Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Chodnik na tyle szeroki, że mogą swobodnie iść dwie osoby, ale trzecia…

Chodnik na tyle szeroki, że mogą swobodnie iść dwie osoby, ale trzecia już się nie zmieści.
Idę, a z przeciwka idzie jakaś para (czy to para zakochanych, trzymających się za ręce, matka z nastoletnim dzieckiem, czy też dwie koleżanki - nie ma to najmniejszego znaczenia) i w naprawdę marginalnej liczbie przypadków, osoby idące we dwie robią miejsce, by bezpiecznie się minąć. W znacznej większości przypadków idą, jak gdyby nigdy nic, przez co muszę zejść na jezdnię, nie chcąc się z takimi ludźmi zderzyć (oczywiście nie tylko ja, ale w ogóle osoba idąca z przeciwka).

Uważam to za bardzo, ale to bardzo piekielne, zwłaszcza kiedy obserwuję takie sytuacje jako kierowca. Czy naprawdę tak trudno jest patrzeć tak, żeby widzieć i jednocześnie pomyśleć? Kiedy ja idę w towarzystwie, zawsze albo puszczam współspacerowicza przodem i "chowam" się za nim, robiąc miejsce przechodniowi z przeciwka lub przyspieszam kroku, i wyprzedzam towarzysza spaceru.

by ~ZrzedliweBabsko
Dodaj nowy komentarz
avatar Shamson
17 17

Polecam bardzo prostą sztuczkę: wyprostować się, wzrok przed siebie(nie patrzeć się na ludzi, tylko gdzieś za nimi), pewny krok. Dziewięćdziesiąt procent ludzi schodzi z drogi. Reszta zwykle przed momentem "kolizji" skręca ciało/zaczyna iść gęsiego. Kiedy chodzę na "automacie" sam się łapie na tym, że odruchowo schodzę z drogi nawet kobietom metr pięćdziesiąt w kapeluszu jeżeli stosują tą zasadę(gdzie mi bliżej do 200 cm i jakieś dwukrotności ich wagi).

Odpowiedz
avatar bazienka
2 4

@Shamson: kiedys tak prawie wlazlam w starego babsztyla. zatrzymalam sie 10 cm przed nia. i tak sobie stalysmy patrzac na siebie :) po kilkunastu sekundach jednak mnie laskawie ominela

Odpowiedz
avatar Felina
8 8

Ja się "ścieśniam" i dosuwam do krawężnika, ale nie schodzę z drogi świętym krowom. Z drugiej strony też nikogo złośliwie nie szturcham. Ot - idę sobie.

Odpowiedz
avatar Etincelle
12 12

Ja tak samo. Chociaż raz wybrałam kolizję z dzieckiem - wąski chodnik, lekko pochyły, szłam pod górkę, a z góry jechało dziecko na wrotkach i matka na rolkach. Na ulicy auta, dziecko od ściany, dużo fajniejsze wydawało się bliskie spotkanie z dzieckiem. Oczywiście tylko mi, z krzyków matki (już po tym, jak młody usiadł na tyłku) wywnioskowałam, że ona nie wie, co powinnam zrobić, bo w ogóle nie powinno mnie tam być. Cóż...

Odpowiedz
avatar Thank
12 12

Ja w takich przypadkach zatrzymuje się metr przed ludźmi i daje im się ominąć

Odpowiedz
avatar santiraf
0 0

@Thank: Też tak robię. Gdy widać, że nie zamierzają zrobić miejsca na wyminięcie, przystaję. Daję tym samym do zrozumienia, że muszą mnie obejść, a ja na ulicę wchodzić nie będę.

Odpowiedz
avatar Fleurde
14 14

A ja w sytuacji gdy spaceruje sama i ktos idzie ze mna "na czolowke" to poprostu- momentalnie staje w miejscu. Dziala.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
10 10

Ja w skrajnych przypadkach po prostu staje i czekam az przejda obok. Nie bede zcgodzic na ulice. Juz wystarczy ze musze zejsc jak ktos auto postawi na chodniku tak ze nikt sie nie zmiesci..

Odpowiedz
avatar GoodGrace
10 10

To ja uwielbiam sytuację w której idę prawą stroną chodnika, obok muru, budynku, krzaków lub zaparkowanych samochodów, a jakaś para właśnie idzie obok siebie l. Ja nie wiem, czy ja mam ich przeskoczyć, przebiec się po ścianie, czy co...

Odpowiedz
avatar Nugaa
10 10

Ja nigdy nie ustępuję. Albo staję, albo po prostu idę, tak jak ktoś napisał, pewnym krokiem przed siebie. Raz się zdarzyło, że po chodniku z naprzeciwka jechał rowerzysta, który myślał, że mu zejdę z drogi. Pieszy z chodnika miał mu zejść, gdy dosłownie obok jest ścieżka rowerowa... niektórzy ludzie po prostu nie myślą.

Odpowiedz
avatar Shi
7 7

@Nugaa: też stosuję tę sztuczkę, praktycznie zawsze działa. A jak nie to ktoś dostanie trochę z bara. Krzywda mu się nie stanie jak się zderzy z chudziną 160 cm w kalepuszu. Jedynie jeśli to jest dziecko to zatrzymuję się i czekam (ew. starsza pani, starszy pan, ogólnie ktoś wyraźnie ode mnie słabszy. Nie szturcham słabszych)

Odpowiedz
avatar santiraf
0 0

@Shi: Nie wiem czemu, ale uśmiałem się serdecznie i ogólnie humor mi się poprawił czytając zdanie "Nie szturcham słabszych". Dzięki :)

Odpowiedz
avatar Baddaygirl
11 11

Jestem piekielna. Zawsze idę na czołówkę. Dlaczego ja mam schodzić na jezdnię czy trawę?

Odpowiedz
avatar Allice
10 10

Kiedyś schodziłam z drogi, przestałam. Teraz mam ciekawie latem: trasa pomiędzy moją pracą a przystankiem na który chodzę przebiega tak samo jak trasa dużej ilości wycieczek/kolonii itp które chcą zobaczyć stare miasto. Chodnik szeroki, i 2 pary się miną. Szkoda tylko że dzieciaki nie potrafią przemieszczać się chodnikiem a opiekunowie mają wylane... Cóż, niejeden dzieciak dostał z bara, inne podskakiwały na moje "przepraszam" bo człowiek się śpieszy a te żółwim tempem idą całym chodnikiem...

Odpowiedz
avatar singri
2 2

@Allice: To teraz nie uczą dzieciaków chodzić w parach? Czy po prostu tego nie egzekwują?

Odpowiedz
avatar Allice
3 3

@singri: z tego co zaobserwowałam - jeszcze idąc od parkingu - chęci utrzymania porządku czasem widziałam. Chociaż rzadko, z tych par to częściej trójki, czwórki (chodnik szeroki - ok, ale są też inni ludzie...). Wracamy z wycieczki? Kto będzie sie przejmował dyscypliną kilkaset metrów od autokaru... Lepiej iść kilka metrów za grupą i plotkować o kolegach nie patrząc w ogóle na dzieci

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 10

Ostatnio dwa miesiące chodziłam o kulach. Niedaleko nas jest ulica z chodnikiem dość wąskim. Dwie osoby mijające się ledwo się zmieszczą. Część chodnika jest kostką brukową i to kierowcy zaanektowali jako parking. Spoko. Idziemy z lubym i z naprzeciwka idą dwie babki z wózkami. Obok siebie, rączka w rączkę, żeby się zmieścić, gadają w najlepsze. Chłopak mówi, żebym zeszła na chwilę na bok. Na te wertepy, z kulami. I też, wyprost, patrze na babki. Kazałam mu wrócić na chodnik bo ani ja ani on samochodem nie jesteśmy i ja nie będę skakać jak pajac bo ktoś idzie. Panie w lot załapały, że nie zejdę im z drogi. Min nie miały zadowolonych ale wyminęliśmy się bez słowa. Parę metrów dalej wlazła we mnie babka w średnim wieku, a że mała była to się ode mnie odbiła. Nie patrzyła przed siebie tylko w telefon. Ta już miała coś do powiedzenia, a że jak jestem zła to kultury u mnie nie wiele to kazałam jej się "kochać" Narzeczony się nabija, że czasami idę jak czołg. Czasami nie idzie inaczej.

Odpowiedz
avatar digi51
5 7

Dodałabym do tego ludzi z psami, którzy uważają, że przeskakiwanie nad smyczą ich psa to świetna rozrywka dla obcych ludzi i rodzice mający w nosiex że ktoś zaraz stratuje ich dziecko - chyba że złości, że ktoś z automatu nie klęka przed ich rodzicielstwem.

Odpowiedz
avatar Ohboy
7 7

Też nie ustępuję i to działa, ale najgorsze jest jednak, jak się ludzie ustawią na takim chodniku/przejściu w sklepie i sobie gadają, zawalając całe przejście jak jakieś święte krowy. W sklepi "najfajniej", gdy mają jeszcze do tego wózki.

Odpowiedz
avatar mruk
4 4

@Ohboy: w takich sytuacjach zwykle głośne "przepraszam" pomaga, polecam;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

W życiu bym nie zeszła, choćbym miała stanąć i blokować

Odpowiedz
avatar peroxydum
4 4

Mieszkam w mieście (dla kumatych: jak zapytasz tam o drogę na starówkę to ci wskażą dworzec i doradzą kupić bilet do Warszawy), którego centrum traktowane jest jak skansen i więcej tam turystów niż mieszkańców. Czasem trzeba się przez te centrum przejść i wtedy stały jest widok kilkunastu idących przed tobą wąskim chodnikiem ludzi wgapionych w telefon, których nie można ominąć bez wejścia na jezdnię.

Odpowiedz
avatar Nulini
3 3

Słowo klucz - "pomyśleć". Z tym baaaaardzo ciężko w naszym społeczeństwie. Jestem kierowcą, pieszą i rowerzystką, więc znam punkt widzenia każdej ze stron. Niestety, za każdym razem albo cudem uchodzę z życiem (ostatnio jadąc samochodem, na dystansie 4,5km aż dwa razy o mały włos ktoś we mnie nie wjechał), albo mam takie nerwy, że żałuję wypitej rano kawy... Ludzie nie myślą i nie widzą nic, poza czubkiem własnego nosa - pięknie to widać na przejściach dla pieszych, gdzie święte krowy nawet się nie obejrzą, tylko włażą na pałę, bo "mają pierwszeństwo"...

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
4 4

Mnie najbardziej wkurzają pary i ludzie z psami. Dzieci to dzieci. Wiadomo, że pewnych zachowań odpiera się uczą, o ile ma je kto uczyć, i nie da się ich utrzymać przy sobie non stop, chyba że siłą. Za to jak ktoś bierze psa na spacer, to na chodniku niech go trzyma na krótkiej smyczy, a nie zajmują cały chodnik, a smycz nie zawsze widać, zwłaszcza w nocy. Z kolei parki mają to do siebie, że facet często pozuje na pewnego siebie cwaniaka, czyli zajmuje z dziewczyną cały chodnik i zachowuje się, jakby wszyscy mieli mu schodzić z drogi, a już na pewno nie zwróci uwagi na to, czy komuś za nimi się spieszy i chciałby ich zwyczajnie ominąć. Irytuje mnie to, bo to już nie są małe dzieci, więc z pewnych oczywistych rzeczy powinni zdawać sobie sprawę, podobnie jak właściciele psów.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
1 1

O matko mój mąż taki jest. Jak idziemy we dwójkę i gadamy, to on tak skrajnie nie ma podzielności uwagi, że zwyczajnie nie zauważa ludzi idących naprzeciwko!!! Jak on idzie od wewnętrznej, to ręka tak manewruje żeby go „schować” za sobą lub mówię „zrób miejsce”. Jak ja idę od wewnętrznej i zwalniam, lub zaczynam iść za jego plecami żeby ustąpić miejsca osobie z naprzeciwka, to on staje zdziwiony tym co robię. Jak mu pokazuje, że idzie człowiek i że blokujemy przejście to mówi „o faktycznie, nie zwróciłem uwagi”.

Odpowiedz
avatar Livka90
1 1

Ja to w ogóle mam wrażenie, że gdybym nie wymijala ludzi gdziekolwiek, czy to na ulicy,czy w galerii handlowej,sklepie itd. to oni by na mnie wpadali...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 8 lutego 2020 o 15:01

Udostępnij