Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moje perypetie z dysleksją. Ostrzegam - będzie długo. Wszystko zaczęło się, kiedy…

Moje perypetie z dysleksją. Ostrzegam - będzie długo.

Wszystko zaczęło się, kiedy poszłam do szkoły. Okazało się wtedy, że kompletnie nie jestem w stanie przyswoić sobie zasad poprawnej pisowni. Można było mi setki razy powtarzać "kotkuBonifacy, królewna pisze się przez ó, a herbata przez h" - w moich dyktandach i tak gościła "krulewna pijąca cherbatę".

Mądra wychowawczyni doradziła mojej mamie wizytę w specjalistycznej poradni, mama radę wzięła do serca. Wówczas wyszło szydło z worka - okazało się, iż kotekBonifacy cierpi na dysleksję. Co ciekawe, pozostali uczniowie wykryli swoje "dys-" dopiero przed testem trzecioklasisty - pierwszą "poważną" rzeczą, jaką mieliśmy napisać - gdzie orzeczenia pozwalały skorzystać z wydłużonego czasu. Ale nie mnie oceniać, może rodzice naprawdę dopiero wtedy zorientowali się, że coś jest nie tak.

Jednak orzeczenie =/= dłuższy czas pisania/możliwość popełnienia określonej liczby błędów/mniejsza liczba zadań. Orzeczenie = dłuższy czas pisania/możliwość popełnienia określonej liczby błędów/mniejsza liczba zadań + konieczność uczęszczania na zajęcia wyrównawcze mające na celu "zaleczenie" dysleksji. Zajęcia te odbywały się zawsze bezpośrednio przed/po lekcjach.

Połowa uczniów z orzeczeniami (w tym ja) rozumiała, że na zajęcia chodzi się w celu poprawy pisowni. Druga połowa twierdziła, że na zajęcia nie trzeba chodzić, jeśli świeci słońce/jest pochmurno/na obiad było spaghetti/nauczycielka dojeżdżająca z drugiego końca miasta spóźni się 5 minut/wstaw cokolwiek. Poloniści straszyli tych uczniów, że niechodzenie na zajęcia poskutkuje utratą ułatwień wynikających z posiadania stosownego orzeczenia, ale na straszeniu zawsze się kończyło.

Inna sprawa, że na zajęciach, owszem, pisaliśmy dyktanda i uczyliśmy się zasad poprawnej pisowni, ale równie często graliśmy w gry planszowe lub karciane albo rozwiązywaliśmy łamigłówki. Te zajęcia przypominały raczej świetlicę niż lekcje polskiego.

Czy te zajęcia mi pomogły? Nie wiem. Za to wiem, co na pewno mi pomogło. Czytanie. Czytać uwielbiałam już od małego berbecia i poświęcałam na to większość wolnego czasu. Jako wzrokowiec w naturalny sposób przyswoiłam dzięki temu praktyczne zastosowanie zasad ortografii i interpunkcji.

W ostatnich klasach podstawówki, przed kończącym ją egzaminem, zaczęło się podpytywanie: "kotkuBonifacy, a jak ty to robisz, że ty tę matmę (byłam dobra z matematyki) i ortografię ogarniasz?". Moja (szczera) odpowiedź brzmiała: "Robię zadania z matematyki i dużo czytam". W tym momencie następował najczęściej foch z przytupem, bo oni oczekiwali szybkiego, prostego i przyjemnego sposobu, a ja im z takimi czasochłonnymi oczywistościami wyskakuję. Czasem była też obraza majestatu, bo przecież na pewno znam jakiś tajny sposób na oszukanie systemu, tylko wredna jestem i nie chcę go zdradzić.

Podniosły się w klasie głosy protestu. "No bo jak to możliwe, że kotekBonifacy ma dysleksję i Iksiński też ma dysleksję, a mimo to kotekBonifacy pisze poprawnie, a Iksiński sadzi byki jak stąd do Ameryki? kotekBonifacy ma jakieś lewe to orzeczenie! kotekBonifacy oszukuje!". Niezbyt lubiana przez klasę polonistka zawsze zajmowała wtedy stanowisko "Widzicie, kotekBonifacy ma dysleksję, a jak ładnie pisze! Wy nie macie dysleksji, a więcej błędów robicie, bo lenie jesteście! Jakbyście się postarali, to też byście mogli dobrze pisać!". Domyślacie się, że wszystko to wywoływało powszechną "sympatię" wobec mojej osoby.

Ale po co ja to wszystko piszę? Z dwóch powodów.

I - Drodzy Piekielni! Nie każdy, kto ma orzeczenie o dysleksji to leń i kombinator. To trochę tak, jak z opisywanymi tu nawiedzonymi księżmi/wojującymi wegetarianami/nieuczciwymi ciężarnymi, biorącymi lewe L4 - istnieje niewielka grupa ludzi, którzy faktycznie wpisują się w ten stereotyp, ale równocześnie jest znacznie więcej osób, które są do niego na siłę dopasowywane, co najczęściej jest dla nich krzywdzące.

II - Drodzy Dyslektycy! Niestety jednym sposobem na zaleczenie dysleksji jest ćwiczenie. Nie ma szybszego/prostszego sposobu. Czytanie może pomóc. Strzelanie fochów - nie.

Wiem, że w tej historii roi się od truizmów, ale czułam jakąś dziwną potrzebę, aby to napisać.

szkoła dysleksja

by ~kotekBonifacy
Dodaj nowy komentarz
avatar Shi
3 5

Ja właśnie jako dziecko byłam leń i przez to straciłam prawa jako dyslektyk :D wolałam mieć gorsze oceny niż siedzieć kolejną lekcję w szkole. Niestety nie jestem wzrokowcem ani słuchowcem tylko kinestetykiem. Czytanie książek, nawet jak już je polubiłam, nic mi nie dało. Dopiero pisanie własnych opowiadań i dawanie ich polonistce do sprawdzenia zaczęło mnie uczyć. Bo musiałam kilka stron a4 przepisywac od nowa, w końcu nie pozwolę by moje "dzieło życia" leżało w szufladzie pokreślone. Drugim, jeszcze lepszym sposobem, było dołączenie do grupy osób RP'iących przez internet. Przeglądarka podkreślała mi błędy na bieżąco, i tak się nauczyłam nie robić sobie wstydu. Obyło się bez typowej ciężkiej pracy, bo znalazłam coś, co lubię i chciałam to robić dobrowolnie. To była najlepsza nauka. Chociaż do dzisiaj muszę się chwilkę zastanawić jak się pisze np. chusteczki higieniczne. Przez na różne "h" na początku tych słów mi się miesza. Chociaż ostatnio się nauczyłam "higieniczne pisze się przez h to chusteczki mają to drugie" :D ogólnie skojarzenia działają najlepiej. Albo takie w stylu "bieŻnia", bo "bieGać", a jak jest "g" to zmienia się na "ż". I wierszyk: Prosiła babka Tadka "daj kawałek gnadka", wolała "jeszcze chrzan". (Taką wersję zapamiętałam) Każde słowo zaczyna się literą (lub gloska w przypadku "chrzanu") po której piszemy "rz". Czasami zdarza mi się walić byki pisząc ręcznie, się nie dlatego, że nagle zapominam jak się coś pisze. Po prostu ja myślę "ktÓry", a moja ręka pisze "ktUry", bo... bo tak. Jakby była zaklęta, po prostu mnie nie słucha. Widzę liczbę "123", a mój mózg odczyta ją jako "213" też "bo tak". Dopiero jak ktoś mi zwróci uwagę to "widzę" liczbę poprawnie. Tak to nawet po przeczytaniu w głowie powoli, cyferka po cyferce, wyjdzie mi "213". A czytając na głos też, magicznie, przeczytam cyfry w złej kolejności. Dopiero zwrócenie uwagi albo wrócenie do liczby później na chwilę zdejmuje ze mnie "klątwę".

Odpowiedz
avatar Mejra
5 7

Mając stwierdzoną dysleksję możesz otrzymać z poradni opinię, a nie orzeczenie. Wbrew pozorom to ogromna różnica. Miło czyta się Twoją historię z perspektywy nauczyciela, który jest polonistą. Większość osób, która ma stwierdzoną dysleksję, uważa, że w związku z tym nie musi już nic więcej robić, ponieważ jest osobą uprzywilejowaną. Jak dobrze wiesz, oznacza to jednak wiele godzin dodatkowej, wytężonej pracy...

Odpowiedz
avatar Eander
10 10

@Mejra: Co więcej w dorosłym życiu czy to opinią czy orzeczeniem można się podetrzeć. Pracodawcy nie będzie obchodzić czy robisz błędy bo masz dysleksję czy nie znasz zasad. Jeśli twoje "kwiatki" będą psuły wizerunek firmy lub prowadziły do strat to cię zwolni i tego przede wszystkim powinni nauczyć się wszyscy dyslektycy.

Odpowiedz
avatar Bryanka
-5 5

No niestety robienie miliona zadań nie do końca pomaga na problemy z matmą ;) chociaż podejrzewam, że osoby z dyskalkulią też mogą swoją przypadłość "zaleczyć". Trudniej jest gdy dyskalkulia jest połączona z dodatkowym zaburzeniem. U mnie to wszystko "wylazło" dopiero w liceum, a porządnie zdiagnozowana zostałam już po 20 roku życia. Wcześniej twierdzili po prostu, że jestem "leń i obibok".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 marca 2020 o 19:16

avatar Eander
4 6

@Bryanka: Pomoże ale muszą być tak skonstruowane aby "ćwiczyć" daną wadę a nie po prostu ćwiczenie liczenia.

Odpowiedz
avatar kejtipyra
6 6

Mam tak samo. Pisałam strasznie brzydko i z błędami. Błędy typu żym tak chodziło o Rzym....Co pomogło? Właśnie czytanie. Nie miałam nigdy z dyktanda 5 ale z 2- podniosłam się na 3 a potem na 4- co uważam za swój osobisty sukces.

Odpowiedz
avatar kojot_pedziwiatr
4 4

Zostałem "zdiagnozowany" tuż przed maturą, i wykorzystałem ten papier żeby nie odbierano mi punktów za błędy ortograficzne. Po maturze poszedłem na studia i po pierwszym kolokwium zostałem przed całą klasą wyśmiany przez prowadzącego za to że napisałem "kolokfium". Stwierdziłem że to będzie już żenada tłumaczyć się "papierami" i zacząłem bardzo starannie pisać. Nieraz popełniam błędy, czy to pisząc odręcznie, czy na komputerze (tu pomaga podkreślanie błędów w składni). Najgorzej jest z mówieniem. Aktualnie mam duży problem ze słowem "przyszedłem" i podobnymi, bo pomimo iż w głowie myślę to słowo poprawnie to całkowicie nieświadomie wymawiam je niepoprawnie. Większość poprawnych form przyswoiłem za pomocą skojarzeń i algorytmów. Da się ale trzeba poświęcić na to mnóstwo pracy i czasu. I przede wszystkim chcieć.

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

@kojot_pedziwiatr: Ale jak wymawiasz przyszedłem? Jako przyszłem?

Odpowiedz
avatar Samoyed
0 4

Nie wiem co masz, ale na pewno nie dysleksje. Wiem, ze wszelkiego rodzaju "specjalisci" daja papierek, ze dyslektyk i wszyscy maja z glowy. Poczytaj sobie post Shi. Ona ma dysleksje. Dysleksji nie da sie zaleczyc czytaniem czy czymkolwiek innym, bo to nie kwestia percepcji, tylko motoryki. Mozesz sobie dowolnie wiedziec, ze krolewna sie pisze przez "o" i mozesz robic wszystko co chcesz, ale twoj umysl mowi, ze napisane jest "o" i nie ma bata. Dyslektyk WIDZI poprawnie napisane slowo. Wiec samo obycie sie ze slowem przez czytanie nie jest metoda, bo mozg chorego oszukuje. Dysleksja to taki iluzjonista, widzisz poniekad cos, czego nie ma. Na dysleksje cierpi ok. 0,02% kazdego spoleczenstwa, to strasznie rzadka wada. W Polsce 20% nagle, bo tak najlatwiej. To jak z ADHD w dzisiejszych czasach. Zamiast wychowac bachora, dostaje papierek i rodzice w razie czego maja wytlumaczenie, ze bachor chory i nie poradzimy.

Odpowiedz
avatar calodniowysen
1 3

@Samoyed: Podejrzewam że jak z wieloma "psychologicznymi" schorzeniami, istnieje pewne spektrum, które się rozszerza i zawęża w zależności od badań i danych. Ja miałam stwierdzoną dysleksję w pierwszej klasie podstawówki. Miałam problem z odróżnieniem np. i od j w pisowni, myliło mi się b, p, d. Wiedziałam jak to słowo wygląda, ale pisząc mi się myliło. To samo z kolejnością liter w słowach - zwłaszcza długich. Wiele, wiele, wiele godzin ćwiczeń, powtórzeń i wiele czytania i jest lepiej. Nie jestem zdrowa, wciąż mylą mi się literki jeśli szybko piszę. Moje notatki na studiach pełne były błędów typu mam wszystkie litery długiego wyrazy, ale ustawione są w niekoniecznie odpowiedniej kolejności. Nie wiem czy ta diagnoza była słuszna, to był początek lat 2000, to jeszcze nie był wielki bum na te wszystkie dys, ale problem zdecydowanie miałam i mam, teraz jedynie trzymam to wszystko w ryzach i sporadycznie popełniam błędy.

Odpowiedz
avatar anka89100
0 0

W podstawówce miałam tak, że jak słyszałam tak pisałam. Więc śnieg był śniek, jabłko było jabko itp. Poszłam z mamą do specjalisty, który dał tam jakieś orzeczenie, nie wiem czy ta moja przypadłość ma jakąś fachową nazwę, ale dzięki pomocy mamy, która robiła mi dyktanda, nauczyłam się ortografii. Potem sama zaczęłam czytać i nauczyłam się pisać normalnie. Choć nadal mi się zdarza pisać jak słyszę, to jednak sprawdzam pisownię w słowniku.

Odpowiedz
avatar Gabrielittlelegs
1 1

Moj 8 letni syn ma olbrzymie problemy z czytaniem i matma. Siedzieliśmy godzinami po szkole i uczyliśmy się. I nic. Tak 3 lata. W końcu kiedyś coś mnie tykło, większość jego literek jak z odbicia w lustRze. Wiec wujek Google i może być dysleksja. Ok. Poradnia. A tu kurczę ADD I DYSLEKSJA. I siedzimy kolejne 6 miesięcy mały progres ale kij mi w oko bo jak ja mi nie pomogę to nikt inny tego nie zrobi. Jedyny plus papieru to możliwość zaliczania wszystkich testów ustnie, bo dziecko jest bardzo inteligentne ale z ta mieszanka nauka czytania zajmie nam kolejne 100 lat. Trzymajcie kciuki.

Odpowiedz
avatar Kurki
0 0

Mi osobiście pomogła technologia tzn. autokorekta w przeglądarkach internetowych. Też miałem różne problemy z językiem polskim. Błędy ortograficzne, przestawianie liter, błędy szyk zdania (to ostatnie nadal można zaobserwować w mojej pisowni). Dzięki autokorekcie mogłem obserwować jak wyrazy powinny być pisane i w ten sposób zapamiętałem co i jak ma być pisane.

Odpowiedz
Udostępnij