Dzisiaj w sklepie Neonet.
Podchodzę do lady ze sprzedawcą (żadnego klienta w pobliżu).
- Przepraszam chciałem zareklamować...
I w tym momencie sprzedawca mi przerwał i stwierdził:
- Zajęty jestem. Ale poszukaj sobie kogoś z obsługi na sklepie.
sklepy
Sprzedawca fakt, zachował się bucowato i do klienta nigdy nie powinien się zwrócić takim tonem, ale z drugiej strony - czy nie był zajęty to akurat nie Tobie oceniać, obsługa klientów to nie jest jedyne zadanie pracowników sklepu. Plus od przyjmowania reklamacji jest zwykle jedno konkretne stanowisko.
Odpowiedz@jass: Nie widzę, żeby autor oceniał, czy sprzedawca był zajęty, czy też nie.
Odpowiedz@jass: No wiesz, jakim TONEM sprzedawca się zwrócił to my nie wiemy, ale nawet gdyby modulował głos, mrugał oczętami i uśmiechał się od ucha do ucha - to i tak jego wypowiedź byłaby chamska. Co to znaczy "poszukaj SOBIE"? I co to za "tykanie" klienta? A jeśli jest konkretne stanowisko - to się o tym grzecznie informuje. Ciekawe, czy gdyby - zamiast "zareklamować" - padło słowo "zakupić", pan sprzedawca byłby równie arogancki?
Odpowiedz@andtwo: A jednak ocenił - według jego rozumowania skoro żadnego klienta nie było w pobliżu, to do roboty nic nie miał. Jesli zaś chodzi o to "straszliwie oburzające" tykanie - jeśli osobnik wygląda na np. 15 lat to ani nie jest to dziwne, ani oburzające.
Odpowiedz@Armagedon: Ok, powinnam napisać "w jakim tonie", a nie "jakim tonem", ale raczej nietrudno się domyśleć, co miałam na myśli. @Iras: Dokładnie, ten fragment o braku klientów w zasięgu wzroku jasno sugeruje, że Autor jednak ocenił, że sprzedawca niczego do roboty nie miał. I dla mnie to jest w zasadzie niewiele mniej piekielne niż zachowanie sprzedawcy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 grudnia 2019 o 20:45
@jass Co w sklepie może być ważniejsze od obsługi klienta?
Odpowiedz@Jorn: chociażby odnalezienie glupie faktury, która się zapodziała, wprowadzenie nowych rzeczy do asortymentu/uzupełnienie tego co przyszło, zrobienie zamówienia przed określoną godziną, rozliczenie zmiany, obrobienie zamówienia internetowego itp. itd. W sklepie robi sie troche wiecej niż wyłożenie towarui zgarniecie kasy za niego.
Odpowiedz@Iras: Każda z tych czynności jest ważna, ale żadna nie może mieć pierwszeństwa przed obsłużeniem klienta, bo to on tę kasę do sklepu przynosi.
Odpowiedz@Jorn: Raczysz żartować. Klient klientem, ale jeśli pracujesz w spożywce i ktoś coś rozbije - priorytetem staje się posprzątanie, zanim ktoś złamie nogę i będziesz bulić odszkodowanie. Jest brudno - lecisz sprzątać, bo klient za ciebie nie zapłaci mandatu od sanepidu, który wezwą ci sami klienci (i nie jest to stówka ani dwie - więcej stracisz niż zyskasz). Ceny musisz zmienić, bo ten sam klient będzie darł japę, że mu się ceny nie zgadzają i wezwie inspekcję handlową. Jak ci przyjdzie dostawa musisz ją rozłożyć, bo taki nabiał, garmaż i mięso zwyczajnie się popsują i później klientnaszpan kupi zepsute pakowane mięso i się zatruje.
OdpowiedzW kilku różnych Neonetach, w kilku różnych miastach, spotkały mnie baaardzo podobne sytuacje. Chyba taka polityka firmy.
Odpowiedz@fisti89: Może z zasady mówią na ty? W niektórych barach np. tak jest.
OdpowiedzSytuacja z drugiej strony barykady. Muszę wysłać dokumentację, wklepać wszystko do pliku, oczywiście odpowiednio posortowane, wpakować w odpowiednie koperty, zaadresować każdą z nich i wysłać. Dokumentów niemała kupka, tabliczka o zamkniętym stanowisku przy mnie, no ewidentnie widać że jestem zajęta a inne stanowiska czynne. Nie ma opcji żeby kilka osób nie zignorowało znaków i nie zaczęło zawracać mi głowy. Nie zliczę ile razy musiałam przez to zaczynać procedurę od nowa, bo się pomyliłam. Po którymś razie szlag człowieka trafia i ciężko być miłym.
Odpowiedz@WhiteFox: stoję przy kasie, stoję. Pan coś robi w komputerze, ok. Poczekam, nie będę zagadywać żeby się nie pomylił właśnie. Stoooje dalej. Podchodzi ktoś inny. Pan rzucił wszystko: w czymś pomoc? Krew mnie zalała. Wyszłam ze sklepu więcej nie wróciłam.
OdpowiedzTo, że nie było klientów w pobliżu nie znaczy, że taki sprzedawca/kasjer nie ma nic do roboty. Z drugiej strony, to powinien skierować klienta do odpowiedniej osoby, czy też zawołać odpowiednią osobę.
Odpowiedz