Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Temat prezentów świątecznych. Mam dużą, bliską rodzinę, w której tylko ja mam…

Temat prezentów świątecznych. Mam dużą, bliską rodzinę, w której tylko ja mam dzieci. Moje rodzeństwo i kuzynostwo jest już dorosłe, ale się nie spieszy, może dlatego, że mam samych braci. W rodzinie męża moje dzieci są najmłodsze i tylko ja mam córkę.

Moje dzieci dostają prezenty od całej rodziny na każdą okazję. Urodziny, imieniny, święta, mikołajki, dzień dziecka... i bez okazji.

Zabawki się u nas wylewają z każdej strony, częściowo od razu sprzedaję, bo się ruszyć nie da. Zabawki mamy pochowane we wszystkich szafach, bo jakby były w pokoju dziecięcym to dzieci nie byłyby w stanie nic wyciągnąć.

Duplo mamy tyle, że mój synek nie jest w stanie pudła wyciągnąć, a do zabawy potrzebuje pomocy rodziców, bo sam nie jest w stanie ogarnąć takiej ilości, a ja nie mam gdzie tego trzymać, żeby podzielić.

Pluszaki ma swoje ulubione i żadne inne go nie interesują. Dostajemy od wszystkich słodziaki i nie dociera, że nawet metek z nich nie ściągam tylko wysyłam do szpitala.

Puzzli mamy tyle, że niektóre pudełka są jeszcze nieotwarte.

Play-doh mamy tak wielkie pudło, że sam nie jest w stanie go podnieść.

Synek jest wielkim fanem samochodów, ale nie tych wielkich, które wszyscy chętnie kupują tylko tych małych, które się mieszczą w garażu, ale to za mały i za tani prezent dla dziecka, więc to czym się interesuje i tak dostaje od nas.

Prosiłam o składkowy prezent - duży garaż na małe samochody. Nie przeszło, bo każdy musi kupić zabawkę.

Prosiłam o kubek, talerzyk i miseczkę z motywem z ulubionej bajki, albo ubranko z takim motywem. Nie przeszło, każdy musi kupić zabawkę.

Moja córka jest na etapie podnoszenia głowy leżąc na brzuchu, na mikołajki oczywiście dostała masę pluszakow i sukienek 100% z poliestru.

Jest jeszcze kwestia czekolady, tu w zasadzie problem jest tylko z 2 osobami, ale nie są w stanie spotkać się z moim dzieckiem bez dawania czekolady. Jak nie pozwalamy to po ciuchu, nawet w momencie kiedy dziecko ma jeść obiad. Sytuacja tak wyglądała już kiedy moje dziecko miało niecały rok.

Nie dociera, że nie mamy miejsca w mieszkaniu, że dziecko nie ma możliwości się wszystkim bawić, a przede wszystkim, że potem będzie problem, bo będą oczekiwać prezentów zamiast cieszyć się na spotkanie rodzinne. Mogę gadać do ściany, a jak się stawiam to jestem wyrodną matką.

by Always_smile
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar digi51
32 34

@starajedza: przecież napisała, że prosiła o tańsze, składkowe prezenty, a rodzina chce się pokazać i indywidualnie kupuje zabawki albo ciuchy kompletnie nie dostosowane do wieku dziecka. No, ale matka śmie napisać coś o dzieciach, czyli stara jędza na 100% przytrolli w komentarzum

Odpowiedz
avatar Mavra
15 17

@starajedza: ech a można było ciut uważniej poczytać

Odpowiedz
avatar ampH
6 6

@Mavra: nie karm trolla, jak widzisz już z głodu coraz niższych lotów dyrdymały tworzy. :D

Odpowiedz
avatar layla999
-2 6

Może po prostu oddawaj do domów dziecka?

Odpowiedz
avatar Agness92
19 25

@layla999: w domach dziecka też mają nadmiar pluszaków. Ludzie "pomagają" bo chcą się poczuć lepiej i pozbyć śmieci z domu, a jak usłyszą w DD że potrzeba np. kasy albo ciuchy to obraza majestatu, no bo pomocy łaskawej przyjąć nie chcą

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 15

@Agness92: bo ludzie mysla, że w domach dziecka sa tylko slodkie bezbronne dzieciaczki, a zapominaja, że mieszkaja tam nastolatki, ktore maja takie potrzeby jak kazdy i np. chcialyby telefon czy kosmetyki a nie pluszaki

Odpowiedz
avatar Ophelie
-5 7

@Agness92: Jak widze takie komentarze to sie nie dziwie, czemu ludzie nie chca pomagac. Przeciez autorka, jak wiele innych ludzi ma rzeczy nowe, ktory nie potrzebuje. Lepiej jest je wyrzucic niz zapytac w domu dziecka? Bo pozniej uslyszy ze chciala sie poczuc lepiej i pozbyc sie smieci z domu? Owszem, sa ludzie, ktorzy sa w stanie samemu zrobic paczke dla dzieci ale nie wszystkich na to stac

Odpowiedz
avatar Agness92
10 10

@Ophelie: no właśnie zapytać, a nie zjawiać się z worem pluszaków i oburzeniem, że nie wezmą

Odpowiedz
avatar bazienka
4 4

@layla999: @Ophelie: ""Znajomy, który prowadzi rodzinny dom dziecka, napisał właśnie, że w zeszłym tygodniu przywieziono mu setkę pluszaków od darczyńców. Setkę" - tak zaczyna się wpis na Facebooku, który udostępniono ponad tysiąc razy. Jego autorka porusza ważną kwestię, nad którą zazwyczaj się nie zastanawiamy. Jak mądrze pomagać? Wystarczy, że zrobimy "coś"? Potrzebujący będą się cieszyć ze wszystkiego, bo i tak nic nie mają? Nie, nie, nie. W opublikowanym na Facebooku poście w sarkastyczny sposób opisano to, do czego dzieciom nieuprzywilejowanym potrzebne są pluszaki. Jak się okazuje - właściwie do niczego. Bo one potrzebują - poza tym, czego darczyńcy nie chcą dać, czyli prawdziwym domem - choćby pralki oraz rzeczy, o których marzą inne dzieci w ich wieku (to nie są maskotki, a bluzy z zabawnym napisem czy konsole do gier). Potrzebne są też pieniądze, które będą wykorzystane na realne wsparcie podopiecznych."

Odpowiedz
avatar bazienka
4 4

@layla999: @Ophelie: Czasem też odwołujemy terapię u seksuologa, bo ona kosztuje, a my przecież mamy pluszaka od darczyńcy i nasze dziecko spokojnie może poopowiadać misiowi, co robił ojciec, jak często i jak się wtedy czuło. Tak samo robimy z terapią traumy, wczesnym wspomaganiem rozwoju, zajęciami na basenie czy hippoterapią. Pod koniec miesiąca często płaczemy, bo wtedy PCPR [Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie - przyp. red.] wypłaca nam świadczenia na dzieci, a my wolelibyśmy kontyngent misiów. Na misiach gotujemy zupy, misiami opłacamy recepty w aptekach, w teatrze zamiast biletu podajemy misia. Z tym, że zawsze nas wtedy sprawdzają: czy to jest taki zwykły miś czy może miś od darczyńcy? Bo za zwykłego misia nie dadzą nam Zinnatu i nie wpuszczą na "Frozen 2", ale za tego od darczyńcy to już spoko, ten miś otwiera wszystkie drzwi. Słyszałam też o usamodzielniającym się nastolatku z rodziny zastępczej, który chciał dostać mieszkanie socjalne, ale go wyśmiali, bo bez przesady z tą roszczeniowością, dzieciak w swoim życiu dostał co najmniej trzy setki pluszaków od darczyńców, jeszcze mu mało? - czytamy we wpisie.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 3

@layla999: @Ophelie: Ofiarodawcom wydaje się, że pluszakami wywołają uśmiech na twarzach dzieci, rozwiążą ich problemy. Jednak to nie maskotki są im potrzebne. "Bo jak ostatnio pytałam w kinie czy mogę zapłacić za sześć biletów sześcioma pluszakami od darczyńców to jednak nie chcieli, no i nie poszliśmy do kina. Wiem, dziwne, bo kto by się spodziewał, nie?" - kończy post autorka. poszukajcie sobie na fb Anna Krawczak, poczytajcie caly post tej pani

Odpowiedz
avatar Felina
1 1

@layla999: Oddaje, tyle że do szpitala: "Dostajemy od wszystkich słodziaki i nie dociera, że nawet metek z nich nie ściągam tylko wysyłam do szpitala."

Odpowiedz
avatar digi51
16 16

To prawda, że ludzie, czy to znajomi czy rodzina, zawsze chcą dzieciaki obdarować. Szkoda, że nie potrafią czasem posłuchać rodziców i przestać wywalać pieniądze w błoto. Ja po narodzinach dziecka prosiłam znajomych, aby nic nie przynosili, bo nic nam nie potrzeba, ani ciuchów, ani zabawek ani tym bardziej mleka modyfikowanego, a jeśli już to pieluchy zawsze się przydadzą. W efekcie mam stos ciuchów, z których dziecko wyrosło zanim się do nich dokopałam, pełno pluszaków, których nie mam, gdzie upychać i kosz kosmetyków dziecięcych, które chyba zdążą się rozłożyć, zanim będzie, w wieku, w którym będzie mógł ich używać.

Odpowiedz
avatar Crannberry
6 6

@digi51: nie wiedziałam, ze już urodziłaś. Gratulacje i wszystkiego najlepszego!

Odpowiedz
avatar pusia
13 13

@digi51: spoko, ja mam ok 6 kombinezonów zimowych, na co najmniej 3 lata w przód i to od jednej osoby :) od trzech różnych osób dostałam 3 identyczne kocyki przytulanki i pozytywki do wózka. Od tamtej pory gdy ktoś pyta, już się nie kryguję i mówię pampersy takie i takie, ciuszki rozmiaru takiego itp. To przynajmniej ograniczyło ilość nieudanych prezentów

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 12

A wystarczy jedno zdanie do rodziny: "Wszystkie zabawki i ubrania jakie przyniesiecie oddam do Domu dziecka"

Odpowiedz
avatar Ohboy
14 14

@PaniMasztalska Dalej będą przynosić, bo widać, że nie obchodzi ich to, czy dziecku się coś podoba, czy nie.

Odpowiedz
avatar Eander
2 2

@PaniMasztalska: pomysł dobry ale zgodzę się z Ohboy w tym przypadku pewnie nie zadziała.

Odpowiedz
avatar yfa
1 1

@PaniMasztalska: domy dziecka nie chcą pluszaków. W ogóle mało kto chce pluszaki, sporadycznie trafisz jakąś instytucję, która wymienia "flotę" z powodu zużycia czy zabrudzenia starych. Szanse równe temu, co znalezienie "świeżego" dziecka, które pluszaków jeszcze nie ma. Pluszaki to najzwyczajniej są zabawki indywidualne - nie nadają się do miejsc spędu dzieci, bo byłoby to skrajnie niehigieniczne i potencjalnie zakaźne, szczególnie że małe dzieci nie są jeszcze w pełni wyszczepione. A ile pluszaków może posiadać jedno dziecko, aby się z nimi związać jakoś emocjonalnie? Jednego, trzy? Reszta robi za wyłapywacz kurzu. Zabawki drewniane, metalowe czy nawet plastikowe, to tak, one nadają się do powtórnego użycia, nadają się do zabawy grupowej (zawsze można umyć czy nawet odkazić), można ich mieć dużo (bo nie służą do przytulania, tylko jeżdżenia, kopania, rzucania, naśladowania itp.) i nawet można niektóre odsprzedać.

Odpowiedz
avatar nietylkoprzykawie
1 1

@yfa pogotowia, straż pożarna policja - oni też używają... pluszaków. Córka miała wypadek samochodowy - bez mojego udziału. Na miejscu pierwsza straż pożarna - wyciągnęła dziecko z samochodu, panowie strażacy wręczyli pluszowego dalmatyńczyka. Przyjechało pogotowie - kolejny pluszak, ratownicy medyczni badali trochę małą trochę pluszaka. I to jest naprawdę super inwencja! Mimo że obecnie oba pluszaki to zbieracze kurzu.

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
0 8

Z drugiej strony, chcesz iść do koleżanki, która ma dziecko, a tu zewsząd: "A co, tak z pustą ręką idziesz? Weź coś kup dla małego". No nie dogodzisz.

Odpowiedz
avatar Ohboy
4 8

@eulaliapstryk: Dogodzisz, przynosisz kasę, która poszłaby na ten prezent i tyle (jeśli ktoś uważa, że koniecznie musi coś przynieść)/

Odpowiedz
avatar Zyrafka
8 8

@Ohboy: to dobry pomysł, ja tak koleżankom dzieciatym przynoszę albo dzwonię i pytam co by chciały. Jak mówią nic, to daję pieniądza na pieluchy. Bo pieluchy się zawsze przydadzą :D

Odpowiedz
avatar digi51
13 13

@eulaliapstryk: Po prostu zapytaj rodziców, co potrzeba i się do tego zastostuj. Jeżeli mówią, że nic nie trzeba to na 99% mówią to szczerze. A jeżeli w takim wypadku i tak chcesz coś podarować, to pomyśl o rodzicach. Ja o wiele bardziej doceniłabym dobrą czekoladę czy kosmetyk dla mnie niż setne śpioszki w rozmiarze dla noworodka czy kolejną butelkę dla dziecka karmionego cyckiem.

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
7 7

@digi51: W tym właśnie problem, że wcale nie chcę. Idę do znajomej na kawę, pogadać godzinkę, biorę ze sobą co najwyżej paczkę ciastek, żeby czymś zagryźć, a rodzina (moja) piłuje, że "dziecku przecież trzeba coś kupić, bo jak to tak, iść bez niczego". I do kiedy tak, przepraszam bardzo? Do osiemnastki? Dziecko ma osiem lat już. No litości.

Odpowiedz
avatar digi51
5 5

@eulaliapstryk: Ok, to jestem zaskoczona, myślałam, że chodzi o odwiedziny u znajomych z niemowlakiem, mówi się, że pierwsze dziecko to ogromne wydatki na początku, stąd chyba "tradycja" obdarowywania świeżo upieczonych rodziców. Wśród moich znajomych nie ma zwyczaju znoszenia dzieciom znajomych prezentów przy każdej okazji. Sama odwiedzając na kawę koleżanki z dziećmi (czasem dzieciaczki poniżej 1 roku) przynoszę co najwyżej ciasto i w życiu bym nie wpadła na to, że ktoś może oczekiwać przy takiej okazji upominków dla dziecka.

Odpowiedz
avatar Ohboy
2 2

@eulaliapstryk: A to nie, przynosi się coś ewentualnie jak dzieciak jest niemowlakiem i widzi się go po raz pierwszy. Z jakiej paki dawać coś 8-latkowi? Z takim czymś to nawet się nie spotkałam.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
-1 9

za słaby charakter masz. Ciocia raz dwa nauczyła rodzinę (w tym i mnie) żeby nie przynosić tylu zabawek i tym bardziej bez uzgodnienia. Były płacze, zgrzyty rodzinne ale teraz jest ok. Ciocia oddawała tej osobie prezent, nie było zmiłuj, kupiłeś zabieraj i kropka. Nie wolno i już. Teraz chrześniak ma 8 lat i nadal najczęściej rodzice kupują lub podają dokładnie co kupić. Zwykle jest to kwota 50 zł. Mnie się też zdarzyło z kilka razy trochę pokłócić. To normalne, starsze pokolenie ma inny pogląd na większość rzeczy. Ja lubię drażnić moją Babcię, zawsze mam pełno śmiechu (pozytywnie). Dzwonie do niej gdy robię córką badania kontrolne lub idę do lekarza lub na szczepienie. Babcia zawsze przeżywa i robi mi wykład że jestem wyrodną matką i że się znęcam. kolejny przykład, moja Mama ostatnio mojej 8 miesięcznej! córce kabanosa dawała do ssania... Czasem muszę podkoloryzować coś by dotarło, np że brzuch ją boli, że uczulenie, zęby itd trzeba być twardym by dotarło inaczej nie ma szans by funkcjonować normalnie. niech się obrażają są zasady to się ich przestrzega wybaczcie błędy ale oczywiście cyrk w domu mam xD

Odpowiedz
avatar Always_smile
5 5

@AnitaBlake: bywało, że oddawalismy prezenty, tym od których dostaliśmy i tak nie działa.

Odpowiedz
avatar digi51
3 3

@AnitaBlake: "Ja lubię drażnić moją Babcię, zawsze mam pełno śmiechu (pozytywnie). Dzwonie do niej gdy robię córką badania kontrolne lub idę do lekarza lub na szczepienie. Babcia zawsze przeżywa i robi mi wykład że jestem wyrodną matką i że się znęcam" Przy najlepszym chęciach nie wiem, co w tym jest (pozytywnie) śmiesznego.

Odpowiedz
avatar Aluna
9 9

Ja nie wiem co niektórzy mają z tymi prezentami. Moja teściowa, na przykład, zawsze musi coś wnuczce dać. Do tego stopnia, że dzwoni do mnie, że na umówioną kawę nie przyjedzie bo nie kupiła nowych kolorowanek dla małej... Już nawet nie wiem jak to komentować...

Odpowiedz
avatar kajcia
6 6

Ja nie wiem dlaczego ludzie chcąc kupować dziecku prezenty, mają jakieś obiekcje przed zapytaniem rodziców co tak naprawdę dziecko potrzebuje. Tymczasem kolejne "wypasione" prezenty leżą w szafie. Ale niektórzy tacy są. Pamiętam po urodzeniu syna, dzwoni szwagierka "te co mu kupić? kocyk? rożek?"- tłumaczę, że kocyków mam tonę (bo część sama szyłam i dziergałam), a rożków nie używam- zamiast tego wolę coś do ubrania. Zgadnijcie co kupiła? Kocyk który leży nieużywany 5lat oraz rożek, który na szczęście udało się sprezentować koleżance która zaraz po mnie rodziła.

Odpowiedz
avatar nacokomudzis
7 7

Znam to. Kiedy mówię teściowej że żadnych ubrań nie potrzeba dla dziecka Bo wszystko ma, to i tak ona musi kupić. Zwykle 100% poliester i zły rozmiar. Teraz mam np pół szuflady zimowych ubrań które będą dobre na dziecko tak ok czerwca...

Odpowiedz
avatar Meliana
9 9

To ja mam tak ze słodyczami - każdy, ale to każdy, kto przychodzi w odwiedziny do mnie, czuje się zobowiązany przynieść dla dziecka Kinder czekoladę. Każdemu tłumaczę, że dziecku są za słodkie, zje jedną, a reszta i tak padnie łupem mojego męża. Że młode woli orzechy, rodzynki albo żelki, a jak już musi być czekolada, to niech to będzie zwykła mleczna lub deserowa. Nie dociera. Aktualnie w domu mam koło 12 tabliczek, ze 4 przeterminowane jakiś czas temu wyrzuciłam. Nawet mężowi już bokiem wyszły.

Odpowiedz
avatar yfa
1 1

@Meliana: czekolada się nie przeterminowuje.

Odpowiedz
avatar Meliana
0 0

@yfa: Czekolada nie, ale prawdziwa czekolada musi mieć minimum 50% kakao w składzie. Wyrób składający się z cukru, mleka odtłuszczonego w proszku, oleju palmowego, masła odwodnionego, emulgatorów i aromatów, zwierający 13% składników (!!!) kakao, czekoladą nie jest i nie mam odwagi tego jeść po terminie przydatności do spożycia. A tym bardziej częstować tym własne dziecko.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 grudnia 2019 o 10:35

avatar Xynthia
6 6

Był taki czas, że miałam ochotę wywiesić na drzwiach kartkę: "Pluszakom wstęp wzbroniony!!!". Każdy, ale to każdy, przy każdej możliwej okazji uważał, że obdarowanie mojej Młodej jakimś pluszakiem to świetny pomysł... A Młoda pluszaki kocha, uwielbia i żadnego nie pozwala wyrzucić czy oddać, co w sytuacji, gdy mieszkałyśmy na 13m2 było mocno uciążliwe. Teraz odpuściłam, bo ma swój pokój i jeśli jej nie przeszkadza, że jest on "zapluszakowany" do granic możliwości, no to już jej sprawa - a pluszaki są wszędzie, część w takim koszu kupionym specjalnie w celu ich przechowywania, część (duża część!!!) w jej łóżku, część porozstawiana na każdym wolnym miejscu... I każdy jedyny, najkochańszy, nie do oddania!

Odpowiedz
avatar Ophelie
4 4

Zapytaj czy w Domu Dziecka w Twoim miescie nie przyjma takich prezentow, a jak nie to sprobuj w szpitalu. Pozbedziesz sie rzeczy a i dzieci sie czegos naucza przy okazji.

Odpowiedz
avatar Darknessy
3 3

Nie mam dzieci, więc nie bardzo się orientuje, ale czy może mi ktoś wyjaśnić co ma wspólnego podnoszenie głowy i poliester? Strasznie mnie to nurtuje. :/

Odpowiedz
avatar Meliana
3 3

@Darknessy: Dziecko podnoszące głowę ma ok. 2-4 miesięcy i nie potrafi się jeszcze obrócić na plecy. Poliester, ze swej natury bliższy foliowej reklamówce, niż czemukolwiek innemu, raczej słabo przepuszcza powietrze (wiadomo, zależy od splotu tkaniny) i tak małe dziecko, jeśli pechowo się zaplącze, może się w czymś takim najzwyczajniej w świecie udusić. Kwestie zdrowotne (niemowlęta powinno się ubierać w naturalne tkaniny, ze względu na delikatną skórę) i ekologiczne już pomijam.

Odpowiedz
avatar nyktimene
6 6

@Darknessy: Do odpowiedzi Meliany dodam jeszcze, że "słitaśne sukienusie" są mało praktyczne dla niesiedzącego jeszcze dziecka - fajnie mieć kilka, żeby ładnie wyglądać na spacerze czy odwiedzinach u rodziny, jednak dziecku spędzającemu cały dzień w pozycji leżącej dużo wygodniej jest w ubraniach dopasowanych krojem do tej funkcji - pajacykach, śpioszkach, koszulkach body, które nie podwijają się pod pleckami i nie uciskają szwami. Połóż się spać w wizytowej sukience (dla facetów w garniturze z paskiem i pod krawatem), a rano poczujesz, dlaczego warto było przebrać się przed zaśnięciem.

Odpowiedz
avatar singri
1 1

@nyktimene: Rano? Ja bym nie zasnęła :D

Odpowiedz
avatar elda24
0 0

Prezenty, mój ulubiony temat i teraz bardzo na czasie. Zbieram każdy nietrafiony bubel i przekazuje na wioski dziecięce. Teraz mam 2 miesięcznego malucha i choć tłumacze, że ja nadal mam pełno rzeczy po 2 starszych braciach i jedyne, co mi potrzebne, to pieluchy w rozmiarze +1 do obecnego, to i tak niektórzy z rodziny kupują kolejne piszczace zabaweczki, kocyki, poduszeczki i inne rzeczy, których mam już kilka pudel na strychu. Dobrze, że mieszkam w kraju, gdzie po urodzeniu dziecka wysyła się do znajomych i rodziny kartki metrykowe z numerem konta. Tutejsi po prostu przeleja pieniądze, polska strona rodziny poraz kolejny reaguje świętym oburzeniem, że tak nie wolno i trzeba coś kupić. Koniecznie kolorowego i nieprzydatnego. Dobrze, że ze starszymi chłopakami mam łatwiej. Oni już sami potrafią powiedzieć co by chcieli dostać.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

ja mysle, ze nie powinniscie sie czuc zobowiazani do drozszych prezentow rewanzowych skoro oni non stoi uparcie ignoruja wasze sugestie

Odpowiedz
avatar MrSZ
0 0

Najgorzej gdy ktoś potencjalnie ważny dla dziecka nie może znaleźć czasu na odwiedziny i myśli że kupując drogi prezent wszystko rekompensuje. Ja wiem że świat się zmienia, i obecnie niczego nie trzeba, ale albo cię ktoś obchodzi i znajdziesz godzinkę raz na dwa tygodnie albo nie udajesz że ci zależy.

Odpowiedz
Udostępnij