu i zorganizuje gabinet?

Odpowiedz
avatar Grav
1 1

@izka8520: Nikt im nie zabrania iść do biura i pracować w ciszy.

Odpowiedz
Udostępnij