Historia z poczekalni przypomina mi moją własną, chociaż to ciąg wydarzeń, w kółko to samo co autor tej historii opisuje:
https://piekielni.pl/85780
Też nie piję alkoholu. Miałem z nim problem, ciężko się uwolnić z objęć nałogu ale się udało. 4 miesiące jestem trzeźwy. No i jest to też problem dla otoczenia:
- pij, nie p*$^%ol;
- ciota;
- hehe, znalazł się abstynent;
- to po co do ludzi wychodzisz;
i tak dalej, i tak dalej.
I wcale się nie kryję z tym, że mam problem z alkoholem. Jak ktoś pyta, dlaczego nie piję, to odpowiadam, że raz jak zacząłem, to po 5 latach skończyłem. A potem takie osoby mówią, że trzeba pić odpowiedzialne, kiedy same są nawalone jak szpadel i ledwo z ich bełkotu idzie coś zrozumieć, chwalące się ile to się nie wypiło w zeszły weekend, jak to się nie nawalili i jakiego to kaca nie mieli. Wspaniałe osiągnięcia, wywalać ciężko zarobione pieniądze, żeby przez chwilę czuć się fajnie, a potem to wszystko zwrócić i na drugi dzień umierać. Nie ma co, pragnę do tego wrócić jak najprędzej.
wszędzie
Brawo za podjęcie takiej decyzji. Też nie rozumiem tych docinek, gdy ktoś mówi, że nie pije. Nie to nie. A liczba alkoholików, którzy nie zdają sobie sprawy z problemu, jest ogromna. Przecież kieliszek, no góra dwa kieliszki wina codziennie to nic takiego, należało się, ciężki dzień, itp. itd. - milion wymówek i usprawiedliwień.
OdpowiedzGdzie wy takich ludzi znajdujecie? Jasne, są teksty "Chcesz piwa? Na pewno nie? Ok jak chcesz". Bez wyzwisk czy fochów... Wręcz zawsze jest pytanie "Czy ktoś nie pije i przynieść sok/cole?"
Odpowiedz@livanir: jako dwudziestolatka postanowiłam sobie zrobić rok przerwy od picia. Nie pomagały tłumaczenia, że nie chcę, że biorę leki, że źle się czuję po alkoholu... Musisz pić i koniec. Na domówki to jeszcze jak cię mogę, przychodziłam z własnym zapasem Karmi i jakoś to było, ale wyjście do klubu - tortura.
Odpowiedz@GoshC: Bali się, że będziesz pamiętała, co odpier....
Odpowiedz@livanir: na studiach, w rodzinie... Najlepsze, że najbardziej agresywna w tym względzie była osoba, która przez 4 lata była moją towarzyszką w niepiciu. I dobry był też mój ojciec, który na etapie zaproszeń na ślub i wesele, jak powiedzieliśmy że organizujemy bezalkoholowe to się obruszył, że jak to z wujkiem Zdzichem (wieloletnim alkoholikiem, który bił jego siostrę i kradł rzeczy z domu) się na moim ślubie nie napije...
Odpowiedz@Lapis: Moje, podkreślam, MOJE zdanie jest takie, iż wesele bezalkoholowe to idiotyzm. Tym bardziej, że hmm, wesele, to robi się dla rodziny, bo ślub jest dla młodych przecież :)
OdpowiedzTo fajne masz towarzystwo... Mam wielu znajomych, którzy mają problem z alkoholem, w tym jednego niepijącego od kilku lat alkoholika. Każdy z tych pijusów mu do tej pory brawo bije. Nikomu we łbie nie powstało, żeby go od ciot wyzywać, nadal jest zapraszany na imprezy. Polecam kopnąć tych "swoich" gnojków w dupę.
Odpowiedz@Nimfetamina: to nie zawsze jest kwestia otaczania się czy własnego towarzystwa. Czasami trafisz na domówkę, wesele czy inną imprezę, gdzie nie znasz zbyt wielu osób poza gospodarzem i spotkasz buców, do których nie dociera, że ktoś może nie pić z różnych względów. Sama lata temu znalazłam się pare razy na imprezach, gdzie wśród gości byli tacy osobnicy, a ja akurat albo brałam antybiotyk albo byłam samochodem, albo coś tam innego i nie chciałam/ nie mogłam pić. I też się nasłuchałam jaką to jestem frajerką, że trzęsę dupą przed policją, że po co gospodarz mnie w ogóle zapraszał. Pocieszające jest to, że takie zachowania dotyczą chyba głównie grupy wiekowej 18-30, Potem ludzie jakoś normalnieją
Odpowiedz@Crannberry: cieszę się, że nawet znajomi znajomych nie naciskają na picie (czasem ktoś z ciekawości zapyta "czemu?") i to tyle. Nawet na weselu, gdzie znalam praktycznie tylko parę młodą to nikt nie pytał czemu nie piję, owszem było zdziwienie ale to tyle. Nawet o tym, że prowadzę dowiedzieli się później, przypadkiem (nie czułam potrzeby by się tłumaczyć i nikt nie pytał nawet).
OdpowiedzNa terapii czy w AA nie powiedziano ci, żebyś zmienił środowisko?
OdpowiedzTo się w ciekawym towarzystwie obracasz. Normalni ludzie nie mają takich problemów. Kwestia środowiska z jakim się zadajesz.
Odpowiedz@starajedza: Zdefiniuj proszę bardziej precyzyjnie "normalne". Ludzie, to jednak tylko ludzie. Sporej większości się wydaje, że dwa piwka codziennie, to tak tylko, dla relaksu. Wierz, albo nie, ale naprawdę ciężko na tej podstawie wyłapać takich, co to rzeczywiście mają problem, to po prostu pewna, inspirowana głównie Wschodem "kultura". I jednocześnie brama do piekła.., albo może faktycznie nic takiego. Naprawdę wszystko zależy od człowieka. Natomiast alkoholik mimo wszystko powinien faktycznie szukać towarzystwa całkowitych abstynentów. Więc jak to w końcu jest? Sam chętnie się douczę.
Odpowiedz@Veltoris: cóż wszyscy moi znajomi, bliżsi i dalsi powiedzą, że dwa piwka dziennie to patologia i tyle. I tak, to jest problem, rzeczywiście, każdy jeden, który tak robi, bo to nie jest normalne.
OdpowiedzMnie kiedyś rozwalił koleś na weselu. Dawaj naoij się, ja sorki prowadzę dziś. Oj tam oj tam tylko kieliszek nic się nie stanie.
OdpowiedzJa w takich sytuacjach zwykle mówię: swój życiowy przydział alkoholu już wypiłem, a teraz jestem po lekach po których mogę się przekręcić jeżeli wypiję alkohol. Więc sp***, bo nie spłacisz mojego kredytu i nie utrzymasz mojej rodziny. Koniec tematu. Jeżeli towarzystwo dalej nalega, to trzeba zmienić towarzystwo, bo jest pos_ne.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 grudnia 2019 o 16:15
Swoją drogą jak niby wszyscy tacy alkoholicy nie popuszczający niepijącym to skąd taki sukces najnowszej wersji piw bezalkoholowych.
OdpowiedzTo zmień znajonych, skoro przeszkadzają tobie ich namowy, przechwałki ile piją
OdpowiedzSzczerze mówiąc, to czytając takie historię współczuję wam towarzystwa. Moi znajomi lubią się napić, ja z nimi często również. Jednak nie wyobrażam sobie nawet sytuacji, w której ktoś usilnie namawiałby mnie, gdybym powiedział, że nie mam ochoty.
OdpowiedzTrzymam kciuki! Mam znajomego, co nie pije już 20 lat, a był alkoholikiem "prawdziwym" przez lata (znaczy rodzina w kąt i cała pensja w alkohol)
OdpowiedzRównież nie pije alkoholu od jakiegos czasu (mialam podejrzenie guza i od tego czasu stwierdzilam ze czas dbac o siebie) ale jako, ze jestem kobieta to podstawowa odpowiedź brzmi "a co w ciazy jestes?" W dzisiejszych czasach chyba nie mozna nie pic ot tak :)
OdpowiedzPrzeczytałeś tamtą historię i nie zrozumiałeś odpowiedzi? Zmień towarzystwo... Większość imprez, jakie pamiętam z ostatniej chyba dekady, zaczyna się pytaniem "kto co pije? ktoś prowadzi?" itp., bez żadnego męczącego nagabywania ani tym bardziej głupich docinek... Nie rozumiem, po co zadawać się z patusami.
OdpowiedzJa ograniczyłęm picie ze wzgledow zdrowotnych, nigdy nie byłem wielki pijusem ale zaczałem mieć problemy z zoładkiem, watrobą etc i musiałem wywalić wszystkie produkty obciazające: alkohol, cieżkie tłuszcze, kiepskie mieso, fastfoody, półprodukty z dyskontów, sery itd. Na początku choroby lekarze sami czesto mówili "jak sie pije to tak się ma". Co do znajomch zacząłem takich geniuszy wywalać ze swojego towarzystwa, ucinać kontak skoro nie szanują moich decyzji i zdrowia. W tym jednego z braci gdzie niemal się pobiliśmy i rozdzielała nas rodzina po "ze mną sie nie napijesz?!" Dodam że nie odstawilem całkiem alkoholu: piwko na miesiąc czy 2 kieliszki nalewki domowej zdrza mi sie wypić chociaż bardziej to sączenie niż picie. Ograniczam kontakt z takimi ludzmi do minimum. Z miłych rzeczy jeden z moich znajomch przed swoim weselem uprzedził wszystkich że ja nie piję tylko saczę i nie ma żadnego "ale" całę wesele przetrwałem na 4 kieliszkach lekkiej nalewki mocząc tylko usta do tych którzy pili do dna toasty wodką i nikt nie widział problemu.
OdpowiedzChyba najwyższy czas zmienić towarzystwo. "Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal". W otoczeniu ochlapusów prędzej czy później wrócisz do nałogu.
Odpowiedz