Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dzisiaj trochę inna historia niż zazwyczaj piszę. Będzie o pieluchowym zapaleniu mózgu,…

Dzisiaj trochę inna historia niż zazwyczaj piszę. Będzie o pieluchowym zapaleniu mózgu, który występuje jeszcze przed staraniem się o dziecko.

Na wstępie zaznaczę, że jestem osobą, która szanuje decyzje życiowe każdego. Rozumiem osoby, które nie chcą zakładać rodziny, nie chcą pchać się w związki, a ich największą aspiracją jest całkowite poświęcenie się pracy. Rozumiem także i osoby, które wolą mieć skromne życie, dla których praca nie jest najważniejsza, za to ważniejsza jest miłość i rodzina. Każdy sam decyduje o najważniejszych celach życiowych, mimo, że nie ze wszystkimi się zgadzam, szanuję je i nie przekonuję nikogo do zmiany poglądów.

Wracając do historii. Mam bardzo dobrą koleżankę. Poznałyśmy się jeszcze w liceum, po maturze nasze drogi trochę się rozeszły. Ja wyjechałam do większego miasta na studia, potem do jeszcze większego, gdzie skończyłam magisterkę, a następnie zaczęłam pracę. Takie życie mi odpowiada, czuję się spełniona i po ukończeniu studiów w końcu zdecydowałam mniej więcej co chcę od życia. Koleżanka natomiast została w małym, rodzinnym miasteczku. Dalej mieszkała z rodzicami, aby być przy nich i się nimi opiekować, znalazła pracę, w bardzo popularnym w tym rejonie zawodzie, czyli kasjer sprzedawca. Z jej opowiadań wiem, że jej życie jej pasuje, jest zadowolona, nie żałuje żadnej decyzji. Z koleżanką staramy się utrzymać kontakt, piszemy do siebie nawzajem, od czasu do czasu widujemy się.

Jakiś czas temu napisałam do niej, z pytaniem co tam u niej, jak tam życie i zaprosiłam aby do mnie wpadła jak będzie miała wolne.

Koleżanka zadowolona, mówi, że ma sporo pracy, ale stara się spędzać jak najwięcej czasu z chłopakiem i jego rodziną. Podzieliła się też wiadomością, że niedługo zaczną starać się o dziecko. Wiedziałam, że koleżanka myślała o potomku od kilku lat, więc oczywiste dla mnie było to, że jest bardzo zadowolona z decyzji. Pogratulowałam, życzyłam szczęścia i żeby wszystko udało się bez problemów, zaczęłam dopytywać się o zaręczyny i ślub, które planują w najbliższym czasie.

W pewnym momencie koleżanka zapytała się kiedy ja planuję zacząć starania o dziecko, bo już jesteśmy w takim wieku, że powinnyśmy mieć chociaż jedno.

I tu moje wtrącenie przed kontynuowaniem historii. W odpowiedzi pisałam jej tylko o MOICH przemyśleniach na temat MOJEGO życia, MOICH decyzji podjętych ze względu na MOJE uczucia.

Odpowiedziałam jej zgodnie z prawdą, że na razie nie planuję. Chciałabym najpierw wziąć ślub, jako deklarację miłości do drugiej osoby, z którą będę chciała spędzić całe życie. Potem jakiś czas pocieszyć się z małżeństwa, pozwiedzać, pojeździć z mężem po świecie. Przed dzieckiem ważne będzie dla mnie kupno mieszkania, bo bardziej opłaca się niż wynajmować. Będę musiała też zmienić pracę, na taką o lepszych warunkach dla kobiety myślącej o dziecku. Powiedziałam, że najszybciej będzie to może po 30, chociaż i tak sama nie wiem, bo jestem na etapie w życiu gdzie nie chce mieć dzieci, może w przyszłości będę chciała, ale jak mam być szczęśliwa z mężem i psem, to też jest to dla mnie idealna opcja. Dodałam, że dla mnie posiadanie dziecka nie jest najważniejszym celem w życiu.

Chyba musiałam ją zdenerwować ostatnim zdaniem, bo potem dowiedziałam się, że:

- Po co w ogóle będę chciała brać ślub, skoro każdy wie o tym, że po ślubie powinno od razu zacząć się staranie o dziecko? Przecież mi ślub niepotrzebny skoro nawet nie wiem czy chcę mieć dzieci.

- Zrobię krzywdę swoim dzieciom. Jak zdecyduje się na nie po trzydziestce, to inne dzieci będą się śmiały z moich, że mają starą matkę.

- Jestem egoistką łasą na pieniądze. Bo chcę mieć lepszą pracę i mieszkanie. Zamiast wydawać pieniądze na dzieci chcę podróżować i zwiedzać.

- Jestem złym człowiekiem, nie powinnam uważać się za kobietę, skoro dzieci nie są najważniejszym celem mojego życia. Ogólnie to nie powinnam mieć dzieci, a jak będę miała to powinni mi je zabrać, bo je skrzywdzę, skoro nie są dla mnie najważniejsze.

No cóż.

by misguided
Dodaj nowy komentarz
avatar AnitaBlake
8 12

Przynajmniej juz wieez kto nie jest dobra kolezanka xD Niestety tak ludzie maja. Wtracaja sie tam gdzie nie trzeba.

Odpowiedz
avatar Jorn
5 5

@AnitaBlake: Nie jest, ale to nie znaczy, że nigdy nie była. Znam kilka przypadków usunięcia mózgu razem z łożyskiem lub przekazania go potomkowi w całości.

Odpowiedz
avatar Crannberry
21 23

Dżiiiizzz... A co komu do tego, kiedy kto chce mieć dzieci, i czy w ogóle? Gdyby tak każdy zajął się włąsną dupą, a nie cudzą, świat byłby piękniejszym miejscem...

Odpowiedz
avatar Ohboy
22 24

A, czyli koleżanka zdecydowanie ma problem z tym, jak potoczyło się jej życie.

Odpowiedz
avatar misguided
11 13

@Ohboy: Możliwe, wcześniej miała trochę inne plany, bo chciała wyjechać na studia, potem wyjechać do innego kraju. Jednak zawsze odkładała to na później, aż od jakiegoś czasu zaczęła uważać, że dobrze jest tak jak jest. Wydaje mi się, że poprzez zasiedzenie w małym mieście (prawie wieś), zaczęła przejmować światopogląd innych i zmieniać swój.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
11 11

@Ohboy: Ze wszystkich komentarzy powyżej ten chyba najlepiej oddaje to, co się dzieje. Bardzo często jest tak, że narzekamy na to, czego komuś zazdrościmy. A najgorzej jest wtedy, gdy sami sobie na to zapracowaliśmy. A ktoś mądry zauważył gdy sam narzekałem, że "Dobrze, że widzisz błędy drugiej osoby. Teraz je zapamiętaj i nie popełniaj sam." .

Odpowiedz
avatar starajedza
12 16

Kurde, ja mam dzieci. Nawet wielosztuki. A nadal nie uważam, że są jakimkolwiek celem czy specjalnym osiągnięciem w życiu. Są lub ich nie ma i tyle. Zrobienie dziecka to nie fizyka kwantowa, że jest się czym chwalić jak już zrobisz... Chyba tylko księdzu, że nie poszło w prześcieradło...

Odpowiedz
avatar misguided
6 6

@starajedza: Ja też nie rozumiem chwalenia się zrobieniem dziecka, rozumiem, ważna decyzja. Ale sama uważam, że to taka rzecz w życiu, którą każdy da radę zrobić. Wychować jest trudniej, ale jak człowiek ogarnięty to bez problemu wychowa dzieci na ludzi. Według mnie największym sukcesem jest wychowywanie dzieci, studia i praca na pełen etat (miałam taką koleżankę). A zwykłe zrobienie dziecka i podrzucanie go rodzicom, gdy się znudzi, albo gdy będzie zbyt denerwujące (a patrząc na tą koleżankę tak może być w jej przypadku), to trochę porażka życiowa

Odpowiedz
avatar bazienka
2 8

*nawzajem *niepotrzebny razem :)

Odpowiedz
avatar aegerita
4 10

@bazienka: Masz rację co do błędów, ale akurat jak Ty zwracasz komuś uwagę na temat poprawnego pisania, to jest to co najmniej... no zabawne jest :-D W komentarzu poniżej masz co najmniej 39 błędów ;-)

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 2

@aegerita: kiedy wreszcie zrozumiecie, ze brak znakow diakrytycznych to nie ten sam lvl co walenie ortografow? taka franciszka rowniez nie uzywa wielkich liter, czemu nie czepiasz sie jej? nie pisze z ogonkami, robie literowki ale nadal to nie to samo co bledy ortograficzne :) ktore wynikaja zawyczaj zwyczajnie z niedouczenia i sa podkreslane w wiekszosci programow :) i darujcie sobie gadke o dysortografii bo to nie zwalnia z poprawnego pisania- kuje sie zasady na pamiec do skurku i prawdza po 2 razy- bo wyobrazasz sobie np. urzedowe pismo z ortami? wstyd

Odpowiedz
avatar aegerita
2 2

@bazienka: Z tym że Ty walisz nie tylko literówki, ale również błędy interpunkcyjne, stylistyczne, gramatyczne... "[dysortografia] nie zwalnia z poprawnego pisania]" - paradne! A coś Ciebie zwalnia z poprawnego pisania? Bo zatrzęsienie błędów w Twoich wypowiedziach jest takie, że uczeń podstawówki powinien dostać burę. I dzięki, właśnie sobie wyobrażam urzędowe pismo napisane przez Ciebie... Wstyd!

Odpowiedz
avatar bazienka
2 8

czyzby smieci wyniosly sie same? co obcej babie do twojego zycia, takze seksualnego? kompleksy jej wylaza, pewnie tez wolalaby po swiecie pojezdzic i miec wlasne mieszkanie niz cisnac sie z matka i pracowac w sklepie ubolewam,z e na studia czy do pracy trzeba spelniac okreslone wymagania, a by zajsc w ciaze, wystarczy uprawiac seks...

Odpowiedz
avatar franciszka
8 8

uwielbiam to stwierdzenie o byciu egoistką :D po pierwsze nic w tym złego skoro nikogo tym nie krzywdzę. po drugie - większość ma dzieci "bo chce mieć takie małe bobo żeby móc się nim opiekować" czy to nie brzmi egoistycznie? mam to szczęście, że tego argumentu - i innych podobnych - nie muszę wyciągać w pracy. matka z trójką szkolnych czy ojciec z jednym maluchem, wszyscy wiedzą o moim podejściu do sprawy, czasem pogadamy co tam ich młode wymyśliło i życie się toczy. życzę ci autorko takich znajomych ;)

Odpowiedz
avatar misguided
3 7

@franciszka: Akurat znajomi z pracy i studiów mają takie samo podejście jak ja. Mam inną koleżankę, ze studiów, która bardzo chce mieć dzieci, na studiach mówiła, że ona nawet po obronie chce od razu rodzić aby szybciej pójść do pracy, niestety jej mąż miał lekkie problemy z pracą, więc się wstrzymali. Ona ma podejście racjonalne, chce dziecko, ale wie, że to nie jest czas na nie. Za to koleżanka, którą tutaj opisuje chce mieć dziecko, bo tak, bo jej znajome z miasteczka (które wpadły przed albo chwilę po maturze), mają już dzieci w przedszkolu. Nie patrzy racjonalnie, chce mieć tylko bobasa, którym się będzie mogła pochwalić na mediach społecznościowych, na ulicy, a gdy będzie miała dosyć (czyli przez większość czasu) odda pod opiekę swoim rodzicom lub teściom

Odpowiedz
avatar franciszka
0 0

@misguided: ah z tym często się spotyka. inteligentne jednostki widzą i potrafią przyznać że mają dziecko "bo społeczeństwo oczekuje że skończysz edukację, znajdziesz faceta, znajdziesz pracę, weźmiesz ślub, kupisz mieszkanie i zrobisz dziecko a lepiej dwa, później trzeba jeszcze kupić samochód i to wyznacza sukces". oczywiście kochają dzieci nad życie i wogóle, ale chodzi o sam koncept. mniej inteligentne jednostki uważają że wszyscy powinni robić to czego społeczeństwo oczekuje i że esencją kobiety jest urodzić. słowo-klucz: urodzić. z wychowaniem już różnie.

Odpowiedz
avatar misguided
2 4

@franciszka: Niestety, ona uważa, że małżeństwo służy tylko do rozmnażania się, stosunek też (sama mi przyznała kiedyś, że ona tego nie lubi, jedyne uważa, że to jest dobre dla facetów a dla kobiet gdy chcą zajść w ciążę, to już jest smutne, że kobieta 25 letnia nigdy nie była zadowolona ze stosunku na tyle, że sama by go chciała), po tej rozmowie zauważyłam, że traktuje swojego chłopaka jako dawcę spermy, a dziecko jako sposób na osiągnięcie pewnego stopnia społecznego. Na ten moment wszyscy uważają ją za starą singielkę, która nie ma dziecka i męża, a ona ma dużą presję, aby w swoim małym społeczeństwie nie być wytykana palcami.

Odpowiedz
avatar franciszka
3 3

@misguided: kobieta z dzieckiem nie musi mieć męża. kobieta z mężem nie musi mieć dziecka. kobieta bez męża i bez dziecka może być szczęśliwa i spełniona. mężczyzna nie musi spłodzić syna by jego życie było wartościowe i pełne. to tak proste, a równocześnie tak ciężkie do zrozumienia da wielu. polecam Childless By Choice - A Powerful Act of Fulfillment z konwentu TED.

Odpowiedz
avatar misguided
3 3

@franciszka: zgadzam się:D to co jednych uszczęśliwa, nie uszczęśliwia drugich, nie warto patrzeć swoja miarą na innych i stwierdzać, że skoro ja będę szczęśliwa z 10 dzieci to druga osoba tak samo będzie zadowolona. Powiedziałam koleżance, że mam inne zdanie niż ona, jeżeli ona po podjęciu tej decyzji jest szczęśliwa, to super, ja po podjęciu swojej jestem szczęśliwa i tego powinnyśmy się trzymać, jednak ona tego nie rozumie, jak można być szczęśliwym bez dziecka. Pieluchowe zapalenie mózgu xD

Odpowiedz
avatar gomez
-5 5

Tylko po co było jej przedstawiać całą swoją filozofię typu mąż-mieszkanie-praca-podróże-pies ? Nie wystarczyło powiedzieć "jeszcze nie planuję" ?

Odpowiedz
avatar misguided
5 5

@gomez: Nie od razu przedstawiłam jej całą moją filozofię. Najpierw powiedziałam, że nie planuję. Ona stwierdziła, że czemu jeszcze nie, przecież już jestem stara i powinnam planować, następnie stwierdziłam, że przedstawię jej mój punkt widzenia na moje życie

Odpowiedz
avatar franciszka
5 5

@gomez: świat jeszcze nie jest na etapie akceptowania prostego "nie bo nie". kobieta, zwłaszcza kobieta, MUSI chcieć albo musi mieć super mega extra ważny powód dla którego opóźnia decyzję (nie rezygnuje, a jedynie odkłada) taki jak rak, histerektomia czy podobne. ciężko jest ludzi przekonać że od tak sobie baba chce pojeździć po świecie z kimś komu ślubowała przed ołtarzem/urzędem.

Odpowiedz
avatar misguided
5 5

@franciszka: Jako kobieta muszę zadowolić społeczeństwo rodząc dzieci, co z tego, że źle się czuję przy dzieciach, nie wiem jak się zachować i czasami wpadam w panikę, gdy zostaję sam na sam z nimi. Mam zadowolić społeczeństwo sprawiając, że będę nieszczęśliwa całe życie, dzięki temu nie będę uważa na egoistkę

Odpowiedz
avatar franciszka
4 4

@misguided: niestety. ale ja dla siebie mam plan :D mieszkam za granicą, gdzie panuje prawo krwi. czekam i czekam i doczekać się nie mogę żeby trafiła mi się dyskusja w stulu "musisz kontrybuować w rozwoju społeczeństwa" jako ważnego argumentu za rodzeniem dzieci. kruczek jest taki że jeśli się trafi, to zgodnie z prawem krwi będzie polakiem ergo obcokrajowcem :D czyli kraj zapłaci mi za opiekę medyczną, okołoporodową, macierzyński, opiekuńczy, pediatrę, zwolnienia na opiekę, a nic nie zyska, nawet nowego obywatela :D bardzo jestem ciekawa reakcji po takim argumencie :D

Odpowiedz
avatar LunaOP
3 7

Bo danie dupy, zaciążenie i wysranie gówniaka to jakieś szczególne osiągnięcie jest xD .

Odpowiedz
avatar szafa
1 3

Nic nowego, że ludzie oczekują, że każdy ma żyć jak oni. Czemu niby wszystkim tak strasznie przeszkadzają geje i lesbijki? Bo nie są tacy jak my, a mają być i koniec. Czemu osoby aseksualne traktuje się jak je8nięte. Bo wszyscy mają się ruchać! Czemu dla wielu jest niepojęte, że można nie wierzyć w Boga... itp itd. Ale wielki szacun, że tego nie powielasz i nie krytykujesz życia koleżanki

Odpowiedz
avatar yfa
2 2

Zawiść to uczucie ludzi, którzy czują się w jakiś sposób upokorzeni swoim życiem. Zawiść wymusza reakcję obronną w postaci racjonalizacji: "a po co chcesz mieszkanie, nie rób tego (równaj w dół, do mojego poziomu)" lub "jesteś gorsza, BO cośtam (a ja dzielna matka polka, to moje pięcioro dzieci będzie pracować na twoją emeryturę)". Sposób unikania zawiści ze strony innych jest prosty: trzymaj się zasady, aby nie utrzymywać kontaktów z ludźmi egzystującymi na innym poziomie mentalnym, intelektualnym oraz materialnym. Przy okazji jak na dłoni widać, że lewackie multikulti jest skazane na porażkę, a hasło "wszyscy ludzie są równi" jest fałszywe; kiedyś były mezaliansy, teraz mamy bańki informacyjne - taka jest rzeczywistość.

Odpowiedz
Udostępnij