Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja mama pracowała jako niania i gosposia. Zajmowała się córką znanego sportowca,…

Moja mama pracowała jako niania i gosposia. Zajmowała się córką znanego sportowca, stamtąd dostała referencje i niejako z polecenia dostała pracę u pewnego polityka. Historia działa się kilka lat temu, żadnych szczegółów nie podam, więc można darować sobie dochodzenie kto to był.

Dom był ogromny, piętrowy, z taką ilością łazienek i sypialni, że mogłyby zamieszkać tam ze 4 rodziny. Pominę już wystrój i wyposażenie, bo wiadomo, że w grę wchodziły duże pieniądze.
Pan polityk raczej w tym domu nocował niż mieszkał, a tajemnicą poliszynela jest, że większość czasu spędzał u kochanki, za to w domu urzędowała niepracująca żona, gdzie odwiedzał ją jej kochanek. Zatrudnione opiekunki również tam mieszkały, a do sprzątania przychodziły trzy panie.

Mieli niespełna dwuletnią córeczkę, do opieki nad nią były dwie nianie, w tym właśnie moja mama. Do jej obowiązków należało jeszcze ugotowanie wegetariańskiego posiłku raz dziennie. Dowiedziała się, że żadna opiekunka nie zagrzała tam dłużej miejsca, ale nie wiadomo z jakich przyczyn, więc postanowiła spróbować.

Plan dnia był z góry narzucony i tyczył się raczej pani domu, która w większości oddawała się swoim pasjom, czyli malowaniu i ćwiczeniu jogi. Wytyczone na to były godziny, pomiędzy którymi musiała jeszcze znaleźć czas na kosmetyczkę i spotkania z kochankiem. W tym czasie nianie organizowały zajęcia dziecku, zabawy, nauka, drzemki. Jedyna chwila, kiedy ta mała dziewczynka spędzała czas ze swoimi rodzicami, a przynajmniej jedną połową, był właśnie obiad. Zaraz po posiłku matka beznamiętnie żegnała się z córeczką i zamykała się w swojej części domu. Z opowieści mojej mamy, ten właśnie moment był jednym z najgorszych, bo kilkunastomiesięczne dziecko bardzo pragnęło uwagi swojej rodzcielki, tak bardzo, że wyrywało się żeby za nią biec.

Jeżeli myślicie, że matka tuliła chociaż swoje dziecko do snu, to się mylicie. Dawała jej tylko buzi i znikała u siebie, a zajmowały się tym naprzemiennie nianie. To znaczy jednego dnia jedna, następnego druga, bo dziecko spragnione jakiejkolwiek bliskości, trzeba było przytulać kilka godzin, w efekcie spało się z nią w małym łóżku. Kulminacyjnym momentem, w którym moja mama zdała sobie sprawę, że nie wytrzyma tam ani dnia dłużej, była chwila po obiedzie, kiedy pani domu wstała, jej córeczka uczepiła się jej nogi, a ta ją odepchnęła i kazała ją zabrać. Dziecko wrzeszczało "MAMAAAA" w dzikiej rozpaczy, a ta całkowicie to ignorując zniknęła za drzwiami.

Druga niania zwolniła się tego samego dnia. Moja mama pracowała tam... 2 tygodnie. I jak wspomina o 2 za długo, bo patrzenie na to, jak bardzo można mieć w dupie swoje dziecko łamie serce.

PS. W komentarzach zarzucacie, że dziecko nie mogło mieć więzi z matką na tyle, żeby za nią płakać. Opisałam tutaj niecałe dwa tygodnie, więc ciężko stwierdzić jak było przez resztę czasu. Opiekunki zmieniały się praktycznie co chwilę, a jedyną stałą osobą w życiu tego dziecka była ta matka. Podczas posiłku mała siedziała przeważnie u niej na kolanach, w ramkach były zdjęcia z podróży "szczęśliwej" rodzinki, tata wracając dawał jej buziaka, więc jakąś więź jednak mieli.

by pusia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar dayana
10 24

Ale przecież jak się urodzi to pokochasz :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 29

Fake. Nie dlatego, że nie ma tak traktowanych dzieci, ale dlatego, że takie dziecko nie wykształci więzi z matką, więc i nie będzie za nią płakać. Prędzej za nianią, która spędza z nim cały dzień.

Odpowiedz
avatar MrSpook
4 8

@wredota1: Parę lat temu było o podobnym przypadku w mediach, w Polsce. Gwiazda instagrama wykorzystywała dziecko do lansowania na nim. Córkę traktowała podle. Mąż umieścił nagrania z ukrytej kamery w sieci, w czasie trwania rozwodu, gdy sąd nie chciał pozbawić zwyrolkę praw rodzicielskich, a w dodatku zostawić dziecko u jej boku.

Odpowiedz
avatar pusia
3 5

@MrSpook: nie porównywałabym tych historii. Tam matka traktowała strasznie tą córkę, a tutaj nie poświęcała jej czasu. Kiedy była to podobno była miła i dobrze się odnosiła do córki, ale jeśli o 16 szła na jogę, to bez skrupułów oddawała dziecko

Odpowiedz
avatar Meliana
6 6

@wredota1: Z nianią? Jeśli ma dwie jednocześnie, a każda z nich odchodzi średnio co dwa tygodnie? Matka w tym układzie jest jedynym stałym, niezmiennym elementem, a tak małe dzieci czują się bezpieczniej, mając stałą, codzienną rutynę. Absolutnie mnie nie dziwi, że dziecko tak bardzo pragnie z nią kontaktu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lutego 2020 o 11:56

avatar Morog
2 22

Niby w jaki sposób małe dziecko wykształciło w takich warunkach więź z matką? Do zmyślania historii przydaje się trochę wiedzy.....

Odpowiedz
avatar JolaG
3 9

@Morog: Im bardziej dziecko jest olewane tym bardziej będzie szukać kontaktu.

Odpowiedz
avatar kajcia
0 12

@JolaG: Owszem. Ale nie "niespełna dwuletnie". Kto ma dzieci, ten to wie.

Odpowiedz
avatar annabel
6 6

Moja mama pracuje od 15 lat jak niania dla pewnego polityka, nie w Polsce. Wychowuje w tej rodzinie 3 dzieci, od ich urodzenia. Dzieci sie za matka, ktora jest prawie caly czas w domu nawet nie obejrza, poniewaz maja mocniejsza wiez z moja mama, no i oczywiscie jest z nia wiecej zabawy niz z wlasna mama. Ta ich nie odrzuca, maja dobra relacje, ale bardziej przezywaja kiedy moja mama odchodzi. Wiec jesli jest tak, jak piszesz, to cos nie pasuje. Ale moze to to, ze nawet mama ktora odrzuca jest bardziej stabilna od opiekunek.

Odpowiedz
avatar pusia
9 9

@annabel: matka kiedy była dla dziecka, była miła, brała ją na kolana, dawała buzi. Ale wyznaczała dla niej tylko tą chwilę w ciągu dnia plus buzi przed spaniem. Wiem tyle ile mama mi opowiedziała, że opiekunki zmieniały się bardzo często, ta która zwolniła się z moją mamą, pracowała miesiąc i to podobno był rekord.

Odpowiedz
avatar Bubu2016
4 4

A jak więź z tatusiem wyglądała?

Odpowiedz
avatar pusia
6 6

@Bubu2016: poprawna, na tyle ile można zbudować więź będąc w domu tylko gościem, moja mama opowiadała, że jak wracał to witał się z córką i poświęcał jej chwilę, ale większość czasu go nie było

Odpowiedz
avatar anulla89
2 4

Szkoda mi tego dziecka jak nie wiem. Nawet soobie nie wyobrażam jak musi być samotne, i przykro mi z jego powodu... Ale matce też współczuję-mam dwie córki, jedna ma 11 lat, druga trochę ponad rok. Przy pierwszej w okresie niemowlęcym pomagała mi śp. teściowa, teraz babci już nie ma, a my mieszkamy sami. Kiedy starsza była mała, a ja wróciłam do pracy, to z jednej strony oczywiście cieszyłam się z postępów i sukcesów mojego dziecka, ale z drugiej nie raz było mi przykro, że nie widziałam czegoś o czym musiała mi opowiadać teściowa. Mimo, że większość wolnego czasu spędzałam z córką, to i tak miałam poczucie, że tracę bardzo wiele z jej najmłodszych lat. Dopiero teraz, przy drugiej córce widzę jak wiele, bo jak narazie jeszcze nie poszła do żłobka, więc spędzam z nią całą dobę. A ta matka z historii nawet tak naprawdę nie zna własnego dziecka. Nie ma pojęcia o jego zwyczajach, przyzwyczajeniach, czy lękach. Jak kiedyś będzie zmuszona zająć się własnym dzieckiem, to nie będzie miała pojęcia co robić, a przez to nie będzie potrafiła czerpać z tego radości. I choć dzieci bywają męczące, denerwujące, i są chwile kiedy człowiek ma wszystkiego dość, to jednak relacja rodzica z dzieckiem jest fantastyczną sprawą. Kiedy zaszłam w pierwszą ciążę byłam przerażona tym jaką będę matką, bo ja nawet nie lubię dzieci, w dodatku byłam wtedy gówniarą. Ale okazało się, że, choć za obcymi dziećmi nadal nie przepadam, to jednak moje własne dają mi tyle radości, że poziom szczęścia w moim życiu podskoczył conajmniej o połowę :) Wiem, że nie wszystkie kobiety tak mają, rozumiem to, ale ta babka nawet nie daje sobie szansy na sprawdzenie jak to jest w jej przypadku, a jeśli miałaby tak jak ja, to pozbawia się olbrzymiej dawki pozytywnych uczuć, i właśnie dlatego jej współczuję.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lutego 2020 o 10:55

avatar Meliana
10 10

@anulla89: A bierzesz pod uwagę, że być może jedynym powodem, dla którego zdecydowała się na dziecko jest ten, że dobrze to wygląda PR-owo? Że może ona nawet nie chce tego sprawdzać (a może sprawdziła i stwierdziła, że to nie dla niej - nie znamy całości historii), może nie chce tej relacji, nie potrzebuje? Odfajkowała punkt z listy i z głowy. Są tacy wyrachowani mężczyźni, nie wiem dlaczego niektórym nie mieści się w głowie, że mogą być i takie kobiety.

Odpowiedz
avatar anulla89
0 0

@Meliana: Biorę, ale jest mi z tego powodu jeszcze gorzej... Może i sprawdziła, choć wątpię. Ale jeśli jednak nie, to nawet w sytuacji kiedy to było tylko zagranie PRowe, i tak mogłoby się okazać, że "ej, całkiem fajne to moje dziecko". Poza tym, czy miała okazję się o tym przekonać, i stwierdziła, że to nie dla niej, czy też nawet nie próbowała, i tak mi jej szkoda. Tak samo jak szloda mi ludzi, którzy nie potrafią cieszyć się muzyką, pięknem natury, czy smakiem sera pleśniowego :) Zdaję sobie sprawę, że pewnie jest mnóstwo rzeczy za którymi ja nie przepadam, a ktoś inny uważa, że moje życie jest przez to uboższe, ale to nie odbiera mi prawa do ubolewania nad tym, że ta kobieta nie umie, bądź nawet nie wie, że może by umiała, cieszyć się wspólnym czasem z własnym dzieckiem. :)

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 5

szkoda mi niepomiernie tego dzieciaka, rpzeciez to bedzie/jest? kaleka emocjonalna z problemem z nawiazaniem wiezi a nie mozna bylo tego naglosnic, zrobic filmikow i dac do sieci? bo pewnie jakby zglosily to do opieki to pozycja polityka by wygrala biedne sa takie dzieciaczki, ktorych rodzice sa nietykalni

Odpowiedz
avatar pusia
3 3

@bazienka: a jakby wrzuciły to do sieci to myślisz, że pozycja polityka by nie wygrała? Za nagrania z prywatnego domu w trakcie wykonywania obowiązków? Z góry przegrana sprawa

Odpowiedz
avatar irulax
-3 5

Niektóre posty to zupełnie wbijają w glebę. Nie napiszą, że rodzice dziewczynki są wujowi, dziecko to nie maskotka ani element wystroju wnętrza, tylko.... aborcja to lek na wszystkie bolączki. A może wy znajdzie cie jakąś miłą ścianę, rozpędzicie się właściwie i z "baranka"? Po co się tak męczyć przez resztę życia? To będzie tak wam miła "opóźniona aborcja". Masz za małe mieszkanie? Dałaś/eś doopy na boku? Twarda ściana będzie idealnym rozwiązaniem.

Odpowiedz
avatar MtK133
1 1

Cóż to za polityk, którego stać na wielki dom? Mam trochę rozeznania w zarobkach polityków i serio, z uposażenia Posła(5800 na rąsie) czy nawet ministra ciężko w ogóle dziś wybudować mały domek ;) No chyba że kolega z PiS, ale to wtedy i tak nie pasuje bo żonka musiałaby gdzieś pracować, na posadce w spółce skarbu państwa, bo przecież on nie mógłby wykazać takiego dochodu ;)

Odpowiedz
avatar mnemonik
1 1

tak to jest, a jak chcesz zrobić aborcję/oddać dziecko to wyleje się lawina hejtu. Powyżej przykład co się stanie jeśli tego nie zrobisz a dziecka nie chcesz.

Odpowiedz
Udostępnij