Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Postanowiłam w tym roku wykorzystać swój urlop pracując w halloweenowym parku rozrywki.…

Postanowiłam w tym roku wykorzystać swój urlop pracując w halloweenowym parku rozrywki. Straszyłam w jednej z atrakcji - nawiedzonej wiosce jako przeklęta wieśniaczka.

Ogólnie było fajnie. Robota marzeń. Wyskakuję z ukrycia na grupki ludzi, straszę, i przekonuję, jaki to straszny los ich spotka jak pójdą dalej (a zawrócić nie ma za bardzo jak).

Szefostwo - do rany przyłóż. Dbali byśmy nie zmarźli, nie zmokli, zapewniali ciepłe napoje, ciastka i gorący posiłek na koniec dnia pracy.
No ale gdyby było tak świetnie, to nie pisałabym na piekielnych.

Piekielni byli niektórzy (z naciskiem na niektórzy, bo większość była spoko) klienci.
Przechodzili przez atrakcje, próbując kraść, albo przynajmniej bezsensownie uszkadzać rekwizyty, walili w okna (z pleksi, ale zawsze mogły wypaść z ram).

Niektórzy wyzywali aktorów, nie pozwalali nam dojść do głosu wygłosić naszych kwestii, tylko po prostu bezsensownie darli japy, a później mieli pretensje, że nie słyszą co się do nich mówi (nie powtarzałam się - jak ktoś nie słuchał, to mówiłam: trzeba było słuchać/umyć uszy), ja też nie zamierzałam zdzierać sobie gardła próbując ich przekrzyczeć, bo w pracy byłam 7 dni w tygodniu przez ponad 2 tygodnie i nie chciałam stracić głosu.

W naszej części atrakcji najgorzej miałam chyba ja i młody facet w następnej chatce, E., przebrany za strasznego rzeźnika. Obydwoje jesteśmy raczej słusznej postury i ilu wyzwisk z tym związanych wysłuchaliśmy, to się po prostu robiło przykro. E. miał gorzej: do jego chatki część ludzi, zwłaszcza faceci, wchodzili wkurzeni tym, że dali się przestraszyć u mnie i po prostu musieli się na kimś wyżyć i udowodnić sobie i kumplom, jacy to oni są macho. Na koniec dnia E. wysłuchiwał przynajmniej 20 -30 razy jakim to jest okropnym spaślakiem, grubasem, potworem, itp, itd, a że w przeciwieństwie do mnie nie uodpornił się jeszcze na ludzką podłości głupotę to parę razy zdarzyło mu się przez depresję nie przyjść do roboty...

Dodatkowo ja mam dosyć silny akcent - wprawdzie mówię wyraźnie i Anglicy nie mają problemu ze zrozumieniem mnie, tym niemniej nie da się ukryć, że jestem obcokrajowcem. Przynajmniej kilka razy w ciągu nocy słyszałam: "It's England, we speak English here" (jesteśmy w Anglii, tu się mówi po angielsku), "what kind of accent is that?"(a cóż to za akcent) - wypowiedziane z pogardą w głosie i tym podobne teksty.

Zdarzały się próby przestraszenia/onieśmielenia nas, ilość przekleństw jakie słyszałam pod swoim adresem tylko dlatego, że należycie wykonałam swoją pracę (czyli przestraszyłam kogoś na tyle mocno, że aż się przewrócił uciekając/odskakując) przekracza możliwość policzenia.

Raz, że względu na warunki pogodowe (ulewa - podtopione ścieżki) nasza część atrakcji była zamknięta. Upchnięto nas wtedy po innych miejscach, ja trafiłam do hotelu opanowanego przez zombie, gdzie rodzaj straszenia był inny. Miałam dużo bliższy kontakt z klientami - jako zombie musiałam wchodzić pomiędzy grupki i niestety, niektórzy panowie zachowywali się w sposób nieodpowiedni, uważali, że to zabawne że sobie klepną czy coś złapią. Na szczęście, ochrona i team leaderzy działali bez zarzutu, grupki, w których ktoś się nieodpowiednio zachowywał były uspokajanie, a w skrajnych przypadkach, wypraszane z atrakcji.

Miało się czasem wrażenie, że niektóre osobniki przychodzą do parku strachów nie po to by się bawić/dać przestraszyć itp, ale by popisać przed kolegami, jacy to oni odważni i super zajefajni. Tacy popisywacze uprzykrzali życie aktorom, innym zwiedzającym i całej obsłudze, a w skrajnym wypadku zyskiwali to, że ochrona albo deptała im po piętach, albo wręcz wypraszała z obiektu.

Ogólnie pracę w parku strachów wspominam bardzo pozytywnie - jeśli będę miała taką możliwość to w przyszłym roku tam wrócę. Większość ludzi była naprawdę ok - bez względu na to czy udało się nam ich przestraszyć czy nie, to doceniali zabawę, nasze poczucie humoru i wysiłek jaki wkładaliśmy w naszą pracę.
Tyle, że tych kilka zakał potrafiło człowiekowi zepsuć cały wieczór...

by GoshC
Dodaj nowy komentarz
avatar Ophelie
23 25

@PaniMasztalska: Dlaczego skoro strasza tylko ochotnikow?

Odpowiedz
avatar GoshC
29 29

@PaniMasztalska: to był park strachów. Wchodzisz, wiedząc, że będziesz straszony. I jeszcze za to płacisz. Wcale nie tak mało, bo bilet kosztował £21. To tak jakbyś poszła do kina na horror, tyle, że na żywo...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2019 o 11:43

avatar GoshC
18 18

@PaniMasztalska: ludzie lubią się bać. Od zawsze. Straszne historie pojawiały się w folklorze częściej niż jakiekolwiek inne. Nawet większość opowieści dla dzieci, zwłaszcza oryginalne baśnie braci Grimm były dość straszne i krwawe. Nic nie poradzisz. A parków strachów w Wielkiej Brytanii w okolicach Halloween wyrasta jak przysłowiowych mrówków. Złoty interes.

Odpowiedz
avatar GoshC
16 16

@PaniMasztalska: nie mnie to oceniać. Ja zarobiłam całkiem fajną sumkę na tej rozrywce i przez większość czasu miałam ubaw po pachy :-)

Odpowiedz
avatar GlaNiK
19 19

@PaniMasztalska: Zdecydowanie w tym miejscu przygłupem jesteś Ty. To, że Ty nie tolerujesz i nie rozumiesz, nie oznacza od razu, że inni są przygłupami. Nazywanie również osób z wyższym wykształceniem, niejednokrotnie z doktoratem przygłupami, tylko dlatego, że ktoś lubi odrobinę dodatkowego strachu (jednego z ważniejszych czynników odpowiedzialnych za przetrwanie jednostki) jest wystawieniem samemu sobie świadectwa.

Odpowiedz
avatar Attentat
14 14

@PaniMasztalska: Dla poparcia swojego argumentu potrafisz przytoczyć jakiś przypadek, gdy ktoś zszedł na zawał po wystraszeniu w parku strachów? Czy po prostu masz problem z tym, że obcy dla ciebie ludzie lubią rozrywkę, której ty nie lubisz?

Odpowiedz
avatar Bryanka
13 13

@PaniMasztalska: Ale zdajesz sobie sprawę z tego, że ludzie płacą za wstęp do parku strachów? :D Czyli, że PŁACĄ ŻEBY SIĘ BAĆ. Mam nadzieję, że pomogłam.

Odpowiedz
avatar GoshC
9 9

@Attentat: gwoli prawdy mieliśmy jeden atak paniki (klaustrofobik w ciasnym pomieszczeniu i jeden napad padaczkowy (lampa strobo), ale a stroboskopach to chyba była nawet informacja, więc ta osoba poszła tam na własną odpowiedzialność. Szczerze mówiąc, to nasz park strachów był bardziej na wesoło niż strasznie, ale było sporo osób, które się bardzo bały.

Odpowiedz
avatar GoshC
7 7

@Bryanka: i to sporo płacą. Bilety wcale tanie nie były :-)

Odpowiedz
avatar GoshC
14 14

@Bryanka: już to pani masztalskiej pisałam. Niestety, ten typ człowieka: jak mi się coś nie podoba to jest ble i do kitu. W pracy (tej normalnej) ciągle spotykam ludzi, którym coś się nie podoba. Przyzwyczaiłam się.

Odpowiedz
avatar Attentat
4 4

@GoshC: Przyznaję rację, atak paniki i napad padaczkowy to rzeczywiście poważne sprawy, ale mimo wszystko to jeszcze nie zgon :)

Odpowiedz
avatar GoshC
5 5

@Attentat: a można ich było uniknąć. Każdą atrakcję, lub jej część, da się obejść. Gdyby osoba zgłosiła problem: klaustrofobia lub stroby, to by ich nie doświadczyła.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2019 o 17:49

avatar konto usunięte
3 3

@GoshC: przy napadach drgawkowych indukowanych światłem mógł być to pierwszy raz w życiu, zdarza się. Grunt, że danej osobie udzielono pomocy i skończyło się dobrze.

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
-2 10

No cóż. Ja byłbym pewnie z tych nieznośnych. Mało co jest mnie w stanie wystraszyć, a już na pewno nie tam, gdzie spodziewam się tego. Byłem w podobnych miejscach perę razy i uważam to za stratę czasu. za to podziwiam umiejętności niektórych charakteryzatorów i samych aktorów. Choć jeśli nawiązujemy do obmacywania to w drugą stronę też to działa.

Odpowiedz
avatar GoshC
9 9

@Doombringerpl: wiem, mojego partnera (straszył przy wejściu) ciągle jakieś ryczące czterdziestki (i nie tylko) próbowały łapać za ochraniacz w zbroi ;-) Ci nieznośni, o ile nie rozwalają całego spektaklu dla całej swojej grupy to potrafią nawet nadać fajną dynamikę. Problem polega na tym, że niektórzy przychodzili nastawieni tylko na rozróbę. Bo jak chcesz się pośmiać z bardziej strachliwych kolegów i koleżanek to dla mnie bomba :-)

Odpowiedz
avatar Samoyed
6 6

@Doombringerpl: Nieznosny nie oznacza kogos, kto sie zwyczajnie nie boi. Nieznosny, jak sie domyslam, to taki kmiotek, ktory sie nie boi (albo udaje) i musi to wszystkim glosno oznajmiac, odbierajac przyjemnosc innym. Oraz funduje wszystkim blask swojej osobowosci.

Odpowiedz
avatar GoshC
3 3

@Samoyed: jeżeli ktoś wdaje się ze mną w śmieszną dyskusję - dla mnie bomba, mi wolno w granicach rozsądku zmienić scenariusz, jak ktoś celowo uszkadza rekwizyt (a wie, że ma niczego nie dotykać)- to kmiotek.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
2 2

@GoshC: Byłem raz w takim miejscu. Pewnie się wybiorę jeszcze kiedyś, jak będę miał z kim bo samemu trochę nudno. Mnie to bardziej śmieszy niż straszy, ale nie robię rzeczy, które by innym psuły zabawę. Jedyny mankament jaki zauważyłem to puszczanie ludzi zbyt gęsto. W ten sposób słyszy się dużo wcześniej, że coś się czai w pobliżu, a szkoda.

Odpowiedz
avatar GoshC
3 3

@GlaNiK: idź na tygodniu, na kilkanaście dni przed Halloween albo w brzydszą pogodę. Wtedy nie ma takiego "przemiału" i presji. Poniedziałki bywają martwe. Poza tym takie wpadające na siebie grupy to właśnie czasem wina takich kmiotków, którzy rozwalają zabawę sobie i innym, chcą się wdawać w dyskusję z postacią, która właśnie napędziła im strachu, żeby pokazać, że wcale się nie boją ...

Odpowiedz
avatar GlaNiK
2 2

@GoshC: Możliwe, że tak jest jak mówisz. Ty to widzisz od środka na dużej liczbie ludzi. Tam gdzie ja byłem na pewno było to też spowodowane za częstym puszczaniem ludzi, ale i tak było ok. Całkiem miło zrobione :) Gość z piłą mechaniczną był wisienką na torcie. Gdybym nie był świadomy, że to tylko zabawa to pewnie po zrobieniu pierwszych kilkunastu metrów miałbym lepszy czas na setkę niż Bolt.

Odpowiedz
avatar Samoyed
5 5

Bylam w London Dungeon (rozumiem ze to podobny rodzaj wydarzenia) i musze przyznac, ze bylam pod ogromnym wrazeniem aktorow. Wszyscy co do jednego wkladali w to tyle serca i byli znakomici.

Odpowiedz
avatar GoshC
8 8

@Samoyed: w większości to są profesjonalni aktorzy, albo studenci aktorstwa. Zdarza się zawsze parę osób z przypadku, tak jak ja, ale jednak większość to profesjonaliści. Sporo, także w zakresie dykcji, się od nich nauczyłam. Nie sądziłam, że będę w stanie przestraszyć kogokolwiek zmieniając sposób mówienia w środku zdania, a jednak..

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
3 3

@GoshC: To pewnie ten akcent... :D

Odpowiedz
avatar GoshC
5 5

@eulaliapstryk: pewnie tak. Szef w pracy mi dokucza, że mówię, jak Dracula :-) więc wszystko możliwe...

Odpowiedz
avatar Samoyed
1 1

@GoshC: Tak mi sie wydawalo, ze oni musza byc profesjonalnie przygotowani. W wiekszosci to byli bardzo mlodzi ludzie z ogromnym zapalem. Bylo ich tam kilkanascie co najmniej osob i zadna z nich nie sprawiala wrazenia recytujacej z pamieci jak maszyna. A kilkoro z nich mialo wpisana w "role" improwizacje, ktora latwa nie jest. Ladne to bylo.

Odpowiedz
avatar GoshC
4 4

@Samoyed: jako że robiłam to samo to czuję się doceniona :-) dzięki w imieniu moich kolegów po hobbystycznym fachu :-)

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
3 3

A śpiewać można? Jeśli tak, to praca idealna dla mnie. Tylko miejsce mogłoby dość szybko opustoszeć. Ewentualnie wysłać takich "twardzieli" do mnie, a potem zapytać ich, czy mają jeszcze jakieś zastrzeżenia czy znowu mam im zaśpiewać.

Odpowiedz
avatar GoshC
2 2

@pasjonatpl: klauni z piłą łańcuchową czasem się siłą na coś co wygląda na melodyczną recytację, więc czemu nie.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
2 2

@pasjonatpl: Pomogę Ci w tym śpiewaniu, myślę że bylibyśmy zgranym duetem ;-) Żona mnie poprosiła żebym zrobił coś dla muzyki i nie śpiewał, no to i robię :)

Odpowiedz
avatar lotos5
2 2

Byłam w takim czymś w Krakowie. Naprawdę po tym całym strachu doceniałam co robią. Ale współczuję takich klientów :(

Odpowiedz
Udostępnij