Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O wdzięczności słów kilka. Miałam domek traktowany jako letniskowy, ale ładnie odremontowany…

O wdzięczności słów kilka.

Miałam domek traktowany jako letniskowy, ale ładnie odremontowany i w razie czego do zamieszkania przystosowany. Za plecami stał domek drewniany jak to kiedyś się budowało, gdzie popadnie i jak popadnie, czyli dzieliło je może ze 3 metry. I tamten był w stanie pozostawiającym wiele do życzenia, ale Państwo w wieku +/- ponad 60 lat mieszkali tam sobie jakoś.

Z tyłu, centralnie skierowany w mój domek był ich komin, a właściwie kawałek jakiegoś przerdzewiałego kolanka, już bez rury idącej ku górze nad dach. Wiele razy prosiliśmy by to poprawili, nawet proponowaliśmy zakup rury kominowej z prawdziwego zdarzenia (może nie mają na to skoro żyją w takich warunkach?) Państwu to nie przeszkadzało, bo dym szedł w nas, a nie w nich.
Grzali się piecem typu koza (takim starym, iskry wychodziły tym kolankiem).
Fakt, mogliśmy to gdzieś zgłosić, jakoś ich zmusić.
Do rzeczy.

Oczywiście u sąsiadów wybuchł pożar, pomijając, że nawet nie mieli telefonu żeby dzwonić po straż, szczęście, że akurat były ferie i u nas ktoś był (poprzednia zima, był i mróz i śnieg).
Spłonęło wszystko, to co zostało strażacy rozebrali do gołej ziemi, nasz dom też ucierpiał, ale był ubezpieczony.
Zorganizowaliśmy wydarzenie na Facebooku, powiedzieliśmy komu się dało, że potrzebne jest wszystko do życia, wielu ludzi się zgłosiło z pomocą, nawet udało im się domek odbudować, ale:

1. Załatwiłam panu nowe buty (wartość ok 300zł z metką), ale on by wolał czarne, a nie brązowe.
2. Gotowałam im obiady, ale oni wolą ogórkową, a nie rosół.
3. Woziłam do sklepu, ale przecież nie kupili jedzenia, tylko papierosy i piwko.
4. Oni nie chcą jedzenia, chcą pieniądze, to sobie kupią co uważają za słuszne.
5. Oj, Pani Kasiu, my już nie mamy na jedzenie - mówi sąsiad, po czym raźnie wędruje ze sklepu z siatką z piwem.
6. Miarka się przebrała, kiedy Pan opowiedział mi, że prosił strażaków, żeby ratowali jego telewizor bo dopiero kupił, a ten bezczelny strażak powiedział, że ich domu już nie uratują i musi ratować nasz odcinając go od ognia, a przecież nas stać, byśmy sobie odbudowali. Ja rozumiem, że kiedy płonie twój dobytek to myślisz tylko o tym i mało cię obchodzi dom sąsiada (chyba) i że można w tym stresie tak powiedzieć, ale opowiadać osobie, która poświęca swój czas, pieniądze i energię by ci zorganizować życie, że to jej powinno wszystko spłonąć, to trochę nie bardzo.
7. Znalazł się chętny by jakoś szybko im dom szkieletowy postawić, żeby się mieli gdzie podziać, z pieniędzy "zrzutkowych" od życzliwych ludzi z okolicy. Rozumiem, że można nie umieć tego robić (chociaż Pan podobno był budowlańcem całe życie), ale stać nad chłopakiem stawiającym mu nowy dom i dyrygować, i dogryzać, i zamiast chociaż śrubki podać to komentować, i tylko nerwy psuć, to delikatna przesada.

Takich kwiatków w tej sytuacji było jeszcze kilka, Państwo zrobili się strasznie roszczeniowi i z sąsiadów naprawdę w okolicy chwalonych (mimo miłości do alkoholu) stali się wyrzutkami, z którymi nikt już nie chce rozmawiać za tą ich wdzięczność, w chwili gdy stracili wszystko, i w ciągu miesiąca dostali więcej niż mieli od dobrych ludzi.
Państwu podobno spłonęło 10 tysięcy w gotówce, a na rurę było szkoda kilkuset złotych. Szkodami u nas (cała ściana, i magazynek z elektrosprzętami zalanymi toną wody) nawet się nie przejęli, nie pożyczyli na wiosnę kosiarki (z darów) bo nasza była zdemolowana i zardzewiała.
Także, Pomagajmy :)

by Katherinneee
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
12 14

Pomagać też trzeba z głową.

Odpowiedz
avatar livanir
17 19

Wiedzieliście, ze są roszczeniowi i niemili(sprawa, ze nie chcieli przyjąć rury, bo im to nie przeszkadza), a i tak im pomogliście? Dziwie się, ze po pierwszej akcji z obiadem czy chociaż drugiej, nie daliście im kopa i nie opisaliście tego w zbiórce. Wtedy niektóre osoby mogłyby przelać bardziej świadomie.

Odpowiedz
avatar Lapis
4 4

Szybko postawiliście im domek szkieletowy? Tzn jak, bez pozwoleń budowlanych? Szybko to można przyczepę holenderkę podstawić... A przy szkieletowce obowiązuje o 50% większy odstęp między budynkami niż między murowanymi, czyli 16m. Chyba że któryś z budynków ma ścianę przeciwpożarową to 8m.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
2 2

@Lapis: Nie wiem dokładnie jak wyglądają przepisy po "spłonięciu" domu, ale rozbierając stary dom możesz wnieść o pozwolenie na budowę w tym samym miejscu. Niezależnie od odległości od granicy działki. Ostatnio znajomy mi opowiadał, że odziedziczył jeden z dwóch domów bliźniaków, budowanych ściana w ścianę ze sobą. Teraz to są dwie oddzielne działki i budynki (prawnie). On swój rozbierze i zbuduje w tym samym miejscu nowy dom. Pozwolenia już ma, czeka tylko na wyprowadzkę lokatorów.

Odpowiedz
avatar Lapis
1 1

@kartezjusz2009: serio? Bo wznawiając pozwolenie na budowę jeśli stare się zdezaktualizowało a dom nie ma odbioru trzeba zaktualizować projekt do aktualnych przepisów. Jeśli jest to niemożliwe to można dostać nawet nakaz wyburzenia. Odbudowanie bliźniaka to zupełnie inna para kaloszy i jak najbardziej legalna. Do domu stojącego w granicy można się dostawić, trzeba tylko mieć takie same wymiary (wysokość, szerokość) do 3m od granicy jak budynek sąsiadujący.

Odpowiedz
avatar Crannberry
13 15

Niestety, kulawe kaczę, któremu pomożesz, pierwsze kopnie cię w 4 litery. A tak z przymrużeniem oka, fajnie Ci się niechcąco zrymowało pierwsze zdanie :) Miałam domek traktowany Ładnie odremontowany Do mieszkania przystosowany Za plecami stał drewniany Możnaby tak pociągnąć całą historię: Starsi ludzie tam mieszkali Którzy kozą ogrzewali Za kołnierz nie wylewali Komin na mnie skierowali Gdy sąsiadom dom się spalił Wszyscy chętnie pomagali Ile mogli to zebrali I sąsiadom wszystko dali Lecz sąsiadów mam meneli Co roszczenia wielkie mieli Coraz więcej od nas chcieli „Dziękuję” nie powiedzieli

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
1 3

@Crannberry: Przyznaj się. Piszesz książki. :D

Odpowiedz
avatar Crannberry
2 2

@eulaliapstryk: aż tak zdolna nie jestem, ale na rymy częstochowskie to mogłabym sie ścignąć z samym Zenkiem ;)

Odpowiedz
avatar Bubu2016
7 7

Nie "także" (= również) a "tak że" (= a więc), błagam!

Odpowiedz
avatar digi51
2 4

Widzę, że masz dość luźne podejście do używania wielkich liter ;)

Odpowiedz
avatar maciek_pyp
1 1

To nie jest odosobniony przypadek. Zupełnie inna, ale podobna historia przydarzyła się w mojej mieścince jakieś 10-15 lat temu, więc dawno i były zupełnie inne czasy. Otóż żyła sobie rodzinka, małżeństwo z dwójką dzieci, bieda była u nich od zawsze, nie byli patologią, ale bardzo się nie przelewało. Młodsza córka zachorowała na raka, biedne dziecko, widziałem ją parę razy w okolicach ich domu, bez włosów, w chustce na głowie i strasznie osłabiona, smutny widok. Nie wiem jak wtedy wyglądały koszty leczenia, opieki itd. Napewno musieli jeździć na leczenie około 100km w jedną stronę, jak często dokładnie, też nie wiem. Ale w każdym razie była zorganizowana zbiórka pieniędzy, rozgłoszona po okolicy. To były czasy, gdy Facebook nie był tak popularny, więc wolontariusze zbierali na ulicy, nawet w okolicznych kościołach księża organizowali specjalną tacę na dziewczynkę itd. Podobno zbiórka się udała i dostali dużo pomocy na córkę, po tym sprawa ucichła. Po jakimś czasie, leczenie się udało, spotkałem całą czwórkę w sklepie, dziewczynka zdrowa i roześmiana, więc happy end, tak? Tak, ale rodzice dziewczynki zrobili się jak w powyższej historii, strasznie pretensjonalni, roszczeniowi, dumni wręcz. Wcześniej byli sympatyczni i przy spotkaniu na ulicy zawsze się uśmiechali, zagadywali itd. Co się skończyło po całej akcji. W dodatku w tym czasie zaczęli gruntowny remont domu, pojawiła się nowa terenówka i ogólnie, wyższy standard życia. Czy zaczęli więcej zarabiać, czy to z reszty pieniędzy ze zbiórki na leczenie? Nie wiem, ale każdemu jedno przychodzi do głowy.

Odpowiedz
avatar yfa
0 0

Bo zanim się biednemu pomoże, to trzeba poznać przyczynę biedy. Zdarzenia losowe, choroby itp. - usprawiedliwione. Niebieskie ptaki, całe życie na zasiłkach, do szkoły pod górkę, dzieci wychowane na patusów - niech żrą trawę.

Odpowiedz
Udostępnij