Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Byłam na drobnych zakupach w osiedlowym sklepie razem z moją 6-letnią córką.…

Byłam na drobnych zakupach w osiedlowym sklepie razem z moją 6-letnią córką.

Dodam, że robiąc zakupy w tym sklepie mamy pewien zwyczaj:
bierzemy koszyk, zbieramy w drodze do lodówek kilka produktów, po które nie będziemy się już wracać na początek sklepu, potem kładziemy koszyczek koło lodówek i krążymy po sklepie za różnymi rzeczami.
A gdy biorę jakiś produkt córka leci zanieść go do koszyczka.

W ten sposób:
a) unikam targania za sobą koszyczka, który z każdą rzeczą robi się coraz cięższy,
b) córka nie lata po sklepie nudząc się, brojąc i przeszkadzając innym w zakupach - tylko podejmuje "wyzwania" pomagając mi :) za co potem dostaje w nagrodę łakocie.
Ją to bardzo bawi, a mi umożliwia spokojne oglądnięcie towarów.

Otóż w ten dzień wchodząc do sklepu córka wzięła koszyk, a ja włożyłam do niego wafle ryżowe, a córka dołożyła małego "Kubusia".
Stanęłam przy bułkach, a córka tradycyjnie szła zanieść koszyczek pod jedną z chłodni.

Akurat pakowałam bułki do woreczka, gdy usłyszałam moje dziecko, jak z kimś rozmawia. Nie zdziwiło mnie to, bo córka jest bardzo towarzyska i rozgadana, cała obsługa sklepu ją zna i bardzo lubi. Ale nagle dochodzi do mnie treść tej rozmowy.
Otóż jakaś starsza (koło 60-tki) kobieta mówi do mojego dziecka:
- Dziecko, odłóż ten koszyk, bo nie urośniesz od tego dźwigania!!!
Córka na to:
- Ale mama mi pozwoliła.
W tym momencie podeszłam, myślałam, że kobieta żartując zaczepia moją małą. Ale zobaczyłam jej wyraz twarzy i od razu wiedziałam, że mówi całkiem serio. Jednak próbując ratować sytuację rzekłam z uśmiechem:
- Spokojnie, ma tam tylko lekkie rzeczy.
Miała tam tylko wspomniane wafle ryżowe i Kubusia 330ml. Jednak kobieta w trosce o moje uciśnione i wykorzystywane dziecko nie odpuściła. Zmierzyła mnie najbardziej pogardliwym spojrzeniem jakim ktokolwiek i kiedykolwiek mnie obdarzył, i powiedziała znów do mojej córki:
- Dziecko biedne, powiedz swojej wyrodnej matce, żeby sama sobie nosiła koszyk, bo nie urośniesz i będziesz miała garba. Odłóż ten koszyk! - Po czym rzuciła w moją stronę - Przecież widzę, że nosi w koszyku jakieś słoiki, to nie jest lekkie!!! Jak można tak dziecko wykorzystywać i poniżać.
Gdy to usłyszałam, myślałam że zaraz ją opluję.
Z natury jestem bardzo spokojną osobą, która prędzej przeprosi że żyje, niż obrazi starszą osobę. Jednak jestem wyczulona na komentarze odnośnie mojego dziecka jak i tego, jaką jestem matką - działają na mnie jak płachta na byka. Szybko wypaliłam do kobiety:
- Niech panią nie interesuje co robi moje dziecko i zajmie się swoimi sprawami, proszę pilnować własnej rodziny i tam robić takie uwagi.
Odwróciłam się i odeszłam.

Przed kasą zaczepił mnie ochroniarz, który zna mnie i moją rodzinę bardzo dobrze i mówi do mnie, że zaczepiła go jakaś kobieta i powiedziała mu, że jakaś młoda gówniara (wskazując palcem na mnie) kazała swojemu małemu dziecku dźwigać ciężkie zakupy.
Więc pytam się go, co zrobił, a on mówi:
- Powiedziałem, że ta mała to zwykle przerzuca ze mną palety, ale dziś jest zmęczona, bo pomagała w kamieniołomach na ochotnika.

sklep dla "ubogich" ;)

by marg00
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Akwilla
27 27

Jak byłam mała największą moją radochą w tego typu sklepach bylo pchanie wózka. Jakby ta babka mnie wtedy zobaczyła, pewnie zadzwoniłaby po opiekę społeczną :/

Odpowiedz
avatar shgetsu
12 14

Nie tylko twoje ulubione zajęcie.

Odpowiedz
avatar ukalltheway
8 12

Oj to były czasy z pchaniem wózka :D

Odpowiedz
avatar Toki221
9 9

Ja dalej pcham wózek i jestem z tego dumny :D

Odpowiedz
avatar Vividienne
0 8

O kurde, jak ja byłam mała to nie było tego typu sklepów o.O

Odpowiedz
avatar vfm
22 22

dodatkowe punkty za tekst ochroniarza :D

Odpowiedz
avatar adela845
8 8

hehe- dobrze babie ochroniarz powiedzial.a co do starszych osob to juz dawno zauwazylam ze sporo nich wymaga kultury itp od innych a sami jej nie posiadaja

Odpowiedz
avatar maborek
8 10

Tak, niestety w naszych czasach zbyt dużo jest chętnych do wtrącania się w sprawy rodzinne. A najgorsze jest ot, że państwowa biurokracja też coraz śmielej w nie ingeruje. Pamiętam, jak w zeszłym roku dziecko sąsiadów spadło z płotu (to się zdarza, bo ciężko jest upilnować małego urwisa ) i zwichnęło nóżkę. Urzędnicy chcieli pociągnąć matkę (która z nim była zresztą), bo "nie dopilnowała".

Odpowiedz
avatar Vividienne
10 14

W tzw. "dzisiejszych czasach" wszystko powywracało się do góry nogami. Wbrew pozorom, kiedyś ludzie bardziej się "wtrącali", i to wcale nie było takie do końca złe - abstrahując od szurniętej babci z powyższej historii, czasem dobrze gdy ktoś nam zwróci uwagę, że naszemu dziecku coś zagraża - sami nie zawsze wszystkiego jesteśmy w stanie dopilnować. Poza tym kiedyś jak dzieciak źle się zachowywał w miejscu publicznym, to każdy dorosły mógł mu zwrócić uwagę i to było społecznie przyjęte. Teraz taka osoba naraża się na obelgi ze strony rodzica, a wszyscy dookoła kontemplują w tym czasie piękno sufitu. Z drugiej strony, kiedyś państwo wcale się nie wtrącało w sprawy rodziny, potem wtrącało się dyskretnie, a ostatnio włazi tam z butami na całego, i to jest bardzo złe.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

Bardzo? To mało powiedziane. Państwo powinno się wtrącać tylko, jeśli dochodzą słuchy, że dzieciak jest bity / molestowany / rodzice są alkoholikami i w tym podobnych sprawach. Teraz dzieci zabiera się biedniejszym rodzicom i daje się do Domów Dziecka / rodzin zastępczych. Wówczas na takie dzieci ów rodziny dostają wysoki zasiłek. I tu nasuwa się pytanie... czy te rodziny, którym to dziecko zabrano nie mogłyby dostać tej sumy na to dziecko? Bo ja nie rozumiem...

Odpowiedz
avatar Vividienne
8 10

Nie, bo wtedy ci ludzie zrobiliby sobie kolejne dziecko, żeby dostać kolejny zasiłek, a my byśmy im to fundowali. Dlaczego miałabym fundować komuś utrzymanie dziecka? Sama chciałabym mieć więcej dzieci, ale chwilowo mnie nie stać, głównie z powodu wysokich podatków, które są potem w ten sposób trwonione. Zobacz jak to funkcjonuje na zachodzie Europy - menelskie rodziny z kilkunastoma dzieciakami, mieszkające w wielkich mieszkaniach opłacanych z podatków pracujących ludzi. Chciałbyś u nas tego samego? Rodziny zastępcze też nie powinny dostawać pieniędzy za opiekę nad dziećmi, bo to ma być rodzina a nie biznes. Chętnych, żeby przygarnąć dziecko i tak jest pod dostatkiem, tylko trzeba by trochę ułatwić procedurę, bo teraz możesz nie dostać zgody na adopcję bo np. pani z opieki nie podoba się że jesteś niewierzący itp.. Uważam, że skoro nie trzeba przejść urzędowej gehenny, żeby sobie zrobić dziecko, to nie ma powodu, żeby taką gehennę urządzać chętnym do adopcji - odmawiać powinno się tylko ludziom z przeszłością kryminalną. No i nie odbierać nikomu dzieci z powodu biedy, bo niejednemu dziecku lepiej we własnym, biednym domu, niż w bogatym, ale cudzym. Gdyby wprowadzić takie rozwiązanie, to można by za pół roku zlikwidować wszystkie domy dziecka i wszyscy byliby szczęśliwsi - przede wszystkim dzieci, ale i rodzice adopcyjni, biedni rodzice, budżet państwa...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 kwietnia 2011 o 15:11

avatar darooshka
3 5

Do Lenny: Jak dziecko jest maltretowane to Państwo palcem nawet nie kiwnie. A jak Ty dasz klapsa po łapkach to wyrodny rodzic z Ciebie i gęsto musisz się tłumaczyć. Patologii nie zabierają dzieci bo skąd ta patologia weźmie pieniądze na walkę o dziecko? (Często nawet nie chcą walczyć). Ale rodzina, którą na to stać będzie walczyć i ponosić koszta finansowe. I interes się kręci - Państwo zarabia. To ogólnie nakreślona sytuacja bo jak wiadomo każdy przypadek jest inny ale ja tak to właśnie widzę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@Vicidiene I właśnie od tego jest opieka społeczna. By weryfikować takie rodziny, a nie zabierać im dzieci. Powinny weryfikować, czy takiej rodzinie takowy zasiłek się należy - czy w rodzinie nie ma alkoholików lub coś w ten deseń. By pieniądze naprawdę szły na to dziecko. Ewentualnie - asystent rodziny dostaje pieniądze i idzie z matką na zakupy - jedzenie, książki, zeszyty. Rodziny zastępcze nie powinny dostawać - ale dostają. A dzieciaki z powodu biedy w domu są zabierane. Nieco bez sensu. @darooshka To jest denerwujące. Naprawdę. Najbardziej mi żal rodziców dzieci, które są niesłusznie zabierane. Bo rodzice je kochają, ale nie wyszło im w życiu. To trochę nieludzkie.

Odpowiedz
avatar Vividienne
2 4

No pewnie, asystent rodziny i co jeszcze? Pensja dla takiego asystenta 1500zł, do tego 500zł na zakupy, razem 2000zł - ja z tego dwójkę dzieci utrzymam, i to bez urzędnika nad głową. W czym jestem od nich gorsza, że to oni mają utrzymywać dzieci za moje pieniądze? Pytam całkiem serio, obecnie poprzestałam na jednym dziecku, chociaż chciałabym mieć trójkę, a państwo odbiera mojej rodzinie w podatkach ok.2000zł miesięcznie. Na dodatek ja przynajmniej swoje dzieci nauczyłabym jak sobie radzić w życiu, a czego nauczy swoje dzieci ktoś utrzymujący je za zasiłki? Chyba tylko wyciągania ręki po cudze. "Powinny weryfikować, czy takiej rodzinie takowy zasiłek się należy - czy w rodzinie nie ma alkoholików lub coś w ten deseń" no i nagle okaże się, że najbardziej na zasiłek zasługują krewni i powinowaci urzędnika, a dla naprawdę potrzebujących braknie, bo pula się skończy. Im więcej uznaniowości urzędniczej, tym większa patologia. W jednym się tylko mogę z tobą zgodzić: nikt nie powinien odbierać rodzicom dzieci z powodu biedy, ale o tym pisałam już wyżej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@Vividienne Problem polega na tym, że Ci asystenci są. Przychodzą do rodziny na godzinę dziennie i tyle ich rodzina widziała. Jeśli już SĄ, to NIECH ROBIĄ COŚ POŻYTECZNEGO. Wtedy przynajmniej zarobiliby na te swoje pensje. Uwierz mi - dzieci osób pobierających taki zasiłek nauczyłyby się jednego - pracy. Nie chciałyby żyć tak, jak ich rodzice - tyle wiem z własnego doświadczenia. Oczywiście, w tym czasie starałoby się postawić rodzinę na nogi - pomoc w znalezieniu jakiejś pracy też leżałaby (a nawet leży) w obowiązkach takowego asystenta. I powinien być ustalony jakiś dochód na osobę, żeby właśnie nie było, że pomocy potrzebują znajomi urzędników. Pomoc socjalna jest potrzebna, ale jeśli rodzic miga się od pracy, nie powinna przysługiwać. To byłoby chyba dobre rozwiązanie.

Odpowiedz
avatar Vividienne
0 4

Istnienie czegoś takiego jak asystent rodziny najdobitniej pokazuje niegospodarność państwa. Zamiast zatrudniać takie osoby, państwo powinno zrezygnować z nadmiernych podatków, dzięki czemu wiele rodzin mogłoby o własnych siłach wyjść z ubóstwa. "Nie chciałyby żyć tak, jak ich rodzice - tyle wiem z własnego doświadczenia." Szczerze gratuluję. Niestety, wszystkie znane mi dzieci z ubogich i patologicznych rodzin powielają scenariusz życia realizowany przez ich rodziców, więc twój jednostkowy przypadek mnie nie przekonuje. Wybacz, ale uważam, że utrzymywanie rozpasanego, drogiego, nieefektywnego, a w wielu przypadkach szkodliwego systemu dla takich rodzynków jak ty nie jest opłacalne z punktu widzenia ogółu społeczeństwa. "Oczywiście, w tym czasie starałoby się postawić rodzinę na nogi - pomoc w znalezieniu jakiejś pracy też leżałaby (a nawet leży) w obowiązkach takowego asystenta." No proszę cię, urzędy pracy też niby mają pomagać w znalezieniu pracy, a wszyscy wiemy jak to wygląda. Zamiast zatrudniać urzędnika żeby pomagał w znalezieniu pracy, trzeba obniżyć koszty pracy, żeby przedsiębiorcom łatwiej było utworzyć etat. "I powinien być ustalony jakiś dochód na osobę, żeby właśnie nie było, że pomocy potrzebują znajomi urzędników." Niskie dochody najłatwiej jest wykazać osobom, które obracają dużymi pieniędzmi. To jest robota dla księgowych - wykazać, że firma przynosi straty. Zobacz, kto najczęściej pobiera pomoc socjalną: dzieci bogatych biznesmenów. Ponad 50% polskiej pomocy socjalnej trafia do ludzi zamożnych. To są fakty, możesz je znaleźć na własną rękę. Ja uważam, że powinno się całkowicie zlikwidować coś takiego jak pomoc socjalna, zwolnić z podatku najgorzej zarabiających, w ogóle drastycznie obniżyć podatki, zlikwidować większość pozwoleń, rejestracji, koncesji i pozwolić ludziom zarabiać na samych siebie. Poziom opodatkowania w Polsce dawno przekroczył 50%. Czy gdyby najniższa praca była dwukrotnie wyższa, to nie dałoby się z niej utrzymać całej rodziny?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@Vividienne Gdyby dało się zlikwidować podatki dla najgorzej zarabiających - owszem. Dałoby się. Ale prawda jest taka, że państwo tego nie zrobi. Dlatego też proponuję rozwiązanie z ów asystentami rodziny. Zgadzam się, że Twoje jest lepsze - owszem. Ale do tego potrzebna by była reforma całego państwa, której rząd nie chce.

Odpowiedz
avatar Vividienne
0 4

Gdybym miała w swoich rozważaniach brać pod uwagę to, czego chce rząd, to mogłabym sobie od razu darować wszystkie pomysły - oni chcą tylko utrzymania koryta, a to mają w zasadzie zagwarantowane. To jak nam się żyje pod ich rządami jest dla nich całkiem nieistotne, dopóki nie wychodzimy na ulicę. A od tego żebyśmy nie wyszli na ulicę jest telewizja, w której powtarza się nam, że u nas jest super, bo za jest granicą jedzenie jest jeszcze droższe :> Reforma całego państwa jest konieczna, i to natychmiast, zanim utoniemy w długu. Niestety, obawiam się, że nie będzie odważnych, którzy by ją przeprowadzili, więc skończy się to za parę lat bankructwem i wojną domową (i oby tylko domową). Pozdrawiam i pakuję walizki ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Też pozdrawiam i dziękuję za miłą i kulturalną polemikę. :)

Odpowiedz
avatar Polais
3 3

Odnośnie wtrącania, byłam ostatnio w podobnej sytuacji. Mój brat ma 29 lat i wiele osób bierze go często za mojego ojca. Któregoś dnia wybraliśmy się ja, moja mama i mój brat do parku. Łazimy sobie alejkami a o jakieś pięć kroków za nami idą dwie staruszki. Słyszę komentarze typu "baba sobie młodszego już nie mogła znaleźć", itp. Spotykam się często z komentarzami dot. mojego wyglądu ze strony właśnie takich starszych pań (glany) i takie ignoruję, ale jak ktoś zaczyna gadać o mojej rodzinie... Odwróciłam się i mówię: - Wara od mojej mamy i mojego brata. W odpowiedzi usłyszałam komentarz o "związkach kazirodczych"...

Odpowiedz
avatar edziaaa
3 3

Jak bylam mala też uwielbiałam pomagać rodzicom nosić zakupy, ale np.brali specjalnie dla mnie siatke i pakowali mi chusteczki czy chleb..i ja byłam zadowolona, że nosze a baby nie miały sie do czego przyczepić :D

Odpowiedz
avatar Vividienne
5 7

Jak czepiają się wafli ryżowych i małego "Kubusia", to i do chleba mogły się przyczepić...

Odpowiedz
avatar DungeonKeeper
6 6

Bardzo dobrze, że dziecko coś robi. Kiedy chodziłem do podstawówki sam nosiłem plecak, teraz widuje matki, które odprowadzają dzieci do lub ze szkoły niosąc za małego plecak. Dla mnie powinno być oczywistym, że dzieci powinny chociaż w minimalnym stopniu brać na siebie "ciężar" swoich obowiązków. Pewnie ktoś powie, że plecaki są za ciężkie dla dzieci i może to prowadzić do nieprawidłowej postawy, ale to już osobny temat.

Odpowiedz
avatar Vividienne
3 5

Oczywiście, noszenie plecaka za dzieckiem nie jest zbyt wychowawcze, ale z drugiej strony gdyby moje dziecko miało nieść na plecach wszystko to, czego się teraz w szkołach wymaga, to chyba sama poniosłabym za nim plecak. 15 lat temu mieliśmy po jednej książce i po jednym zeszycie do każdego przedmiotu. A dzisiaj dzieci noszą ze sobą tyle makulatury, że aż mi ich żal. Mam nadzieję, że zanim moja córa pójdzie do szkoły, to ktoś w oświacie pójdzie po rozum do głowy i ukróci to szaleństwo.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@Vividienne: Nie posyłaj dziecka do szkoły muzycznej - waga plecaka spokojnie osiąga tam 10 kg :D

Odpowiedz
avatar Vividienne
4 4

wiem, chodziłam, a nawet przez pewien czas nosiłam waltornię :>

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

Vividience: Dlatego, ja na nast. rok będę kserować i mieć wszystko w d... Będę nosić 1 kg, a nie 5. Jakim cudem? Kserować wszystko (taniej- książka od j. ang. komplet= 75 zł, kserując: 40 zł w cenie 20 gr za stronę. Płyta? Matko, nie przeglądam tego czegoś... Sama mogę sobie przeczytać polecenia- a ten bełkot jest nie do zrozumienia) Do tego jeszcze możliwość noszenie 1 rozdziału- pospinać. I też łatwiej, bo co niepotrzebne mi do życia (historia- spisać po 3 daty na stronę, do tego obrazek i tyle) i spalić w kominku.

Odpowiedz
avatar edziaaa
0 0

Vividienne-co racja to prawda :)

Odpowiedz
avatar wojtipek
2 2

Mi jeszcze do dziś została ta przyjemność z prowadzenia wózka... nie ma to jak się fajnie rozpędzić w Kaufland, albo wykonywać zakręty z oderwaniem dwóch kółek od podłoża ;)).

Odpowiedz
avatar smoczyca
0 0

Arendos-dokładnie.Ja jeszcze chodzę.Razem z książkami do szkoły zwykłej mój plecak ważył 9 kg i ileś tam sprawdzałam wagą ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Ja do muzycznej "dziennej". Zawsze zastanawiałem się, co robią ludzie którzy nie wychodzą ze szkoły o 18.

Odpowiedz
avatar Agatkak0
2 4

Ja , jak miałam ok 11 lat to otworzyli u nas Makro, ale był szał .... TYYYYYLLLLLE KAS !!!! Jak mi znajomy to opowiadał to nie wierzyłam , że jest sklep gdzie mają ok 30 kas :)))

Odpowiedz
avatar spiewajacysedes
3 3

Mnie osobiście denerwuje, jak ludzie zostawiają swoje zakupy w połowie sklepu, pal to sześć, jeśli jest to wspomniany w historii koszyk, ale te wózki stojące centralnie w przejściu doprowadzają mnie do szału; jeszcze nie waż się takiego dotknąć bo zaraz się znajdzie "właściciel" i zjedzie cię jak psa za tykanie jego zakupów.

Odpowiedz
avatar marg00
3 5

kenigis, nie wiem jakie masz wspomnienia z dzieciństwa, ale uczenie dziecka pomagania rodzicom trochę się różni od zabaw z pieskiem :)

Odpowiedz
avatar kenigis
-4 4

Chciałem tym komentarzem zwrócić uwagę, że napisała to Pani właśnie w taki sposób, jakby to była zabawa z pieskiem a nie uczenie dziecka... No ale żeby takie coś zinterpretować to trzeba trochę pomyśleć:) To teraz ja:) Marg00, nie wiem co dla ciebie znaczy "jestem z natury spokojna" ale jeśli takie komentarze doprowadzają cię do szału to nie jesteś z natury spokojna. Każda spokojna osoba puściła by taką uwagę mimo uszu, a to była hiperbolizacja historii. Pozdrawiam.

Odpowiedz
avatar marg00
0 0

no jakoś tylko Tobie się tak skojarzyły.. nie muszę pisać o metodyce wychowawczej i usprawiedliwiać swoje zachowania. Zwyczajnie tak robimy i tyle. Nie pisałam o tym, bo to odbiega od historyjki :) postaram sie następnym razem być zwięźlejsza :P

Odpowiedz
avatar he1986
0 2

Riposta ochroniarza - bezcenna :)

Odpowiedz
avatar papioczek
0 0

ochroniarze, to chyba najlepsi w ciętej ripoście...

Odpowiedz
Udostępnij