Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia #85825 skłoniła mnie do przemyśleń na temat nerwicy lękowej, depresji i…

Historia #85825 skłoniła mnie do przemyśleń na temat nerwicy lękowej, depresji i innych tego typu zaburzeń, które przez społeczeństwo zwykle jest nazywane histeriami i wymysłami, a wielu z Was pytało o to jak pomóc takim osobom.

Mam zdiagnozowaną nerwicę lękową. Kto ma, ten wie, że te irracjonalne napady lęku odbierają całkowitą zdolność myślenia o czymkolwiek. Dodatkowo lęki połączone z depresją... to po prostu kaplica dla umysłu. Nie mówię, że wszystkie osoby tak reagują jak ja to opiszę, ale podam przykład co na mnie działa. Także jeśli macie obok siebie osobę na której Wam zależy, a nie wiecie jak jej pomóc to zapraszam do lektury.

1) Ciągnij temat mimo wszystko.
Taka osoba chce pomocy, ale nie wie jak Wam to przekazać, by Was nie zanudzać swoimi problemami. Nie chce być ciężarem dla innych. Wystarczy słuchać, nie pouczać, lekko ciągnąć temat mimo "złego poczucia humoru". Czasami takie wygadanie się pomaga uwolnić się emocjom, które siedzą w takiej osobie. Wbrew pozorom, jeśli zajrzy się w problem głębiej i da się sobie wypłakać (nawet będąc po drugiej stronie internetu) to zdecydowanie lżej potem przyswaja się świat i nie patrzy tak krytycznie na siebie i otoczenie.

2) Po prostu bądź.
Nie pisz: "o matko znowu nudzisz". "O rany, ale trujesz". "Nie masz innych problemów"? I tak dalej i tak dalej.
To jeszcze bardziej takie osoby przytłacza i powoduje, że czują się zbędne, inne i wyzbywają się uczuć jakichkolwiek względem ludzi (stają się oziębli na wszystko, dosłownie wszystko), bo dochodzą do wniosku, że nie warto okazywać uczuć, skoro świat postrzega ich jako balast. Te osoby mając świadomość, że ktoś ich akceptuje takimi jakimi są MIMO WSZYSTKO dalej ciągną swoją egzystencję (piszę egzystencję, bo zazwyczaj lękowiec i depresyjna osoba tak postrzegają swoje istnienie w ciężkim stadium nawrotowym depresji) i nawet, jeśli nie czują się na siłach cieszyć się, to myśl, że ktoś tam ich w pełni akceptuje, powoduje, że chce się dalej żyć.

3) Nie moralizuj, ale ustaw do pionu motywując do działania.
Może to dziwne, ale takie ustawienie do pionu czasem działa cuda. Oczywiście mówię tu o pozytywnym motywowaniu. Ktoś zarzucił pasję, bez której nie mógł/mogła żyć? Zacznij namawiać do powrotu. Argumentuj pozytywy takich możliwości, przypomnij tej osobie jak było w czasie gdy np. uprawiał/a sport czy inne hobby, którą ją/jego pochłaniało przez długi czas. Może wydać się to nudne, ale po 5 miesiącach wróciłam do swojego ukochanego hobby, które koi nerwy. Właśnie po takim namawianiu.

4) Wspieraj i dopinguj.
Motywowanie to jedno, a wspieranie to drugie. Wrócił/a do czynności, które poprawiają tej osobie humor? Ciesz się razem z nim/nią. Jeśli uważasz tą osobę za prawdziwego przyjaciela/przyjaciółkę, to każdy sukces będzie dla Ciebie radością, każde osiągniecie będzie postępem w powracaniu do życia. Nie można takich osób sprowadzać w dół bo zamkną się na innych jeszcze bardziej.

5) NIE PORÓWNUJ DO INNYCH.
To, ze Grażyna Kowalska spod piątki czy innego numeru mieszkania ma gorzej od tej osoby, nie znaczy, że trzeba ją do niej porównywać. Każdy jest inny. Więc jeśli ciśnie ci się na język takie porównanie, to dla dobra sprawy najlepiej nic nie mówi i zbądź milczeniem sprawę. Serwując teksty tego typu sprawiasz, że taka osoba czuje się odepchnięta, a łaknie kontaktu z życzliwym mu człowiekiem. Więc nie zdziw się, że na drugi dzień, po takim tekście ten ktoś jest oziębły. :)

Zapytacie się co jest piekielnego w tym co piszę zapewne. Piekielni są niedouczeni ludzie, którzy bagatelizują takie objawy i nawroty depresji czy lęków. Raczenie tekstami jak w historii #85825 jest tak powszechne jak promocje w marketach. Jednak z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że teksty te przybierają jeszcze bardziej piekielne formy niż zazwyczaj...

*Wyjaśnienie: Zakładam, ze Wam na tej osobie zależy. Jeśli nie to, zniknijcie z jej/jego pola widzenia jak najszybciej i nie podkopujcie jej już i tak zaniżonego postrzegania samej/samego siebie.
*Wylewanie swoich frustracji "bo inni mają gorzej" też nie przynosi żadnych rezultatów. No chyba, że chcecie faktycznie zgnoić osobę nerwicową/depresyjną, to droga wolna.

depresja

by Roulett
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
2 12

Do wszystkich twoich punktów mam jedno pytanie: PO CO? Ludzie są tak naprawdę bardzo prości. Jak cię lubią i im na tobie zależy, zrobią wszystko, aby do ciebie dotrzeć. Będą próbować, starać się i nie będą zrażać się niepowodzeniami. Reszcie to wszystko jedno lub max co chcą osiągnąć, to wiarygodne pozory. Jest jeszcze garstka (u nas dość duża niestety), którzy oczekują porażek u innych, bo sami czują się wtedy lepiej.

Odpowiedz
avatar Roulett
-4 8

@Lobo86: Po co? Bo zazwyczaj ludzie bagatelizują. Nie przejmują się. Chciałam naświetlić januszom i grażynom jak to wygląda z naszej perspektywy w ich ograniczonym postrzeganiu świata. Jak chociaż do jednej osoby dotrze, że źle robiła do tej pory będę zadowolona.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 9

Zdradzę ci tajemnicę: to nie ich problem......

Odpowiedz
avatar Roulett
-4 10

@Lobo86: No właśnie i takie osoby jak ty postrzegają nerwicowców i depresyjnych jako osoby, które mają ze sobą problem. Mamy, ale nie prosimy się o gnojenie. Gościu, wyjdź stąd.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 stycznia 2020 o 22:15

avatar konto usunięte
6 10

@Roulett: nikt cie nie gnoi. Po prostu cedujesz swój problem i konieczność poradzenia sobie z nim, na innych. Może wywieś sobie jakiś transparent? Bo jeszcze nie daj buk, ktoś potraktuje cię tak samo jak każdą inną osobę....

Odpowiedz
avatar Roulett
-4 8

@Lobo86: Jaaasne, pozostawmy siebie na pastwę losu. Człowiek to stworzenie stadne, potrzebuje interakcji z innymi. To nie jest mój problem, że ktoś tego nie rozumie. Tylko tego kogoś, że ma ograniczone postrzeganie tego czym jest depresja i nerwica. Pozdrawiam ciepło :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 12

I znowu to samo: cedowanie na innych odpowiedzialności za siebie. Dlaczego kogokolwiek ma obchodzić mój komfort emocjonalny? W jakichś pokracznych czasach żyjemy. Jak masz coś innego do powiedzenia niż pochwała dla LGBT - jesteś kseno- i homofobem. Jak masz jakieś uwagi do kobiet - szowinista. Do innego koloru skóry - rasista. I tak wymieniać można długo. POMAGAĆ WARTO TYLKO TYM, KTÓRZY SĄ I CHCĄ W STANIE Z TEGO SKORZYSTAĆ, A NIE TYM, KTÓRZY UWAŻAJĄ TO ZA SPOŁECZNY OBOWIĄZEK WSZYSTKICH I KAŻDEGO Z OSOBNA, bo przecież jesteśmy "stadni" (nie - jesteśmy istotami społecznymi, a nie stadnymi). Taka - uwaga, trudno słowo będzie - zawoalowana wersja "dej mam horom curke".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 stycznia 2020 o 23:13

avatar Armagedon
12 14

@Roulett: "Chciałam naświetlić januszom i grażynom jak to wygląda z naszej perspektywy..." Problem w tym, że janusze i grażyny mają dokładnie gdzieś waszą perspektywę. Są ostatnimi osobami, które chciałyby pochylić się nad problemem, nie obchodzicie ich ani wy, ani wasze depresje. Nie będą was ani pocieszać, ani wspierać, ani motywować, bo nie jesteście dla nich nikim ważnym. "...takie osoby jak ty postrzegają nerwicowców i depresyjnych jako osoby, które mają ze sobą problem." A JAK mają postrzegać? Przecież sama o tym piszesz niczego nie ukrywając. Dołączasz w dodatku "instrukcję obsługi" depresyjnych, jak byś sądziła, że ludzie tylko na to czekają, a źle postępują dlatego, że nikt im dotąd takiej instrukcji nie dał. "...nie prosimy się o gnojenie." A poczułaś się zgnojona? Czym, tak naprawdę? Poza tym, o co "się prosicie" w takim razie? O uwagę "całego świata", która powinna być na was skupiona? W dzisiejszych czasach ponad połowa dorosłego społeczeństwa ma problemy psychiczne. Depresje, nerwice, dwubiegunówki, fobie, paranoje, alkoholizm, narkomania, kleptomania, hazard, zbieractwo... długo by wymieniać. I - z tego co wiem - chora osoba PRZEDE WSZYSTKIM musi chcieć pomóc sobie sama. Jeżeli może liczyć na czyjeś wsparcie - to już ma duże szczęście. Reszta, czyli janusze i grażyny, mają swoje problemy, nierzadko poważniejsze.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

@Roulett: ekhm. Hipokryzje lvl ekspert. Oczekujesz wyjątkowego traktowania, a tu słoma z butów i gnojem zaciąga....

Odpowiedz
avatar Morog
1 1

@Roulett: Ty masz problemy z kulturą, rodzice nie wychowali

Odpowiedz
avatar Iras
0 0

@Lobo86: o ile z tym, ze wypunktowanie tego sensu większego nie ma, się zgadzam, to niestety zazwyczaj nie jest tak, że ci którym na kimś zalezy zrobią wszystko by pomóc. To jest jeden z głównych problemów - bo z jednej strony chęc pomocy jest, tyle że większość patrzy na innych przez pryzmat siebie. Nawet nie probuja zrozzumieć na czym problemy polegają, w efekcie teksty typu "inni maja gorzej/weź w końcu się za siebie itp. itd. są na pporządku dziennym ze strny własnej rodzinki - której naprawde zależy, tyle że jest zbyt ograniczona, w efekcie czego zamiast pomagać - kopią leżącego.

Odpowiedz
avatar dayana
0 0

@Lobo86: I chyba pierwszy raz się zgodzę. Tak, nie ma co się łudzić. Większość ludzi to egoiści i nie obchodzą ich cudze problemy. Wolą się odizolować od smutnych ludzi, niż im pomagać. Czasem jednak poczują potrzebę zabłyśnięcia i rzucą którymś z opisanych klasyków. Dlatego warto w życiu dążyć do tego, żeby mieć chociaż jedną taką zaufaną osobę, a nie otoczyć się takimi "znajomymi" i udawać, że wcale się nie jest samotnym. A potem zdziwienie, że faktycznie się nikogo nie obchodzi. Oczywiście można się też pogodzić z samotnością i cały wolny czas poświęcać sobie.

Odpowiedz
avatar Raveneks
-1 1

@Lobo86: Szanuję za szczerość. Tak naprawdę jako społeczeństwo mamy dość mocno wywalone na zdrowie psychiczne innych ludzi, nie wyłączając dzieci i młodzieży. Mam tylko nadzieję że jesteś człowiekiem stałym w swoich poglądach i przyjmiesz ze zrozumieniem jeśli ktoś, kogo być może lubiłeś i uważałeś za wartościowego człowieka, postanowi się zabić.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 stycznia 2020 o 20:25

avatar Error505
0 0

@Lobo86: Ktoś kiedyś powiedział "Nie zgadzam się z tobą ale dałbym się zabić, żebyś mógł głosić swoje poglądy". W pełni się z tym zgadzam. Jednak w Twoim przypadku to jest wyjątkowo trudne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

Generalnie zgadzam się z powyższymi radami, ale jeśli spełniony jest w takich sytuacjach jeden warunek - na osobie z podobnymi do opisanych zaburzeń musi mi choć odrobinę zależeć. Jeśli np. spotkałoby to mojego brata lub narzeczonego to poruszyłabym niebo i ziemię, by znaleźć skuteczną metodę pomocy. Jednak przypomina mi to historię mojej znajomej z pracy, która albo miała podobne schorzenia albo była zwykłym wampirem energetycznym, nie wiem. Pisała, męczyła, że jej to się nic nie udaje, jaka to ona nie jest beznadziejna... W pracy specjalnie siadała obok mnie i po 8h słuchania jej wywodów można było chcieć się powiesić na pierwszym lepszym kablu. Nie byłyśmy blisko, a kij wie czemu postanowiła, że będę jej smarkatką. Tyle, że ja mam swoje życie i mnie naprawdę nie obchodzi, czy ona wróci do swojego hobby czy nie. Tak więc Autorko - mam wrażenie, że oczekujesz, że pocieszać ma Cię cały świat, a tak nie jest i nie będzie. Wymagaj pomocy od bliskich, a nie mędź byle znajomym to nie będziesz miała wrażania, że ludzie Cię zlewają, bo niespodzianka: istnieją ludzie, których nie interesują problemy obcych.

Odpowiedz
avatar Roulett
-3 11

@elfia_luczniczka: tak, historia była pisana w duchu dla tych, którzy mają taką osobę obok siebie, a nie wiedzą jak pomóc. Koleżanka była toksykiem i wampirem energetycznym. Nie ma to nic wspólnego z depresją i lękami. Ja się depresją nie chwalę bo nie mam takiej potrzeby. Co w tym jest fajnego by się chwalić? NIC.

Odpowiedz
avatar Etincelle
3 3

@Roulett: jeżeli ktoś się nie chwali, to jak słuchacz miałby odróżnić, czy faktycznie dana osoba potrzebuje pomocy czy po prostu ma ochotę poużalać się nad sobą? Poza tym np. ja nie przepadam za rozmowami "byle się wygadać", jeżeli ktoś ma problem, zaczynam szukać rozwiązania. Tutaj takim byłby zapewne kontakt ze specjalistą. Oczywiście nie zmuszam nigdy nikogo do zastosowania się do moich rad, ale jeśli taki ktoś nie robi nic, a oczekuje kolejnej wspierającej rozmowy czy wysłuchania, to niezależnie od stopnia problemu, uważam, że nie ma nic złego w odmowie - jeżeli ktoś sam nie chce pomóc sobie, niech nie oczekuje tego od innych, zwłaszcza że, skoro mówimy o kolejnej rozmowie, już jestem świadoma, że ja się mogę starać, ale to nie przyniesie efektu. Na przykładzie: koleżanka w trudnym związku z przemocowcem, odchodzi, potrzebuje pomocy. Staję na głowie, żeby pomóc, załatwiam prawnika, kilka opcji pracy, które dostałaby od ręki itd. Nic tylko odejść, wszystko załatwione... Nie, ona jednak zostanie. No to dla mnie oczywiste, że przy kolejnej dramie nie przejmę się ani w połowie jak za pierwszym razem i nie będę się angażować w pomoc, bo i po co. Ja się będę martwić, starać, a ktoś to oleje - jego prawo, lubimy się dalej, ale za drugim razem proszę na mnie nie liczyć.

Odpowiedz
avatar myscha
-4 8

A ja Ci dziękuję za ten tekst. Zawsze jest napisane, czego nie robić, a co robić, to już niewiadoma. Człowiek chcąc pomóc, miota się coraz bardziej i zamiast nawet być tą "smarkatką" do wypłakania, trafia na ścianę. Codziennie grubszą. Pozdrawia matka osoby z depresją.

Odpowiedz
avatar Jaladreips
4 6

Proponuję wejść na wykop, mikroblog. Przeczytać kilka stron wpisów. Ile osób tam pisze, że ma depresję? Sporo. Ile z nich naprawdę ją ma? Nie sprawdzimy, ale możemy zgadywać. Ja zgaduję - żadna? Atencjusze. Ludzie pragnący uwagi. Ludzie, którzy z zaburzeń psychicznych zrobili sobie modę. Ludzie, którzy kłamią w internecie, że mają depresję, bo chcą dostać uwagi innych, dużo plusów i komentarzy. To przez nich osoby naprawdę chore są traktowane z góry.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 stycznia 2020 o 10:46

avatar misiafaraona
0 0

@Jaladreips Wykopki to jest osobna kategoria

Odpowiedz
avatar Morog
4 6

Roulett oczywiście, cały świat musi się do ciebie dostosować i leczyć twoje ogromne ego.... chyba jednak nie

Odpowiedz
avatar Etincelle
4 6

A mi się nie do końca podoba idea tego wpisu. Każdy z tych punktów można by zastosować do dowolnej osoby z dowolnym problemem, to po pierwsze. A po drugie (i moim zdaniem ważniejsze), mam wrażenie, tekst nie bierze w ogóle pod uwagę tej drugiej strony. Znaczy: jak X ma depresję albo inny problem podobnej natury, to wszyscy mają robić to i to, a jak nie, to są be i do opisania na piekielnych. No nie. Rozmówca może mieć swoje problemy, może źle znosić zły nastrój otoczenia, może być... cokolwiek i nic z tego nie świadczy o jego piekielności, bo to, że X postanowił z nim porozmawiać, nie znaczy, że on staje się do czegokolwiek zobowiązany/odpowiedzialny za stan X. Równie dobrze można stworzyć poradniczek dla osób dotkniętych depresją, np. skorzystaj z pomocy specjalisty, nie zrzucaj odpowiedzialności za swój nastrój/stan na innych itp. Miałoby to tyle samo sensu.

Odpowiedz
avatar ZlaFranca
8 8

Bliska dla mnie osoba chorowała na depresje i kilka innych mniejszych zaburzeń. Z perspektywy osoby zdrowej powiem, że było to najbardziej wyniszczające psychicznie doświadczenie jakie przeżyłam. Ciągły strach o życie i samopoczucie bliskiej osoby wykańcza, nieraz miałam ochotę już sama uciekać albo skończyć z życiem. Zawalałam pracę, naukę, zaczęły się konflikty rodzinne. Przyznaje, że w końcu gdy stan osoby się poprawił, ograniczyłam kontakt żeby dojść do siebie. Dlatego też bardzo zdenerwował mnie ten wpis, ile czasu można wpierać depresyjniaka? Jeśli jest tak źle, polecam ośrodki lub szpitale, bez poważnego leczenia nawet najbardziej kochająca osoba wymięknie. Nie przenoście swojej choroby na innych, rozumiem wsparcie w leczenie, ale ciągłe motywowanie i wysłuchiwanie o tym jacy to oni są niepotrzebni nie wypali na dłuższy okres.

Odpowiedz
avatar layla999
-2 6

Brawo!Takie informacje są bardzo ważne, powinny być rozpowszechniane, bo jak widać nawet po niektórych komentarzach ludzie wciąż mają małą świadomość w kwestii tego typu problemów.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@layla999: ta siur, i zaczynając rozmowę z przypadkową osobą zapytaj czy przypadkiem nie ma depresji, z jaką płcią się identyfikuje i tak dalej, bo nie daj buk urazisz czyjes uczucia.

Odpowiedz
avatar Epifania
1 1

Ok, jako osoba że zdiagnozowanymi zaburzeniami lękowymi, napadami lęku panicznego i depresją, a przy okazji z wykształceniem w tym kierunku pozwolę sobie dorzucić parę groszy. Po pierwsze nie używa się już raczej nazwy nerwica, mind you, przynajmniej nie w kontekście diagnostyczno-terapeutycznym, ale to kosmetyka. Po drugie imho olewasz jedną najważniejszą rzecz - KAŻDY REAGUJE INACZEJ. Każdy potrzebuje czegoś innego. Znam ludzi, których przez lata bliscy traktowali dokładnie tak, jak opisujesz i to ich tylko wkopywało głębiej w zaburzenia. Jasne, jeśli ktoś Ci bliski ma jakiekolwiek zaburzenia lękowe, to trzeba się czasem do tego dostosować, pocieszyć, starać się zrozumieć. Ale na wszystkich bogów, są granice. Taka osoba też musi jakoś żyć w społeczeństwie, a jeśli ciągle wszyscy będą się nad nią rozczulać i POZWALAĆ JEJ na wkopywanie się w swoje lęki, to taka osoba się tylko coraz mocniej upośledza i w końcu naprawdę traci szansę na przejście z egzystencji w życie. Uwierz mi, byłam tam. Byłam w tym momencie gdzie nie mogłam spać w nocy bo każdy ruch powodował u mnie pallitacje, nie mogłam jeść, bo każdy kęs to był potencjalny powód do śmiertelnego zadławienia, każde wymuszone na siłę spotkanie z ludźmi to był atak paniki, każdy ból ręki to był szpital i zawał i nie docierało do mnie, że skoro ostatnie 1000 razy to był "tylko" atak paniki, to teraz też raczej tak jest. Naprawdę znam te uczucia z pierwszej ręki, zabrały mi rok życia i nikomu ich nie życzę. I przez cały ten czas wszyscy robili dokładnie to, o czym tutaj piszesz. I co? I nic. Było tylko gorzej. Wiecie co było momentem przełomowym? Jak po którymś dniu gdy nie poszłam na uczelnię, bo znowu kłuło mnie w piersi A świat zaczął się nade mną zamykać i płakałam cztery godziny, a matka znowu urwała się z pracy żeby po raz tysięczny ratować swoje DOROSŁE dziecko, matka pękła i na mnie krzyknęła. Po prostu. Powiedziała parę bardzo celnych rzeczy, przede wszystkim to, że od jakiegoś czasu robię wrażenie, jakbym nie chciała wrócić do zdrowia. I kurde, wtedy sie zorientowałam, że tak było. Bo wygodnie jest l, jak wszyscy się do Ciebie dostosowują, jak nie musisz robić rzeczy bo Cię to triggeruje, jak ktoś Cię non stop pociesza i mówi że ojej jesteś taka fajna możesz wszystko, a Ty sobie płaczesz że nieeee, przecież jestem zerem, tylko po to żeby słyszeć te same zapewnienia że wcale nie, to minie, to tylko przejściowe itp. To był kop w dupę, ale był mi krytycznie potrzebny. Ruszyłam na terapię, zaczęłam o siebie walczyć, włożyłam w to trzy lata ciężkiej pracy i nadal miewam momenty, gdy przychodzi panika, ale ogólnie mogę teraz powiedzieć, że żyje znowu normalnie, jestem szczęśliwa i dumna z tego ogromu pracy, jaką nad sobą wykonałam. Przegadywalam ten temat z moim terapeutą wiele razy, zarówno jeszcze w czasie terapii, jak i potem, już na rowniejszym gruncie i ma podobne wnioski - przykro to mówić, ale są osoby, które w jakiś chory sposób "lubią" mieć lęki i depresję. Takim osobom potrzebny jest czasem metaforyczny kop w dupę. I najważniejsze - nikt za Ciebie nie zrobi pracy nad sobą koniecznej do wyjścia z tego stanu, nikt nie pójdzie za Ciebie na terapię, i nikt nie ma obowiązku tego znosić ani się do tego dostosowywać. Nawet najbliżsi. To jest twoje życie, twój problem i tylko Ty możesz z nim coś zrobić. Sorry za bycie ostrą, ale spotkałam się już z kilkoma takimi przypadkami. Paradoksalnie mam wrażenie, że odkąd sama przeszłam ostre lęki i depresję, stałam się o wiele bardziej wymagająca wobec osób, które przez to przechodzą. Sorry też za ścianą prawdopodobnie chaotycznego tekstu, ale to jest temat budzący we mnie silne emocje, a piszę z telefonu. Tldr bardzo współczuję ostrym lękowcom/ludziom z depresją, sama to przeszłam, ale jak ktoś nie chce z tego wyjść to żadna ilość wsparcia ani rozczulania się nad nim nie pomoże, a wręcz przeciwnie.

Odpowiedz
Udostępnij