To tak, w temacie klapsów/lania, zrozumiem jak zminusujecie, ale to jest moje:
OK. Ja może jestem stary, ale rozumiem różnicę między "laniem", a "laniem".
W życiu swoim dwa razy dostałem w kuper od rodzicielki.
Pierwszy raz - gdy pojechałem na rower na godzinę i wróciłem po pięciu godzinach.
Drugi raz - gdy miałem pilnować o 5 lat młodszej siostry, ona wróciła do domu, a mnie nie było.
I wtedy rozumiem - nawaliłem, należało się.
Od ojca mego nie wiem ile razy dostałem, bo to było całkiem losowe - był na coś zły - trzeba się wyładować.
Dlatego jedno od drugiego odróżniam.
A jak miałem jakieś 17 lat i ojciec na mnie podniósł rękę, to chwyciłem mu ją i odłożyłem na stół. Od 15 roku życia tańczyłem zawodniczo - to jednak wyrabia mięśnie.
Słuchajcie, jak ja się wtedy bałem... Jak mi się nie uda...
Ale wracając do tego od czego zaczynałem - naprawdę jest "bicie" i "bicie".
Jak kilka lat później w mieszkaniu studenckim wychowywaliśmy córkę koleżanki - to za zabawę z palnikami kuchni gazowej sam jej od razu dawałem po łapach.
A czy półtoraroczny dzieciak zrozumie tłumaczenie?
Więc tak - sam skrzywdzony jestem wielce biciem, ale rozumiem sytuacje, gdy jest to właściwe.
Tak, poltoraroczniak zrozumie tlumaczenie. To nie idiota. Mowie to ja- matka 10latka z zaburzeniami wynikajacymi z niedotlenienia okoloporodowego, ktore w tym momencie rozwijalo sie gorzej od rowiesnikow. Jakos nie bylo potrzeby go bic. Jasne, ze jest roznica miedzy "biciem" a "biciem". Nie oznacza to jednak, ze jedno jest dobre, a drugie zle. Jedno jest zle a drugie jeszcze bardziej zle. I tyle.
Odpowiedz@Kasiakasia1212: poltoraroczne dziecko zrozumie? Moj brat jak byl w tym samym wieku to wszedl na taboret, ktory sie przewrocil i rozcial warge tak, że po 30latach ma nadal blizne. Mama tlumaczyla, że nie wolno, a jak juz sie wyplakal i go zaopatrzono to znowu wchodzil na taboret. Dostaľ w tylek i juz nie wchodzil. Brat mial 3 lata i jak ogladalismy rodzinnie telewizje to spodobal mu sie przycisk wylaczania na telewizorze. Nie moglosmy dokonczyc programu bo co wlaczylismy to on wylaczal bo to fajna zabawa. Nie pomoglo tlumaczenie, że ogladamy. Dostał po łapach, zadzialalo. Tez mial problemy jak Twoj syn.
Odpowiedz@Kasiakasia1212: Skoro mówisz, że z tego wynikają jego zaburzenia... Nie pozostaje mi nic innego jak Ci uwierzyć...
Odpowiedz@nursetka Tak sie sklada, ze o niedotlenieniu i mozliwych konsekwencjach tego wiedzialam znacznie wczesniej niz o tym, ze moje dziecko bedzie mialo te konkretne problemy. I tak, jakos udalo mi sie go przeprowadzic przez wiek durny i chmurny bez lania w tylek/po lapach. Sie da. Tylko trzeba chciec.
Odpowiedz@Kasiakasia1212: jak zareagowalabys w tych dwoch konkretnych przypadkach, ktore opisalam?
Odpowiedz@Kasiakasia1212: Wg Ciebie dziesięciolatek ma już za sobą wiek durny i chmurny? haha. Szykuj się. Złe nadchodzi. :)
Odpowiedz@nursetka Mam półtoraroczne dziecko i rozumie co się do niego mówi. Rozumiało już na kilka miesięcy w tył. Nie chciałam, by ściągała bombki z choinki i bawiła się lampkami, więc siadłam i pokazałam jak może oglądać bombki, powiedziałam dlaczego nie chcę by je ściągała, powiedziałam dlaczego się boję gdy ciągnie za lampki, itd. Poświęciłam dziecku czas i oh woow! Nie ściągnęła z choinki ani jednej bombki, choć oglądała delikatnie ozdoby choinkowe codziennie przez 2 miesiące. Na drabinkę się chciała wspinać. Wytłumaczyłam, że się boję, gdy to robi bez asekuracji i że chcę być przy tym, gdy się uczy na nią wchodzić. Wołała mnie za każdym razem, gdy chciała spróbować i czekała aż podejdę. Jak dziecku powiesz "NIE WOLNO", ewentualnie dodasz "bo zlecisz", to nie dziw się, że nie posłucha. Przecież ono widziało jak mama staje na tym taborecie i jakoś nie zleciała i jakoś jej wolno, to czemu nie wolno? Może nie wolno na taborecie stawać w przedpokoju, ale w kuchni wolno? A może nie wolno na taboret wchodzić z prawej strony, a z lewej można? Jak to mama zrobiła, że jej było wolno? No... ale zamiast dziecku poświęcić czas, to łatwiej jest przetrzepać dupę.
Odpowiedz@nursetka w pierwszym i drugim uniemozliwilabym konkretne dzialanie. Telewizor mozna postawic wyzej, odgrodzic, w ostatecznosci wsadzac z uporem maniaka dziecko do kojca jak sie zachowuje nieakceptowalnie. Z taboretem dokladnie tak samo. No ale to trzeba chciec cos zrobic zamiast lac. I tak, wiem, ze zaraz pojawi sie kontrargument, ze taboret potrzebny, ze nie zawsze da sie tv przestawic, ze nie da sie miec oczu dookola glowy itd itp. Bo to jest tylko i wylacznie roznica w podejsciu. Ten, ktory nie chce bic bedzie szukal sposobu, by tego nie zrobic. Ten, ktory bije zawsze z ajdzie usprawiedliwienie dla swojego dzialania.
Odpowiedz@Error505 nie twierdze, ze juz jesf wychowany, w pelni uksztaltowany i w zasadzue swoje juz zrobilam. Doskonale zdaje sobie sprawe, ze wiek nastoletni przede mna j latwo nie bedzie. Ale wiek, kiedy dziecko juz jest mobilne ale jeszcze nie zdaje sobie sprawy z zagrozen nie jest wiekiem latwym. I tak, ten etap 10latek juz ma za soba.
Odpowiedz@nursetka: mądre dziecko, wie, że tv nie jest dla małych dzieci.
Odpowiedz@Kasiakasia1212: telewizora wtedy nie dalo sie przestawic, z taboretem moze daloby sie cos zrobic, ale to nie o to chodzi any wszystko schowac. Nikt nie dawal mu regularnego lania ani sie nie znecal. Skoro po wielokrotnym powtorzeniu, że nie wolno po spadnie i nie wolno bo ogladamy telewizje nadal robil dokladnie to rodzice siegneli po bardziej skuteczna metode. Nie pamietam, aby podobna sytuacje sie przytrafily pozniej.
Odpowiedz@Caron: a skąd wie?
Odpowiedz@Orava: Absolutnie nie chce tutaj opowiadać się za bądź przeciw klapsom. Mówisz, że masz dziecko, któremu wytlumaczyłaś, że nie wolno i respektowalo. Nie każde dziecko takie jest. Ja dla przykładu byłam dzieckiem, które w nosie miało wszelkie tłumaczenia. Mama tłumaczyła a ja i tak robiłam na co miałam ochote bo tak chciałam. Jak bys sobie poradziła z takim dzieckiem?
Odpowiedz@Malibu Musiałabym wpierw wiedzieć jak Ci to mama tłumaczyła i dlaczego to miałaś w nosie. Ciężej jest respektować zakazy, niż propozycję innego wykorzystania przedmiotu/przestrzeni. Nie używam sformuowania "nie wolno", bo ono zachęca do buntu. Zamiast "nie wolno rzucać piaskiem", to "widzę, że chcesz się pobawić piaskiem, patrz, możesz z nim robić tak i tak. Gdy rzucasz nim w powietrze, to boję się, że może komuś wpaść w oko, a to bardzo boli. Zależy mi na tym, by każdy mógł się tu dobrze bawić, a bolące oko by w tym bardzo przeszkadzało". Czasem trzeba wytłumaczyć raz, czasem 5. Czasem trzeba złapać za rękę i powiedzieć, że widzisz, że bardzo mu na czymś tam zależy, ale nie zgadzasz się na to, bo np. narusza czyjąś przestrzeń, czy zagraża swojemu bezpieczeństwu. Wiadomo, że jak dziecko wbiega na ulicę, to nie staniesz z boku i spokojnym głosen nie będziesz tłumaczyć, żeby wracał, bo się martwisz, tylko dziecko łapiesz i nie puszczasz, a tłumaczysz jak już się uspokoi.
Odpowiedz@Orava: Różnie, próbowała mama, ojciec dziadkowie i właściwie nic nie skutkowało. Czerpałam coś w rodzaju satysfakcji kiery robiła. coś na co mi nie pozwalano. Jedyne co mnie powstrzymywało to strach przed tym że najem się wstydu. Nie bałam się ani klapsów ani gadek moralizatorskich.
Odpowiedz@Malibu no i tu masz pewien problem. Dzieci biorą przykład z dorosłych. Jeśli mówisz dziecku "nie wolno kłamać", a sam nie wywiązujesz się z obietnic i kłamiesz, gdy dziecko jest tego świadkiem (np. mama mówi tacie, że zaprosiła babcię na obiad, on na to "serio znowu ta ropucha tu przylezie!?", po czym przychodzi babcia i tata do niej "oh jak miło cię widzieć!"), to nawet 1000 pogadanek nie pomoże.
Odpowiedz@Orava: pewnie masz rację, że tak się dzieje tylko, że ten problem akurat nie dotyczył nas. Po prostu byłam dzieckiem, które jak czegoś chciało to robilo wszystko żeby to osiągnąć. Nie zważając na konsekwencje jakie za to poniesie. W sumie do końca mi nie przeszło.
OdpowiedzNormalny człowiek zrozumie różnicę, ale niestety dla niektórych klaps to już wręcz próba morderstwa.
Odpowiedz@krzychum4: żeby się ten normalny człowiek nie zdziwił, jak sam na starość dostanie klapsa od dziecka za robienie głupot, których nie rozumie, bo nikt mu nie wytłumaczył - że akwizytorów do domu nie wpuszczać, że garnków 'w promocji' nie kupować, umów nie podpisywać. Taki tam klaps, żeby na przyszłość pamiętał, że nie wolno. Nadal nie będzie wiedział dlaczego nie wolno, ale klapsa od dziecka zapamięta.
OdpowiedzA kogo to wszystko obchodzi? Mnie nikt nie bił w domu i jestem bardzo nieszczęśliwy. Co za różnica, ludzie...
Odpowiedz@potrzebujepomocy: Przypominam sobie moją bratową. Jak była dzieckiem a pózniej nastolatką to wręcz błagała w myslach żeby ojciec jej wlał i w końcu przestał ględzić. Jazgał i jazgał w nieskonczoność jak mu coś nie pasowało. Potrafił "przepracowywać" jej np zły stopień albo zapalenia papierosa przez parę dni.Myslała daj mi w dupę i przestań ględzić. I mimo braku lania ojciec jej jest obojętny i zmusza się do bycia miłą córką.
Odpowiedz@Balbina bedziemy teraz wartosciowac patologie? Co gorsze? Przemoc fizyczna czy psychiczna? Jedna i druga jest zla. I tyle.
Odpowiedz@Kasiakasia1212: A gdzie ja wartościowuję patologię? Opowiadam wspomnienia bratowej.Nie dopisuj do tego ideologii. I tyle.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 21 lutego 2020 o 9:44
I teraz tak "z ręką na sercu" powiedz, czy wtedy, jako dzieciak, gdy dostałeś od matki, to nie zrobiłeś więcej takiego numeru, bo zrozumiałeś dzięki temu laniu, że to było złe, głupie i bezmyślne, czy nie zrobiłeś więcej takiego numeru, bo bałeś się, że znowu w tylek dostaniesz? Może i lanie, które dostałeś od matki było bardziej "uzasadnione", ale nadal ani ono dobre, ani słuszne. Lanie zawsze będzie wyraz bezsilności rodzica, tego że nie potrafi znaleźć lepszej metody wychowawczej.
Odpowiedz@pinslip: Powiem Ci tak... Już jak wracałem, to wiedziałem, że zrobiłem głupio. Potem jak matka mi tłumaczyła, jak to wyglądało od jej strony - to czułem się jak coś, co się do buta przylepiło. Więc to wlanie w kuper było dla mnie w sumie wyzwoleniem - dostajesz w dupę i już więcej o tym nie gadamy.
Odpowiedz@Trepcio: aaaaa czyli jednak nie klaps był wychowawczy, tylko rozmowa? A to zaskakujące :p
Odpowiedz@Trepcio: Jeśli już przed laniem wiedziałeś, że zrobiłeś głupio, to lanie było czystą zemstą, z wychowaniem nie miało nic wspólnego.
Odpowiedz@Jorn: dokladnie moje skojarzenie, skoro zaistnialo zrozumienie i poprawa zachowania to po co krzywdzic? poza tym takie lanie na zimno, po wytlumaczeniu to zwykly sadyzm i wzmacnianie stosunku zaleznosci juz bardziej bym zrozumiala lanie w gniewie ( co laczy sie oczywiscie z niewlasciwym wyrazaniem emocji i tez nie powinno zachodzic) ale taka zimna przemoc jest obrzydliwa, stosuja to zwykle osoby gleboko zaburzone
Odpowiedzhttps://i.imgur.com/Ma94Ej1.png
Odpowiedz@Cut_a_phone: Więcej znam ludzi pasujących do prawego obrazka, ale wychowanych "tradycyjnie" niż "nowocześnie i bezstresowo". Za to do lewego opisu (poza ostatnim punktem) pasują moi znajomi "wychowani nowocześnie i bezstresowo". Ciekawe jak to jest, że patologia częściej się zdarza w rodzinach "tradycyjnych" :) (Już pomijając fakt, że było jej pełno od zawsze)
Odpowiedz@Cut_a_phone: Mam nadzieje że sam wylądujesz w więzieniu za bicie dzieci.....
Odpowiedz@Cut_a_phone: to się zdecyduj w końcu, czy nowocześnie, czy bezstresowo, bo koncepcje wychowania bezstresowego powstały tak w latach 50-60 XX wieku, gdzie to nowoczesne?
OdpowiedzJak dla nie to sprawa jest spłaszczana do wyboru bić albo nie bić. Tymczasem jest zbiór środków wychowawczych, zbiór skuteczności środka wychowawczego i zbór długoterminowych efektów. Czy istnieje możliwość połączenia bicie-skuteczny-brak negatywnych? Na pewno tak. Czy istnieje rodzic który może to stwierdzić? Pewnie nie. Dodatkowo rzeczywiście bicie biciu nierówne. Jest wiele czynników. poziom siły, Poziom emocji, Czy planowany czy nie, czy "za coś" i pewnie kilka innych. I nikt nie ma wątpliwości, że za mocno, w nerwach, zaplanowane i baz powodu jest złe. Natomiast czy akceptowane jest lekko, no zimno, natychmiast i z konkretnego powodu? Abstrahując od tego co to znaczy lekko, itp. To ja po prostu nie wiem.
Odpowiedz@Error505: Masz rację, ja też nie wiem. wszak nie napisałem, że coś było dobre albo złe. Wsadziłem kij w mrowisko i czytam co inni piszą - może to pomoże mi uporządkować swoje wspomnienia.
OdpowiedzMam 3 dzieci, najstarsze ma 8 lat , rednie 3najmłodsze 8 miesięcy, poza tym ostatnim każde z nich doskonale rozumie co wolno ,a czego nie . Żadne z nich nigdy nie dostało klapsa ani ode mnie ani od męża. Czasami tłumaczyłam milion razy , czasami była to kwestia pilnowania ale działa, tylko trzeba chcieć.
OdpowiedzA ja pytam, dlaczego ograniczać się do dzieci. Dlaczego mąż nie może przylać żonie za to, że przypaliła schabowego albo zapomniała wyjąć prania. Na pewno następnym razem bardziej by uważała, gdyby dostała wychowawczego lepa na ryj. Dlaczego szef nie może uderzyć pracownika za to, że zapomniał przygotować ważnego raportu albo opuścił się w obowiązkach. Czemu by nie rozwiązywać konfliktów w związkach za pomocą walki na ringu. A no tak. Bo bije się tylko słabszych. Takich, którzy nie potrafią się obronić. Klaps to nie tylko ból fizyczny. To też , a moze przede wszystkim, naruszenie czyichś granic. To po prostu upokorzające.
Odpowiedz@calathea: Masz rację. Teraz to zrozumiałam. Dziękuję.
Odpowiedz@calathea: niech dziecko dorasta aż do dorosłości bez żadnego dyskomfortu - fizycznego (klapsów), psychicznego (krzyk) ...ani ekonomicznego (kupuj mu wszystko, czego chce), pokarmowego (niech je co chce i ile chce, choćby same cukierki), czasowego (niech chodzi spać, kiedy chce i wstaje, kiedy ma ochotę), przestrzennego (niech chodzi, gdzie chce), wolnościowego (szkoła? jaka szkoła, toż to pozbawianie dziecka wolności osobistej), komunikacyjnego (nie poprawiaj jego błędów, wolność wypowiedzi, licencia poetica, a w ogóle to upokarza), kulturalnego (po co ma się witać z sąsiadami?), społeczengo (jest miejsce w tramwaju, to niech siedzi - jak jakiś dziadek chce siedzieć, to mógł się pospieszyć i pierwszy zająć miejsce) i tak dalej. Wy ludzie kompletnie nie rozumiecie, że dyskomfortów człowiek w życiu ma całą masę i na bardzo różny sposób może poczuć się upokorzony. Wychowanie dziecka w świecie dla niego idealnym, takim jak opisałem wyżej, nie przygotuje go do życia, za to zrobi z niego roszczeniową łajzę. Ból fizyczny to nic innego, jak bodziec - sygnał dla organizmu, że COŚ jest nie tak. Gdyby ból był niepotrzebny, czy wręcz - jak to twierdzicie, szkodliwy, to człowiek by go nie odczuwał. Tymczasem on pełni bardzo istotną funkcję w rozwoju oraz kształtowaniu postaw, pozwalających na unikanie zagrożeń i ogólnie - przeżycie. Ból to jeden ze zmysłów, jakim dysponujemy (i nie jest tożsamy z dotykiem). I jak każdy zmysł, można z nim przesadzić - można przesadzić z hałasem, można przesadzić z jasnością, ze smrodem czy perfumami, ze słodkością czy kwaśnością, z błędnikiem na karuzeli (zmysł orientacji), z nudą (zmysł upływu czasu), z temperaturą itp. Przeciążenie dowolnego zmysłu jest szkodliwe. Jednak całkowite pozbawianie dziecka uczucia bólu to zbrodnia na jego rozwoju. Stymulacja żadnego zmysłu w odpowiednim zakresie nie jest szkodliwa. A jeżeli ból jest aż taki wyjątkowy - to czy zamiast klapsa, lepiej: a) błyskać dziecku stroboskopem, b) włączyć mu Biebera, c) wypchnąć go na mróz, d) oblać wodą, e) wrzucić do pokoju śmierdzącą substancję, f) nakrzyczeć, g) odebrać zabawki, h) zabrać cukierki, i) odstawić całkiem jedzenie ("idziesz spać bez kolacji"), j) nie wyprowadzić na spacer, do kina czy gdzieś, gdzie chciało iść, k) zamknąć w pokoju, l) huśtać do porzygania.
Odpowiedz@yfa: Dziecko ból kojarzy z opiekunem, który je uderzył, nie z tym co zrobiło. I cała Twoja teoria się poszła kochać.
Odpowiedz@Leme: a wnioski swoje wyciągasz z? Każdy ból kojarzony jest z sytuacją, w której nastąpił. Tyle mówi neurobiologia. Dlatego uderzenie dziecka jest skuteczne w sposób przeze mnie opisany (ewolucyjny) wyłącznie, gdy następuje jako natychmiastowa odpowiedź na jego działanie. Czyli: - dziecko spycha brata z urwiska - momentalny ból tyłka = profit, - dziecko pomalowało ściany pod nieobecność rodziców - powrót rodziców i lanie = to, o czym mówisz. Zgodzę się, że zdecydowana większość ludzi nie ma pojęcia, kiedy klaps jest skuteczny. Nie jest skuteczny w żadnej sytuacji oddzielonej czasem, nie jest skuteczny w sytuacjach skomplikowanych zależności logicznych (ściągałeś na kartkówce, mama została wezwana do szkoły itp.) Co nie zmienia faktu, że są sytuacje, gdy jest w sposób naturalny użyteczny. Na przykład - ból po oparzeniu wrzątkiem dziecko skojarzy z gorącem bijącym od kuchenki, ognia lub samej wylanej wody, a nie z przedmiotem o kształcie czajnika. W przeciwnym wypadku każdy z nas bałby się przedmiotów (młotka, wiertła dentystycznego), a nie sytuacji (trzymania gwoździa, wizyty w gabinecie). Tymczasem przypadki, gdy ktoś boi się samego przedmiotu, traktujemy przecież jako fobie.
Odpowiedzno ale na szczescie prawo jest zupelnie inne niz ty i podobni tobie by chcieli i oby mnije takich ludzi, pewnie pudrujacych swoje zaropiale sumienie i tlumaczacy, na jakiego to porzadnego czlowieka wyrosli- ktory bije wlasne dzieci, bo to przeciez jest normalne i nie krzywdzi -.-''' a juz najbardziej rozwala mnie bicie dziecka w celu nauczenia go, ze krzywdzenie innych jest zle
OdpowiedzMoże jestem młoda, ale nigdy nie widziałam różnicy pomiędzy 'laniem' a 'laniem', czy nawet 'wrzaskiem' a 'wrzaskiem'. Będzie to już jakieś 18 lat, a nadal pamiętam jak ja dostawałam od mamy, a mój brat od ojca (taki podział obowiązków). Jednak nie chodziło tylko o walenie na gołe pośladki, ale i o wrzaski, które temu zawsze towarzyszyły. Otóż jak tylko słyszałam wyciąganie pasa i podniesiony głos, wpadałam w płacz i darłam się wniebogłosy żeby przestał bić brata (jestem ta młodsza i przerażało mnie to jak nic, nawet wściekły pies był mniej straszny), przez co następnie dostawałam ja, a tak żeby 'żeby mieć powód do płaczu'. Potem to, co dostał, brat odreagowywał na mnie, ja zostawiałam to w sobie. Raz dostałam za to, że płakałam podczas powrotu do domu, bo chciałam zabawkowy samochodzik z kiosku, a mama wolała przez całą drogę się do mnie nie odzywać i nadrobić w domu, jakieś 40min później. Lanie za złe oceny - dostawałam ataku paniki za każdą 3, bo pamiętałam jak to się kończyło u brata. Doszło do tego, że panicznie boję się jak ktoś podniesie chociażby głos, nawet nie na mnie. Zaczęłam uczyć się psychologii przemocy w rodzinie żeby wiedzieć, jak nie powielać błędnych wzorców, które były i są badane i szok! nie ma pojęcia 'terapeutyczny klaps', czy 'ustawienie do pionu krzykiem', dziwne, nie? Dzieci nie mają być jak zabawki, łatwe w obsłudze i przyjemne. Mają mieć w rodzicach wzór, cczasami porównywany w boskim (wszystko wiedzący, potrafią zawsze dać dobrą radę, być oparciem), a co, jeśli nasz autorytet wpada w szał, zaczyna krzyczeć i bić? To znaczy, że jest słaby, że jednak nie jest taki wielki, za jakiego go mieliśmy, jest słaby. Wychowywanie nie jest proste, ale kto mówił, że będzie?! I czemu to ja, jako dziecko, mam cierpieć, bo Ty nie umiesz mi czegoś wyjaśnić? Przepraszam, że nie wyszłam z instrukcją obsługi, że płaczę, nie umiem wszystkiego od razu, pytam, popełniam błędy, sprawdzam, irytuję, psuję, stwarzam zagrożenia dla własnego życia, ale kto urodził się i wiedział, jak ma się zachowywać?
OdpowiedzCzy Ty naprawdę chwalisz się tym, że przywaliłeś półtorarocznemu dziecku? O.o
OdpowiedzTak, półtoraroczne dzieci rozumieją, że czegoś nie wolno. Czasem trzeba powtórzyć 100 razy, niektórym dzieciom wystarczy 3 razy, ale się da. Bicie niczego nie tłumaczy. Bicie pokazuje twój stosunek do słabszych. Mój dziadek już chyba 3 umowy z różnymi akwizytorami podpisał, mama to odkręcała. Może jej zasugeruje, żeby go biła? Może lepiej zrozumie, że nie wolno?
Odpowiedz@mama_muminka: półtoraroczne dzieci nie mówią i nie mają wmontowanego mechanizmu rozumienia konsekwencji. Półtoraroczne dzieci są jeszcze w wieku tresowania, a nie nauki. Twój dziadek jest przecież idealnym przykładem na to, że nie wszystko można ludziom wytłumaczyć werbalnie. Ale na osobę dorosłą działają jeszcze inne bodźce - ekonomiczne (nie mam czego włożyć do garnka), społeczne (ostracyzm sąsiadów) ...czy właśnie ból. Dlaczego nie skoczysz na beton z 3 metrów? W obawie o ból, bo przecież z takiej wysokości się nie zabijesz. I owszem, pobicie dorosłej osoby jest również skuteczne, aby jej czegoś nauczyć. Nie stosuje się tego, bo zazwyczaj (ale nie zawsze) można inaczej, a czasem może oddać. Jednak fakt MOJEJ obawy, że inny dorosły może się skutecznie bronić i to ja mogę dostać po gębie, nie zmienia faktu, że byłoby to skuteczne tak samo, jak u dziecka.
OdpowiedzEch, nie wierzę, że już pewnie spory chłopak, jeżdżący samotnie na rowerze i mający pod opieką rodzeństwo, nie umiałby wyciągnąć wniosków i zrozumieć tego, dlaczego nawalił bez fizycznego bólu. Tak, bicie ma różne nasilenia, i nie mówię że jak któremuś rodzicowi przydarzyło się dać klapsa raz w gniewie to od razu jest najgorszym potworem, ale to nie znaczy od razu że to dobra metoda i można ją z czystym sumieniem stosować. Na logikę, po przewinieniu i rozmowie na jego temat dzieciak powinien poczuć wstyd, że się tak zachował, zrozumieć że przestraszył rodzica / stanowił zagrożenie dla swojego zdrowia. W przypadku bicia - dzieciak czuje ból. I niesprawiedliwość, i upokorzenie, i niechęć do bijącego.
Odpowiedz