Ponad 9 lat temu zmarła moja mam. Cóż rak płuc wygrał.
Choć moja mama dzielnie walczyła, to przeciwnik nie dał jej żadnych szans. Mama swoje ostatnie chwile spędziła w domu wśród najbliższych czyli mojego ojca i mnie.
W chwilach przytomności umysłu nie życzyła sobie, aby odwiedzali ją znajomi czy krewni bo nie chciała, aby oglądano ją w takim stanie. A ciekawie nie było...
Tego stanu rzeczy nie mogła lub też nie chciała zrozumieć moja ciotka, a jej siostra.
Ciotka- osoba już po siedemdziesiątce odstawiała takie szopki, że aż wściekłość brała.
1) Wydzwaniała kilka razy dziennie, bo niby chciała pogadać z mamą. A porozmawiać z mamą się nie dało, bo bywała nielogiczna, bełkotała -mnogie przerzuty do mózgu, móżdżku i pnia.
Ciotka darła się na mamę za to, że ta bełkocze...
2) Gdy przestaliśmy odbierać od ciotki telefony, ta wielce oburzona wsiadła w pociąg- a mieszka na drugim końcu Polski- i zwaliła się nam na głowę. Ot tak sobie wzięła i przyjechała. Nie ważne, że nie miała wiktu i opierunku, nie ważne, że rytm życia i warunki w domu dostosowane były do potrzeb mojej mamy. Nieważne...
3) Kilka razy wzywała pogotowie ratunkowe do mojej mamy, bo cyt. "zatacza się, bełkocze" No tak, mama zataczała się, bełkotała, i bywała nielogiczna.
4) "Wy ją głodzicie!!!"
Mamę wyniszczał rak. Nie dawała rady jeść wszystkiego. Spożywała pokarmy płynne i papki.
5)W końcu u kresu wytrzymałości spakowałam ciotkę i wystawiłam ją i jej walizki za drzwi. Wezwała policję...Funkcjonariusze ze zrozumieniem podeszli do sytuacji i odeskortowali ciotunię do najbliższego hotelu.
6)W końcu mama zmarła. Ot, zgubiła oddech. Poinformowałam o tym lekarza, który pełnił dyżur w hospicjum domowym. Lekarz przyjechał, stwierdził zgon, wypisał kartę zgonu.
Ale ciotunia... W całym zamieszaniu nie zauważyłam jak i kiedy wlazła do mieszkania. No piekło i szatani. Tym razem policję wzywał lekarz.
7)Pogrzeb. Ciotka awanturowała się o:
- kolor trumny,
- miejsce pochówku,
- rodzaj pochówku(ceremonia miała świecki charakter),
- brak stypy.
8)Mama zmarła na miesiąc przed moim czepkowaniem (jestem pielęgniarką). Ciotka awanturowała się, że w ogóle przystąpiłam do tej uroczystości, że przecież jestem w żałobie, że nie mam prawa! świętować...
Od tamtego czasu ciotka usiłuje podtrzymywać kontakt. Zdarza się, że przyjedzie znienacka, siedzi pod drzwiami do mieszkania. No cóż...
Rodzina...
Zaj*bałbym jej w ryj, że by się nogami nakryła. Co wy ludzie jesteście tak mało asertyni? Jakbym zobaczył swoją pierd*lniętą ciotkę w drzwiach to nawet by do domu nie wlazła tylko ma wypi*rdalać.
Odpowiedz#Starebyło. Użytkownik ostatni raz widziany w marcu 2022 roku...
OdpowiedzOstatnio: 31 marca 2022 - 17:23 W administracji nadal trwa zacięta walka o order złotej łopaty za najstarsze wykopalisko?
Odpowiedz