Tak, bedzie o klapsach.
Z tym, ze u mnie nie bylo klapsow prawie wcale, u mnie byl do tego specjalny sprzet. Siebenzagel (Mazury), wydaje mi sie, ze tak to sie powinno napisac. Gruby kij zakonczony 7-oma grubymi, skorzanymi pasami, ktore na koncu byly jeszcze rozdwojone. Bolalo jak cholera, tylki z bratem mielismy sine nie raz, a jak dziadek zlapal za sprzet to nawet i plecy. Jak mama to na tylek, ale mocno i precyzyjnie. Ojciec mial wylane, chociaz jak sie wkurzyl to tez nas przelozyl. Nienawidzielismy tego kija.
Bicie tym kijem skonczylo sie jak bylismy juz jakos w wieku nastoletnim. Wtedy moj brat juz sie 'nie dawal', a ja dostawalam w twarz z 'liscia', bo tak bylo latwiej.
Czasami bili nas za prawdziwe przewinienia, typu niebezpieczne zachowania dla naszego zdrowia lub zycia, ale czasami dostawalismy lomot za zle (wedlug mamy) posprzatany dom czy nie pozmywane naczynia. I to nie tak, ze my w domu nic nie robilismy, jak teraz na to patrze to robilismy bardzo duzo, jak porownywalam pozniej obowiazki domowe moich kolezanek to bylam w szoku, ze maja do zrobieia tylko tyle. No coz, na wsi jest duzo pracy. Trzeba latem drewna sie do szopy nawozic, coby na zime bylo, do tego sad owocowy, porzeczki, maliny, agrest, jagody, truskawki, w sierpniu zniwa, zbieranie siana z pola, we wrzesniu czas do szkoly i czas na pole, bo wykopki, zima trzeba te drewno do piwnicy co jakis czas dowiezc. To tak z grubsza, ale bylo tego troche.
Raz dostalam lomot, bo zgubilam jednego warcaba, albo jak patrzylam w pewnym momencie na moja mame ze strachem, ze znowu dostane i wlasnie za to dostalam.
Dostalam kiedys od ojca kijem w udo (buntowalam sie przy wiosennych porzadkach na podworku), tak ze zostala fioletowa prega na dlugi czas. Bylam wtedy w drugiej klasie podstawowki, gdzie wszystkie dzieci przebieraja sie razem i nauczyciel jest w sali. Wtedy moja wychowawczyni poczekala, az wszyscy wyjda i zapytala mnie o ten slad. Bez wahania powiedzialam, ze zasluzylam i powiedzialam jej dlaczego. Nikt nigdy wiecej tej sprawy nie poruszyl.
I mimo wszystko nie wspominam swojego dziecinstwa jakos strasznie zle, w sumie bylo calkiem udane. Tylko jak moj maz mi powiedzial, ze jego nigdy rodzice nie uderzyli to w tej samej chwili sie poplakalam, dorosla kobieta, bo nie wiedzialam, ze mozna bylo bez bicia. (W tych czasach oczywiscie, jestem z 96, dopiero pozniej byl ten bum na bazstresowe wychowanie)
Na koniec jak zawsze wszelkie przeprosiny za brak polskich znakow oraz chaotycznie napisana historie, to chyba taka moja spowiedz.
P.s.: Az sprawdzilam co wyskakuje w google po wpisaniu Siebenzagel. Koncepcja podobna, ale te sa jakies takie chuderlawe, ten 'nasz' to byl konkret.
dom_rodzinny
Dlaczego sporo ludzi myli bezstresowe wychowanie z brakiem bicia? Oczywiście Tobie autorko współczuję takiego dzieciństwa, bo jestem praktycznie w Twoim wieku i jakoś obyło się bez bicia kijem. Tato nigdy w życiu mnie nie uderzył.
Odpowiedz"Tak, bedzie o klapsach." Droga Autorko, to co opisałaś nie jest klapsami tylko biciem i fizycznym znęcaniem się. Klapsa nie daje się pasem/kablem/kijem i nie wymierza się go by zrobić dziecku fizyczną czy psychiczną krzywdę. Klaps=/= bicie/katowanie
Odpowiedz@Alice: Faktycznie, moze zle to zabrzmialo, chodzilo mi ogolnie o historie, ktorych sie teraz tyle wysypalo.
Odpowiedz@Alice: się czepiasz bez sensu, dla samego czepiania. A klaps nie jest tylko "zwykłym klapsem", są klapsy i KLAPSY. Klapsy nie robią dziecku krzywdy? Nosz "kura przez w".. Na jakim ty świecie żyjesz? Jeśli ból fizyczny nie jest krzywdą, to czymże jest, wg ciebie? Jakaś spaczona jesteś...
Odpowiedz@Kitty24: Skoro dla Ciebie klaps i bicie to jedno i to samo, to chyba masz poważny problem z odróżnianiem tych dwóch rzeczy. Zresztą jak sporo osób ostatnio. Spaczeni są ci, którzy tej różnicy nie widzą i wrzucają wszystko do jednego worka.
Odpowiedz@Kitty24: Sama jesteś spaczona, klapsy dostawało od czasu do czasu 90% mojego pokolenia, wątpię, aby wszyscy uznawali, że byli bici w dzieciństwie albo, że rodzice się nad nimi znęcali i z pewnością większość nie ma potrzeby wychlipywania się w internecie to tym, jak bardzo klaps za jedynkę 20 lat sprawił, że są życiowymi nieudacznikami, jak ostatnio modne na tym portalu.
Odpowiedz@Alice: jedno i to samo - i to krzywdzi i to. Pamiętam swoje klapsy, były takie i takie. I te bolały i te bolały. Wtedy było to dla mnie ogromną krzywdą, niezależnie czym i z jaką mocą ten klaps był "wykonany". Patrzcie na to wszystko oczami dziecka, dla niego każde takie lanie jest traumatyczne.
Odpowiedz@Kitty24: Znasz w ogóle znaczenie słów "trauma" i "traumatyczne"? Bo trochę się już mi się robi, jak widzę, że każde niemiłe przeżycie z dzieciństwa urasta do rangi "traumy"
Odpowiedz@Kitty24: Klaps to nie jest lanie/bicie. Przestań w końcu zrównywać jedno z drugim. Jakby każdy po klapsie miał traumę, to społeczeństwo już dawno by legło w gruzach i żylibyśmy w postapokaliptycznej ruinie o ile w ogóle by ktoś tu jeszcze był.
OdpowiedzNie rozumiem, teraz każdy będzie pisał czym i jak często dostawał od rodziców? Jakieś zawody ogłoszono?
Odpowiedz@digi51: dlatego uprzedzilam na wstepie ;) wystarczy przewinac dalej.
Odpowiedz@czekotubka: Tak zrobiłam z poprzednimi 44839839 historiami o biciu przez rodziców, za entym razem już trudno się powstrzymać od pytania co ma na celu wrzucanie tu setnej historii na to samo kopyto, jak na jakąś grupę wsparcia. Jedyne wytłumaczenie to dla mnie, że są jakieś zawody, kto dostawał mocniej i częściej O_o
Odpowiedz@digi51: A wg mnie- mimo,że piszą, że "w sumie nic si nie stało"- to krzywda siedzi w nich tak mocno, że muszą chociaż o tym napisać...
Odpowiedz@honey515: Może, ale tak jak napisałam - to chyba nie do końca ten portal.
OdpowiedzKażde bicie to dowód słabości i jest z definicji naganne
Odpowiedz