Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Inspiracja: https://piekielni.pl/85926. Eh, aż łezka w oku się kręci, jak sobie wspominam…

Inspiracja: https://piekielni.pl/85926.

Eh, aż łezka w oku się kręci, jak sobie wspominam "wspomaganie" mnie w rozwoju moich pasji przez jakże kochanych i oddanych rodziców...

Nawiążę tu do może dwóch aspektów, jak to rodzice potrafią wspierać swoje dzieci w rozwoju ich pasji i zainteresowań.

Od zawsze byłem artystyczną duszą (co ma też swoje minusy, bo jestem nadzwyczaj kreatywny w szukaniu dziury w całym). I od zawsze marzyłem o keyboardzie. Ach, te melodyjki, klawisze reagujące na siłę nacisku, aranżer, akordy... No, ale kiedy ma się 7-10 lat, to ciężko jest odłożyć pieniądze na sprzęt za 300 zł, kiedy w domu się nie przelewa (zwłaszcza za kołnierz w wykonaniu ojczulka). I cały czas, kiedy prosiłem o keyboard, słyszałem "nie mamy na takie pierdoły pieniędzy", co wydobywało się z ust rodziców razem z dymem papierosa. Oj tak, papierosy zawsze były wysoko na liście priorytetów moich rodziców, na to zawsze pieniądze były. Jak i na piwo albo siedem dla ojczulka. Ale nie na keyboard. Dzięki Bogu dyrektor domu kultury był złotym człowiekiem i zawsze pozwolił mi sobie pograć, chociaż nie uczył, bo jednak łasy na pieniądze to był człowiek. Ale mogłem poklikać, pograć.

Przewińmy czas szybko do przodu, koniec liceum. Marzyłem wówczas o otworzeniu własnego zakładu fotograficznego. Papiery na dotację złożone, pozostało znaleźć dwóch żyrantów dotacji (aj, te przepisy). Niestety, rodzice nie wyrazili zgody, bo "i tak ci nie wyjdzie", "nikt do ciebie nie przyjdzie", "przecież ty nie umiesz robić zdjęć" i milion innych powodów, dalej w akompaniamencie dymu papierosów i alkoholu.

I wiecie, po tylu latach słuchania, że jestem do niczego, że nic mi się nie uda, że jestem beznadziejny, ja zacząłem w to wierzyć. Mamusia silnie naciskała, żebym poszedł na studia. Bo po studiach to będę miał pracę. "Bo nikt osoby po samej maturze nie zatrudni!". Co z tego, że przed maturą słyszałem, że bez matury mnie nigdzie nie zatrudnią, jak szybko ten świat się zmienia... I poszedłem. I jestem myśli, że studia nie są dla wszystkich. Ja sam okrutnie się męczyłem, ale skończyłem licencjat, po 5 latach. Nawet z komisją po "obronie" żartowałem, że gdzie mój magister. I że ta uczelnia beze mnie upadnie (no jednak trzymają się dalej, skurczybyki). I poszedłem do pracy po studiach, za zawrotne 1050 zł miesięcznie do ręki. No ale mamusia zadowolona, że syn po studiach, na wsi można się pochwalić. I chyba tyle, bo już moimi zarobkami się nie chwaliła.

I chwała mi, że jednak byłem uparty i sam na własną rękę rozwijałem swoje artystyczne pasje. Tańczę, fotografuję, gram, produkuję, nagrywam filmiki, tylko śpiewać nie umiem i raczej umiał nie będę, bo głos to ja brzydki mam, nawet w call center nie chcieli zatrudnić.

A rodzicom nie mam za co dziękować, bo nigdy nie zainwestowali we mnie więcej, niźli to było konieczne. Tj. ubrany i nakarmiony, to szczęśliwy.

Morał historii taki, że warto poświęcić dziecku godzinę dziennie i próbować rozwijać jego pasje. Jeśli to słomiany zapał, to szybko mu przejdzie, rzeczy materialne można sprzedać. Tylko będzie szczęśliwe, że ma rodziców, którzy je wspierają.

life is na

by ~pulchnamandarynka
Dodaj nowy komentarz
avatar Cut_a_phone
-3 37

"I jestem myśli, że studia nie są dla wszystkich." Na pewno nie są dla ludzi, którzy nie odróżniają bynajmniej od przynajmniej.

Odpowiedz
avatar Nastia
14 20

@Cut_a_phone: ale tu jest użyte poprawnie: bynajmniej za kołnierz = za kołnierz nie (wylewa w domyśle), można by użyć przynajmniej, ale z przeczeniem: przynajmniej nie za kołnierz, czyli wszystko się zgadza.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@Nastia: nom, taki zart slowny :)

Odpowiedz
avatar singri
7 19

Na tej zasadzie kupiłam córce gitarę akustyczną. Przyzwoitą, drewnianą, o ładnym brzmieniu... Ale w wersji mini. Za 50 zł, a nie za 500. Pobrzdąkała i wie, że to nie dla niej. A jak ma rzucić w kąt, to wolę taką za 50 niż taką za 500...

Odpowiedz
avatar Armagedon
8 24

@singri: Jeśli rodzic zauważa u dziecka zdolności muzyczne - to je zapisuje do muzycznej szkoły, o ile dzieciak ma do tego chęć. A ty jej kupiłaś zabawkę do "pobrzdąkania" i do niczego więcej. Bo tak się składa, że dziecko, ni hu hu, samo na gitarze grać się nie nauczy. Chociażby dlatego, że najpierw musi poznać nuty. A gitara to trudny instrument. Jeśli nie planowałaś regularnych lekcji - to po co jej była ta gitara? Następnym razem kup jej do pobrzdąkania małe pianinko. Może też "rzuci w kąt", ale przynajmniej nikt nie powie, że nie rozwijałaś w dziecku PASJI.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 12

@Armagedon: gdzie singri napisała, że jej dziecko ma zdolności muzyczne? może mała miewa słomiany zapał i to jest taka bezpieczna forma kompromisu.

Odpowiedz
avatar Neomica
8 16

@singri: Zgodzę się z Armagedon. Jeśli dziecko przejawia zainteresowanie czymś to kupowanie zabawkowego zamiennika to taka zapchaj dziura. Co z tego, że dałaś córce zabawkową gitarę skoro nie miał jej kto pokazać jak jej używać? Nic dziwnego, że rzuciła w kąt. To trochę tak jakbyś chcącemu się nauczyć pływać dziecku kupiła kostium i kazała chodzić w nim po domu by się przekonać czy faktycznie jest zainteresowane pływaniem. Takie rzeczy weryfikują dopiero lekcje i zajęcia dodatkowe.

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 8

@miyu123: Jakiego KOMPROMISU? To była "bezpieczna forma" spełnienia zwykłej zachcianki. "...może mała miewa słomiany zapał..." Większość dzieci miewa "słomiane zapały". Najchętniej to by 15 srok za ogon trzymały. Rozwijanie "pasji" - to nie zaspokajanie wszystkich kaprysów małolata. "Chcę gitarę", "chcę keyboarda", "chcę cyfrówkę"... Jasne, jak kogoś stać to kupuje. A co, będzie dziecku żałował?

Odpowiedz
avatar kakacza
7 7

@Armagedon niestety czasem nie ma możliwości zapisania dziecka do szkoły muzycznej. Ja dostałam gitarę na 10 urodziny, wcześniej udawałam, ze gram na wszystkim co gitarę przypominało, większy patyk czy paletka. Gitarę dostałam razem z książką do nauki gry. Podstaw nauczyłam się sama, później starsza koleżanka pokazała mi pare rzeczy. A, że akurat w moim przypadku zapał nie był słomiany to grać się nauczyłam. Pare lat później kupiłam sobie lepsza gitarę, a moją pierwsza mam do tej pory tj. 15 lat. Nie była zabawkowa, ale nie kosztowała więcej niż 100zł. A wracając do szkoły muzycznej, wychowałam się na małej wsi i w okolicy nie było szkoły muzycznej, nie miałby mnie nawet kto dowozić gdyby taka była, tata w pracy w ciągu tygodnia a mama nie miała prawa jazdy.

Odpowiedz
avatar singri
4 4

@Armagedon: No próbowałam ją nauczyć akordów, ale jak się zorientowała, że to, o zgrozo, ćwiczyć trzeba (!) to rzuciła gitarę w kąt. Nie wykazuje chęci nauki gry na jakimkolwiek instrumencie. Teraz wiem, że na widok tej gitary obudził się w niej słomiany zapał i zapragnęła ją mieć i na niej grać. Ale nie przekonałabym się o tym bez kupienia tej zabawki. Nie, nie ma zdolności muzycznych. Ładnie śpiewa, choć też bez przesady.

Odpowiedz
avatar singri
4 4

@Neomica: Pokazywałam jej, jak się gra. Nie jestem orłem, ale podstawy znam (a podstawy, bo nigdy nie miałam własnej gitary). Zero zainteresowania nauką, ćwiczeniami...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

@Armagedon: więc o co Ci chodzi? chcesz się przyczepić, a jednocześnie nie bardzo wiesz do czego. nie chcę się wypowiadać za @singri, zwłaszcza, że już to sama zrobiła. my tu nie mówimy o rozwijaniu pasji, czy też o jakimś geniuszu muzycznym. myślę, że @singri jako matka lepiej rozumie charakter swojego dziecka i wie, jak sobie radzić z jej rządaniami. odnośnie tematu, to autorowi radzę dorosnąć i przestać rozpamiętywać: na co mu starzy nie dali, a na co wydawali. mój blisko 40 letni brat do dziś potrafi w kłótni wypomnieć, że nie dostał "kiety" na komunię, wiec...

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 6

@miyu123: No to pozwól, że ci wyjaśnię, skoro nie pojmujesz. "...warto poświęcić dziecku godzinę dziennie i próbować rozwijać jego PASJE. Jeśli to słomiany zapał to szybko mu przejdzie [ale] szczęśliwe będzie, że ma rodziców, którzy je wspierają." To jest ostatni akapit historii autora. I odpowiedź "singri". "NA TEJ ZASADZIE kupiłam córce gitarę akustyczną. (...) Pobrzdąkała i wie, że to nie dla niej." No to JAK ja mam to rozumieć? Wspiera jej pasje, czy spełnia zachcianki? Na zasadzie - najwyżej "pobrzdąka" i rzuci w kąt, tanio było. A odnośnie "tematu" - to, owszem, też uważam, że autor to infantylny młodzian, co to ma żal do rodziców, że - zamiast mu sfinansować zupełnie nierokujący zakład fotograficzny - kazali mu iść na studia. Co go załamało, zdołowało i ZMUSIŁO do rozwijania swoich pasji na własną rękę, o co ma żal śmiertelny. Bo przecież wszystko powinien mieć podane na tacy. No to tyle w "temacie".

Odpowiedz
avatar singri
3 3

@Armagedon: TAK, spełniłam zachciankę mojego dziecka. Spełnienie akurat tej zachcianki było niedrogie i w żaden sposób nie było szkodliwe ani dla dziecka, ani dla mnie. W związku z tym nie widzę powodu, żebym miała jej odmówić. Oczywiście nie spełniam w ten sposób KAŻDEJ zachcianki mego dziecka. Do dziś nie ma własnego smartfona czy tableta, choć wiem, że o tym marzy. Poza tym jak niby miałam się przekonać, czy to jest pasja? Wydać trzy razy więcej na miesiąc nauki w szkole muzycznej? Zrobiłam to, co uważałam za słuszne.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
-2 2

@Armagedon: Ty jednak jesteś często ograniczona umysłowo. Przeczytaj Twoje cytaty. Z nich widać tylko i wyłącznie, że singri kupiła dziecku gitarę, bo chciało. Czy to pasja czy słomiany zapał to ciężko na tym etapie ocenić zanim dziecko spróbuje. Z późniejszego komentarza wynika, że próbowała dziecku pokazać jak się tego używa. Z pewnością widziałaś ten komentarz, no chyba że czytujesz je wybiórczo. Zaczęłaś brnąć w ślepą uliczkę, i jak zwykle, z uporem maniaka będziesz dążyć do celu. Nieważne, że zostało Ci już pokazane, że to nie tędy droga, Ty po prostu wiesz lepiej.

Odpowiedz
avatar Musicbelfr
24 28

Gratuluję i podziwiam rozwijanie zainteresowań na własną rękę. Trzymam kciuki za niesłabnącą pasję. Współczuję, bo rodzice nie zachowali się tak, jak rodzice powinni. Ale - przepraszam za prywatę - jak przeczytałam zdanie o kierowniku „choć nie uczył bo lasy na pieniądze był” - to się mi zagotowało. Jak widać po nicku sama jestem muzykiem, uczę w SM. I robię rzeczy po godzinach za free jak MAM NA TO CZAS I CHĘĆ. Uczenie to praca, I wykonywanie jej darmo nie jest niczyim obowiązkiem.

Odpowiedz
avatar pusia
-2 18

A takie pytanie, kto Cię na tych studiach utrzymywał? Bo jeżeli rodzice, to jednak coś dla ciebie zrobili, prawda?

Odpowiedz
avatar Crannberry
9 21

@pusia: Rodzice mają obowiązek alimentacyjny dopóki dziecko się uczy. Więc nawet jeśli zapewniali mu dach nad głową i wyżywienie to łaski nie robili, tylko spełniali swój obowiązek.

Odpowiedz
avatar pusia
-2 16

@Crannberry: no tak dopóki dziecko się uczy, a autor nie chciał iść na studia, więc gdyby nie namowy matki, to równie dobrze mógłby zakończyć edukację na maturze i pójść do pracy. Więc trochę jednak dla niego zrobili poza absolutnym minimum

Odpowiedz
avatar 3836
1 5

@pusia niekoniecznie musieli utrzymywać. Sama dostałam pierwsze czesne od rodziców A później to do pracy trzeba było iść bo czesne z nieba nie leciało (dojazdy i noclegi to już wogole argagamedon)...

Odpowiedz
avatar jeanny1986
6 6

@Crannberry: Nie dopóki się uczy, a dopóki nie potrafi się samo utrzymać tak w skrócie. Zakładając że dokłada starań do usamodzielnienia, a rodzice nie popadną w nędzę od alimentów. Np. na dzieci niepełnosprawne alimenty moga być nawet całe życie.

Odpowiedz
avatar pusia
-2 4

@3836: dlatego nie założyłam z góry, że go utrzymywali, tylko zadałam pytanie w pierwszym komentarzu.

Odpowiedz
avatar UBywatel
-3 3

@Crannberry: zawsze należy się rodzicom za to szacunek.

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 8

@Crannberry: "...zapewniali mu dach nad głową i wyżywienie to łaski nie robili..." No, jednak trochę robili. Obowiązek nauki w Polsce jest - zdaje się - tylko do osiemnastki. Zawsze mogli powiedzieć "synu, nie przelewa się, masz maturę - idź do roboty". A na studia sobie zarób. Jak myślisz? Jaki procent studiujących swoje studia finansuje z własnej kasy? Ale, zdaje się, to ON im zrobił łaskę, że w ogóle na studia poszedł. Bo - tak naprawdę - to chciał otwierać własny "byznes" niczym nie ryzykując. Kredyt mieli żyrować rodzice. No, ale nie podjęli tego ryzyka, kazali studia kończyć. Więc są podli, wredni i w ogóle fuj. A autor, IM NA ZŁOŚĆ, i tak rozwinął swoje pasje, przez co teraz ma pretensje do garbatego, że dzieci ma proste.

Odpowiedz
avatar Balbina
-1 15

Sorki ale czytam już którąś kolejną historię o okropnych rodzicach co nie rozwijają pasji i zainteresowań pociech swych. Urodziłeś się w takiej a nie innej rodzinie i nie miałeś na to wpływu. I to że dbali o swoje potrzeby a nie o twoje to też nie twoja wina.Po prostu tak byli wychowani i kontynuowali to samo. Doszedłeś sam do tego co masz i przynajmniej nikt ci nie będzie wypominał że to dzięki nim. A tak nawiasem mówiąc ile świat stracił nie mając tych przyszłych i niedoszłych kompozytorów,malarzy,aktorów, fotografów,muzyków i dopiszcie co tam chcecie. Przez tych okropnych,duszących każdy grosz starych.

Odpowiedz
avatar ZebrawKrate
7 19

Moja matka była wysoko funkcjonującym alkoholikiem. Do pracy jeździła (a ta nie byle jaka) ale o 15 pędem do domu i w palnik ile wlazło. Nigdy nie miała czasu na nic. Na sprzątanie, gotowanie, załatwianie spraw a co dopiero gówniarzem się zajmować... Toć to banały. Wóda nade wszystko. Wszystko we mnie było złe. Bez znaczenia były czerwone paski na świadectwach, wyróżnienia, konkursy. Dla niej i tak byłam upośledzona w stopniu głębokim bo absolutnie nie podzielałam jej światopoglądu. Więc skoro taka ułomna jestem bo myślę inaczej niż ona to co ja mogę w życiu osiągnąć. NIC! To po co inwestować? Aż pewnego dnia, w drodze do pracy po weekendzie z najlepszą przyjaciółką Żytnią, dostała udaru. Nie mówi, jest całkowicie niezdolna do samodzielnej egzystencji. A ja nareszcie 'psychicznie' kwitnę. Mimo dwójki małych dzieci zaczęłam uczęszczać do szkoły, która mnie interesuje, zajęłam się rozwijaniem zainteresowań. To czego odmówiła mi moja matka wcześniej wylewa się ze mnie w postaci dodatkowej energii do robienia rzeczy, które miały mi się nie udać. Do których miałam być zbyt ułomna. Jest pięknie. :)

Odpowiedz
avatar ZebrawKrate
9 15

@Armagedon Kazała mi zrobić sobie dwójkę dzieci? Czy nagle posiadanie dzieci to jakaś patologia? Nie cieszy mnie jej stan. Nie 'rajcuje' mnie to, że jest chora. Ale niestety pokazało to jak silny wpływ na mnie miało jej zachowanie. Niesamowite jest jak człowiek szybko wysuwa wnioski tak daleko idące po jednej szczątkowej historii umieszczonej w komentarzu. Co Cię interesuje reszta, mój tata i inne aspekty mojego życia skoro historia jest o mojej matce?

Odpowiedz
avatar singri
4 4

@ZebrawKrate: Przyzwyczajaj się. Na piekielnych można się wielu ciekawych rzeczy o sobie dowiedzieć...

Odpowiedz
avatar ZebrawKrate
4 4

@singri Zauważyłam. Troszkę przerażające co ludzie dopisują. Jakaś projekcja czy co? Strach się odezwać. I generalnie wyszło, że dobra matka z niej była. Tylko ja taka paskuda z pokrzyw wywleczona.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 12

@ZebrawKrate: Nie, historia nie jest o twojej matce. Historia jest o tobie. I o tym, jak to matka zmarnowała ci życie, bo cię uważała za głąba, który - zamiast iść na jakieś dobre studia - robi sobie dwoje dzieci i oczekuje wsparcia. Za co "karma" się na niej zemściła i nareszcie możesz robić co chcesz, bez pytania jej o cokolwiek. To po pierwsze. Po drugie. "...nareszcie 'psychicznie' kwitnę." "Jest pięknie. :)" Rozumiem, że te wypowiedzi mają świadczyć o tym, jak bardzo współczujesz mamusi jej stanu? Wybacz, kochana, ale w twojej pierwszej wypowiedzi brakuje i logiki i spójności. Ja rozumiem, że alkoholizm rodzica to jest dla dziecka trauma, ale alkoholizm alkoholizmowi też nierówny. Twoja matka nie łaziła obsikana po osiedlu i nie żebrała pod sklepem na "piwo mocne", albo mózgotrzepa. Nie odwiedzał was ani kurator, ani OPS. I raczej nie dostawałaś łomotu paskiem, skakanką, czy innym kablem, za "cichy chód po mieszkaniu". Dopóki ktoś jest w stanie panować nad swoim nałogiem, zachowuje pracę, utrzymuje rodzinę - wcale nie jest postrzegany jako degenerat-pijaczyna, tylko jako osoba z problemem, której się współczuje. Wielu znanych alkoholików z nałogiem przegrało, niektórzy wygrali, inni walczą. Lekarze, politycy, artyści, pisarze, księża, naukowcy... Po trzecie. Nie znam rodzica, nawet alkoholika, który nie byłby dumny z osiągnięć szkolnych swego dziecka. Nie wierzę, że matka, która sama musiała jakoś dojść do poziomu "nie byle jaka praca" - ma w dupie edukację swojej córki i życzy jej pracy byle jakiej. Dlatego też - średnio wierzę w te twoje "czerwone paski, wyróżnienia i konkursy". Niezadowolenie twojej matki musiało z czegoś wynikać. Ponadto... jaki ŚWIATOPOGLĄD może mieć kilkuletnie, lub nastoletnie dziecko? Po czwarte. Zastanawia mnie, co ty chciałaś w życiu osiągnąć, na co nie pozwoliła ci matka? I - w co chciałaś, żeby zainwestowała? W opiekunkę do dzieci, podczas, gdy ty będziesz "uczęszczać" do wybranej szkoły? A może powinna ci finansować czesne, wikt, opierunek i dach nad głową? Znaczy, tobie i dwójce maluchów? I dlaczego nie mogłaś zająć się "rozwijaniem zainteresowań", "robieniem rzeczy, które miały ci się nie udać" i "uczęszczaniem do szkoły, która cię interesuje" jeszcze przed chorobą matki? Nie chciała dać ci na to kasy? Ale teraz, widzę, już cię na to stać "mimo dwójki małych dzieci". PRACUJESZ? Generalnie posiadanie dzieci nie jest patologią, to oczywiste. Gorzej, jak się te dzieci rodzi poniżej dwudziestki, nie mając pracy i wykształcenia, i - chwilowo - są one największym osiągnięciem życiowym.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
0 8

@ZebrawKrate: Akurat Armagedon to jest tu z tego znana. Od czasu do czasu ma bardzo trafne analizy, ale czasem jak się do czegoś przyczepi... Dorobi całą historię a im mniej szczegółów tym więcej jej teorii. Dałabym sobie spokój z dyskusją bo ona i tak wie lepiej co Ty czułaś i robiłaś.

Odpowiedz
avatar UBywatel
3 9

@Armagedon: w końcu ktoś dorosły

Odpowiedz
avatar ZebrawKrate
4 6

@Armagedon Trzeba przyznać, że jesteś mistrzem w odpisywaniu bzdur. Dorabianiu historii na 'faktach' , które bierzesz za pewnik bo inaczej być nie mogło. O tym jakie mam życie zmarnowane, dzieci moje z nie rządu na pewno. Urodzone wbrew woli mojej matki kiedy miałam pewnie z 15 lat. I w tym wszystkim moja święta matka, która karmiła mnie mimo swego losu ciężkiego. I do pracy chodziła. I samotnie mnie wychowywała. Tak się postarała, o! A ja w swoim komentarzu nie podzieliłam się ani kiedy, ani ile miałam wtedy lat. Ile lat mam teraz też nie. Generalnie żadnych konkretów o moim życiu osobistym. O swoim zdrowiu psychicznym już powiedziałam. I o tym, że jest pięknie bo czuję się lepiej. Przestań analizować dane, których nie posiadasz. Nic konstruktywnego z tego Twojego bajkopisarstwa nie wynika.

Odpowiedz
avatar ZebrawKrate
3 5

@Imnotarobot Widzę. Ale takie urojenia to się chyba leczy. :)

Odpowiedz
avatar digi51
13 23

Rodzicami roku raczej nie byli, ale naprawdę masz pretensję, że nie chcieli być żyrantami biznesu 18-latka? Żeby biznes funkcjonował nie wystarczy talent i pasja, ale pojęcie o biznesie (nie, lekcje przedsiębiorczości w LO nie wyczerpują tematu) i dobry biznesplan, jakiekolwiek zaplecze finansowe w razie W, a fundamentem jest doświadczenie. Po chamsku, bo po chamsku, ale Twoi rodzice mieli rację. 18-latek otwierający własne studio fotograficzne to nikłe szanse na sukces. Na studia Cię wysłali - może był to zły pomysł, ale nie można powiedzieć, że mieli Cię kompletnie gdzieś, bo inaczej kazaliby Ci po maturze wypieprzać albo chociaż zarabiać na siebie. Twoja mama na pewno chciała dla Ciebie dobrze, a Ty uważasz, że utrzymywała Cię dodatkowe 5 lat, bo chciała się na wsi pochwalić? Jesteś podły, wiesz? A na koniec - 1050zł po studiach? Akcja tej historii dzieje się 20 lat temu? Bo inaczej jesteś niezłym lewusem.

Odpowiedz
avatar Ophelie
6 12

@digi51: Zgadzam sie calkowicie. Poza tym jak byl taki przedsiebiorczy to czemu w ogole zaczynal te studia? Troche sie dziwnie czyta "mama mnie wyslala" od doroslego chlopa. Druga sprawa: autorze, czyli uwazasz, ze bez studiow zarabialbys wiecej? Studia zamknely Ci jakas sciezke kariery? I szczerze mowiac, to juz druga taka historia, a ja nadal nie wyobrazam sobie, ze moglabym kupic 8-latkowi keyboard czy gitare, bo akurat mu sie zachcialo. Owszem, z przyjemnoscia poslalabym go do szkoly muzycznej - gdzie instrument mozna bez problemu wypozyczyc, ale w 99% przypadkow dziecko sie znudzi bo 10 minutach, tym bardziej, ze samo nie jest w stanie sie nauczyc.

Odpowiedz
avatar pusia
7 13

@digi51: amen. To samo pomyślałam. Mnie uderzyło to zdanie "rodzicom nie mam za co dziękować, bo nigdy nie zainwestowali we mnie więcej, niźli to było konieczne." Jeżeli wyprawienie na studia i pomoc w zdobyciu wykształcenia to takie zupełne nic, to autor naprawdę jest niewdzięczny, bo studia to więcej niż minimum. Może chciał otwierać swój biznes z zabezpieczeniem w postaci rodziców, to było po prostu pierwsze zderzenie z rzeczywistością. Jeśli tak bardzo nie chciał studiować, to mógł wziąć się do roboty i sam za siebie odpowiadać i się utrzymywać. Miliony ludzi tak robi, a ten ma pretensje.

Odpowiedz
avatar Morog
4 12

Ja jako dziecko marzyłem o własnym smoku, ale rodzice kupić nie chcieli :(

Odpowiedz
avatar Balbina
1 7

@Morog: Biedny Morog. Masz traumę?Pogłaskać Cię?:):)

Odpowiedz
avatar Armagedon
6 6

@Balbina: Pewnie, że ma traumę. A co ty myślisz? Wyobrażasz sobie dzieciństwo bez własnego smoka? @Morog: A duży masz żal do taty i mamy, czy już im wybaczyłeś?

Odpowiedz
avatar UBywatel
6 10

Nie jesteś pijakiem, menelem dajesz sobie rade tak więc masz za co dziękować rodzicom. Podobne podejście jak mojej córki : w pracy otrzymałem roczną nagrodę pieniężną (OK 1000pln) i moja córka dowiedziawszy się o tym chciała abym jej kupił słuchawki za 800 pln "bo przecież mam pieniądze". Dorośli też mają wydatki pasje i marzenia ich całe życie nie będzie się ograniczać do spełniania zachcianek dzieci. Jeśli coś chcesz to na to zapracuj.

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 4

@UBywatel: O! I to jest świetne podsumowanie całej tej dyskusji.

Odpowiedz
avatar Balbina
0 2

@UBywatel: Brawo Ty!

Odpowiedz
Udostępnij