Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Temat psów. I dzieci. Mam jedno i drugie, ale to nawiązując do…

Temat psów. I dzieci.
Mam jedno i drugie, ale to nawiązując do pierwszego pojawia się historia. Mój pies, to ten z gatunku wzbudzających raczej litość niż respekt. 7 kilo żywej wagi, długie, patykowate łapki, chudy ogon, podkasany brzuszek. Ruda, siwy pysk. Przygłucha, słabo widząca, prawie bez zębów starsza pani. Na szczęście całkiem sprawna ruchowo.

Na spacerach reakcję skrajne - od "ojej, jaki słodki, mogę pogłaskać?" (tu ogromny plus, bo przez 2 lata, które tego psa mam nie było sytuacji, żeby jakieś dziecko nie zapytało), przez obojętność, do histerii na jej widok. I te ostatnie mnie zastanawiają. Rozumiem, że są dzieci nieobyte że zwierzętami, które mogą się czuć niepewnie przy psie lub się to zwyczajnie bać, ale wszystkie dzieci, które mijamy, a które się psa boją reagują histerią.
Dziś kolejna dziewczynka, wiek na oko wczesnoszkolny, która idąc z dziadkami (?) zareagowała głośnym piskiem, szarpaniem dziadka, żeby się nim zasłonić i tupaniem.
Reakcja babci też dość piekielna: "Ty normalna jesteś? Jak ty się zachowujesz?!".
Pies przeszedł obojętnie, na smyczy.

I uprzedzając zarzuty, że się czepiam, a to może być reakcja po pogryzieniu. Nie wykluczam. Ale z tego by wynikało, że mamy ogromny odsetek pogryzionych ludzi.
Zastanawiam się czy to przypadkiem nie jest kwestia tego, że ludzie, którzy takich zwierząt nie mają nie uczą dziecka jak się przy nim zachowywać za to regularnie powtarzają "nie ruszaj, bo cię ugryzie".

Spacer z psem

by GuzikPrawda
Dodaj nowy komentarz
avatar Balbina
14 22

Niestety,to jak się zachowujemy w stosunku do zwierząt wynosimy z domu.Kolega wychodził z założenia że koty to dobre są tylko "na ciepło" i traktował je z buta. Synek,jego 4-letni brzdąc robił dokładnie to samo. Dorwałam malca i w żołnierskich słowach powiedziałam że jeszcze raz to zrobi to się z nim policzę. U mojej bratowej dzieci tłukły psa zabawkami a póżniej się dziwili dlaczego on na nie warczy. To od nas zależy jak dzieci będą się odnosić do zwierząt (czy to chomika czy do psa). Pies mnie kiedyś pogryzł jak byłam dzieckiem i traumy nie mam. Lubię i mam psy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 listopada 2019 o 17:51

avatar cutehulhu
6 10

Niekoniecznie, moja córa też się boi psów, fakt, że lat ma trzy, a nie wiek szkolny, ale jednak. Absolutnie nie wiem z czego to wynika: nigdy jej nie straszyłam, zawsze tłumaczyłam, że po uzyskanej zgodzie właściciela może pieska pogłaskać. Może usłyszała jak ktoś coś złego o psach mówił? Może któryś ją oszczekał? Nie wiem, nie towarzysze jej w każdej sekundzie życia. Wiem, że chwilę jej zajmuje zanim się do psa przekona i musi towarzyszyć temu moje namawianie, namawianie właściciela (najczęściej któregoś z sąsiadów) i wesołe zainteresowanie samego psiaka. Podsumowując: dzieci często sobie coś ubzdurają i rodzice nie mają pojęcia skąd im się to wzięło. ;)

Odpowiedz
avatar BlueBellee
0 0

@cutehulhu: A może fobia? Jak z pająkami? Też się zawsze zastanawiałam, bo syn przyjaciółki ma jak Twoja córa. Z tym, że on 7 lat od niej starszy i teraz trochę zeszło, ale jak był młodszy i gdzieś psa spotkaliśmy, to była masakra.

Odpowiedz
avatar feline1
9 11

O maleńkiego panicznie bałam się psów. Podobno najpierw było słychać mój wrzask, a potem gdzieś po drugiej stronie ulicy rodzice zauważali psa. Rodzice twierdzili, że nigdy mnie nikt nie pogryzł. Równocześnie zawsze marzyłam, żeby mieć psa, a przynajmniej kota...(zrealizowałam marzenia w tej kolejności, aż z nadmiarem, jak się już usamodzielniłam). W czasie, kiedy Sunia była z nami, jakoś się mniej psów bałam...po jej śmierci lęk powoli powrócił, chociaż już nie jest to nieopanowana panika jak w dzieciństwie. Tak, że...można się bać psów bez znanej przyczyny...

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
6 8

Czasem dzieci przesadnie reaguja. Mnie straszyla Mama i Babcia straszie ze pogryzie, ze sasiadka zagryziona zostala przez wlasnego psa, ktorego nascie lat miala itd. Ja do cory mowie "nie ruszamy psa bez pytania bo nie wiemy jak na nas zareaguje". Czasem corka sie za mnie chowa, czasem po prostu patrzy. Nigdy nie dotykala obcego psa. Poza zajeciami w przedszkolu. Dobrze ze sa takue dogoteriapie dla dzieci.

Odpowiedz
avatar justangela
5 7

Moje dziecko tak przesadnie reaguje na psy. Pogryziona nie była. Rodzina i znajomi mają psy, więc obyta była od maleńkości. W przedszkolu dogoterapia (mieli w ramach "podstawy"). I co z tego, skoro wszystkie dobre nawyki, dobre doświadczenia z psami poszły w p...zdu, dzięki luźno biegajacym pieskom, które "nie gryzą" i "nic nie zrobią", za to potrafią do dzieciaka szybko podbiec i mocno wystarczyć. Nam się taki piesek wydaje niegroźny i mały, ale niestety często jest on niewiele mniejszy od dziecka, zwłaszcza jak zacznie podskakiwać (co też miało miejsce). I dziecko się boi. I tym sposobem moje dziecko, od zabaw z psem /obojętności w stosunku do psa, przeszło w stan koszmarnej paniki, której nie mam pojęcia jak się pozbyć...

Odpowiedz
avatar Lapis
2 2

Moje dzieci mając 2-3 lata się bały szalejącego yorka lizacego je po twarzach,za to nasz domowy nieruchawy kundel wielkości beagle wcale ich nie wzrusza. Tyle dobrze ze z tym yorkiem kontakt mają sporadycznie, więc ich głównym punktem odniesienia jest spokojny, stateczny pies. Aczkolwiek raz jak spotkaliśmy doga niemieckiego to starsza, wtedy 1.5 roczna spanikowała z powodu samej wielkości, a nawet nie przechodził obok.

Odpowiedz
avatar layla999
1 7

Jak można tak mówić do dziecka :( Zagotowało się we mnie.

Odpowiedz
avatar unana
-4 8

Napisze z perspektywy matki dzieci, które albo reagują histeria albo strachem na psy. Najstarsza córka została przez psa ugryziona gdy miała jakoś chyba 4 lata. Chciała pogłaskać, zapytała czy może na co uslyszalysmy, że oczywiście bo pies kocha dzieci, w domu są dzieci itp itd. Córka barfzo ostro nie i powoli zbliżała rękę i piec chwycił jej dłoń w pysk, na szczęście ostrzegawczo, więc skończyło się tylko na jej wielkim Strachu.po tym incydencie długo reagował historia na każdego psa. Teraz ma 6 lat i już jest lepiej, o ile pięć nie szarzuje w jej kierunki i/lub szczęka zajadle. Syn 4 lata - absolutnie histeria na widok najmniejszego psa. Żaden pies nigdy nic mu nie zrobił, po prostu z czasem coraz większym strachem zaczął tak reagować. Co jeśli pięć jest mały i nie szczęka, znajduje się w bezpiecznej odległości (około 4 metry) to jest ok. Jeśli pies szczeka, znajduje się bliżej i jeszcze jest luzem to jest straszliwy krzyk, wrzask i panika. Najmlodsza moja córka ma 2 lata i tak jak syn nigdy nie została ugryziona i powoli zaczyna wchodzić w etap coraz większego strachu przed psami, więc obstawiam, że za niedługo osiągnie ten sam etap co syn. Nie, nie mamy psów, nasi dziadkowie też ich nie mają. Dzieci raz w miesiącu w przedszkolu maja dogoterapie (obecnie najmłodsza i syn, bo nakstrasza zmieniła przedszkole i tam takiego cudu nie ma) i uwielbiają te zajęcia. Syn na początku oczywiście nie chciał wchodzić w interakcje z psem ale teraz nie ma problemu i glaska go, podaję piłkę do zabawy itp. Ale jak jesteśmy w wakacje u moich rodziców i sąsiedzi maja yorka to mowy nie ma aby syn chociaż podszedł do suczki. Najstarsza już nie ma problemów, bawi się znia, glaska itp ale syn i najmłodsza albo uciekają albo obserwują z bezpiecznej odległości.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
0 2

@unana: 3 dzieci i każde się boi psów? A na dogoterapii nie? Może w domu czy choćby mijając psy na ulicy coś dzieciakom przekazujecie?

Odpowiedz
avatar bipi29
-3 9

Są dzieci, które reagują nieadekwatnie do sytuacji i są panikarzami. Chyba taki charakter. Z wielu sytuacji robią dramat. I tak samo jest jak widzą psa. Ja już przestałam zwracać uwagę na takie sceny, chociaż na początku też mnie irytowały. Po prostu przekręcam oczami i idziemy z psem dalej. Co sobie będę spacer psuć jakimś rozwrzeszczanym bez powodu bąbelkiem :)

Odpowiedz
avatar bipi29
-2 4

@bipi29: Oho, te minusy to zgaduję od bąbelkowych madek? ;)

Odpowiedz
avatar BlueBellee
1 1

@bipi29: Od bezdzietnych lafirynd też ;)

Odpowiedz
avatar aegerita
0 4

Z moich obserwacji i doświadczeń wynika, że histeria jest najczęściej wywołana przez rodziców lub innych opiekunów. Oczywiście pewna doza lęku przed nieznanym jest instynktowna, więc - zwłaszcza u dzieci, które w najbliższym otoczeniu psa nie mają - rezerwa nawet podszyta strachem jest najzupełniej normalna. Wrzaski, piski i szarpanina w reakcji na to, że pies przechodzi czy przebiega obok, to już raczej wynik fobii - zaburzenia behawioralnego, które nadaje się do terapii... Fobia naturalnie jest z definicji nieracjonalna, ale czasem ma racjonalne podstawy. Zrozumiałe, że jeśli dziecko zostało ciężko pogryzione (mówię o rozległych, długotrwałych uszkodzeniach, a nie o zadraśnięciu), to może mieć przesadny uraz. Już taka sytuacja jest wystarczająco przykra, ale zdarza się bardzo rzadko. Natomiast wywoływanie i podsycanie lęków przez rodziców widuję często. Myślę, że to nieświadome, bo chyba rzadko który rodzic ma frajdę z tego, że dziecko panicznie się czegoś boi. PS. Nie przesadzałabym z tłumaczeniem histerii pogryzieniem, a tym bardziej oskakaniem czy oszczekaniem przez psa. Gdyby dziecko rzeczywiście dostawało traumy od tego, że pies np. skoczył na nie i przewrócił (choć oczywiście nie usprawiedliwiam, że obcy pies przewraca dziecko!), to na tej samej zasadzie dostawałoby traumy i histerii na widok ludzi, kiedy zostanie popchnięte i przewróci się na placu zabaw.

Odpowiedz
avatar justangela
-1 1

@aegerita: miał być minus. Twoja opinia jest kompletnie różna od opinii psychologa, możesz ją więc sobie wsadzić... Udajesz kompetentną, próbujesz bawić się w psychologa, a podstaw w tej dziedzinie widać nie masz żadnych, skoro wydajesz takie głupie opinie.

Odpowiedz
avatar aegerita
1 3

@justangela: Ech, a Ty znowu z krytyką bez konkretów... Całkiem sporą wiedzę zarówno teoretyczną (jeden z kierunków kształcenia), jak i praktyczną (praca, wolontariat, terapia, wyprowadzanie z traumy) z psychologii behawioralnej mam, ale ekspertem nie jestem. Zawsze chętnie weryfikuję swoje wiadomości, więc skoro już je dyskredytujesz, to nie ograniczaj się do dziecinnego "ja słyszałam inaczej, więc jesteś niekompetentna, a to co mówisz głupie". Z dziedziny psychologii w poście powyżej postawiłam następujące twierdzenia: 1. Lęk przed nieznanym jest normalny, naturalny. 2. Dzika histeria z powodu "bo tam jest pies!" (który nic dziecku nie robi i nawet nie podchodzi) to raczej objaw fobii niż wyraz racjonalnej obawy. 3. Fobia jest nieracjonalna, ale może mieć racjonalne podstawy. 4. Fobia jest zaburzeniem, które można leczyć terapią. 5. Ciężkie pogryzienie może prowadzić do urazu. 6. Dziecko nie dostaje automatycznie traumy z powodu dotknięcia czy przewrócenia przez psa. Proszę, które z tych twierdzeń są "głupie" i na które ten nieomylny psycholog ma "kompletnie różną" opinię?

Odpowiedz
avatar justangela
3 3

@aegerita: już piszę. Twoje stwierdzenie, że samo sprzewrocenie przez skaczącego psa nie może być przyczyną takich późniejszych histerii u dziecka jest błędne. Może być jak najbardziej. Dokładnie taką sytuację omawiałam u psychologa dziecięcego, bo dotyczy ona mojego dziecka i jego reakcji. Jesteś w błędzie i jak zwykle próbujesz doszukiwać się winy w ludziach (konkretnie w rodzicach) jednocześnie bagatelizujac negatywny wpływ złych zwierzęcych zachowań (które się dzieją za przyzwoleniem ich właścicieli).

Odpowiedz
avatar aegerita
2 4

@justangela: Ale ja NIE napisałam, że przewrócenie przez psa NIE MOŻE być przyczyną histerii. Możesz wreszcie przestać mi wkładać w klawiaturę rzeczy, których nie piszę? Które jeszcze twierdzenia są "głupie" i psycholog ma "kompletnie różną" opinię? Bo pisałaś w liczbie mnogiej, a jako dowód mojej rzekomej niekompetencji podałaś na razie jedno stwierdzenie z sześciu. Chwilowe przestraszenie się po upadku jest normalne. Trwała histeria na widok przechodzącego psa już nie jest ani racjonalna, ani naturalna. Czy się zdarza? Niestety tak. Czy przyczyną jest samo przewrócenie, czy to, co się dzieje później - reakcja otoczenia, nastawienie opiekunów - cóż... Ujmę to tak: Odpowiedz (sobie, nie mnie, a najlepiej omów z tym psychologiem), czy Twoje dziecko kiedykolwiek się przewróciło lub zostało przewrócone na placu zabaw, w gonitwie z innymi dziećmi, w domu? Czy po każdym upadku ma traumę i miesiącami wpada w histerię na widok tego, co upadek spowodowało (inne dziecko, noga dorosłego, skórka od banana, piłka, samochodzik, cokolwiek)? Jeśli nie, to co różni te sytuacje, dlaczego widok psa jest przerażający, bo jakiś pies kiedyś skoczył, a widok dziecka jest ok, mimo że jakieś dziecko kiedyś popchnęło? Zastanów się nad tym. Oczywiście, że winy doszukuję się tylko w ludziach, chyba nie postulujesz, by pies był jak człowiek moralnie/prawnie odpowiedzialny za swoje czyny? Aby mówić o winie, trzeba założyć system etyczny i karny, a psy to nie ludzie... I jak najbardziej to człowiek (opiekun psa, rzadziej opiekun dziecka) jest odpowiedzialny za to, że pies przewrócił dziecko. Natomiast to opiekun dziecka jest odpowiedzialny za mniej lub bardziej dosadne, zwykle chyba nieświadome utrwalanie i pogłębianie strachu. Nie mówię, że każdy tak robi ani że Ty tak robisz, ale z czegoś to jednak wynika, jeśli to samo dziecko po jednym upadku podnosi się i biegnie dalej, a po innym doznaje traumy gorszej niż weteran wracający z Afganistanu.

Odpowiedz
avatar justangela
0 2

@aegerita: napisałaś, cytuję: "Nie przesadzałabym z tłumaczeniem histerii pogryzieniem, a tym bardziej oskakaniem czy oszczekaniem przez psa." Wiec tłumaczę, po raz kolejny, że nikt nie przesadza. Psycholog potwierdza, że nawet jednorazowa taka sytuacja może spowodować dłuższy uraz u dziecka i takie nerwowe reakcje. Ale ty się chcesz spierać.. I nie, obszczekanie przez psa to nie to samo co sprzeczka z innym dzieckiem. Może ty psem jesteś, skoro dla ciebie szczekanie i kły z podskakiwaniem do twarzy to to samo co sprzeczka między przedszkolakami, co? Im więcej czytam twoich wypowiedzi, tym bardziej stwierdzam, że to chyba tobie przydała by się normalna, porządna terapia, abyś sobie mogła system wartości poukładać, albo chociaż aby ktoś ci wyjaśnił dlaczego ludzie myślą tak, a nie inaczej (=tak jak ty). Naprawdę nie wiem jak ci to tłumaczyć, skoro podstaw nie ogarniasz, masakra. A jeszcze udajesz, że znasz temat...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 14 listopada 2019 o 13:01

avatar justangela
0 0

@aegerita: i psów nie obwiniam (w sensie etycznym czy innym) za ich zachowanie, na głowę nie upadłam. Piszę, że zachowanie psów może być powodem reakcji stresowej u dziecka. I to nie wina rodziców, jedynie właścicieli psów którzy ich nie pilnują i do takich sytuacji dopuszczają.

Odpowiedz
avatar aegerita
-1 3

@justangela: Bo bym nie przesadzała - i tak, istnieją osoby, które przesadzają. Miałam do czynienia m.in. z dzieckiem, w którym babcia wyrobiła malowniczą histerię na każdy upadek i zadrapanie. Oraz z takim, w którym matka usilnie starała się ukształtować fobię na psy - w ciągu pierwszego tygodnia przebywania z psami dzieciak przeszedł od przyjaznego zainteresowania przez ostrożność, rezerwę i coraz wyraźniejszy lęk aż do początków spazmów z powodu "pies wstał z kanapy i poszedł do kuchni". Tutaj zrobiło mi się żal młodego i zainterweniowałam; męska rozmowa z ojcem, mała demonstracja i w ciągu paru dni dało się szkody odkręcić, a mały uchachany głaskał psy i dawał im smakołyki prosto z ręki. Więc tak, czasem ludzie przesadzają. To rzekłszy, oczywiście się zgodzę, że "taka"* sytuacja MOŻE spowodować uraz. Tylko co z tego wynika? Podanie dziecku brukselki na śniadanie też MOŻE spowodować uraz - jeśli okoliczności będą (nie)odpowiednie. Co jeszcze nie znaczy, że brukselka jest traumatyczna... Próbuję wytłumaczyć, że oprócz samego wydarzenia na powstanie traumy ma wpływ reakcja otoczenia. Psycholog się z tym zgadza, moje obserwacje też potwierdzają. W setkach mogę liczyć sytuacje, kiedy widziałam, jak pies do dziecka podszedł lub podbiegł, czasem podskoczył, czasem wręcz skoczył na dziecko, czasem (to akurat dość rzadko) przewrócił przy powitaniu. Zdarzał się chwilowy przestrach, ale jedyne przypadki, gdy dziecko zaczynało panikować, widziałam dopiero po interwencji rodzica szukającego traumy tam, gdzie jej pierwotnie nie było. Choć - znowu - nie wykluczam, że istnieją dzieci tak przewrażliwione, że przerazi je sam fakt, że pies podskakuje. Albo że ma zęby, bo z tego też robisz problem. Po raz kolejny: zgadzam się, że zachowanie psa może być powodem stresu u dziecka. Jeżeli jest to zachowanie normalne i zgodne z prawem (np. przejście albo przebiegnięcie obok, spokojne podejście), to nie ma mowy o żadnej winie, bo jest to po prostu element życia w społeczeństwie. Jeżeli jest to zachowanie niezgodne z naszymi normami społecznymi (np. dotknięcie lub obwąchanie bez pytania), to opiekun psa powinien przeprosić - i na przyszłość lepiej kontrolować psa. Jeśli mowa o zachowaniu potencjalnie niebezpiecznym (np. przewrócenie), opiekun psa powinien przeprosić, upewnić się, że dziecku nic się nie stało, uspokoić jeśli trzeba - i na przyszłość lepiej kontrolować psa. A teraz weź pod uwagę, że dziesiątki codziennych sytuacji MOGĄ być powodem reakcji stresowej u dziecka, od założenia kurtki przez ochlapanie się błotem i odebranie nieodpowiedniej "zabawki" po umycie zębów. Tyle że sytuacja potencjalnie stresogenna najczęściej NIE prowadzi do traumy. Dlaczego? Również po raz kolejny (trzeci): Które moje stwierdzenia z wypunktowanych sześciu były "głupie" i psycholog ma na ich temat "kompletnie różną" opinię? Bo skrytykowałaś mnie w niekulturalny sposób, po zapytaniu o konkret podałaś jeden argument, po moim zwróceniu uwagi że to nie moje zdanie, tylko coś, co sama sobie dopowiedziałaś, i ponownym pytaniu o konkret znowu brak kultury i odpowiedzi. * "Taka", czyli jaka? Bo w jednym miejscu piszesz, że pies "szybko podbiegł i mocno wystraszył", potem, że chodzi o "przewrócenie przez skaczącego psa", a teraz piszesz coś o "szczekaniu i kłach z podskakiwaniem do twarzy". To w końcu jaka sytuacja spowodowała uraz?

Odpowiedz
avatar BlueBellee
0 0

@aegerita: Coś Ty jej zrobiła, że taka agresja ;P? Fajnie opisałaś, zgadzam się z Tobą. Są też na pewno skrajne przypadki, że mimo tego, że sytuacja jednorazowa, a osoby wokół próbują temu zapobiec, to jednak trauma/fobia powstają - ale nie przesadzajmy.

Odpowiedz
avatar justangela
1 1

@aegerita: powtórzę po raz kolejny: Piszesz głupoty twierdząc "Nie przesadzałabym z tłumaczeniem histerii pogryzieniem, a tym bardziej oskakaniem czy oszczekaniem przez psa." To stwierdzenie to głupota. I następnie piszesz głupoty porównując sytuację z psem do sprzeczek na placu zabaw. Nie wiem naprawdę jak Ci to prościej napisać, żebyś zrozumiała, ale to chyba niemożliwe. Twój światopogląd wielbiacy psy ponad wszystko nie dopuszcza takiej możliwości.

Odpowiedz
avatar justangela
0 2

@BlueBellee: gdyby obszczekujace, luzem biegające, skaczące na dzieci pieski to były sytuacje jednorazowe to zapewne zapewne nie byłoby tak wielu dzieci mających "traumę" w stosunku do psów. Niestety z moich obserwacji wynika, że spora właścicieli psów ma w nosie komfort innych, psy puszcza luzem, psy na przywołania nie reagują lub co gorsza można usłyszeć tylko "on nie gryzie" gdy obcy pies podbiega w niewidomym celu. Takie zdarzenia to smutna norma

Odpowiedz
avatar aegerita
-1 3

@BlueBellee: Oj, czego nie zrobiłam :-D M.in. zapytałam, od jakiego wieku popiera wyzywanie dzieci (bo jak ktoś mówi o rozwydrzonych dzieciakach "bachory", to źle, ale jak justangela mówi o 13-latce "smarkula", to już wg niej cacy), próbowałam wytłumaczyć, że pies wymaga trochę więcej uwagi niż krzesło (justangela w podstawowych potrzebach psa wymieniła spacer, ale jedzenia już nie...), wrednie nie zgodziłam się, że na każde podejrzenie alergii u dziecka albo warknięcie rodzic ma prawo pozbyć się psa jak przedmiotu, śmiałam tłumaczyć Pani Ekspertce Od Alergii, że przed wzięciem psa można próbować sprawdzić, czy dziecko ma alergię, i parę podobnych rzeczy. No, nagrabiłam sobie :-)

Odpowiedz
avatar aegerita
-2 2

@justangela: "Głupie" stwierdzenia, które mi zarzuciłaś, to liczba mnoga, więc - po raz czwarty - które jeszcze były "głupie"? No i skąd Twój psycholog mnie tak dobrze zna, skoro ma "kompletnie różną" opinię (= uważa, że bym przesadzała)? No bo skoro ja piszę, że bym nie przesadzała, a Ty z psychologiem uważacie, że to głupota, to znaczy, że wiecie, że bym przesadzała. Czyli wiecie lepiej ode mnie, co bym zrobiła. Ech, ta mitomania... Porównałam przewrócenie z przewróceniem, bo sama pisałaś o przewróceniu jako źródle traumy. Serio nie widzisz analogii między przewróceniem a przewróceniem? No ale oczywiście jeśli źródłem traumy nie było tak naprawdę przewrócenie, tylko istnienie psa... to prawdziwym problemem nadal nie jest biegający pies (bo większość ludzi nie odstawia histerii na widok biegającego psa, czyli nie jest to zjawisko obiektywnie przerażające), tylko fobia. A czyjaś fobia nie jest winą człowieka, który śmie mieć psa. PS. Światopogląd nie jest podmiotem działania, więc nie może nikogo wielbić ;-). Ja zresztą też psów nie wielbię jako gatunku, ot, po prostu uważam, że warto starać się żyć w zgodzie - żeby opiekunowie dzieci pilnowali dzieci (żeby nie krzyczały i nie wbiegały na przechodniów), opiekunowie psów pilnowali psów (żeby nie szczekały i nie wbiegały na przechodniów), a jeżeli podopieczni palną gafę, to normalnym jest przeprosić i następnym razem pilnować lepiej, ale niekoniecznie warto robić tragedię z tego, że dziecko na kogoś wpadło albo pies podskoczył, bo zaraz zaczniemy pisać pozwy o bycie potrąconym w kolejce w sklepie... Serio spróbuj trochę mniej agresji.

Odpowiedz
avatar justangela
0 0

@aegerita: jak już piszesz czemu to ja tak na twoje wypowiedzi reaguje to pisz prawdę. A prawda jest taka, że twój światopogląd jest kompletnie zwichrowany skoro psi gatunek jest Ci bliższy od ludzkiego, a komfort zwierząt są ważniejsze od zdrowia czy bezpieczeństwa ludzi.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
2 2

Sądzę, że coś w tym jest. Za dzieciaka latałam do każdego psa. Nieważne czy doberman, mastiff czy jamnik - trza się było przywitać i pogłaskać - rodzice nie mieli szans mnie upilnować, jeśli pierwsza zauważyłam, a i też inne czasy były - raczej nie spotykałam wówczas szkolących się psów, więc właściciele nie mieli 'wątów'. W sumie przeciwnie - zwykle byli albo obojętni, albo wręcz się cieszyli, że się mała dziewczynka zachwyca ich psami, jakby największy cud zobaczyła i kazali podać łapę czy coś ;) Psy też ucieszone - no takie spotykałam kochane. A w międzyczasie moich rodziców coś tknęło, że zamiast np. podchodzić ze mną i się pytać czy można pogłaskać, to lepiej mi wbijać, że każdy pies mnie może pogryźć i po co do nich latam. I tak odkąd nie mam swojego psa i mojej przyjaciółki bydlę już też nie żyje, to już się lekko cykam psów większych, niż przeciętna maskotka, mimo, że nawet znajome. Dalej podchodzę, bo uwielbiam, ale to już nie to samo. A starczy nauczyć szacunku i pytania o pozwolenie, a nie strachu.

Odpowiedz
avatar aegerita
-1 1

@BlueBellee: Kiedyś też psy były inne - m.in. właśnie dlatego, że miały więcej przyjaznego kontaktu z obcymi ludźmi, więcej socjalizacji, zwykle więcej chodzenia bez smyczy (bo trzymanie psa na smyczy niestety często szkodzi w wychowaniu - upraszczam skomplikowane zagadnienie). Ogólnie nie popieram podchodzenia i głaskania bez pytania, ale to głównie dlatego, że jak dotąd miałam wyłącznie psy odratowane po różnych strasznych przejściach, a więc z fobiami i narowami, które nie zawsze można kontrolować. Ale szczerze mówiąc i tak wolę przyjaznego, nawet nieproszonego "głaskacza" od przerażonego, piszczącego i krzyczącego dziecka, bo tego ostatniego jest mi zwyczajnie szkoda. Przykre, że rodzice stłumili w Tobie tę radość z kontaktu z psami. Mam nadzieję, że pokonasz rezerwę. A jeśli się nie da, to polecam koty, są lepsze prawie we wszystkim ;-)

Odpowiedz
avatar BlueBellee
0 0

@aegerita: Smycz szkodzi? Napiszesz coś więcej? Serio jestem ciekawa. Ja z tych czasów, że się inaczej traktowało i było ok - mój piesek wylatywał z klatki i obwieszczał światu,ze jest i było git. Teraz dopiero wiem, że ktoś może mieć fobię. Z jednej strony da się na bank Z drugiej tej ufności nigdy już nie będzie. A psy też to czują. A kota, to mam ryżego gnoja innej przyjaciółki - uwielbiam szmatławca, ale utwierdza mnie w przekonaniu, iż wolę psy :P

Odpowiedz
avatar Tosty_z_serem
1 1

Ja jako dziecko bałam się psów, bo miałam z nimi przede wszystkim złe skojarzenia. Nigdy się z żadnym nie bawiłam, za to wiedziałam, że pies będzie warczeć / rzucać się na płot, mimo że nic złego nie zrobiłam. W dodatku wiedziałam, że jeśli pies naruszy moje poczucie komfortu (podejdzie bliżej niż chcę albo naszczeka), to naraże się jeszcze na krytykę właściciela że "taka duża a psa się boi". Nie byłam duża, miałam kilka lat i bałam się zwierzęcia, którego zachowanie było dla mnie niezrozumiałe. Zresztą wciąż boję się psów. Jedyna różnica jest taka, że jako dorosła potrafię oszacować czy pies zwróci na mnie uwagę czy przejdzie obojętnie - kwestia doświadczenia,którego dziecko ma bardzo mało.

Odpowiedz
Udostępnij