3 dni do końca miesiąca - dostajemy od szefa podpisany grafik.
2…
3 dni do końca miesiąca - dostajemy od szefa podpisany grafik.
2 dni do końca miesiąca - dostajemy od szefa info o zebraniu następnego dnia.
1 dzień do końca miesiąca - dostajemy od szefa wypowiedzenie, likwidacja stanowisk.
Oj czuję ten ból. Zlikwidowali mi stanowisko pracy na dzień przed pozytywnym wynikiem testu ciążowego... A byłyśmy z przyjaciółką pewne, że będzie ok, bo byłyśmy jedynymi pracownicami podobno rozwijającej się firmy. Ale inwestor z dnia na dzień się wycofał i sajonara :(
@ICwiklinska: Jeśli twoim planem i tak nie było pracować, to jakoś mi nie żal że pracę straciłaś.
Jeśli inwestor wyczuł, że połowa albo i całość kadry zniknie z projektu, to oczywiście że się wycofał z inwestycji. Jego rolą jest inwestowanie w rzeczy, które przynoszą zysk. Tylko tyle i aż tyle. A pracownicy, których nie można zwolnić, są dla tego zysku bardzo dużym ryzykiem. Ci, co znikają na długie L4, to już nie tylko ryzyko, to już strata, bo zastępcę uda się zatrudnić albo nie, ale nawet jak się uda, i ten przejmie prace skutecznie, to będą opóźnienia.
@ICwiklinska: Nieważne, że w momencie likwidacji stanowiska nie wiedziałaś o ciąży, ważne, że w niej byłaś. Jeżeli pracodawca nie zlikwidował całej firmy to jego obowiązkiem było cofnięcie decyzji o zwolnieniu Cię po otrzymaniu informacji o ciąży.
historia nadającą się pięknie na piekielni.pl
ale mógłbyś się wysilić i dopisać czwartą linijkę,
o tym jakie losy spotkały "szefa",
czy też dostał wypowiedzenie, redukcję czy awans?
no chyba że szef, to SZEF, najwyższa instancja na JDG,
ale to też można by napisać.
Gdyż to daje całościowy obraz i ułatwia interpretacje.
Często kierownicy niższego i nawet średniego szczebla sami nie wiedzą, co będzie na zebraniu które "góra" każe im zwołać. A o planowanych wypowiedzeniach nie informuje się, bo ludzie zaczynają olewać robotę jak wiedzą że za miesiąc czy dwa zostaną zwolnieni. A pracodawca chce, by pracowali na 100% dopóki pracują, i tak wiadomo że na okresie wypowiedzenia nie będą, więc straty ogranicza do niezbędnego wymaganego prawem minimum.
Dobra, administracja się bawi.
Tę historię wrzuciłem kilka lat temu. I już wtedy wpadła na główną.
Zresztą zwróćcie uwagę na numer historii. Jak widzę, data publikacji się zmieniła, jak i komentarze spod "oryginalnej" znikły.
Oj czuję ten ból. Zlikwidowali mi stanowisko pracy na dzień przed pozytywnym wynikiem testu ciążowego... A byłyśmy z przyjaciółką pewne, że będzie ok, bo byłyśmy jedynymi pracownicami podobno rozwijającej się firmy. Ale inwestor z dnia na dzień się wycofał i sajonara :(
Odpowiedz@ICwiklinska: Jeśli twoim planem i tak nie było pracować, to jakoś mi nie żal że pracę straciłaś. Jeśli inwestor wyczuł, że połowa albo i całość kadry zniknie z projektu, to oczywiście że się wycofał z inwestycji. Jego rolą jest inwestowanie w rzeczy, które przynoszą zysk. Tylko tyle i aż tyle. A pracownicy, których nie można zwolnić, są dla tego zysku bardzo dużym ryzykiem. Ci, co znikają na długie L4, to już nie tylko ryzyko, to już strata, bo zastępcę uda się zatrudnić albo nie, ale nawet jak się uda, i ten przejmie prace skutecznie, to będą opóźnienia.
Odpowiedz@ICwiklinska: Nieważne, że w momencie likwidacji stanowiska nie wiedziałaś o ciąży, ważne, że w niej byłaś. Jeżeli pracodawca nie zlikwidował całej firmy to jego obowiązkiem było cofnięcie decyzji o zwolnieniu Cię po otrzymaniu informacji o ciąży.
OdpowiedzU nas też niestety norma
OdpowiedzI co w związku z tym? :|
Odpowiedz@zielagz to, że takie zachowanie jest bardzo piekielne…
Odpowiedzhistoria nadającą się pięknie na piekielni.pl ale mógłbyś się wysilić i dopisać czwartą linijkę, o tym jakie losy spotkały "szefa", czy też dostał wypowiedzenie, redukcję czy awans? no chyba że szef, to SZEF, najwyższa instancja na JDG, ale to też można by napisać. Gdyż to daje całościowy obraz i ułatwia interpretacje.
OdpowiedzCzęsto kierownicy niższego i nawet średniego szczebla sami nie wiedzą, co będzie na zebraniu które "góra" każe im zwołać. A o planowanych wypowiedzeniach nie informuje się, bo ludzie zaczynają olewać robotę jak wiedzą że za miesiąc czy dwa zostaną zwolnieni. A pracodawca chce, by pracowali na 100% dopóki pracują, i tak wiadomo że na okresie wypowiedzenia nie będą, więc straty ogranicza do niezbędnego wymaganego prawem minimum.
OdpowiedzDobra, administracja się bawi. Tę historię wrzuciłem kilka lat temu. I już wtedy wpadła na główną. Zresztą zwróćcie uwagę na numer historii. Jak widzę, data publikacji się zmieniła, jak i komentarze spod "oryginalnej" znikły.
Odpowiedz