Szwajcaria, delegacja. Mieszkałem w hotelu, w którym akurat miałem robotę do zrobienia, więc razem z lokalnymi pracownikami firmy bazę rozbiliśmy u mnie w pokoju.
Nagle pada hasło, że przyjedzie lokalny szef. No i wpada ziomek, bardzo miły i sympatyczny. Atmosfera luźna, jakbyśmy znali się kilkanaście lat. Nie wiedząc, że to mój pokój, udał się do toalety na dwójeczkę i gdy wyszedł, rzucił pełen "dumy": "przez tydzień tego nie wywietrzą!".
Nigdy wcześniej nikt mnie nie przepraszał, że poszedł za potrzebą. :)
Luźne chamisko albo chamski luzak.
OdpowiedzAnonimowi-kopiuj,wklej Może to ten sam autor? Gdzie więcej poklasku będzie?
Odpowiedz