Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Niedawno moja córka przyniosła uwagę w dzienniczku. Brzmiała ona mniej więcej tak:…

Niedawno moja córka przyniosła uwagę w dzienniczku. Brzmiała ona mniej więcej tak:

"N. na lekcji nie uważa, nie wykonuje poleceń, próbuje nawiązać rozmowę z innymi uczniami, co im przeszkadza. Po zwróceniu uwagi obraża się i pyskuje zarówno nauczycielowi jak i innym uczniom."

Podpis pana od angielskiego.

Opieprzyłam, zapowiedziałam że jeśli coś takiego się powtórzy będzie kara. Przez ostatnie dwa tygodnie był spokój, ale nie łudzę się, do kompleksowej zmiany zachowania potrzeba czegoś więcej niż jednorazowej pogadanki i jestem gotowa na zastosowanie cięższych rozwiązań.

Na zebraniu spytałam nauczycielkę, co się stało ze starym dobrym stawianiem do kąta? Jeśli dobrze pamiętam, to właśnie za podobne przewinienia stałam parę razy w kącie i nie mam w związku z tym żadnej traumy, a i naprostowało mnie to szybko.

Otóż nie. Nie wolno stawiać do kąta. Nie wolno podnieść głosu. Nie wolno przytulić ucznia. Nic nie wolno, tylko stać i nauczać.

To jest moim zdaniem chore. Nauczyciel ma stawiane wymagania - ma uczyć. Ale w przypadkach takich, jak np moja córka* nie każdy sobie poradzi bez stosowania "metod zakazanych". Więc nie przekaże jej wiedzy, jaką przekazać powinien. Oczywiście może napisać do mnie, a ja dam karę jaką uznam za słuszną. Ale to odbiera nauczycielowi cały autorytet.

Dziecko musi czuć lekki respekt i nie da się tego osiągnąć inaczej niż konsekwencją. A konsekwencja złego zachowania powinna (m. in.) być z tymże zachowaniem powiązana. Źle się zachowuje na lekcji, a karę dostaje w domu? Nie składa mi się to po prostu. Może się mylę, ale wydaje mi się że skuteczniejsza byłaby bodaj symboliczna kara, ale wymierzona natychmiast, niż cięższa, ale odwleczona.

*Moja córka cierpi na coś, co nazywam "ADHD rzekomym", czyli ma problem z usiedzeniem w miejscu, łatwo się rozkojarza i gada jak nakręcona, do tego jest leniwa. Nauczycielka podejrzewa dysleksję i dysgrafię, ale moim zdaniem problem leży raczej w tym, że trudno jest napisać/przeczytać prawidłowo jakieś słowo, gdy myśli się o niebieskich migdałach. Trzeba jej dyscypliny i wcale bym się nie pogniewała, gdyby raz i drugi postała sobie w kącie za gadanie na lekcji. Ale nie, nie wolno...

Szkoła

by singri
Dodaj nowy komentarz
avatar singri
3 7

@Jaladreips: Cóż, nie popieram i nigdy nie będę popierać bicia dzieci. Wzmianka o pasku była ironiczna...

Odpowiedz
avatar singri
3 17

@LadyDevil69: Gdzie napisałam, że moim zdaniem działa wychowawczo? Napisałam, że dawniej je stosowano. Ba, pod wieloma historiami na temat bicia można znaleźć moje komentarze, w których jasno twierdzę, że bicie dzieci jest złe. Tylko tam się jakoś nie wypowiadasz, głos zabierasz tylko wtedy, gdy masz szansę komuś dokopać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 15

@LadyDevil69: Ależ z ciebie podły człowiek! jak mozna pisac drugiemu człowiekowi coś takiego!

Odpowiedz
avatar misiafaraona
9 11

@LadyDevil69 do nikogo nie należy tak pisać

Odpowiedz
avatar starajedza
-4 18

@LadyDevil69: zgadzam się w pełni. Sama nie jestem za zbytnim poblazaniem dzieciom, ale każda jej historia, w której występuje córka to lament nad tym jakim jest beznadziejny małym pokurczem i jaki świat jest zły, bo nie może jej normalnie pobić tylko musi się psychicznie nad dziewczyną wyżywać.

Odpowiedz
avatar Michail
26 44

Moim zdaniem nauczyciel postąpił słusznie. Od wychowywania są rodzice w głównej mierze, w mniejszej szkoła. Nie zignorował sprawy, nie nadużył pozycji, przekazał informację rodzicom.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 23

Dziecko, które ma "rupie w doopie", cokolwiek to znaczy :) Taka jest i nie karaniem droga do sukcesu. Ma większą potrzebę ruchu niż inne dzieci i nauczycielka powinna to dostrzec i zlecać jej prace,które pozwolą na chwilę wstać z ławki (starcie tablicy, podlanie kwiatków, cokolwiek)

Odpowiedz
avatar Ohboy
10 10

@PaniMasztalska: To się tak łatwo mówi, ale dzieci rzadko rozumieją, dlaczego jedno dziecko może latać po klasie, podlewać kwiatki, gdy one muszą siedzieć i się uczyć. A nie można co chwila podrywać całej klasy, żeby zrobiła kilka pajacyków. I potem masz jedno zadowolone dziecko, a w reszcie rodzi się frustracja i poczucie krzywdy.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

no to zdiagnozowac dziecko przyniesc zalecenia do szkoly? jesli bedzie w zaleceniach to wytlumaczyc klasie?

Odpowiedz
avatar Thank
4 28

Ale mi szkoda twojego dziecka.

Odpowiedz
avatar singri
-5 9

@maat_: Nie, wychowawczyni twierdzi że jeszcze za wcześnie. Chce ją posłać na koniec trzeciej klasy, a na razie mam obserwować i pracować tak i tak. Nie zostawia mnie z tym samej.

Odpowiedz
avatar szczerbus9
4 4

@maat_: Ale wiesz jak to jest z tą diagnozą... raz, że początkowego nauczania nie bardzo chcą diagnozować, a dwa nauczycielka się obawia zachowania w stylu "Mam papierek i macie mnie traktować wyjątkowo"... Bal jest z tym, że w szkole będzie lżej, ale po niby ciężej... Mam orzeczenie i co to zmienia, czy zmienia to wygląd moich spoin, a może ich szczelność (zmieniłem firmę i teraz pod szczelność spawam)...

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

@singri: ila N ma lat? syn kolezanki, 6-7 letni, w 1 klasie sp, ma diagnoze i to od przedszkola, kwestia determinacji rodzica

Odpowiedz
avatar starajedza
4 10

@MartaWR: nie chce Ci się wychować dzieciaka, to je nacpaj... Genialne

Odpowiedz
avatar Felina
3 3

Spojrzałam na skład. Przecież to najzwyklejsze kwasy omega-3 z ryb. Czytając nazwę, też odniosłam wrażenie, że chodzi o jakieś prochy na uspokojenie.

Odpowiedz
avatar marcelka
25 27

szkoła jest od uczenia, od wychowywania są rodzice... może córka faktycznie jest leniwa, może ma taki charakter (ruchliwa/gadatliwa z natury), ale powinnaś chyba podjąć jakieś kroki... przede wszystkim spróbować jakoś sprawdzić, czy dekoncentracja wynika faktycznie z lenistwa, czy może coś jest na rzeczy z tą dysgrafią/dysleksją; a jeśli z lenistwa, to metodą nie tylko kar, ale pokazania potencjalnych korzyści spróbować to naprostować. u mojej kuzynki synek też był trochę nadpobudliwy, szybko tracił koncentrację, ale ona dużo z nim siedziała na początku przy zadaniach, czytankach... tak długo, aż wszystko było ogarnięte. kary nie pomagały. dopiero jak mały załapał, że jak ma np. 3 godziny, i w tym czasie będzie smęcił nad książkami, to nici z komputera/tv, a jak zrobi to co ma zrobić dobrze np. w ciągu godziny, to mu zostaną 2 na zabawę, to jakoś potrafił się skupić. nie od razu, raz lepiej, raz gorzej, czasem "się zapominał", ale jednak postęp był znaczący.

Odpowiedz
avatar Xynthia
2 16

@marcelka: Jedną z funkcji szkoły, wymienianą zaraz na drugim miejscu po funkcji edukacyjnej, jest funkcja wychowawcza. Zdaję sobie sprawę z tego, że istnieją rodzice, którzy uważają, że szkoła (i wszyscy inni dookoła) ma ich wyręczyć w wychowywaniu dzieci, ale to nie usprawiedliwia "przegięcia" w drugą stronę i głoszenia poglądów, że "szkoła nie jest od wychowywania".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 10

@marcelka: bzdura, szkoła przekazuje również wartości oraz wychowuje, wymaga określonych zachowań, inne neguje, uczy pracy, wytrwałości, radzenia sobie z byciem ocenianym

Odpowiedz
avatar Lostsoul
14 20

Taaaa... Ucz i wychowuj moje dziecko za najniższa krajową ;)

Odpowiedz
avatar Xynthia
8 10

Singri, ile lat ma twoja córka? Tzn, bardziej mi chodzi o to, do której klasy chodzi. Bo moja Młoda (czwarta klasa w tym momencie), też parę razy przyniosła uwagę "Nie uważa na lekcji" (dokładnie trzy razy) i powiem ci, że ja jej za to nie opieprzałam. Dlaczego? Bo ona już została ukarana. Tak, uwaga pisemna jest dla niej karą, plus to, że za uwagę o tej treści odejmuje się dwa punkty od tych "200 punktów na start". Jeśli za dużo tych uwag wpadnie, będzie obniżona ocena z zachowania. Ważne jest też twoje podejście, jeśli po przyniesieniu przez nią uwagi w dzienniczku ty ją ochrzaniasz i zapowiadasz dalsze konsekwencje, to ona też nie uzna wpisu w dzienniczku jako kary. Nie, to dla niej będzie taka informacja dla mamy, i dopiero mama wyciąga konsekwencje. Chyba troszkę psujesz robotę nauczycielom... Oni się starają dyscyplinować dzieci w pewnych narzuconych im ramach, ty im jeszcze to utrudniasz wyrabiając w córce przekonanie, że uwaga w dzienniczku to żadna kara. To JEST kara, kiedyś owszem, stawiali do kąty, ale pamiętam dzieci, dla których nawet postawienie do kąta nie było karą, kwitowali ją wzruszeniem ramion i po 5 min nie pamiętali. Więc zamiast wymyślać, co by jeszcze można zrobić, może by pomyśleć, jak dobrze funkcjonować w sytuacji, kiedy nauczyciel niewiele może zrobić? Pozdrawiam :)

Odpowiedz
avatar singri
3 9

@Xynthia: Druga klasa. I tak, uwaga w dzienniczku jest informacją dla mnie. Dziecko nie tylko jej nie odczuwa, ale nawet nie jest w stanie przeczytać (jej wychowawczyni strasznie bazgrze, anglista jeszcze gorzej). A sam fakt, że pani coś tam napisała, nie poparty niczym innym jest jak powtarzanie "tak nie wolno" bez wyciągania konsekwencji. Komunikat "jeszcze jedna taka uwaga i będzie szlaban na TV" poskutkował tym, że odbierana ze szkoły radośnie i z satysfakcją oznajmia mi "uważałam i nie mam uwag w dzienniczku!". Więc wydaje mi się że jednak podziałało. Z tymi punktami też dobry pomysł, ale u nas w szkole tego nie ma.

Odpowiedz
avatar Xynthia
6 8

@singri: Dlatego pytałam, w której jest klasie, program "200 punktów na start" funkcjonuje chyba dopiero od czwartej klasy. Natomiast tu już widzę jeden błąd nauczyciela, wpisał uwagę i tyle. A może wystarczyłoby, żeby poprzedził to głośną informacją "przeszkadzasz mi w lekcji, wpisuję ci uwagę do dzienniczka"? Jakoś to podkreślić, że uwaga JEST karą, a nie tylko informacją dla mamy? Nie wiem, to już kwestia dogadania właśnie z nauczycielami...

Odpowiedz
avatar szczerbus9
2 4

@Xynthia: Podobny program miałem w technikum i chyba były w wszystkich średnich w moim mieście... Jak dobrze pamiętam, na start było 100 punktów, przykładowo punktacja za spóźnienie -3, za nieusprawiedliwioną nieobecność -5/h, uwagi, zgodnie z treścią +10 do -20 (były też pozytywne). Dodatkowe punkty za konkursy, wzorową frekwencję (semestrami) aktywność szkolną czy pozaszkolną (i tu najlepsze było krwiodawstwo, +40pkt i ta nieobecność nie liczyła się do frekwencji) No i oceny, nie pamiętam nazw... Okolice 100 to granica 3 i 4 A co do nauczycieli i ich możliwości... Mi to też przeszkadza, nie tylko anglista, ale też wychowawczyni... Ta mnie fajnie rozwaliła... Dziecko nie ma pracy domowej, więc rodzice maja dopilnować... Tylko dziecko nie zaznaczyło pracy domowej, a ta dalej swoje, że rodzice mają dopilnować... Co rodzic ma pilnować dziecko w sali na lekcji by zaznaczyło pracę domową... Podobnie było kiedyś z przyborami (niedopięty piórnik, rzeczy w plecaku, ale nie może nawet kazać sprawdzić w plecaku?) lub kanapki... Dziecko nie dostaje nic do szkoły, ale poproszone wyjmuje nietkniętą kanapkę z plecaka... Jak dla mnie w tych początkowych klasach dziecko ma się nie tylko nauczyć podstaw (pisać, czytać i tabliczki mnożenia), ale też podstaw w społeczeństwie, a nawet lekko nadciągnąć wychowanie czego rodzice nie zawsze mieli czym pokazać...

Odpowiedz
avatar Xynthia
4 6

@szczerbus9: Tak, "bezetki" to mój ulubiony temat (od bz - brak zadania). No teoretycznie to ja powinnam dopilnować, żeby dziecko odrobiło zadanie. A praktycznie to jak mam to zrobić, skoro dziecko nie zaznaczyło/nie zapisało sobie, co ma zrobić jako zadanie domowe? W szklaną kulę zainwestować czy co? Od nauczyciela też nie wymagam, żeby stał akurat nad moim dzieckiem i przypilnował, czy zapisała sobie, co ma zadane... Prosiłam, tłumaczyłam, wyciągałam konsekwencje - pomagało na krótko, po czym znowu "bezetka" w dzienniku. Dopiero w tym roku, jak poszła do czwartej klasy, problem się rozwiązał prawie że sam - jedna "bezetka", druga, a potem zdziwienie, że za trzecią już jest jedynka! I nagle nie zapomina, co ma zadane ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@szczerbus9: u mnie systen punktowy byl w podstawowce, zawsze bylym cichym i dobrze uczacym sie dzieckiem, ale tez nie bylam specjalnie lubiana, ciagle mi dokuczano, bylam tez przewrazliwiona i obrazalam sie o glupoty. Ten system punktowy skonczyl sie, że mialam ostatecznie na koniec roku wystawione gorsze zachowanie niz dzieci, ktore dokuczaly, byly niegrzeczne i sie spoznialy. Nauczycielka wymyslila, że do ostatecznych wynikow dolaczy punkty za "bycie lubianym" i dzieci, ktore trzymaly sie w swoich grupkach daly sobie po kilkanascie dodatkowych punktow, a ja typowy outsider dostalam tyle co nic.

Odpowiedz
avatar GoodGrace
8 8

Może córka jest kinestetykiem? Tacy ludzie nie potrafią się skupić w bezruchu, tylko potrzebują jakiegokolwiek ruchu. Dzieci w szkołach nie uczą się wtedy zbyt wiele, bo cała ich uwaga skupia się na tym, żeby się nie ruszać.

Odpowiedz
avatar singri
0 10

@GoodGrace: A czy kinestetycy potrafią usiedzieć np przed TV? I obejrzeć kreskówkę ze skupieniem wystarczającym do tego, żeby potem ją opowiedzieć i wyciągnąć wnioski? Albo spokojnie poukładać puzzle? Albo przeczytać opowiadanie na tyle uważnie, żeby potem je streścić i wyciągnąć wnioski (i w przypadku TV i czytanek proszę, żeby potem opowiedziała mi własnymi słowami, co się działo. Nie sztuka się polampić w telewizor) Jeśli tak, to owszem, może być kinestetykiem. Tylko nie wiem, co to zmienia. Im szybciej się nauczy, że spokojne siedzenie w szkole się opłaca, bo przekłada się na lepsze zrozumienie treści, tym lepiej. Nie jestem matkąwariatką co ma parcie na piątki i szóstki, ale zbyt wielu widziałam ludzi, którzy w dorosłości czytali na głos gorzej niż moja córka teraz, żeby nie doceniać tego etapu edukacji. Jak potem przeczyta umowę przed podpisaniem? Będzie sylabizować?

Odpowiedz
avatar Shi
8 8

@singri: umowy raczej nie czyta się na głos... Pomijając to... tak, kinestetyk potrafi w coś "wsiąknąć" i siedzieć w bezruchu lub pozornym bezruchu przy czytaniu, oglądaniu TV itd. Pozorny bezruch to, np. Podjadanie czegoś podczas oglądania, bawienie się koszulką, skubanie skórek, przygryzanie wargi etc. Niby się siedzi w bezruchu, ale jednak nie. Każdemu łatwiej się skupić na tym, co lubi. Tak jest człowiek zbudowany. Dlatego kinestetyk przy swojej ulubionej bajce bez problemu wysiedzi, ale na lekcji już gorzej. O puzzlach nie będę się rozgadywać, bo układanie puzzli to jednak jest jakiś ruch. Pamiętam jak dostawalam uwagi za wiercenie się... bo to zbrodnia, że mi nogi drętwieją przy siedzeniu "prawidłowo". Albo za rysowanie na lekcji "zamiast" słuchania nauczyciela. Tylko że bez rysowania nie potrafiłam się skupić. Nie wiem czemu rysowanie postaci ma oznaczać brak skupienia, a zamazywanie kratek w szachownicę jest już OK. Tak, jestem kinestetykiem. Jeśli nauczyciele nie będą się czepiać to daj córce gniotka do szkoły, na przykład. Zawsze to jakieś zajęcie dla rąk, jakiś ruch. Ogólnie poczytaj o kinestetykach, słuchowcach, wzrokowcach, etc. Będziesz wiedziała jak pracować z córką. Bo ja jestem tylko jednym kinestetykiem i co na mnie działa nie musi działać na innych. Przyjrzyj się czy podczas czytania/oglądania córką się wierci, zmienia pozycję, bawi się czymś (palcami, ubraniem, kosmykiem włosów). Jaką mapozycję podczas nauki w domu - czy kazesz jej siedzieć sztywno, jak w szkole, czy może sobie siedzi wygodnie (to też na wpływ na skupienie. Np. ja siadałam w szkole w połowie po turecku i od razu było mi łatwiej się skupić). Nawet jeśli nie jest kinestetykiem to wygodna pozycja jest ważna by się skupić. Dorosłym pozwala się siadać wygodnie i to nie jest żadne faux pas gdy ktoś da nogę na nogę, więc czemu dzieciom kazemy siedzieć sztywno. To i tak nic nie daje... wystarczy popatrzeć na to ilu dorosłych się garbi, a praktycznie każdy był zmuszany by siedzieć prosto, na twardych krzesłach od których bolała dupa i plecy (jeśli się opierało o oparcie). Za to na bycie kinestetykiem nie zwalisz pyskowania. To już kwestia tego, że tak córkę wychowałaś.

Odpowiedz
avatar starajedza
10 18

Szczerze, jakbyś się bardziej zajmowała wychowaniem i opieką nad tym biednym dzieckiem niż opisywaniem w internecie i opowiadaniem ludziom (bo to nie pierwszy raz) jakie masz beznadziejne dziecko i czemu nikt oprócz Ciebie nie chce go poniżać, a to przecież tak fajnie niszczyć w dziecko, to może byś zauważyła, że to z Tobą jest coś nie tak, a nie z tym biednym dzieckiem.

Odpowiedz
avatar starajedza
0 14

@singri: po tym jak piszesz o niej to mam wrażenie, że to chodzenie do parku polega na tym, ze wyprowadza ją jak zaszczutego psa żeby się wysral pod drzewem, a odrabianie lekcji i "rozmowy" polegają na tym, że dajesz jej do zrozumienia jak bardzo jest beznadziejna i jak mocno jej nienawidzisz, za to że żyje.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 grudnia 2019 o 14:31

avatar singri
0 6

@starajedza: Cytaty proszę. Dowody. A nie że Ci się coś tam w de ubzdurało i na tej podstawie mnie obrażasz.

Odpowiedz
avatar Xynthia
5 7

@singri: Daj spokój, nie karm trolla... Przecież nikt na tym portalu nie bierze jej ani jej wypowiedzi na poważnie, więc nie bądź tą jedyną ;)

Odpowiedz
avatar starajedza
2 12

@singri: przeszło Ci kiedyś przez myśl, że to nie dziecko jest źle i stwarza problemy tylko Ty się absolutnie nie nadajesz na matkę?

Odpowiedz
avatar starajedza
0 8

@singri: chociaż, chyba jednak wiesz to, skoro obowiązek wychowania zrzucasz na obcych ludzi (nauczycieli).

Odpowiedz
avatar singri
-3 5

@Xynthia: Zabronisz? ;) A serio - też nie biorę jej na poważnie. Udaję. Niech się dowartościuje dziecko :D

Odpowiedz
avatar Xynthia
2 2

Tak mi jeszcze przyszło do głowy... A gdybyś ją zapisała na jakieś zajęcia sportowe? Po pierwsze - "wyszaleje się", rozładuje część tej rozpierającej ją energii. Po drugie - sport uczy też dyscypliny, umiejętności pracy w grupie, umiejętności pracy z samym sobą, poznania własnych potrzeb i możliwości. Ja wiem, że każde dziecko jest inne, ale mojej Młodej to pomogło, bo o ile w przedszkolu panie często mi zgłaszały, że Młoda ma problemy z koncentracją, nie umie się długo skupić na jednym zadaniu i "nosi" ją po sali, to już w podstawówce tych problemów nie było, chociaż Młoda nadal jest bardzo żywym dzieckiem z nadmiarem energii.

Odpowiedz
avatar singri
0 0

@Xynthia: Uczęszcza na zajęcia taneczne raz w tygodniu i na zbiórki harcerskie też raz w tygodniu. U mnie sytuacja była odwrotna. W przedszkolu sygnalizowano mi, że "jest ruchliwa, ale dajemy radę, nie ma powodów do niepokoju" a w szkole pojawia się problem.

Odpowiedz
avatar maranocna
6 6

A po czym odróżniasz, czy trudno jej przeczytać bo jest rozkojarzona, czy jest rozkojarzona, bo ma trudności z wykonaniem polecenia i się zniechęca?

Odpowiedz
avatar singri
-2 4

@maranocna: Bo taką "Heidi" np. czyta niemal płynnie i w 99% prawidłowo (pomijając pojedyncze słowa, jak Rottenmeier). Więc gdy chce się skupić, to potrafi.

Odpowiedz
avatar pusia
11 11

Wiesz, to że ty masz takie metody wychowawcze niekoniecznie oznacza, że to jest najlepsza i jedyna słuszna droga. Ty nie miałaś traumy, nie oznacza, że nikt jej nie ma. Moim zdaniem uwaga w dzienniku już jest karą i sama osobiście nie pozwoliłabym żeby szkoła karała moją córkę jakimś staniem w kącie. Jak dla mnie to jest upokarzające. To ty musisz przekazać swojej córce jak ma się zachowywać, to ty jesteś od decydowania czy będziesz kazała jej za karę klęczeć na grochu, nie szkoła. Dla ciebie to jest normalne, dla innych nie i nauczyciele raczej nie będą ryzykować. Zapomniałam dodać, że autorytetu nie buduje się dając kary

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 grudnia 2019 o 18:32

avatar Janek_snieg
13 13

Kolejne wyznanie w stylu "kiedyś były czasy, teraz nie ma czasów". Szkolne procedury naprawdę nie są wyciągane z czterech liter, są oparte na wiedzy pedagogicznej a także modyfikowane na bieżąco żeby dostosować system do czasów. Kiedyś nauczyciele mogli karać, pewnie. I stał za tym szereg nadużyć, część uczniów nie miała traumy, część miała. Trochę też niepokoi mnie twój stosunek do córki. Taki trochę... jak do zwierzaczka, nieposłusznego i krnąbrnego. Twoja córka to człowiek, a jakoś z twojego podejścia do niej wynika że nie bardzo to zauważasz. Do dzieci naprawdę da się dotrzeć. Dziecko nie jest niegrzeczne bo jest podłe i za mało stało w kącie. Dziecko jest niegrzeczne bo ma potrzebę ruchu, zajęcia są nieciekawie prowadzone i już wszystko wie, jest niedobodźcowane lub przebodźcowane. Szukaj rozwiązania, nie sposobów na karanie, żeby córka nauczyła się bać nauczyciela. Litości.

Odpowiedz
avatar pusia
7 9

@Janek_snieg: dokładnie to też chciałam dodać . Dziecko jest małym człowiekiem, ma uczucia, myśli, temperament. Kiedyś owszem panowała zasada "dzieci i ryby głosu nie mają", ale to budowało w dzieciach szereg zaburzeń na tle emocjonalnym. Co widać z resztą po tym pokoleniu, emocjonalnych kalek. Kto z nas lubi być karany, w tak upokarzający sposób. Czasem wystarczy spojrzeć na dziecko jak na małego "dorosłego", wziąć pod uwagę jego uczucia, upodobania i potrzeby, znajdować rozwiązanie, które szanuje obie strony. Okazać empatię, wtedy okazuje się, że jednak da się zbudować autorytet bez strachu przed karą

Odpowiedz
avatar pusia
3 3

@Lobo86: nie zrozumiałeś mojego komentarza. Dziecko nie jest małym dorosłym, ale czasem trzeba na niego spojrzeć jak na osobną jednostkę, która ma swoje upodobania, uczucia, emocje i przeżycia. Nie jak na małe, nierozumne stworzenie, które ma być tylko posłuszne. Empatia to jest właśnie to spojrzenie i nie mówię tu o empatii np lekarza do pacjenta, ale o empatii matki do dziecka. Matka powinna patrzeć na dziecko, jak na człowieka, które nie jest podłe, jak to określił komentarz powyżej, tylko ma inne potrzeby i być może niewiedzę. To wymaga więcej wysiłku niż ukaranie, a tego moim zdaniem brakuje autorce, która jest niezadowolona, że jej dziecko nie zostało ukarane, trochę to chore

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 grudnia 2019 o 2:25

avatar pusia
4 4

@Lobo86: nie mogę już edytować komentarza, a chciałam napisać, że autorka jest niezadowolona, nie dlatego, że jej dziecko nie zostało ukarane, bo zostało- uwagą w dzienniku. To jest kara adekwatna do "przewinienia". Autorka jest niezadowolona, dlatego że jej zdaniem jej dziecko zostało za mało ukarane, powinno zostać jeszcze upokorzone staniem w kącie i to jest chore

Odpowiedz
avatar singri
1 3

@pusia: No nie zostało ukarane. Uwaga nie znalazła się w dzienniku, tylko w dzienniczku - zeszyciku służącym do komunikacji na linii nauczyciel-rodzic. Moja córka nie widziała jej na oczy, nie jest w stanie jej przeczytać (anglista bazgrze), ledwo wiedziała, że coś takiego się tam znalazło. Za uwagą nie idą żadne inne konsekwencje typu utrata punktów, obniżony stopień, dodatkowe zadanie do wykonania - nic. Więc jak została już ukarana, jak o tym nie wie? Jak mamusia w sklepie biegającemu z wrzaskiem dziecku zwraca uwagę "Bombelku, nie wolno" po raz dziesiąty, ale nie wyciąga konsekwencji, to dziecko zostało już ukarane?

Odpowiedz
avatar pusia
3 3

Chodzi o to, że trochę dużo używasz słowa kara. Jakoś mi się to kojarzy z pieskiem, który pogryzł kanapę i za karę, każe mu się iść na legowisko. Dzieci to nie zwierzątka, które trzeba ukarać zaraz po przewinieniu, żeby wiedziały za co. Przecież z dzieckiem możesz porozmawiać, o tym jak zachowywało się w szkole, będzie pamiętać i ewentualnie wyciągnąć konsekwencje. Nauczyciel chyba poinformował córkę, że wpisuje uwagę i ty ją zobaczyłaś, więc nie przesadzaj, że nie wie. Ja owszem jestem zdania, że dzieci trzeba dyscyplinować, ale są pozytywne sposoby na to. Stanie w kącie niczego nie rozwiąże.

Odpowiedz
avatar singri
-2 2

@pusia: Nie, nie poinformował. Zapytana, czy są jakieś uwagi w dzienniczku odpowiedziała, że nie wie. Staram się codziennie przeglądać dzienniczek, dlatego wiem o uwadze. Zapewne poprosił, zeby mu dała ten zeszycik, ale nie zwróciła na to uwagi. I z tymi metodami wychowawczymi masz rację - pogadałam, zapowiedziałam że następnym razem będą konsekwencje, od tamtej pory jestem witana słowami "Nie ma uwag w dzienniczku, sama zobacz!". Czyli da się. Po prostu jestem przekonana, że wymierzenie doraźnych konsekwencji przez nauczyciela osobiście odniosłoby lepszy skutek - dziecko poczułoby przed nauczycielem pewien respekt i potem byłaby szansa, że nie wyleje mu tubki kleju na głowę (tak jak to zrobiła moja siostra w gimnazjum). Wiem, że są różne metody, to że ja pochwalam jedną nie musi oznaczać że jest idealna. Bo dobre są wszystkie, dopóki trzymamy się w granicach kultury i szacunku - nie obrażamy, nie bijemy, głos podnosimy w ostateczności - i dopóki są skuteczne.

Odpowiedz
avatar pusia
2 2

@singri:jeśli ta rozmowa przyniosła spodziewany skutek, to naprawdę myślisz, że jakby postała w kącie to byłoby lepiej? Ale jak powiedziałaś, każdy ma swoje metody wychowawcze, póki nie idzie to w tą trochę złą granicę, to jest okej. Tym pozytywnym akcentem zakończmy tą dyskusję i stary rok, wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)

Odpowiedz
avatar singri
0 0

@pusia: Nawzajem wszystkiego dobrego, choć ja akurat lubię sobie podyskutować :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 6

Oj dziewczyno, nie wiesz co to jest ADHD..... Problem naszego szkolnictwa polega na tym, iż jest realizowane metodami z XIX wieku i tak funkcjonuje w większości umysłów: klasyczne lekcje, stopnie, dyscyplina i nauczyciel jako nieomylny pomnik ku czci idei bezpodstawnego respektu ze względu na funkcję. Zero przewodnictwa budowanego w oparciu zaufania, zero tolerancji na jakąkolwiek inność. Jedna metoda i jedna miara wobec każdego. A potem przychodzi taki abiturient szkoły średniej i pita nie potrafi wypełnić, nie zna podstawowych praw i obowiązków pracownika, nie zna podstaw biologii własnego ciała. Tak się nie da uczyć większości dzieci i efekty tego widać na każdym kroku: ludzie nie potrafią czytać ze zrozumieniem, mają ubogie słownictwo, nie znają podstawowych wydarzeń z historii Polski, nie potrafią myśleć samodzielnie i twórczo, a realizowanie instrukcji im najczęściej nie wychodzi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 8

@Lobo86: O,powrocil specjalista od wszystkiego...Ban sie skonczyl,czy przepustke na swieta dostales?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@LadyDevil69: tez sie zdziwilam jak Lobo odpowiedzial na moj komentarz, a zastanawialam sie gdzie zaginal w akcji :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

Przeczytalam ta historie bez spogladania na nick i bylam na 99% pewna, że to singri. Nie znam cie, swoje przeszłaś, ale czytajac Twoje historie daje sie odczuc, że cos jest nie tak z Twoim podejsciem do rodzicielstwa. Kazda mniej wiecej opowiesc jest o tym jak to dziecko nie zostalo odpowiednio ukarane przez nauczyciela i Ty sie czujesz bardziej ukarana bo dziecku wpisano uwage do dzienniczka. Ciagle sugerujesz, że dziecko jest niegrzeczne, rozkojarzone i ogolnie nie takie jak bys chciała. Może porozmawiaj z pedagogiem albo jakas inna mama tak od serca? Bo chyba nie uporalas sie jeszcze z przeszloscia.

Odpowiedz
avatar singri
3 3

@nursetka: Ja sama nie jestem taka, jakbym chciała. Najzabawniejsze jest to, że córka spełnia wszystkie moje oczekiwania względem niej i tak w sumie to sama nie wiem, czego się czepiam. Jest absolutnie normalnym, fajnym dzieciakiem, lubianym w klasie. Poza tym mylisz się co do jednego. Ja nie narzekam, tylko stwierdzam fakt - jest rozkojarzona i trzeba nauczyć ją skupiać się na tym co robi. Jest niegrzeczna dokładnie tak, jak każde inne dziecko w tym wieku. Nie słyszałam jeszcze o ośmiolatku, który odrabiałby lekcje bez przypominania, pochłaniał lektury i wyrywał się do sprzątania w pokoju. Nie podoba mi się współczesny system szkolnictwa, w którym uczniowi wolno więcej niż nauczycielowi. Nie chcę, żeby moja córka była tak wychowywana. Ale nie zamknę jej w domu, kontakt z rówieśnikami jest niezbędny dla rozwoju, dlatego psioczę w internecie (który jest wdzięcznym medium i każde gie przyjmie) a potem robię swoje. Nie chcę żeby moja córka miała równie spaprane dzieciństwo jak ja i działam w tym kierunku. Nie kopiuję tych zachowań mojej matki, które tak mnie drażniły gdy byłam dzieckiem i które złamały mi psychikę. Uczęszczam na terapię, korzystam z każdej okazji by się dokształcić. Efekty są, ale w domu. W dzieciństwie nauczono mnie, że za zachowanie dziecka w szkole odpowiada nauczyciel. Prawie dwadzieścia lat nie miałam do czynienia z systemem szkolnictwa i nie byłam świadoma, że zmiany zaszły tak daleko. Muszę się dostosować i to zrobię.

Odpowiedz
avatar urbankrwio
7 7

Zabawne jak ludzie którzy nie potrafią wychować swojego dziecka myślą, ze szkoła rozwiąże za nie wszystkie problemy ale z drugiej strony jak szkoła chce to robić (wychowanie seksualne itd) to HURR DURR PEDAUY NIE BEDĄ SEKSUALIZOWAC MOICH DZIECI... Z twojej historii wynika, że jesteś złą matką bo nie dość, że wymagasz wychowania dziecka przez szkołę a nie przez ciebie to jeszcze uważasz dawne inwazyjne metody "dyscypliny" za właściwe... nie rozumiem czemu na prowadzenie wózka widłowego albo spawarki potrzebujesz kursu a zostać rodzicem może każdy i uważa się, że tylko z tego faktu jest już alfą i omegą w wychowywaniu dzieci...

Odpowiedz
avatar Shakkaho
6 6

Kocham jak nagle każdy rodzic ma 5 dyplomów lekarskich i wie co jego dziecku jest bądź nie bez jakichkolwiek badań.

Odpowiedz
avatar poziomkowePomelo
6 6

Problem nie jest to że nauczycielom "nic nie wolno", tylko to, że nie umiesz wychować swojego dziecka dobrze, czego wynikiem jest zachowanie w szkole. Polecam książkę "wychowanie bez porażek" thomasa gordona

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

jestes matka mozesz ja sama do kata postawic w ramach kary, nauczycielowi nie wolno publicznie upokarzac dziecka

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 stycznia 2020 o 0:04

avatar cxldvxdka
4 4

Nie posiadam może ADHD, ale jestem autystykiem, wbrew pozorom to wręcz rodzinne zaburzenia. Więc czuję się w miejscu aby to powiedzieć: Gratuluję za zrzucanie braku dobrego podejścia do dziecka i próbowania wychować osobę neuroatypową jak osobę neurotypową. To /na pewno/ nie sprawi, że będzie z Twoją córką tylko gorzej i zafunduje jej więcej problemów. Totalnie. Biedne dziecko.

Odpowiedz
avatar chora_na_glowe
1 1

A według mnie nauczyciel po prostu nie powinien robić nic więcej poza wpisywaniem uwagi. To rodzic powinien zadbać żeby dziecko się tak nie zachowywało, a nie oczekiwać tego od nauczyciela, jeśli twoje dziecko dostaje uwagę to jest to znak że czegoś istotnego nie wyniosło z domu. Nauczyciel ma uczyć, nie wychowywać, rodzic ma wychowywać. A respektu do starszych powinna być nauczona w domu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 stycznia 2020 o 1:52

avatar dayana
0 0

Dzieciak ma siedzieć, słuchać i notować/robić jakieś tam ćwiczenia/śledzić tekst w książce, a nie stać w kącie. Gdyby kolejnego dnia na lekcji powiedział, że czegoś nie zrobił, bo nie umiał/nie wiedział, bo podczas lekcji o tym stał w kącie, to przecież takie usprawiedliwienie miałoby sens. Każdy nauczyciel może natomiast zorganizować karną ławkę i kazać tam się przesiadać komuś, komu jest za wesoło. Problem się zrobi jak kilka dzieci się źle zachowuje, albo jak dzieci wpadną na zorganizowanie konkursu "kto tam trafi dzisiaj i po jakim czasie". Inna sprawa, że nauczanie w obecnej formie jest idiotyczne, bo nawet po sobie widzę, że najefektywniej uczy się poprzez stosowanie różnych metod poznawczych, a nie tylko gapienie się w książkę/ekran. A narzędzia i metody też istnieją. Większość szkół ma tablice multimedialne chyba tylko dlatego, że fajnie to wygląda w papierach, na kontrolach, a i pewnie było na to jakieś dofinansowanie. Jak np. dzieci się uczą nowych słówek po angielsku to można byłoby przynieść jakieś fanty. Można też sporządzić listę i kazać dzieciom to poprzynosić i potem czy to pokazywać, czy jakiś "teleturniej" zrobić. No, ale przecież kto by się wysilał za takie pieniądze :)

Odpowiedz
Udostępnij