Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem psychopatką, szkolącą psa na bezwzględnego mordercę. Tytułem wstępu - moja psica,…

Jestem psychopatką, szkolącą psa na bezwzględnego mordercę.

Tytułem wstępu - moja psica, Kruszyna, jest niewielkich rozmiarów, ale jest całkowitym zaprzeczeniem stereotypu małego, jazgotliwego pieska. Kruszyna prawie w ogóle nie szczeka, swoje potrzeby komunikuje cichutkim popiskiwaniem, radość popiskiwaniem nieco głośniejszym, tylko podczas zabawy wydaje pojedyncze, krótkie szczeknięcia. Warczenia ani psiego ujadania nie słyszałam u niej nigdy (a mam ją już prawie dwa lata).

Druga ważna uwaga (ludzie, którzy się choć odrobinę znają na psach albo po prostu logicznie myślący, mogą sobie odpuścić czytanie tego akapitu) - pies to pies (tak, wiem, bardzo odkrywcze) i nie rozumie ludzkiego języka. Pies rozumie tyle, ile go nauczysz. Słowa są dla niego pustymi dźwiękami bez znaczenia i jeśli np. ktoś ma fantazję nauczyć psa atakować na komendę "spokój!" a uspokajać się na "bierz go!", to pies tak będzie reagował.

No i właśnie dzisiaj dowiedziałam się, że szkolę Kruszynę na psa-mordercę. Dlaczego? Bo bawiąc się z nią używam słowa "ugryź!"... Owszem, bawimy się w gryzienie. Ja ją "gryzę" dłonią, podszczypując palcami, ona delikatnie łapie mnie zębami za rękę. Ja wołam "ugryź!", Kruszyna od czasu do czasu (rzadko...) szczeknie sobie. Potem przynosi jakąś zabawkę, o którą zajadle walczymy, jak widzę że starsza pani* ma dość, daję jej wygrać "bitwę o zabawkę", poobgryza ją chwilę i idzie spać.

Ale nie, nie wolno w zabawie z psem używać słowa "ugryź"! Pies rozumie, co się do niego mówi, wzbudzam w psie agresję i uczę ją atakować ludzi! W dodatku atakować cicho i podstępnie, bo Kruszyna nie szczeka, więc nie ostrzega przed atakiem! Takie psy to są najgorsze, atakują bez ostrzeżenia, od razu do gardła się rzucają... W tym momencie rozmowy wizualizowała mi się Kruszyna, która ma duży problem z doskoczeniem do zabawki trzymanej przeze mnie na wysokości pasa i po prostu parsknęłam śmiechem. Pani sąsiadka, racząca mnie swymi rewelacyjnymi przemyśleniami i zarzutami, chyba poczuła się urażona, ale bardzo mi z tego powodu wszystko jedno.

Tak że ten, teges... Chcesz mieć psa-mordercę? Daj go na szkolenie do mnie, ja wytresuję, sąsiadka podpisze certyfikat. Oferta dotyczy psów poniżej 5 kg ;)

*Kruszyna jest "starszą panią", bo ma ok. 12 lat. W sumie to chciałam młodszego psa, ale jak poszłam do schroniska, to okazało się, że to nie ja poszłam wybierać psa, tylko poszłam po to, żeby pies sobie wybrał mnie...

sąsiedzi

by Xynthia
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
7 7

Pośmiałem się. Jak bawię się ze swoją psiną i się dobrze nakręci to próbuje wyrywać kępy trawy. Oczywiście padają wtedy "komendy" jak "zabij", "zamorduj" okraszone....śmiechem. Tak moim jak i ewentualnych postronnych, bo widok przekomiczny. Natomiast co do tego nierozumienia to okazuje się, że niektóre psy potrafią rozpoznawać proste słowa w sensie ich znaczenia. Ale tak - z człowiekiem będzie tak samo. Jak go nauczysz, że okno to "drzwi", to tak będzie je rozpoznawał.

Odpowiedz
avatar aegerita
3 3

@Lobo86: Psy potrafią rozpoznawać setki słów jako dźwięki. Nie mają możliwości rozpoznać ich w sensie znaczenia, bo słowa jako takie nie mają odgórnego znaczenia, tylko sens przypisany przez daną grupę ludzi. Dlatego pies rozumie dokładnie tyle słów, ile nauczył go człowiek.

Odpowiedz
avatar Hatsumimi
3 3

@aegerita: W dalszym ciągu działa to tak samo jak u ludzi. Rozpoznawanie dźwięków, którym dana grupa przypisała jakieś znaczenie to nic innego jak rozpoznawanie znaczenia słów :)

Odpowiedz
avatar aegerita
1 1

@Hatsumimi: Dookreślę, bo chyba mówimy o tym samym. Chodzi mi o to, że pies sam z siebie, bez uprzedniego nauczenia go, że słowo "piłka" oznacza (w danym języku) piłkę, nie rozpozna magicznie znaczenia tego dźwięku. Oczywiście tak samo jak człowiek. To powszechny problem. Mnóstwo ludzi "uczy" swoje psy poprzez powtarzanie komendy bez wcześniejszego nauczenia jej... A jeżeli ktoś próbuje nauczyć psa komendy "siad" poprzez powtarzanie "siad" sto razy, to nie pies jest głupi czy nieposłuszny, że przecież słyszy polecenie, a nie reaguje, tylko człowiek jest idiotą, że wymaga telepatii. Zadziwiające, kiedy ludzie uznają za oczywiste, że dziecko trzeba nauczyć znaczenia słów, a od psa oczekują, że sam się domyśli. Chyba uważają psy za bardziej inteligentne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@aegita: To co opisujesz, to właśnie jak napisała Hatsumi - idea nauki znaczenia. Tylko jest pewna różnica. My w pewnym momencie znamy sens, ideę, jaka kryję się za słowem np "wolność". Cegłą będzie nie tylko klinkierówka, ale i pustak. Dla psa "piłka" nie będzie obiektem okrągłym, tylko ta jedna konkretna zabawka. ALE, w związku z tym, że psy przechodzą test lustra (podobno) i są względnie inteligentne (odpowiednik 2-3 latka), to podobno faktycznie potrafią zrozumieć proste idee jak np "nie". Z komendą "siad", jest u nas o tyle śmiesznie, że mogę powiedzieć "usiądź", "siadaj" i w jakiejkolwiek innej odmianie, a ona i tak usiądzie. Ale już "daj łapę" przechodzi tylko w tej formie. Na "łapcię", "łapeczkę" itp nie reaguje.

Odpowiedz
avatar aegerita
1 1

@Lobo86: Ja nie neguję nauki znaczenia, tylko rozpoznawanie znaczenia bez nauki. Pewnie zastosowałeś skrót myślowy, bo jestem przekonana, że o tym dobrze wiesz, ale żeby uniknąć nieporozumień warto zaznaczyć, że bez nauki pies znaczenia dźwięku nie rozpozna. A nieporozumienie na tym tle jest powszechne. Sam na pewno widzisz, jak wielu ludzi z ogóle nie uczy psów, tylko oczekuje właśnie "rozpoznania znaczenia". Bo skoro pies słyszy "leżeć" tysiąc razy, to powinien rozpoznać, co to znaczy... A figa. Rozpozna dźwięk słowa, ale bez nauki znaczenia nie zna, bo i skąd. Co do różnic - pojęcia abstrakcyjne to jedna bajka, a grupowanie obiektów/nazw/haseł zupełnie inna. Owszem, psu nie wytłumaczysz, co dla nas oznacza słowo "wolność" (tyle że niekoniecznie psy nie znają samej idei, po prostu wzajemna komunikacja nie jest na takim poziomie, by dało się przekazać podobny komunikat). Natomiast z grupowaniem obiektów czy pojęć pod jedną nazwą nie mają żadnych problemów. Psy narkotykowe na jedno polecenie szukają i kokainy, i LSD, i heroiny, i jeszcze wielu innych - mimo że są to zupełnie różne substancje. Pies mojej znajomej na hasło "piłka" przynosi którąkolwiek ze swoich czterech piłek. Jeżeli Twój pies jako piłkę rozpoznaje tylko tę jedną jedyną zabawkę, to znaczy, że tak go nauczyłeś, a nie że nie potrafi inaczej.

Odpowiedz
avatar Kitty24
3 7

Kochana, odniosę się do ostatniego akapitu.. Wg mnie tak powinno w pewnym sensie byc, że to pies wybiera sobie czlowieka. Ja swoją dzikuskę mam ze schroniska, jak po nią jechałam, wiedziałam, że psiak ma być małym chlopcem, młodym itp Jak weszłam na teren schroniska, nie sposob było wybrać, tyle smutnych oczu. Podeszłam do wybiegu, położyłam dłoń na ogrodzeniu i pierwszy pies, ktory do mnie podszedł, okazał sie być tym MOIM. I była do duża dziewczynka.... Gratuluję podejscia i wiedzy :)

Odpowiedz
avatar Nastia
6 8

Ja mojemu psu zrobiłam krzywdę, bo przychodzi na "kici-kici" i wie, że ma odejść kiedy mówię "psik"... Tak wyszło, przed nim miałam tylko koty ;)

Odpowiedz
avatar SirCastic
7 7

...wynika z tego, że na "zdechł pies!", każdy pieseł dostaje natychmiast zawału albo udaru.. P.S. Moje psy są uczone reagować właśnie na niestandardowe komendy, to zmniejsza szanse np. na odruchowe wpadnięcie pod samochód na przejściu, kiedy na czerwonym usłyszą od madki drącej się na brajanka "idziemy"..

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
2 2

@SirCastic: Ano - ja to poliglotki mam, bo na pasach ruszają na "go", a gdy któraś swołocz zawinie smycz wokół słupa, poprawia pozycję na "nazad" :) Starszą musiałam uczyć sikać na komendę, bo ma problem z petardami i przez pierwsze pół stycznia po zmroku za cholerę nie wyjdzie sama (czy nawet z tą drugą) na ogród. Komenda brzmi "fetą pipi" - właśnie na wypadek gości z małym dzieckiem i ewentualnego wysadzania dziecięcia (a nuż psiawiara pomyśli, że "pśśś" to do niej?)

Odpowiedz
avatar aegerita
1 1

Ciekawe, co by powiedziała, jakby zobaczyła moją zabawę z prawie 40kg psem, który na komendę łapał zębami moją rękę owiniętą ręcznikiem i szarpał jak szmatą... wcale nie delikatnie, bo często miałam siniaki. Uwaga: nie róbcie tego w domu, jeśli nie macie odpowiedniej wiedzy i doświadczenia. To był specjalny przypadek i ta zabawa była potrzebna, żeby trochę podratować zniszczoną psychikę. No ale sąsiadka to pewnie typ, który słysząc psa warczącego przy szarpaniu zabawki podnosi larum, że agresja, potwór, morderca.

Odpowiedz
Udostępnij