Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Po przeczytaniu pewnej historii o pieszych i samochodach, jak również na fali…

Po przeczytaniu pewnej historii o pieszych i samochodach, jak również na fali nowo wchodzących przepisów, opowiem Wam historię, której byłam świadkiem i częściowo uczestnikiem.

Zarys sytuacyjny: W pewnym dość sporym mieście na Górnym Śląsku jest sobie ulica. Prosta, dwupasmowa, ale bardzo źle oświetlona i średnio co 50m znajduje się przejście dla pieszych. Nie ma tygodnia żeby nie pojawiła się w mediach informacja o potrąceniu na tym odcinku jakiegoś pieszego. Co samo w sobie jest piekielne, że przez tyle czasu miasto nic z tym jeszcze nie zrobiło. Co najważniejsze, z jednej strony ulicy chodnik biegnie równolegle, więc jadąc samochodem doskonale widać co dzieje się na chodniku, natomiast z drugiej strony uliczki z osiedla prowadzą prostopadle do jezdni. Dodatkowo przed osiedlem rośnie długi i wysoki żywopłot, za którym nie widać co się dzieje, więc wychodząc zza żywopłotu jest się już praktycznie na jezdni.

Akcja właściwa: jezdnią jadą 2 samochody, po nich długo, długo nic. Do przejścia od strony osiedla zbliża się mężczyzna w podeszłym wieku. Logicznie rozumując powinien zbliżyć się do przejścia, rozejrzeć, przepuścić 2 samochody (które były już naprawdę blisko) i przejść sobie na drugą stronę po pustej ulicy. Co robi? Przyspiesza kroku (kto by pomyślał, że w ogóle da radę tak szybko iść) i dosłownie wyskakuje na przejście tuż przed maską pierwszego samochodu. Auto zatrzymuje się z piskiem opon na centymetry przed niedoszłym samobójcą, kierowca z tyłu ratuje swoją maskę i zniżki na OC tylko dzięki temu że lewym pasem nic nie jechało i zdążył wykręcić.

W tym samym czasie ja idę druga strona ulicy z zamiarem przejścia w tym samym miejscu, niestety z mojej strony na skrzyżowaniu kilkaset metrów wcześniej oświeciło się zielone wiec sznur aut. Dochodzę do przejścia, czekam, zauważam lukę między samochodami na tyle sporą ze kierowca nadjeżdżający do przejścia ma czas mnie zauważyć i zareagować więc wchodzę na pasy. I sekundy później dowiedziałam się skąd taka luka. Kobieta jechała wolniej od wszystkich, bo zamiast patrzeć na drogę patrzyła na dziecko w foteliku, które siedziało obok. Zdążyłam uskoczyć w ostatnim momencie. Choć z tego szoku zastanawiałam się czy aby nie ucierpiały mi palce u stóp, bo przejechała tak blisko, że mogłabym jej kurtką wypolerować boczne drzwi.

I tak się zastanawiam, co gdyby ten dziadzio wszedł na tą jezdnię 5 sekund wcześniej, albo ona jechałaby 2km/h szybciej i trafiła na tego mężczyznę. Czytałabym kolejny news o potrąceniu, o tym jacy to kierowcy źli, a piesi nie noszą odblasków. I jak w tej sytuacji rozstrzygnąć winę.
Niestety na drodze trzeba myśleć za siebie i za innych, bo wystarczy chwila nieuwagi jednego z uczestników ruchu. A kiedy obie strony przestają używać mózgownicy nieszczęście murowane.

Przejście dla pieszych jezdnia

by margeryT
Dodaj nowy komentarz
avatar Zunrin
5 5

Mam pewne wątpliwości co do tego chodnika doskonale widocznego z drogi. Jak droga nieoświetlona, to i na nim też raczej nie będzie jasno, co utrudnia obserwację.

Odpowiedz
avatar margeryT
4 4

@Zunrin no fakt, napisałam że ulica kiepsko oświetlona. Chodziło o ogólny zarys tego jak wygląda okolica. Natomiast zapomniałam wspomnieć że cała sytuacja miała miejsce o godz. 10 rano.

Odpowiedz
avatar Raspi
2 2

Miałam podobną sytuację co Ty. Z tą różnicą, że droga i przejście były bardzo dobrze oświetlone i było zupełnie pusto. Samochód był daleko(od mojej prawej strony), więc byłam pewna, że zdążę przejść, nawet nie musiałby hamować. Tylko nie spodziewałam się, że baba przyśpieszy(jechała minimum ponad 60 w zabudowanym). Już jak maska była zaraz przede mną zorientowałam się, że mnie nie widzi, bo całą uwagę skupiła na dziecku na siedzeniu pasażera. Widziałam to dokładnie, bo miała zapalone światło w samochodzie. Dosłownie uskoczyłam w ostatnim momencie.

Odpowiedz
avatar Najlepshy
-5 5

Proponuję mieć w kieszeni zapas kulek od łożysk, takich pół centymetra średnicy. Zbliżając się do przejścia wziąć kilka w rękę i jeśli samochód nie zamierza nawet zwolnić, udać przestraszonego i machnąć garść na przednią szybę. Nikt za to nam nic nie zrobi, bo przecież mamy prawo się przestraszyć i zrobić "niekontrolowany" ruch ręką... Polecam. Sprawdzone. Mina wściekłych kierowców bezcenna...

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
5 7

@Najlepshy: Twoja mina jak ci ktoś ten durny ryj obije też będzie bezcenna.

Odpowiedz
avatar arni90
5 5

@Najlepshy: podoba mi się twój pomysł. Następnym razem jak jakiś pieszy wlezie na czerwonym albo z za samochodu to dostanie w cymbał kulką od łożyska.

Odpowiedz
avatar Saszka999
3 3

@Najlepshy: Proponuję, żeby ojciec zerżńął ci dupsko pasem

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
5 7

Przepisy dające pierwszeństwo pieszym na przejściach są idiotyczne. Bo jak to trafnie ujął pan majster kreowany przez Kobuszewskiego, praw fizyki pan nie zmienisz i nie bądź pan głąb. A tu powszechnie widać że na fizyce się nie uważało, jeśli w ogóle była w szkole. Samochód nie staje w miejscu. Pieszy tak. Samochód po starciu z pieszym ma coś do wyklepania. Pieszy nie żyje. To takie trudne?

Odpowiedz
avatar Error505
-2 4

@tatapsychopata: wymuszanie swoich praw za wszelką często nie jest najlepszym pomysłem. Te prawa fizyki działają zawsze. Dlatego niezależnie od pierwszeństwa to w interesie pieszego jest zawsze sprawdzić czy ktoś mu nie zrobi kuku. Natomiast jakby tego nie zrobił to ma dodatkowe zabezpieczenie, że samochód jednak ma ustąpić mu pierwszeństwa zawsze. I dlatego ja uważam, że zmiana przepisów ma sens.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
5 5

@Error505: Czyli przerzucamy odpowiedzialność za głupotę pieszego na kierowcę? Dlaczego? Ja na to się nie zgadzam. Jak ktoś chce być głupi to nie moim kosztem. I jeszcze jedno. Tacy jesteśmy wszyscy ekologiczni ostatnio, how dare you, itd. A kiedy samochód emituje najwięcej spalin? Jak przyspiesza. Niech więc jedzie równo bez zmian prędkości. Mniej truje.

Odpowiedz
avatar yfa
2 2

@Error505: to "dodatkowe" zabezpieczenie będzie funkcjonować tylko przez kilka lat. Po tym czasie ludzie się przyzwyczają, że mają pierwszeństwo, i przestaną uważać na pasach - wtedy zamiast "dodatkowego" zabezpieczenia w postaci uważnego kierowcy będzie to "jedyne" zabezpieczenie. I tak przywrócimy selekcję naturalną ...tylko czemu kosztem odpowiedzialności karnej kierowców? Zarówno fizyka (możliwość szybkiego zatrzymania) jak i logika (uważać bardziej powinien ten, kto ma więcej do stracenia) mówią, że to pieszy powinien mieć więcej obowiązków. A przede wszystkim - czujności pieszego nie wolno usypiać, bo jest to nieprofesjonalny uczestnik ruchu (pijany, chory, gadający przez telefon) i on musi mieć ODRUCH upewniania się, czy może bezpiecznie przejść. Jak się taki odruch stłumi, to z czasem ludzie zaczną włazić prosto pod koła - także na czerwonym świetle. Wniosek z powyższego jest jeden: pierwszeństwo przed przejściem może być długofalowo bezpieczne WYŁĄCZNIE wtedy, gdy pieszy będzie musiał ŚWIADOMIE to pierwszeństwo "włączyć" - np. poprzez podniesienie ręki, obrót na nodze czy odśpiewanie hymnu. Pierwszeństwo automatyczne prędzej czy później spowoduje automatyzm zachowania. To jest kwestia czasu i zmiany przyzwyczajeń pieszych, dlatego badania przeprowadzone na bieżąco wykazują wzrost bezpieczeństwa - bo dzisiaj to właśnie jest "dodatkowe" zabezpieczenie.

Odpowiedz
avatar digi51
4 4

Dziwię się czasem temu uporowi niektórych na zasadzie "wpi..rdolę się pod maskę, bo mi wolno". Jako kierowca naprawdę staram się jeździć tak, aby zawsze puścić pieszych na przejściu, rozglądam się, zwalniam etc. Znam takie jedno przejście zasłonięte krzakiem, zwalniam przed nim do 30, bo już nie raz i nie dwa ktoś wszedł na przejście nawet się rozglądając lub właśnie rozglądając się i celowo zmuszając do hamowania, bo tak, bo mu wolno. Tak się zastanawiam, czy ci ludzie nie wiedzą, że samochód nie zahamuje w miejscu na metr przed przejściem? Dadzą się potrącić, żeby coś udowodnić? Do tego brak wyobraźni po zmierzchu - przekonanie, że skoro oni widzą samochód, to kierowca też ich widzi. Zachowanie przez kierowców zasad ostrożności to inna sprawa, ja jednak uważam się za odpowiedzialnego kierowcą, nie szarżuje, dostosowuję prędkość na warunków na drodze i jestem dość uprzejma na drodze - więc moja frustracja związana z pieszymi włażącymi na jezdnię bez wyobraźni nie jest związana z szaleńczym stylem jazdy i ciągłym dawaniem po heblach. Jako piesza - tak, chcę, aby kierowcy w miarę możliwości zatrzymywali się przed przejściem, irytuje mnie arogancja i ignorowanie pieszych. Zdarza mi się wejść na przejście ze świadomością, że samochód będzie musiał zwolnić. Ale nie oczekuje, że każdy kierowca będzie hamował 3m przed przejściem, bo ja się do niego zbliżam i wchodzę na pałę.

Odpowiedz
avatar siderius93
0 0

@digi51: Ty się starasz zatrzymywać, ale nie wszyscy. Niektórzy mają to gdzieś. Sytuacja z wczoraj. Stoję przed przejściem, z lewa samochód się zatrzymuje, z prawa mam lukę w którą się zmieszczę. Wchodzę na pasy, kierowca z prawa w ogóle nie zwalnia, a wręcz przyspiesza i przejeżdża na centymetry przede mną.

Odpowiedz
Udostępnij