Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dawno, dawno temu... Mieszkałam już w Anglii, mama z kotem została w…

Dawno, dawno temu...

Mieszkałam już w Anglii, mama z kotem została w Polsce.

Dodam, że mama była osobą starszą, cierpiącą na depresję, bez asertywności, a na dodatek cierpiała na coś, co nazywa się ładnie po angielsku "impulsive buyer", a z czego ja nie zdawałam sobie wtedy sprawy.

Któraś z jej psiapsiółek namówiła ją na chodzenie na pokazy różnych super zdrowych dupereli, kołder, garnków itp. I o ile na ogół wystarczyło jej, że wyszła z takiego pokazu z darmowym podarunkiem, to tym razem było inaczej.

Zadzwoniłam do niej, jak co wieczór, a jak nie odebrała, to na komórkę - rozłączyła się w pół słowa. Później okazało się, że prowadzący pokaz zabronił jej rozmawiać, a co więcej, wyłączył komórkę (co samo w sobie było piekielne, jako że mama nie potrafiła jej włączyć z powrotem).

Kiedy wreszcie udało mi się dodzwonić po dwóch czy trzech godzinach na numer domowy, okazało się, że mama była na pokazie odkurzaczy typu roomba i zakupiła takowy za jedyne! 3000 zł (emerytura - około 1200, z czego rachunki prawie 500, leki 300).

Ale przecież nie szkodzi! Dostała przecież kredyt z ratą 180 zł na zaledwie 24 miesiące (to znaczy powiedziano jej 24, po wczytaniu się w umowę wyszło, że jednak 36).

I jeszcze dostała w prezencie zestaw superhipergarnków, wart co najmniej 3000 zł (na Allegro chodziły po 600 - sprawdziłam).

Wieczorem jeszcze do niej nie dotarło, jak sobie strzeliła w kolano, ale rano sama zadzwoniła do mnie z płaczem, co ona ma zrobić.

W pracy (na szczęście to był wolniejszy dzień) spędziłam ranek na wyszukiwaniu informacji o firmie, dzwonieniu do nich, dzwonieniu do rzecznika praw konsumenta, do którego w międzyczasie zgłosili się już pozostali nabywcy cudownego odkurzacza.

Mama musiała iść do rzecznika, pod jego dyktando napisać listy z odstąpieniem od umowy kupna-sprzedaży i umowy kredytowej.

Sąsiad pomógł jej zapakować całe to barachło do paczki i nadać kurierem na adres, który wysępiłam podczas jednej z kilkunastu rozmów z biurem firmy.

Co nas to kosztowało nerwów, tego nikt nie wie.

Gdyby nie mój ośli upór i pomoc rzecznika i moich znajomych, to mama zostałaby z kredytem do spłacenia.

Ja ze swojej strony zagrałam nieczysto: zagroziłam mamie, że jak się dowiem, iż nadal chadza na pokazy, to wrócę do Polski i ją ubezwłasnowolnię, bo drugiej szopki z odkręcaniem kredytu przechodzić nie chcę.

W przeciwieństwie do mamy, wiedziałam, że jest to groźba bez pokrycia, ale podziałało.

by GoshC
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar marcelka
14 14

dobrze, że udało się to odkręcić, bo takie firmy żerują na naiwności ludzi, ale... ale niestety, najbardziej piekielni - względem samych siebie - są ci ludzie. Idą na pokaz - przecież wiadomo, że pokazy organizowane są po to, żeby coś sprzedać. Kupują = podpisują umowę. Ileż to się słyszy "czytaj, zanim podpiszesz". Cena 3000 za odkurzacz/garnki/kołdry czy inne takie dla każdego w miarę rozsądnego człowieka powinna być zaporowa. Jeśli ktoś dobrowolnie przychodzi na pokaz, dobrowolnie podpisuje umowę, to cóż... a jeśli taka osoba nie jest w stanie podejmować racjonalnych decyzji, to niestety, ale po to właśnie istnieje ubezwłasnowolnienie...

Odpowiedz
avatar GoshC
1 7

@marcelka: I zgodzę się z Tobą i nie zgodzę. Na tę pokazy zaprasza się starszych ludzi, u których zdolność podejmowania decyzji już nie jest najlepsza. Co więcej, uniemożliwia im się konsultację z członkiem rodziny - pan gniewnie wyrwał i wyłączył mamie telefon, zanim zdołała powiedzieć mi gdzie jest i wpłynąć na jej decyzję. Sztuczki socjotechniczne mają opanowane do perfekcji. Są lepsi niż sekta. A starsi ludzie pójdą, bo to za darmo dostaną poduszeczkę, czy rękawiczki czy jakąś inną wartą parę złotych duperelkę.

Odpowiedz
avatar marcelka
8 10

@GoshC: ale widzisz... jeśli starszy człowiek ma tak ograniczoną zdolność oceny sytuacji, że po pierwsze przyjmuje zaproszenie na taki pokaz, po drugie pozwala sobie na wyrwanie/rozłączenie telefonu, po trzecie podpisuje umowę na tak wysoką sumę - to niestety są to podstawy, by pomyśleć o ubezwłasnowolnieniu. mam wśród swoich bliskich stosunkowo dużo starszych osób, poczynając od mojej mamy (70+), przez kilka bliskich krewnych - i na szczęście są one w pełni poczytalne. I też non stop odbierają telefony z zaproszeniami na jakieś pokazy (ba, do mojej mamy raz zadzwoniono, że "jutro u pani w mieszkaniu odbędzie się pokaz"), ale z nich nie korzystają, bo wiedzą, że to żadna okazja. A umowy, czy na telefon, czy na inne media czytają po dwa razy. Dlatego mnie irytuje generalizowanie, że "starsze osoby = naiwne, łatwowierne". Nie, po prostu zarówno wśród starszych, jak i młodszych są osoby mniej uważne, nie potrafiące dobrze ocenić sytuacji - ale wtedy pytanie, z czego to wynika, bo jak ze stanu zdrowia - to wracamy do kwestii ubezwłasnowolnienia, a jak z naiwności (eufemizm), no to cóż... płać i płacz...

Odpowiedz
avatar GoshC
3 5

@marcelka: ja się tam cieszę, że mi się udało to odkręcić. Powiedzmy sobie szczerze: i tak musiałam mamie pomagać, jak jakiś większy wydatek był. Gdyby się nie udało - musiałabym więcej. Ludzie robią głupie rzeczy, jak się znajdą pod presją, wydaje im się że trzeba. Zwłaszcza ludzie z problemami psychicznymi. Wiem, bo też mam nerwicę i depresję. Tylko ja w przeciwieństwie do mojej mamy mam obok mnie kogoś, kto mną potrząsnie i mi przemówi do rozumu.

Odpowiedz
avatar Jorn
6 6

@marcelka: @GoshC: Zgadzam się w 100% z Marcelką. Ubezwłasnowolnienie w takiej sytuacji nie powinno być groźba bez pokrycia. Bo to nie jest kwestia wieku. Moi rodzice też są sporo po siedemdziesiątce, a czegoś takiego by nie zrobili. A teraz zastrzeżenie dla mniej inteligentnych czytelników: powyższe nie oznacza, że uważam oszustów za niepiekielnych.

Odpowiedz
avatar GoshC
2 2

@Jorn: technicznie, poza depresją, mojej mamie nie dolegała żadna choroba ograniczająca jej poczytalność. Podejrzewam, że mogła też mieć niezdiagnozowaną nerwicę lękową, ale nic, co pochodziłoby pod ograniczenie poczytalności. Poza tym, ubezwłasnowolnienie jej wiązałoby się z moim powrotem na stałe do Polski, a tego nie zamierzałam na tą chwilę zrobić.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 5

@GoshC: jak bardzo trzeba miec nie po kolei w glowie by pozwolic sobie wyrwac telefon przez obca osobe albo po takim zdarzeniu nie wyjsc natychmiast? przeciez to razaco bezczelne jest

Odpowiedz
avatar GoshC
3 3

@bazienka: znając mamę, to jeszcze przepraszała, że dzwonek telefonu przeszkodził w prezentacji.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
4 4

Jakiś czas temu bliska mi osoba też dała się namówić na odkurzacz. Strasznie mnie to zdenerwowało. Wizyta u rzecznika, list z odstąpieniem od umowy i wysyłka tego badziewia rozwiązała problem. Jak dawno przydarzało się to Twojej mamie? Od dość długiego czasu przepisy pozwalają na odstąpienie od takich umów bez żadnych konsekwencji. Zgaduję, że czasem zdobycie adresu na który trzeba to odesłać może być trudniejsze.

Odpowiedz
avatar GoshC
5 5

@GlaNiK: zaryzykowałabym, że około 10 lat temu. Dokładnie nie pamiętam, ale coś koło tego. Pamiętam, że firma miała siedzibę gdzieś w Trójmieście. Wiem jedno, czas działa na niekorzyść. Trzeba działać natychmiast, bo im dłużej upływa od zawarcia umowy tym większa szansa, że firma nawet rozpłynie się w powietrzu.

Odpowiedz
avatar niemoja
8 8

@GlaNiK: Oczywiście, że można odstąpić, ale jest na to tylko 2 tygodnie. Jak wkręcą babcię w super - hiper komplet garnków "na prezent świąteczny dla całej rodziny", to się o sprawie dowiesz po miesiącu, jak zacznie lamentować, że jej na rachunki nie starcza...

Odpowiedz
avatar niepodam
7 7

Jakieś 30 lat temu moja mama, osoba na ogół rozsądna i wtedy po 40-tce poszła na pokaz garnków Zeptera. Wyszła z umową kredytową na 2 lata na jeden garnek w cenie będącej wtedy równowartością jej kilkumiesięcznych zarobków. A najlepsze jest, że garnek dostała dopiero po spłacie ostatniej raty. Żeby nie było - garnek używany na okrągło przez te 30 lat ma się dobrze, a mama go sobie chwali. A, no i gratis dostała - stalową salaterkę.

Odpowiedz
avatar Error505
3 5

Mówimy o starszych osobach. Natomiast młodych to też dotyczy. Widziałem kiedyś taką sceną. Byłem w miejscu, gdzie była jakaś salka i słyszłem, ze tam coś się dzieje, jakiś pokaz albo coś w tym stylu. W pewnym momencie z sali wyszedł facet jakieś 25-30 lat zadzwonił do kogoś, mówił, ze świetna okazja, super "cośtam" (albo nie słyszałem albo nie pamietam co to było) i pytał, czy kupić też dla tej osoby. Byłem w szoku, bo okazuje się, że na te techniki napbierają się nie tylko starsze osoby.

Odpowiedz
avatar GoshC
3 5

@Error505: właśnie, wyszedł i zadzwonił. Mojej mamie to uniemożliwiono, bo super sprzedawca bał się, że jak mama powie mi co robi, to jakoś jej to wyperswaduję. A pomyśl jeszcze, jak ja się czułam, jak usłyszałam, czyjś głos w telefonie mamy, a później już jeszcze wyłączony telefon. Przecież ja już miałam najczarniejsze scenariusze w głowie.

Odpowiedz
avatar Error505
2 2

@GoshC: Chyba mało precyzyjnie napisałem. Chodziło mi tylko o to, że MŁODY człowiek dał się tak omotać, że chciał namówić znajomego na skorzystanie z niesamowitej okazji. Czyli nie jest to domena tylko ludzi starszych. Natomiast co do twojej sytuacji to jak najbardziej rozumiem co mogłaś czuć w takie sytuacji. Jak dla mnie taka sprzedaż to nic innego jak oszustwo i to w rozumieniu prawa. Art. 286 § 1. Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. Jak dla mnie to mamy tu wszystkie elementy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 lutego 2020 o 13:05

avatar bazienka
-1 1

@GoshC: no i dlaczego nie wyszla po wyrwaniu tego telefonu? ktos narusza ci nietykalnsc cielesna a ty nie reagujesz tylko siedzisz jak ta ciumcia? przeciez to nie jest normalne pierwsza zasada rzeczywistosci zaden, ale to zaden obcy czlowiek nie da ci nic za darmo a juz szczegolnie w zorganizowanej akcji, ktora nie jest akcja pomocowa (np. ofiarom kataklizmu)

Odpowiedz
avatar Lapis
2 2

Miło że dali wam, adres do odesłania, moja mama odwoziła cały zestaw garnków osobiście bo firma nie zgadzała się na odesłanie.

Odpowiedz
avatar GoshC
3 3

@Lapis: z Radomia do bodajże Gdańska? Już widzę starszą schorowaną kobietę pokonującą tą trasę. Musiałabym przyjechać z Anglii, żeby to ogarnąć, a to by mnie bardzo zdenerwowało...

Odpowiedz
avatar Lapis
0 0

@GoshC: moja mama jechała z Wrocławia gdzieś pod Poznań, i tak nieźle wyszło.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Starsi ludzie czasem chodzą na takie pokazy z samotności (Autorko - absolutnie nie odbieraj tego jako przytyk). Przez chwilę czują się ważni - zostali zaproszeni! A gdy już z trafią na takie spotkanie, wspomniane socjotechniki zrobią swoje. Wiek senioralny (w wymiarze rzeczywistym, nie nominalnym) wiąże się ze spowolnieniem i/lub zaburzeniem funkcji poznawczych, my to wiemy - ale czy rozumiemy jak się wtedy funkcjonuje?

Odpowiedz
avatar GoshC
5 5

@dmd: funkcjonuje się do bani. Wiem, bo jedno z moich lekarstw długoterminowych jest niestety "ogłupiaczem", więc rozumiem jak to jest zapominać wyrazów, nie wiedzieć, co się przed chwilą robiło, utracić zdolność szybkiego uczenia się i zapamiętywania. Ale na socjotechniki się na szczęście uodporniłam. Po prostu wszystkich handlarzy i akwizytorów ignoruję :-)

Odpowiedz
avatar Cut_a_phone
0 0

To jest chore, że w tym państwie z dykty takie procedery są legalne. Takie gnidy powinny odsiadywać długoletnie wyroki i być codziennie bolcowani, żeby po wyjściu nawet przez myśl nie przeszło im już kogokolwiek oszukać.

Odpowiedz
Udostępnij